- 1 Z dworca na Jasień 80 zł (613 opinii)
- 2 Mapa pożarów aut w Trójmieście (93 opinie)
- 3 Zamkną ulicę w Sopocie na 3 miesiące (38 opinii)
- 4 Co się wydarzyło na lotnisku z piątku na sobotę (366 opinii)
- 5 Zaśmiecone gdyńskie westerplatte (62 opinie)
- 6 Nowe oblicze Wroniej Górki na Aniołkach (39 opinii)
Targi z wirusem. Bogu świeczkę, diabłu ogarek
Bogu świeczkę i diabłu ogarek - tak można określić działania rządu, który za namową epidemiologów wprowadza ograniczenia, by pod wpływem walczących o życie przedsiębiorców szybko je luzować. Elastyczność w tej kwestii jest dobra, ale też wprowadza czasami zamieszanie i niejednoznaczność.
Podczas tego wystąpienia premier wyliczył listę obostrzeń, które weszły w życie dwa dni później: zamknięto baseny, siłownie, kluby fitness, parki rozrywki, ograniczono godziny otwarcia lokali gastronomicznych, liczbę członków spotkań rodzinnych, klientów w sklepach, studentom kazano się uczyć z domów, itd.
Lista obostrzeń w czerwonej strefie Covid-19
- Mocno wciskamy hamulec, bo tego wymaga sytuacja - mówili w czwartek premier i minister zdrowia.
Epidemiolodzy i lekarze bili brawo.
Przedsiębiorcy podnieśli larum.
Więc już następnego dnia hamulec został w niektórych kwestiach poluzowany.
Zamknięto baseny, ale nie dla wszystkich. Nie dla gości hotelowych zameldowanych na co najmniej jedną dobę (bo branża hotelarska była jedną z tych tą, która na wiosennym lockdownie ucierpiała najbardziej). Nie dla uprawiających sport (bo sport to zdrowie). Nie dla uczniów i studentów w ramach zajęć szkolnych i na uczelniach (bo młodzi nie chorują).
Czyli uczeń lub student mogą pływać w tygodniu na WF-ie, ale żeby popływać w weekend muszą należeć do klubu sportowego albo zameldować się w hotelu.
Wymogi wobec sklepów także szybko zmieniono. Gdy cała Polska zaczęła się zastanawiać jak będą wyglądały wielkie sklepy meblowe typu IKEA, do których wpuszczane będzie np. 100 osób zamiast 1000 (przy 20 kasach w sklepie i ograniczeniu 5 osób na kasę), wprowadzono nieweryfikowalny w praktyce wymóg wpuszczania 1 osoby na 15 m kw. powierzchni.
Natomiast w malutkich Żabkach, których w całym kraju jest już prawie 6 tys., wciąż zakupy może robić po 10 osób (gdy czynne są dwie kasy), chociaż w każdym takim sklepie już przy trzech klientach jest ciasno.
Od wprowadzenia ograniczeń najgłośniej protestują właściciele oraz bywalcy siłowni i klubów fitness. Nie rozumieją dlaczego nie mogą działać, skoro mogliby np. ograniczyć liczbę ćwiczących lub stosunkowo łatwo wprowadzić restrykcje higieniczne. Stąd tragifarsa z Kościołem Zdrowego Ciała i wypożyczaniem sprzętu do ćwiczeń.
Czy kluby i fitness i baseny naprawdę muszą być zamknięte?
Po poniedziałkowym spotkaniu z ministrem rozwoju, pracy i technologii przedstawiciele branży fitness zadeklarowali, że oczekują wznowienia swojej działalności od najbliższej soboty. Jeśli ich postulat zostanie spełniony, będzie to oznaczało, że zakaz utrzymał się przez tydzień.[Aktualizacja: w środę rano pojawiły się informacje, że mimo starań branży fitness, rząd nie otworzy siłowni, ale zrekompensuje straty ich właścicielom]
Branża fitness negocjuje z rządem
Publiczne ogłoszenie ostrych obostrzeń, a potem ciche wycofywanie się z nich, ma swoje dobre i złe strony.
Po pierwsze do większości społeczeństwa dotrze tylko ten pierwszy przekaz. "Zamykamy, nie wolno, życie i zdrowie są ważniejsze niż upadające firmy". Wielu Polaków usłucha, ograniczy swoją aktywność społeczną, z czego ucieszą się epidemiolodzy i lekarze, bo emisja wirusa rzeczywiście się obniży.
Przedsiębiorcy jednak będą mogli dalej działać i każdego dnia martwić się, jak utrzymać się na rynku z mniejszą, ale jednak wciąż jakąś grupą klientów.
Zmiana wytycznych ma jednak swoje konsekwencje.
Jasny przekaz staje się skomplikowany. Skomplikowany staje się niezrozumiały. Brak zrozumienia prowadzi do frustracji. Frustracja objawia się poprzez akty nieposłuszeństwa obywatelskiego, takie jak kontestowanie noszenia maseczek czy negowanie wagi epidemii.
A to może sprawić, że plan walki z koronawirusem weźmie w łeb.
Czas jednak pokaże jak taka strategia sprawdzi się w Polsce. Być może jakąś pociechą dla nas jest to, że rządy innych europejskich krajów działają podobnie do naszego. Niestety w przypadku tego wirusa Polska, jak i cały świat, działają trochę po omacku.
Opinie (153) ponad 10 zablokowanych
-
2020-10-21 09:30
FF
Frustracja i farsa. Dwa słowa opisujące tą sytuację.
- 5 0
-
2020-10-21 09:28
zarażenia
Kto wie, czy ktoś się zaraził w siłowni? Czy wystarczy oddychać tym samym powietrzem, czy to kwestia, że w siłowniach jest klimatyzacja, czy to, że używa się tych samych szafek? Z tego co wiem to była dezynfekcja i dużo mniej osób niż przed pandemią. Czy Wy też tak macie, że oglądacie zdjęcia, materiały, filmy i widzicie jak stadnie ludzie żyli, w jakich gromadach tańczyli, spotykali się, biegali - i nikt nie bał się wirusów, a też było ich mnóstwo.
- 20 4
-
2020-10-21 09:16
Ten rząd sam nie wie co robi i dlaczego.
Zmarnowali czas od czerwca a teraz udają że działają.
- 9 2
-
2020-10-21 08:43
Chyba rozluźnienia a nie obostrzenia.
Powinni wprowadzić ograniczenia na ilość kas ale biorąc pod uwagę metraż sklepu. Mało tego, dlaczego biorąc pod uwagę powierzchnie sklepu wlicza się w to takze powierzchnie magazynowe, które nie raz są większe niż sam sklep. Przykładowo taki Lec..rc aktualnie może wpuścić więcej osób niż normalnie zdarza się to w najbardziej ruchliwym dniu. Bzdura bzdura i jeszcze raz bzdura!!!
- 8 4
-
2020-10-21 07:34
ten "rząd" jeszcze niejednym nas zaskoczy
- 32 9
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.