• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Ujeścisko - nie tylko lasu żal

Katarzyna Panfil
3 maja 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
  • Jedno ze zboczy wąwozu dawniej...
  • ... oraz po rozpoczęciu budowy.
  • Jedno z dwóch oczek wodnych przy ul. Przemyskiej. Zabłocone przez znajdującą się w pobliżu budowę.
  • Kuropatwy na Ujeścisku.
  • Wąwóz - plac budowy w pobliżu ul. Przemyskiej.
  • Wzgórza otaczające wąwóz.
  • Bujna roślinność łąk na Ujeścisku.

Na Ujeścisku, parę kroków od domu, po raz pierwszy zobaczyłam jelenia, łasicę, dzierlatki, kuropatwy. Pamiętam, że kiedyś przy bardziej odległym od mojego osiedla stawie udało mi się zaobserwować czaplę. Pamiętam też, że któraś ze skarp w pobliżu tego stawu miała "ścięty" bok, w którym jaskółki drążyły tunele na swoje gniazda. Żadne z tych miejsc nie wygląda już tak, jak kiedyś.



Pamiętasz jak okolica, w której mieszkasz, wyglądała przed laty?

Na Ujeścisku mieszkam od 25 lat. Wiele się przez ten czas zmieniło. Kiedy moja rodzina się tu wprowadzała, miałam pięć lat. Stało tu zaledwie parę bloków, potem (i to przez długi czas) Spółdzielnia Mieszkaniowa "Ujeścisko" składała się z zaledwie kilku ulic. Słowem: było to małe osiedle, oddzielone od sąsiednich dzielnic naturalnymi barierami: lasem - od Łostowic, łąkami i polami - od historycznego Ujeściska i od osiedla wybudowanego przez Spółdzielnię Mieszkaniową "Szadółki" - oraz samymi łąkami (w tym dawnym poligonem) - od Chełmu.

Każde z tych miejsc było pod jakimś względem wyjątkowe. Dzięki nim latem wystarczyło przejść przez ulicę, żeby usłyszeć skowronka. Otworzyć okno nocą, by usłyszeć puszczyka. To właśnie tu, nie tak daleko od centrum miasta i parę kroków od domu, po raz pierwszy zobaczyłam jelenia. Łasicę. Dzierlatki. Kuropatwy. Pamiętam dziki staw (przy obecnej ulicy Przemyskiej) - na dwóch jego krańcach rosły majestatyczne wierzby. Woda sięgała niemal ich pni. Pamiętam, że kiedyś przy bardziej odległym od mojego osiedla stawie (leżącym na terenie S. M. "Szadółki") udało mi się zaobserwować czaplę. Pamiętam też, że któraś ze skarp w pobliżu tego stawu miała "ścięty" bok, w którym jaskółki drążyły tunele na swoje gniazda.

Żadne z tych miejsc nie wygląda już tak, jak kiedyś. O batalii o las pisało swego czasu trojmiasto.pl (http://www.trojmiasto.pl/wiadomosci/Wazy-sie-przyszlosc-lasu-na-Kozaczej-Gorze-n41258.html). Tereny zielone oddzielające Ujeścisko i Chełm zostały zabudowane niemal w całości, dawny poligon stał się terenem rekreacyjnym ze sztucznym zbiornikiem wodnym. Dziki staw przy Przemyskiej przekształcono w dwa brzydkie oczka wodne, łąki przedzielające dwie spółdzielnie mieszkaniowe (Ujeścisko i Szadółki) pokryły się blokami i nie zostało z nich niemal nic - poza tak zwanym Wąwozem Ujeścisko.

Mam wrażenie, że o ile przy wycinaniu nie tylko lasów, ale i pojedynczych drzew podnoszą się głośne protesty, o tyle niszczenie łąk czy pól spotyka się z naszym cichym przyzwoleniem. Być może dlatego, że dzieje się to niemal niezauważalnie, w dodatku roboty budowlane ruszają zazwyczaj wczesną wiosną, kiedy miejsca te przypominają bure, martwe połacie pełne zeszłorocznych, uschniętych badyli. Być może dlatego, że łąki i dawne pola to często "nieużytki", które - w opinii wielu - porastają chwasty. Być może zaś większość osób trwa w przekonaniu, że łąki i pola można odtworzyć wszędzie - to, co na nich było, wyrośnie za chwilę na poboczu jakiejś drogi, bez szkody dla środowiska. Nawet jeśli dostrzega się piękno tych miejsc, jest ono uważane za coś łatwego do odzyskania i mniej wartościowego niż kilkudziesięcioletnie lasy. Tymczasem warto pamiętać, że łąki i pola to całe ekosystemy, złożone ze specyficznych roślin i dające schronienie określonym gatunkom zwierząt.

