• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Uciekła z włoskiego piekła

Michał Stąporek
20 lipca 2006 (artykuł sprzed 17 lat) 
Zagraniczne kluby, które w ofertach pracy nazywa się muzycznymi bądź eleganckimi... Zagraniczne kluby, które w ofertach pracy nazywa się muzycznymi bądź eleganckimi...
...często okazują się po prostu domami publicznymi. ...często okazują się po prostu domami publicznymi.

Wakacyjny wyjazd do pracy we Włoszech okazał się koszmarem. Ścigana przez stręczycieli, okradana przez rodaków pani Joanna z Rumi spędziła w Italii osiem dni. Wyjazd niemal przypłaciła życiem.



Kiedy pod koniec czerwca pani Joanna znalazła w internetowym serwisie ogłoszeniowym anons o pracy we Włoszech pomyślała, ze to coś dla niej. Właśnie postanowiła przerwać studia po pierwszym roku kolegium językowego na Uniwersytecie Gdańskim i zacząć się samodzielnie utrzymywać. Dwumiesięczna praca dla - jak napisano w ogłoszeniu - "dziewczyn z uśmiechem" mogła być szansą na spędzenie słonecznych wakacji i przywiezienie do domu kilkuset euro.

Skontaktowała się z nią kobieta, która - jak twierdziła - odpowiadała za rekrutację pracowników do eleganckiego klubu w miejscowości Prato, nieopodal Florencji. Wyjaśniła, że praca miałaby polegać na asystowaniu przy akcjach promocyjnych eleganckich alkoholi, prowadzonych w zamkniętym klubie. Podała nazwę klubu, oraz hotelu, w którym pracownicy z Polski mieli zamieszkać. Praca miała być w pełni legalna, umowa podpisana na tydzień - aby dać możliwość wycofania się - ale z możliwością przedłużenia do dwóch miesięcy. Płaca: 250 euro tygodniowo, plus prowizja od sprzedanych drinków. Do tego darmowe zakwaterowanie w hotelu.

- Zaprzyjaźniony Włoch sprawdził informacje przekazane przez pośrednika i potwierdził, że zarówno klub Kappa w Prato, oraz nieodległy hotel rzeczywiście istnieją. Ustalił także, że żadne z tych miejsc nie leży w kręgu zainteresowań włoskich carabinieri. To dziwne, bo teraz już wiem, że miejscowość Prato ma opinię jednego wielkiego domu publicznego - Joanna zapala pierwszego papierosa. W czasie naszej godzinnej rozmowy wypali ich jeszcze trzy.

Do Bolonii miała lecieć z Krakowa. Tam dołączyła do niej jeszcze Kinga z Warszawy. Jechała jako pierwsza z grupki koleżanek, które uznały, że dojadą do niej, gdy okaże się, że we Włoszech wszystko jest w porządku. Szybko okazało się, że nie jest.

Włoch, który 26 czerwca odebrał Polki z lotniska w Bolonii bardzo się zdenerwował, gdy okazało się, że żadna z nowoprzybyłych nie zna jego języka. - W Polsce wyraźnie podkreślano, że włoski nie jest wymagany. Zresztą byłam przekonana, że ze znajomością angielskiego, niemieckiego i francuskiego dam sobie radę. Teraz wiem, ze się myliłam. Tylko jeden ze spotkanych przez mnie Włochów znał jakiś język obcy - uśmiecha się pani Joanna.

Jednak do śmiechu nie było jej po przyjeździe do hotelu, w którym miała zamieszkać. Najpierw okazało się, że za pokój - wbrew wcześniejszym ustaleniom - musi płacić sama, ok. 100 euro tygodniowo. Chwilę później odkryła, że jej nowy dom nie jest typowym hotelem. - Dość szybko odkryłyśmy, że nie ma tu zwykłych turystów, lecz przede wszystkim prostytutki i transwestyci. Całe towarzystwo było mocno zaprzyjaźnione i od razu usiłowało nas wciągnąć do swojej grupy. Kobiety bez skrępowania przeglądały nasze bagaże, część rzeczy od razu nam zabrały. Opierałyśmy się, ale nie przychodziło to łatwo. Drzwi do poszczególnych pokoi otwierał byle przeciąg. Nie zmrużyłam oka ani na chwilę - wspomina pani Joanna.

Jadąc do Włoch pani Joanna liczyła na słońce i zarobienie kilkuset euro. Przeżyła koszmar. Jadąc do Włoch pani Joanna liczyła na słońce i zarobienie kilkuset euro. Przeżyła koszmar.
O ile hotel wzbudził u naszej bohaterki obawę, o tyle miejsce, w którym miała pracować wywołało już prawdziwe przerażenie. Elegancki klub dla gości okazał się nocnym lokalem, którego głównym elementem wyposażenia była stalowa rura dla tancerek erotycznych. Promocja alkoholu miała polegać na dosiadywaniu się do klientów, przekonywaniu ich do kupienia kilku drinków, a potem asystowaniu im przez cały wieczór. Joanna i Kinga, oraz jeszcze jedna Polka - Basia - ukrywały się przez cały wieczór a potem postanowiły uciekać. - Problemem było to, że nie miałyśmy pieniędzy, a w moim telefonie nie działał jeszcze roaming, co nie pozwalało mi się skontaktować z rodziną i poprosić o pomoc.

Uciec udało się po trzech dniach. Z połową rzeczy, bo obsługa hotelu nie chciała wypuścić Polek z walizkami.

- Czy po tak negatywnych doświadczeniach nie miała pani ochoty rzucić Włoch w diabły i wrócić do Polski?
- Nie bardzo mogłam: nie miałam pieniędzy. Poza tym szkoda było mi tego, co zainwestowałam w przyjazd do Włoch. No i miałam nadzieję, że gdzie indziej znajdę wreszcie normalną pracę. Myliłam się.

Za zaliczkę od właściciela klubu, uzyskaną pod pretekstem konieczności kupna nowych ciuchów, kobiety kupiły bilet do Neapolu. Od spotkanej w hotelu Polki dowiedziały się, że tam można znaleźć pracę. Dostały konkretne namiary do rodaków, u których mogły się zatrzymać.

Obiecana praca pod Neapolem także okazała się tragedią. Zamiast pizzerii - zagrzybiony barak do szorowania. Zamiast pomocy w kuchni - dźwiganie mebli i kilkunastokilogramowych worków z cementem. - Postanowiłam wracać do Polski. Uświadomiłam sobie, że od przyjazdu do Włoch przed tygodniem nic nie jadłam. Aż dziw, że nic mi się nie stało, ponieważ choruję na cukrzycę, która wymaga przestrzegania konkretnej diety - pani Joanna nie może uwierzyć w swoje szczęście.

Rodacy w Neapolu, u których zatrzymały się obie Polki byli wściekli, że kobiety postanowiły wracać do kraju. - Zabrałyście tylko nasz czas i naraziłyście na koszta - krzyczeli. W ramach rekompensaty zabrali kobietom kosmetyki i papierosy.

Choć nie miały pieniędzy, Polkom udało się zabrać do kraju busem kursującym z Neapolu. - Jego kierowca, Pan Janek był pierwszą dobrą osobą jaką spotkałam we Włoszech w ciągu całego tygodnia. Zgodził się, żebyśmy zapłaciły mu po powrocie do Polski i karmił nas przez całą drogę. Mówił, że wiózł już wiele młodych Polek, które uciekły z Prato. Chciałabym mu bardzo podziękować.

Od opisanych wydarzeń minęły trzy tygodnie. Pani Joanna doszła już do siebie, i jak zapewnia, wspomina włoski epizod ze śmiechem. Zgodziła się opowiedzieć nam swoją historię ponieważ chciałaby przestrzec młode polskie dziewczyny przed nieprzemyślanymi wyjazdami do Włoch. - O legalną i uczciwą pracę naprawdę tam ciężko.

Nie wyklucza wytoczenia sprawy sądowej Polkom, które odpowiadają w naszym kraju za rekrutację kobiet do domów publicznych we Włoszech. Po ostatnich akcjach polskiej i włoskiej policji, które zaczęły rozbijać ten proceder zaczęła wierzyć, że piekło, przez które przeszła ominie innych.
Rozbito grupę organizującą niewolniczą pracę we Włoszech

Krakowska prokuratura wystąpiła do sądu o aresztowanie 10 osób zatrzymanych w Polsce, które uczestniczyły w wysyłaniu ludzi do niewolniczej pracy we Włoszech.

Dwoje podejrzanych o kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą jest poszukiwanych listami gończymi - poinformował w środę zastępca Prokuratora Okręgowego w Krakowie Krzysztof Urbaniak.

Zatrzymanym w Polsce postawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i handlu ludźmi. Prokuratura wnioskuje o areszt z obawy przed matactwem. Listami gończymi poszukiwani są 23-letnia Joanna Mroczka [tak samo miała na imię kobieta która kontaktowała się z nasza bohaterką - przyp. red.] i 27-letni Łukasz Zapał, którzy według prokuratury kierowali przestępczym procederem. Wydano europejskie nakazy ich aresztowania.

We Włoszech, w okolicach Bari i Foggi, w nocy z poniedziałku na wtorek uwolniono 113 Polaków zmuszanych do niewolniczej pracy na plantacjach. Podczas wspólnej operacji polskich policjantów i włoskich karabinierów, w obu państwach zatrzymano co najmniej 25 osób, zamieszanych w handel ludźmi. Są wśród nich m.in. Polacy, Ukraińcy i Włosi. PAP

Opinie (232) ponad 50 zablokowanych

  • Weronika

    Inna naszą narodową cechą jest MEGALOMANIA. Dziewczyno, zastanów się nad naszym krajem i nasyzmi rodzakami. Polska to zaścianek Europy, pod względem gospodarczym, cywilizacyjnym, kulturowym. Czesi z któych tak się śmiejemy, potrafili wybudowac sieć autostrad, a ile kilometrów autrostrad powastałow Polsce?
    Gospdaorka w parszywym stanie i tylko co rusz jakieś afery sa odsłaniane pt. kto i ile nakradł.
    Polacy nie znają językow obcych. To fakt, z którym nie ma co dyskutować. Są niedouczeni (patrz amnestia min. edukacji dla maturzystów, którzy nie zdali matury).
    Takich przykladów można mnożyć na pęczki. Czy jest z czego być dumnym!!!!

    • 0 0

  • A ja uważam że należy być dumnym z Polaków, ja jestem bardzo dumny na ten przykład z panów Posłów w Sejmie, którzy modlą się o deszcz.... no dobra a teraz na poważnie, jak przeczytałem to o tej mszy w intencji deszczu to zwątpiłem.... nie mam już sił na to wszystko, DLACZEGO K.....WA W TYM KRAJU NIE MOŻE BYĆ WRESZCIE NORMALNIE?

    • 0 0

  • Marek.
    Wlaśnie to napisałam, że Asia nie jest dziewczyneczką z ciemnogrodu! a poza tym, nie bądź cyniczny, bo po prostu nie wypada...
    Andrzej
    Ja kieedyś tez studiowałam i w wakacje szukałam pracy zagranicą. Ale tak naiwna nie byłam, by chcieć zarabiać fortunę w krótkimc zasie. WOlalam być opiekunką dla dzieci i osób starszych, by mieć spokojną i pewną pracę. No i oczywiscie żadnych wyjazdów "a moze mi się uda". Wszystko sprawdzone i pewne. Zawsze posiadałam namiary na najbliższa polską placówkę dyplomatyczną i wystarczajacą ilość pieniedyz by wrócić do domu.

    • 0 0

  • "Czesi z któych tak się śmiejemy, potrafili wybudowac sieć autostrad, "

    Kiki, Czesi sie smieja w Brukseli"nie dawajcie kasy Polakom na autostrady, bo wykorzystaja to na budowe kościołów".
    Słyszałaś wczorajsze expose?
    Masz odpowiedz, mamy sie przyjaznic z Afryka.

    • 0 0

  • Asia, brawo

    cieszę się że udało Ci się zwiać z tego bagna i bardzo dobrze, że masz odwagę o tym opowiedzieć ku przestrodze innym.
    Nie przejmuj się przykrymi komentarzami, tu każdy taki mądry i mocny w gębie, a rzeczywistość jest całkiem inna. Łatwo jest się nabrać, zwłaszcza kiedy człowiek słyszy że ten znajomy wyjechał, tamten też i że sobie radzą za granicą.
    Marku, ta oferta NIE WYGLĄDAŁA aż tak podejrzanie (no, może trochę...). Wiesz dlaczego? Dlatego że w Polsce też jest taka praca i jak ktoś wcześniej pracował przy promocjach, to takie ogłoszenie zrozumie zupełnie inaczej. Ja na przykład pracowałam jako studentka przy promocji papierosów (z innymi hostessami częstowałyśmy palaczy w klubach i pubach) i whisky (konkursy, imprezy w klubach). Organizowały to te same firmy, co organizują promocje np. jogurtów w marketach - nic podejrzanego, ot zwykła praca. Na Włochy może bym się nie nabrała, a może jednak, kto wie - nie jestem w stanie w tej chwili ocenić.
    W każdym razie cieszmy się, że Joanna jest już w domu.
    Rację mają ci, co piszą tu że za granicą jak najdalej od "życzliwych" Polaków. Nikt cię nie oszuka tak jak chytre polactwo. Owszem, są tam też normalni Polacy, ale ogólnie to trzeba być baaaaardzo ostrożnym.

    • 0 0

  • Gratulacje beztroski, ale także szczęśliwego powrotu do Polski.
    P.S Proszę sprawdzić znacznie słowa "oportunistka" - bo wstyd używać i nie znać sensu...

    • 0 0

  • ALE MĄDRALE

    Wszyscy oskarżają Asie o naiwność. To nie naiwność tylko zaufanie, taka rzecz o której powoli zapominamy. Chciała wyjechac, znalazła firmę, sprawdziło czy wsztstko się zgadza, było ok to pojechała. A myslicie, żę jak ludzie są przetrzymywani na plantacjach to jadą tam "z ładnym usmiechem". Wybrała włochy i tak trafiła. W holandii dzieją się podobne rzeczy i zresztą w innych krajach też. Sam też kiedyś pojechałem do włoch do pracy nic z tego nie wyszło. Do włoch wracam ale jako turysta, to lepszy sposób na poznanie tego kraju. Następne wyjazdy były bardziej przemyślane (Niemcy, Anglia) co zaprocentowało dobrym wynikiem finansowym:). Wszystko znalazłem sam, nikt mi nie pomagał bo praca po znajomości nie wypaliła. Tam gdzie nie znamy języka ludzie żerują na naszym zaufaniu, a najgorsze jest to, że objawia się to wśród naszych rodaków. Ja na szczęście nie doświadczyłem tej pseudosolidarności...

    • 0 0

  • Uciekłem z sowieckiego wojska w Polslce

    To jeszcze gorzej było / NIE ZAIMPONUJE MI DZIOŁSZKA

    Nabór przymusowy corocznie . teraz wspomoż ty i armie

    A naiwnoscia nie jest zycie tutaj ?)

    Co jest wieksza naiwnościa ?

    Wszedzie i zawsze jest jakas mafia antyludzka czasem pod płaszczykiem dobra tych możnych . JAk moznych nazwiesz nei jest tutaj wążne

    Duzo pokazuja takie przykłady . Dobrze , ze to wreszcie ujawniono . Byle teraz Ci ludzi enie wpadli w inne bagno

    Krauze przechowuje dziewwuszki tez w swoich inwestycjach . Niech policja to sprawdzi . !!
    Z jednej strony twarz tzw. dobroczynćy doskonały system rozsliczen dedykoweany windows dla zus a tu druga neizbadane zycie biznessusia.

    • 0 0

  • P.S.

    Na prawde, miałaś dużo szczęścia, że udało Ci się wyrwać z tego koszmaru oraz dużo samozaparcia podczas próby powrotu. Wielu dziewczynom się to nie udało.

    • 0 0

  • W Kamasze to ty i ja płaci spoleczenstwo

    I czym się rożnia ci złoczyńcy

    od wojskowych sowieckeigo wojska w polsce.

    Takie same grubasy tez mamaia ludzi tzw szkoleniem wojskowym. to nic czy umra czy zachoruja odpowiedz jest zawsze ta sama sledztwo wojskowe umarzane.

    Potem gdzies wywiozą i jeszcze sciagaja krajowe pieniadze na ich utajone (obarczone przysięga) swinstwa ktorych chcą uczyc młodych zdrowych chłopaków

    tylko zyski juz nie takie

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane