• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wypadek motorówki: różne wersje świadków i uczestników

Piotr Weltrowski
18 grudnia 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Sprawca wypadku na Martwej Wiśle oskarżony
Port Rybacki w Górkach Zachodnich. To tutaj, przy nabrzeżu, niedaleko ul.
Kutnowskiej, miała miejsca akcja ratunkowa. Port Rybacki w Górkach Zachodnich. To tutaj, przy nabrzeżu, niedaleko ul.
Kutnowskiej, miała miejsca akcja ratunkowa.

Trzylatek, który po niedzielnym wypadku łodzi na Martwej Wiśle trafił na oddział intensywnej terapii Pomorskiego Centrum Traumatologii w Gdańsku, czuje się lepiej. Dziecko zostało odłączone od respiratora. Ma zapalenie płuc, ale - jak podkreślają lekarze - jego mózg nie został uszkodzony.



O wypadku motorówki Portal Trojmiasto.pl pisał już w niedzielę. Akcja rozegrała się około godz. 14:00 przy porcie w Górkach Zachodnich zobacz na mapie Gdańska.

Teraz na temat wypadku postanowił wypowiedzieć się ojciec dziecka. Skonfrontowaliśmy przedstawioną przez niego wersję ze słowami dwóch naocznych świadków, którzy rozpoczęli akcję ratunkową.

Prokuratura, która za wypadek obwinia 24-letniego sternika łodzi, Damiana K. (sąd zdecydował o jego aresztowaniu na trzy miesiące) wydarzenia przedstawiała do tej pory lakonicznie. Jej zdaniem mężczyzna, prowadząc pięciometrową łódź pod wpływem alkoholu, nie zachował zasad bezpieczeństwa i doprowadził do kolizji jednostki z przeszkodą. Spowodowało to uszkodzenie łodzi, która zaczęła tonąć.

- Wygląda na to, że uszkodzenia te powstały już w trakcie rejsu. To właśnie ze względu na nie jednostka zaczęła nabierać wody - mówi prokurator Magdalena Gams-Kornatowska, prowadząca tę sprawę.

- Z daleka wyglądało to tak, jakby na łodzi zepsuł się silnik. Dorośli przeszli na rufę, zaczęli coś przy nim grzebać. Wtedy łódź się przechyliła i zaczęła nabierać wody - opowiada nam osoba, która jako pierwsza zauważyła wypadek.

Dwaj kolejni mieszkańcy Górek Zachodnich ruszyli tonącym na ratunek. Gdy wiosłową łodzią dotarli do tonącej jednostki, zauważyli że poza 4 osobami w wodzie w nadbudówce tonącej jednostki wciąż znajdują się ludzie. Jak się później okazało osoba dorosła i 3-letni chłopiec.

Według słów uczestników tej spontanicznej akcji ratunkowej oraz relacji ojca chłopczyka, łódka ustawiła się w pozycji pionowej - dziobem do góry. Woda zablokowała wyjście z nadbudówki, wybito więc szybę. Ratujący, którzy nie wiedzieli, że w środku znajduje się dziecko, najpierw wyciągnęli mężczyznę.

Po chwili z pomocą podpłynął kuter rybacki, który podciągnął łódź nad powierzchnię wody. Wtedy też udało się wejść do łódki i wyciągnąć z niej chłopca. Według świadków od momentu, gdy załoga motorówki zaczęła wzywać pomoc do chwili, gdy dziecko znalazło się na brzegu, minęło około pół godziny. Wtedy też nad Martą Wisłę przyjechała policja i karetka pogotowia.

Juz wtedy pojawiły się pierwsze wątpliwości, dotyczące stanu, w jakim znajdowali się sternik i pasażerowie łódki. Uczestnicy akcji ratunkowej, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że "zachowywali się dziwnie" i czuć było od nich alkohol. Według policji, która przebadała uczestników wypadku, pod wpływem alkoholu znajdowały się cztery z pięciu dorosłych osób, które były na pokładzie. Jak poinformowała nas prokuratura, sternik Damian K. miał aż 1,9 promila alkoholu.

Pan Jacek, ojciec trzylatka, a zarazem kolega Damiana K., widzi jednak całą sprawę inaczej. Według niego, przed wejściem na pokład Damian K. był trzeźwy. - Ja i moja narzeczona piliśmy alkohol wcześniej, dwie godziny przed wycieczką. Ja wypiłem dwa piwa, ona jedno. Na łódce alkoholu nie było - twierdzi. Dodaje, że badanie alkomatem wykazało u nich odpowiednio 0,37 i 0,14 promila.

Dlaczego więc Damian K. miał we krwi aż 1,9 promila? - Już po tym, jak wszyscy znaleźli się na lądzie, widziałem jak ktoś, prawdopodobnie rybak, podał mu butelkę wódki, aby go rozgrzać - mówi pan Jacek.

Jednak obaj świadkowie wypadku, do których dotarliśmy, twierdzą, że alkoholu nikt rozbitkom nie dawał.

Prokuratury również tłumaczenia Damiana K. nie przekonały - grozi mu do 12 lat więzienia.

Obrońca mężczyzny zwraca jednak uwagę na wątpliwości, wynikające z tego, że sternika nie przebadano od razu po wyciągnięciu na brzeg. - Pierwsze badanie alkomatem, według mojej wiedzy, nastąpiło dopiero około godziny po zdarzeniu. Drugie, gdzie mojemu klientowi pobrano krew, trzy, a nawet cztery godziny po zdarzeniu - mówi mecenas Paweł Brożek.

Wątpliwości ma on także w innej kwestii. - Mojemu klientowi postawiono zarzut spowodowania wypadku w ruchu wodnym. Problem w tym, że nikt tego wypadku nie widział. Wszystko opiera się tu jedynie na domniemaniu biegłego - dodaje Brożek.

O tym, że całe zdarzenie to wynik nieszczęśliwego zbiegu okoliczności, a nie kolizji, przekonany jest także ojciec trzylatka. - Chciałbym podziękować wszystkim, którzy nas ratowali. Ja w pewnym momencie straciłem świadomość. Nie wiem, jakim cudem znalazłem się na brzegu. Media przedstawiły nas w bardzo złym świetle. To był jednak tylko nieszczęśliwy wypadek. Nie zaniedbaliśmy syna, miał na sobie kapok - mówi pan Jacek.

Jak było naprawdę rozstrzygnie śledztwo. Najważniejsze jest to, że z groźnej sytuacji, którą sprowokowali dorośli, trzyletni chłopiec wyszedł cało. I nikt, włącznie z poszkodowanymi, nie ma wątpliwości, że gdyby nie spontaniczna akcja mieszkańców Górek Zachodnich - ta historia mogła mieć dużo dramatyczniejszy finał.

Opinie (129) 3 zablokowane

  • dziwne to (1)

    oceniać sytuacji nie mogę, bo mnie tam nie było.. ale nawet po jednym czy dwóch piwach człowiek jeszcze sprawnie myśli. jest w stanie przewidzieć konsekwencje swojego postępowania. może i to nieszczęśliwy wypadek , ale dziwi mnie to, że nikt z uczestników rejsu nie podał ratującym jako pierwszego, dziecka.. to jest odruch. nic tego nie usprawiedliwia.

    • 7 1

    • 1,9 promila

      to nie są dwa piwa. Ni cholery.

      • 1 0

  • do paki skur... !!! (2)

    i tak maja szczescie ze dziecko udalo sie uratowac!!! a taka patologie powinno sie tepic jak szczury!!! zero tolerancji! bo tylko MEGADEBIL zabiera taka łódeczka dziecko w zimie na wode!!!!

    • 5 1

    • Ty tolersancja szat ap. (1)

      Swiadomie podejmujesz wszystkie decyzje?Segregujesz smieci i zawsze jak jest 50 tyle jedziesz w miescie..?Co ci niewyszlo z w zyciu ,ze iodgryzasz sie na innych?

      • 1 3

      • każdy sądzi sam po sobie... (wyciągnij wniosek)

        • 1 0

  • Grozi mu do 12 lat

    To chyba troche przesada

    • 1 4

  • a dlaczego wódke dostał tylko sternik,a reszta to od macochy????

    czy wódka była dla wszystkich tylko sternik za mocno przechylił

    • 3 0

  • na kanale kolizja łodzi z przeszkodą-bzdura? (1)

    nie mozna przewidziec momentu kiedy łódż może ulec uszkodzeniu i zacznie natychmiast tonąć!!! jeżeli ktos mysli że może przewidzeć wypadek to życzę powodzenia

    • 2 3

    • TA ŁÓDZI BYŁA PRZECHYLONA JUŻ WCZEŚNIEJ . JA TO WIDZIAŁAM . JUŻ WTEDY BYLI PRZ BRZEGU JA TO ZAUWAŻYŁAM A ONI NIE ?

      • 0 2

  • :) (1)

    Jak dobrze, ze maluszkowi nic nie jest.....

    • 6 0

    • DZIĘKI BOGU !!! I PANU FRANKOWI I ZAŁODZE Z KUTRA ŻYCZĘ WSZYSTKIM WESOŁYCH ŚWIĄT.CAŁUSKI DLA NIKUSIA

      • 2 1

  • trochę dystansu (2)

    Prawda jest taka, że spożywanie napojów alkoholowych na pokładach różnorakich jednostek, mniej lub bardziej pływających jest powszechne, zarówno po stronie załogi, jaki i pasażerów. Chociażby każdy, kto trochę pływa "na dorsze" wie to doskonale. Przerdzewiałe kutry uratowane od kasacji, skacowany szyper i kilkunastu wilków morskich oszukujących błędnik sporymi dawkami alkoholu.
    A letnie żeglowanie bez piwka? Trudno sobie wyobrazić.
    A sławetne rejsy statkami wolnocłowymi?
    Hipokryzja nie jest tu tym bardziej na miejscu.

    Inna sprawa, że każdy musi ponieść ciężar odpowiedzialności za podopiecznych (pasażerów, dzieci), a cytowane tłumaczenia doprawdy wprawiają w osłupienie. Rozgrzewająca dawka skutkująca 2 promilami? Nieźle. To reszta była chyba bardzo odporna na zimno, skoro nie musiała się aż tak rozgrzać. Jakby dzieciak był przytomny, to pewnie też by w niego wlali setuchnę.

    • 6 3

    • (1)

      a "wiedzę" o żeglarstwie czy pracy na morzu czerpiesz z wsi24 czy z talboidów? no chyba że opowiadasz o własnych doświadczeniach "żeglarskich"?

      • 2 2

      • jestem bystrym obserwatorem, bez odbioru

        • 1 1

  • 12 lat

    ja uwazam ze 12 lat za taki wypadek to oni daja chyba zeby media sie prokuratury nie czepialy.12 lat za co za to ze uderzyl w jakas przeszkode.troche to dziwne ze nie wiedza w jaka przeszkode uderzyli.bo skoro uszkodzilo to lodke to musialo byc wystarczajaco ciezkie o duzej wypornosci,bo inaczej lodka by to wepchnela pod wode albo zepchnela na bok(bo ten maly kuterek to raczej scigacz nie jest zeby zniszczenia powstaly od predkosci).niech mu dadza zawiasy za jazde po pijaku ,skoro wszyscy zyja i to jest ok.wszystkim zawiasy i tyle.

    • 2 2

  • (3)

    Byłem widziałem uczestniczyłem w "akcji ratunkowej" nikt z osob przebywajacych na kutrze niemoze stwierdzic czy czuc bylo alkochol ale ludzie na brzegu juz tak i jednoglosnie twierdza ze bylo czuc ale to juz sprawa policji .My "rybacy" wiemy napewno ze dziecko mialo kapok zostal on sciagniety poniewaz przeszkadzal w reanimacji .Jacek rozumiemy ze bronisz kolegow bo kazdy by tak zrobil . Najwazniejsze ze waszemu dziecku nic niejest ucalojcie go od nas POZDRAWIAM

    • 7 0

    • kapok jakos go nie uchronił od lodowatej wody i zapalenia płuc..... (1)

      • 0 1

      • Ale dzieki niemu sie nie utopil i ma tylko zapalenie pluc- po tym wszystkim...

        • 3 0

    • TAK BUZIAKI DLA MALUCHA

      • 0 0

  • Nie zaniedbaliśmy syna, miał na sobie kapok - mówi pan Jacek

    Wszyscy tylko o tej wódzie i promilach...
    Czy ja dobrze rozumiem?
    Dzieciak miał "kapok" na sobie wewnątrz kabiny?
    Maluch ma fart że żyje, ojciec i skiper mogli go tym kapokiem zabić!
    Skiper i ojciec powinien milion razy napisać ręcznie, krwią:

    w kabinie kapok trzymać w ręce, na deku kapok nosić na grzbiecie
    w kabinie kapok trzymać w ręce, na deku kapok nosić na grzbiecie
    w kabinie kapok trzymać w ręce, na deku kapok nosić na grzbiecie
    w kabinie kapok trzymać w ręce, na deku kapok nosić na grzbiecie
    w kabinie kapok trzymać w ręce, na deku kapok nosić na grzbiecie
    w kabinie kapok trzymać w ręce, na deku kapok nosić na grzbiecie

    to elementarz na wodzie!

    • 6 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane