Kobiety, które opalają się topless zapłacą mandaty - taka plotka rozniosła się ostatnio na Pomorzu i na amatorki słonecznych kąpieli bez górnej części okrycia padł - nomen omen - blady strach.
- To nieprawda - uspokaja jednak policja.
To, co na plażach włoskich, hiszpańskich czy bułgarskich jest standardem, u nas jakoś nie do końca może się przebić. Niemniej jednak da się zauważyć, że odważnych pań, które bez skrępowania prezentują swoje wdzięki, przybywa. To właśnie one miały stać się obiektem łapanki, którą policja miała rzekomo urządzić na pomorskich, w tym trójmiejskich plażach.
- To nieprawda. Nigdy się tym nie zajmowaliśmy i nie mamy zamiaru. Nie mamy też takiego odgórnego nakazu - mówi rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku nadkomisarz
Jan Kościuk.
Półnagie plażowiczki mogą mieć jednak inny kłopot. Funkcjonariusze muszą bowiem zareagować na nagie piersi, gdy zwróci się o to do nich inny plażowicz. Na przykład taki, któremu powiedzenie "nic co ludzkie nie jest mi obce" jest... obce i widoku odsłoniętych kształtów płci pięknej nie toleruje. Wówczas policjanci mogą odważnej pani wystawić mandat, a jeśli ten nie zostanie przyjęty, sprawa może trafić do sądu grodzkiego.
Publiczne pokazywanie piersi może być bowiem uznane za wybryk nieobyczajny, o którym mówi artykuł 140 kodeksu wykroczeń. Jego złamanie może nawet grozić aresztem.