Lisy, jeże, ptaki...

Warto, zastanawiając się nad tą kwestią, odwiedzić właśnie wąwóz Ujeścisko - koniecznie późną wiosną, latem lub/i jesienią, kiedy kwitną tam kolejne kwiaty, trawy i krzewy. Na jednym metrze kwadratowym można znaleźć dziesiątki mniej i bardziej pospolitych roślin: maki, chabry, wrotycze, krwawniki, bodziszki, lepnice, cykorie, mniszki, osty, żmijowce, koniczyny, wykę... To tylko niektóre z lepiej zauważalnych "chwastów", jakże pięknych! A każdy z tych gatunków ma swojego amatora - już niewiele jest w Gdańsku miejsc, w których można zobaczyć tyle motyli i innych owadów, co tutaj. Jest i większa zwierzyna. Może nie warto wspominać o pospolitych lisach, jeżach, nornicach i kretach czy takich ptakach jak sroki i gołębie (w tym największe z gołębiowatych: grzywacze). Należy jednak powiedzieć, że żyją tu też zające, kuropatwy, jaszczurki (zwinki?). Ostatnio powróciły sarny, a na początku lutego znalazłam tu piękne pióra świadczące o obecności bażanta... Jest także mnóstwo drobnego ptactwa (dzierlatki, kopciuszki itp.).

Znikają łąki, znikają zwierzęta

Kolejne zmiany w krajobrazie zabijają i wypędzają stąd kolejne zwierzęta. Jeszcze dziesięć lat temu na moim osiedlu nie mieszkało tyle ptaków, ile widuję tu dzisiaj... I wcale mnie to nie cieszy. Dawniej mieszkały w lesie, na łąkach i polach. Do tego, by pojawić się w pobliżu bloków, mogła je skłonić wyłącznie sroga zima. Teraz próbują dostosować się do zachodzących w ich środowisku zmian, przez cały rok szukając schronienia i pożywienia na osiedlowych trawnikach. W dodatku to, co z tych (dawniej olbrzymich) zielonych terenów jeszcze zostało, dalekie jest od bycia spokojnym schronieniem dla co wytrwalszych zwierząt.

Nie wiem, czy istnieje szansa na zahamowanie kolejnych inwestycji budowlanych na tym terenie. Nawet jeśli jednak dla tego konkretnego miejsca jest już za późno, nie jest jeszcze za późno na refleksję nad miejskim zarządzaniem zielenią i dyskusję nad tym, czy przystaje ona do wizji miasta, jaką mają sami gdańszczanie.

Poprawiamy przyrodę, często na siłę

Odnoszę wrażenie, że coraz bardziej myślimy (my?) o przyrodzie w kategoriach użytkowych, próbujemy wkomponować ją w jakiś urbanistyczny schemat, a przez to nie tylko mieszkamy na jednakowych osiedlach, ale także chodzimy na spacery do jednakowych parków i nad jednakowe... zbiorniki retencyjne. To w ogóle jest jakiś fenomen: większość naturalnych i sztucznych zbiorników wodnych położonych na terenie Gdańska Południe wygląda tak samo: wokół chodnik/ścieżka rowerowa, siłownia pod chmurką i plac zabaw dla dzieci. Wszystko jest uładzone, wszystko jakby odrysowane od linijki, bez troski o zachowanie ducha miejsca, bez wsłuchania się w indywidualność natury. Bo my już nawet przyrodzie nie pozwalamy być dziką i nieschematyczną. I uważamy, że wolno nam ją poprawiać.

Jak to robią gdzie indziej?

Tymczasem można inaczej: w wielu miastach europejskich, także w Warszawie, zaczyna się odchodzić od przekonania, że miejski trawnik musi być zielony i równo przycięty lub trzeba go obsadzać iglakami lub chińską trawą (miskant). W Berlinie zamiast wygrabiać i wyrzucać wszystkie liście (a razem z nimi - zimujące pod nimi insekty), wyznacza się specjalne strefy, w których te liście są pozostawiane.

Specjaliści od ekologii pewnie podaliby więcej przykładów, mogliby też w bardziej naukowy sposób o znaczeniu i ochronie łąk i pól pisać. To, co napisałam ja, wypływa z troski miłośnika przyrody. Z tej samej troski bierze się kilka słów, które chciałabym jeszcze skierować do mieszkańców i do administratorów terenów przylegających do wąwozu Ujeścisko.

Chciałabym prosić mieszkańców mojej dzielnicy, by w trakcie spacerów poruszali się po już utartych ścieżkach. Jeśli wyprowadzacie psa, niech idzie na smyczy. Pamiętajmy, że możemy nie tylko spłoszyć mieszkające tu zwierzęta (a pies może im zrobić krzywdę), możemy także zniszczyć lęg ptaka gniazdującego na ziemi. Nawet jeśli tak się nie stanie, to gdy ptak jest często niepokojony, może swoje gniazdo porzucić lub będzie miał mniej siły do obrony jaj i młodych przed prawdziwym niebezpieczeństwem.

Do administratorów przylegających do wąwozu terenów chciałabym zaś zaapelować o uwzględnienie "przeszłości" tych miejsc przy "porządkowaniu" zieleni. Przykładowo: dość rozległe zbocze wzgórza, na którym położone są ulice Jeleniogórska i Wadowicka, jest bardzo często koszone. Odnoszę wrażenie, że osobom za to odpowiedzialnym zależy na uzyskaniu w tym miejscu czegoś w rodzaju trawnika. Może dałoby się pozwolić łące i zamieszkującym ją zwierzętom powrócić w to miejsce? Krótki trawnik, który żółknie w słonecznie dni, i tak nie wygląda zbyt imponująco.

Aby ten teren nie wyglądał na zaniedbany, wystarczy raz do roku - pod koniec jesieni - kosić wyschnięte już rośliny...
Katarzyna Panfil

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (276) 4 zablokowane

  • Kiedyś wpadły mi w ręce opracowania Polskiego Klubu Ekologicznego.

    Była to seria wydawnicza pt. "Miasto jak ogród". W każdym zeszycie osobno omówiono walory przyrodniczo-kulturowe poszczególnych gdańskich dzielnic. Wskazano na zagrożenia i sposoby planowania przestrzennego zachowującego wymienione walory. I cóż - nikt z planistów z Biura Rozwoju Gdańska nie skorzystał z mądrych wskazówek autorów tej serii wydawniczej. Czy normalne jest, że skoro pan prezydent Adamowicz oświadcza, że nie zna się na przyrodzie, to znaczy, iż można ją dowolnie dewastować? Gdzie tu logika i etyka?

    • 2 0

  • Macie namiary...

    na jakieś stowarzyszenie ekologiczne które nie jest towarzystwem wzajemnej adoracji i jest w stanie podjąć się interwencji - właściwie wesprzeć prowadzone już sprawy występując jako strona. Potrzebne jest też wsparcie prawne.
    Niestety na pomorzu kiepsko z tymi organizacjami a samorządy robią co chcą i mają w kieszeni nawet policje. W perspektywie jest złożenie doniesienia do prokuratury...

    • 3 0

  • pomuszmy na Ujeścisku

    Walczmy o te pole a nie że sobie piszemy musimy to zgłosić

    • 1 0

  • Mieszczuch jak potrzeba nazwie słoika wieśniakiem, a jak co do czego to mu skowronków i jelonków brak

    Takie to z was mieszczuchy, że się wyśmiewacie z tzw. wieśniaków, a tu proszę, jak wam sarenek, jelonków, ptaszków brakuje. Albo się chciało w mieście zamieszkać z wygodami, albo nie. Nie można mieć i jednego i drugiego. Na wieś się przeprowadź i nie marudź.

    • 4 3

  • Czekamy na basen basen basen

    Betonowa dzungla pozdro !

    • 1 1

  • Jestem wielkim milosnikiem przyrody lecz...

    ...nie rozumiem tego lamentu!Czy wszedzie ma byc rezerwat?Ludzie gdzies musza mieszkac,miasta sie rozwijaja i beda sie rozwijac.Oczywiscie we wszystkim nalezy zachowac umiar i zdrowy rozsadek.Ja sugeruje aby zastanowic sie dokad zmierza Polska a nie biadolic nad laka!Dzisiaj widzialem cene Euro w kantorze 4,46!Z kraju sukcesu stalismy sie problemem dla Europy,zeby nie powiedziec posmiewiskiem.

    • 0 2

  • Ja zostawiłem sobie dziki ogród

    nasiały się wierzby, sosenki. Oko cieszą mlecze, makolągwy mają ucztę zjadając nasionka dmuchawców. Wieczorami słyszę szuranie jeży w liściach przerywane ciamkaniem gdy posilają się ślimakami. Cieszy mnie zielony mech porastający szczeliny podjazdu dla auta.
    I teraz wyobraźcie sobie jak na mnie patrzą sąsiedzi ujeżdżający kosiarkami swoje pustynie trawiaste otoczone wehrmachtem tujek. Nie bardzo się kwapią do "dzień dobry". Dla mnie to oni już cierpią na jakieś natręctwo. Są ofiarami reklam OBI - dział ogród... ze szkodą dla nas wszystkich bo zatruwają i wyjaławiają glebę, zakłócają ciszę, zadymiają okolicę paląc liście... ale porządek musi być!!! Tylko jaki to porządek?

    • 5 0

  • To sie wyprowadź na wies (4)

    Autorze tekstu, mieszkasz w dużym miescie, a nie na wsi. Jak chcesz słuchać głosów skowronka, popatrzeć na czaple czy zobaczyć sarnę to jedz na wieś. To jest miasto, gdzie jest zapotrzebowanie na tego typu rzeczy jak mieszkania, a gdzies trzeba je stawiać.... Miasto tętni życiem miejskim czyli praca, dom, samochody i duży ruch . Sa miejsca gdzie mozesz odpocząć no park regana czy tez park oliwski...

    • 5 8

    • (2)

      To ty wracaj głupi lemingu na wioche pewnie dostałeś prace w korpo i na kredyt kupiłeś mieszkanie na strzeżonym osiedlu

      • 1 2

      • Żeby nie było jestem Gdańszczaninem od urodzenia . Mieszkanie kupiłem na Ujescisku własnie dlatego że był tam spokój cisza, wokół zieleń a co najważniejsze nie było bydła i głupków którzy mieli innych gdzieś...tak jak Ty.

        Wierz mi mozna pogodzic jedno z drugim jesli bedzie sie szanować przyrodę. Zapraszam na wizytę do Hamburga gdzie zobaczysz wjezdzajac od strony Hanoveru trawniki pełne zajęcy podobnie jak przy uwaga wielkiej Galerii Handlowej Meile.. Przy Saseler Str gdzie terenów zielonych jest wiele Łabędzie i kaczki przechadzają sie wśród spacerujących mieszkańców i turystów.

        Tylko u nas najlepiej wybić wszystko przerobić na futerka i pasztety. Nie długo głosu ptaków będziesz słuchał z płyt tłumacząc Twoim dzieciom ...To synku jest kukułka a to chyba bocian

        • 0 0

      • Otóż jestem Gdańszczaninem i nie pracuje w korpo. Nie mam tez kredytu mieszkaniowego :)
        Pozdro internetowy napinaczu

        • 0 0

    • Naprawdę nie rozumiesz, że te zwierzęta gdzieś muszą żyć? Wiesz, gdzie ostatnio widziałam czaplę? Na zbiorniku retencyjnym przy Drodze Zielonej... Było jej tam lepiej i spokojniej niż na osiedlowym stawku.

      • 0 0

  • Kiedyś też była łąka

    Nie rozumiem jednego ... . To samo można było powiedzieć o Zaspie czy Przymorzu kilkadziesiąt lat temu.... to może zróbmy pas zieleni dookoła 3miasta i już nic nie budujmy. Miasto się rozwija .... kiedyś tam gdzie Pani mieszka też były łąki lasy ...

    • 0 2

  • Poopieram w pełni pani artykuł. Zostawić naturalne łąki i dbać o przydomowe trawniki.

    • 5 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane