• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wypadki w pracy. Czy musi do nich dochodzić?

Wioletta Kakowska-Mehring, Agnieszka Śladkowska
1 grudnia 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 
Port Gdański Eksploatacja jest spółką operatorską, zajmującą się obsługą ładunków na obszarze wewnętrznego portu gdańskiego. W połowie listopada na terenie firmy doszło do śmiertelego wypadku. Port Gdański Eksploatacja jest spółką operatorską, zajmującą się obsługą ładunków na obszarze wewnętrznego portu gdańskiego. W połowie listopada na terenie firmy doszło do śmiertelego wypadku.

W ostatnim czasie w Gdańsku doszło do dwóch śmiertelnych wypadków przy pracy. Jak twierdzą eksperci, do takich incydentów dochodzi i... trzeba spodziewać się kolejnych. Dwa przypadki w tak krótkim odstępie czasu muszą jednak zastanawiać i skłaniać do analizy.



Przypomnijmy: Kilka dni temu na terenie Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych w Gdańsku marynarz podczas prac na pokładzie prawdopodobnie został uderzony w głowę tzw. wężem, w wyniku czego wpadł do wody. Jeszcze wcześniej przy przeładunku w Porcie Gdańskim Eksploatacja zerwała się lina na dźwigu samojezdnym. Jeden z pracowników w wyniku obrażeń zmarł.

Zerwała się lina na dźwigu samojezdnym i sam pracował na tym stanowisku przy haczeniu kontenerów załadowanych około 29 tonami galeny gdzie powinno być co najmniej 3 pracowników i nadzór bo pracowały dwa dźwigi sprzężone na przeciążeniu a gdzie przepisy BHP W LESIE - napisał do nas kilka godzin po zdarzeniu jeden z czytelników.

Prokuratura bada, jakie były przyczyny wypadku.

- W obu sprawach trwają postępowania. W sprawie wypadku w gdańskim porcie prokuratura zwróciła się do biegłych o dodatkowe ekspertyzy. W obydwu zdarzeniach jest za wcześnie, by mówić o tym, czy przyczyną był błąd ludzki, czy też zawiodły kwestie techniczne - mówi Jolanta Zedlewska, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gdańsku.

Przedsiębiorstwo Robót Czerpalnych i Podwodnych wykonuje roboty pogłębiarskie na akwenach. Prowadzi też wysokospecjalistyczne roboty hydrotechniczne, takie jak: układanie rurociągów na dnie morza czy wykonanie kolektorów ściekowych dużych średnic. Port Gdański Eksploatacja jest z kolei spółką operatorską, zajmującą się obsługą ładunków na obszarze wewnętrznego portu gdańskiego. Firma zatrudnia prawie 600 osób i prowadzi obsługę wszystkich ładunków występujących w obrocie portowym w polskich portach.

Czy potrafiłbyś uratować człowieka? Zobacz szkolenie z pierwszej pomocy.

Czy przeszedłeś/przeszłaś szkolenie BHP w pracy?


- To był pierwszy wypadek śmiertelny na obszarze portu odkąd pamiętam, a pracuję tu od ładnych paru lat. Nie wiemy co było przyczyną tego tragicznego zdarzenia. Prawdopodobnie nie wytrzymała lina. Czekamy jednak na wyniki prac prokuratury. To są zawsze bardzo trudne sprawy. Czekamy na raport i na pewno przeanalizujemy go dokładnie - wyjaśnia Janusz Kasprowicz, rzecznik Zarządu Morskiego Portu Gdańsk.

Podkreśla, że praca w porcie bywa niebezpieczna, stąd zagrożenie zawsze istnieje.

- Port zatrudnia specjalistę BHP. Spółki operujące w porcie zatrudniają swoich specjalistów. Prowadzone są kontrole i przeglądy, a niestety, nie udało się uniknąć wypadku. Pamiętać należy, że praca przy przeładunkach nie jest łatwa. Statki mają różne urządzenia wyładowcze, czasem trzeba kojarzyć ze sobą różne technologie. Taka obsługa może być niebezpieczna. Na szczęście najczęściej dochodzi do drobnych zdarzeń - dodaje.

Dwa wypadki śmiertelne w jednym miesiącu to jednak dużo nawet w przypadku mocno uprzemysłowionej aglomeracji, jaką jest Trójmiasto. Jak wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego, w ubiegłym roku doszło do 12 wypadków śmiertelnych w pracy. To więcej niż np. w 2009 roku, kiedy to doszło do 7 wypadków śmiertelnych, ale dużo mniej niż w 2010. Wówczas odnotowano aż 21 takich zdarzeń.

Jak wygląda tegoroczna statystyka? Przez trzy pierwsze miesiące 2013 r. w całym województwie pomorskim śmierć w pracy w wyniku wypadku poniosło 15 osób. Na szczegółowe dane z Trójmiasta trzeba jeszcze poczekać.

Do wypadków najczęściej dochodzi na budowach. Jednak w Trójmieście z racji nadmorskiej specyfiki, statystyki podbija też branża portowa i stoczniowa. W ubiegłym roku głośno było o wypadku, do jakiego doszło na terenie Gdańskiej Stoczni Remontowa. W doku znaleziono ciało 25-letniego robotnika. Mężczyzna, który pracował dla jednej z działających na terenie stoczni firm najprawdopodobniej spadł z rusztowania. To wydarzyło się w listopadzie 2012 r. Z kolei w maju tego samego roku do śmiertelnego wypadku doszło na terenie stoczni Crist. Mężczyznę przygniotły duże drzwi, które oderwały się od hangaru.

- Wypadki występują i będą występowały, dopóki praca będzie wykonywana z udziałem człowieka - ocenia krótko Paweł Kwiatkowski z firmy Kvadro zajmującej się doradztwem i szkoleniami BHP. - Jednakże widać w perspektywie lat, iż wypadkowość kończąca się śmiercią lub ciężkimi uszkodzeniami jest mniejsza.

W Trójmieście do wypadków w pracy, klasyfikowanych jako ciężkie, dochodzi kilkanaście razy w roku. W sierpniu tego roku do groźnie wyglądającego wypadku doszło na terenie zakładu Gafako w Gdyni. Podczas prac przy konstrukcjach stalowych urwał się hak z suwnicy i uderzył pracownika w twarz. Mężczyzna został przetransportowany helikopterem do szpitala. Z kolei w czerwcu informowaliśmy o wypadku, do którego doszło na placu terminalu DCT. Suwnica najechała na jednego z mechaników pracujących w porcie.

Inaczej wygląda sprawa, gdy wziąć pod uwagę tzw. lżejsze wypadki. W ubiegłym roku odnotowano aż 2232 takich zdarzeń.

Choć eksperci pocieszają - opierając się na danych statystycznych - że wbrew pozorom w ostatnich latach nie zwiększa się liczba wypadków, to fakt, że ich znacząco nie ubywa pocieszający nie jest. Dlaczego tak się dzieje?

- Jest wiele przyczyn. Coraz więcej nowego sprzętu, z kolei stary sprzęt zostaje dostosowany do wymogów minimalnych. Niestety, nadal statystycznie najwięcej wypadków zdarza się w ciągu pierwszego roku pracy i  dotyczy to młodych, jak i doświadczonych pracowników. Wynika to głównie z braku odpowiedniego przeszkolenia, niewystarczającego lub zdawkowego wprowadzenia przez osobę kierującą pracownikami, z braku doświadczenia na danym stanowisku i w końcu z braku instynktu samozachowawczego pracownika - mówi Paweł Kwiatkowski.

Część z nich wynika również z lekkomyślności.

- Niestety, nadal wielu kieruje się powiedzeniem "przeczytam instrukcję obsługi jak wszystko zawiedzie". Tak robią młodzi pracownicy, ale też ci z tzw. doświadczeniem. Nie przyznają się, że nie obsługiwali nigdy urządzenia, ponieważ boją się, że utracą pracę - uzupełnia.

Jednak - jak twierdzi Paweł Kwiatkowski - coraz rzadziej zdarzają się firmy, które nie wykonują w ogóle szkoleń z zakresu BHP. - Coraz więcej osób szanuje swój podpis, coraz więcej pracodawców chce, by dane szkolenia były prowadzone w sposób kompetentny - dodaje.

Niestety, relacje, czyli prawa i obowiązki, które łączą pracownika i pracodawcę, nie dotyczą relacji firma z firmą. A w branży budowlanej i produkcyjnej coraz częściej mamy do czynienia z umowami cywilnoprawnymi.

- My jako instytucja zajmujemy się tylko wydarzeniami, które dotyczą pracowników tzw. etatowych. Tylko wypadki z ich udziałem pracodawca ma obowiązek zgłaszać do nas. Jeżeli wypadek, nawet śmiertelny, dotyczy osoby tzw. samozatrudnionej, to my nie mamy uprawnień kontrolnych - dodaje Jolanta Zedlewska.

Według Okręgowego Inspektoratu Pracy w Gdańsku do wypadków dochodzi najczęściej z powodów organizacyjnych (44,7 proc.) i tzw. czynnika ludzkiego (41,2 proc.), najrzadziej z powodów technicznych (14 proc.)

Inną statystyką dysponuje z kolei Główny Urząd Statystyczny, który zbiera dane o wszystkich wypadkach, nawet tych dotyczących "samozatrudnionych". Według ich danych aż 80,6 proc. wypadków spowodowanych jest przez błąd ludzki. Błędy techniczne to tylko 6,8 proc., a organizacyjne - 12,6 proc.

Miejsca

Opinie (111) ponad 10 zablokowanych

  • Tytuł dość zabawny. Oczywiście, że do wypadków nie musi dochodzić. Tak jak i do wszystkiego innego.

    • 2 0

  • Wypadki będą

    Wypadki w pracy będą zawsze dopóki ludzie będą się zachowywać jak durnie. Bo jeśli na maszynie pisze "Nie dotykać w trakcie pracy" to znaczy, że nie wolno tego dotknąć jak pracuje, bo może uciąć rękę, nogę, może zabić. Każdy górnik pewnikiem wie dobrze o tym, o czym pisze.

    • 5 1

  • do redakcji (1)

    'W sierpniu tego roku do groźnie wyglądającego wypadku doszło na terenie zakładu Gafako w Gdyni. Podczas prac przy konstrukcjach stalowych urwał się hak z suwnicy i uderzył pracownika w twarz. Mężczyzna został przetransportowany helikopterem do szpitala'--->groźnie wyglądający wypadek????Osoba o której piszecie nie przeżyła tego wypadku...

    • 12 0

    • była tylko jego wina.

      • 0 5

  • Niestety większość wypadków wynika z winy pracowników

    Pracowałem na wysokości i w większości wypadków winna była głupota i brak wyobraźni. Jak tylko kierownik nie patrzył pracownicy olewali połowę wymaganych zabezpieczeń... "bo nie wygodnie, bo mi się nic nie stanie, bo patrzcie jaki ze mnie kozak..."
    Jak człowiek sam nie jest ostrożny to żadne przepisy nie pomogą.

    • 18 0

  • Wielu komentatorów zapomniało (6)

    że podstawowym obowiązkiem pracownika jest pracować zgodnie z przepisami BHP (Kodeks Pracy).
    Ilu z Was ma w d*pie te przepisy? Sami często doprowadzacie do niebezpiecznych sytuacji - bałagan w miejscu pracy, niestosowanie ŚOI, itp. Taka mentalność Polaka - "nie będę nikogo słuchał, bo ja jestem najmądrzejszy"; "a po co mi hełm ochronny? On tylko przeszkadza"; "przesadzacie z tym BHP, od 30 lat tu pracuję i nie miałem ciężkiego wypadku"; "zajmijcie się robotą, a nie ganiacie nas za brak słuchawek"; "to wy, behapowcy, macie za mną sprzątać".
    Macie czyste sumienia?

    • 20 8

    • proponuję ci behapowcu samemu popracować w hełmie (nie tylko stać w pozycji pionowej przy kontroli) (1)

      to wtedy pogadamy, o komforcie pracy i bezpieczeństwie. Bo pieprzyc o przepisach to wy umiecie, ale najpierw sami sobie popracujcie w tych guwnianych zabezpieczeniach, co więcej utrudniają niż pomagają, dopiero wtedy sie mundrujcie, teoretycy zabiurkowi

      • 6 13

      • Nic o mnie nie wiesz

        więc nie wypowiadaj się :) Nie wiesz gdzie pracowałem i kim byłem, zanim zostałem pracownikiem służby BHP.
        A tak poza tym to Twoja agresja słowna świadczy o tym, jakim człowiekiem i pracownikiem jesteś.

        • 11 1

    • (2)

      Zauważ przyczynę problemu, jest ona taka sama jak w przypadku przepisów drogowcy- przepisy nieżyciowe, ograniczenia do 50km/h w środku pola powodują pogardę rozciągając się na naprawdę ważne aspekty. Jeżeli pracownicy widzą, że PiP i BHP olewają kwestie istotne, to sami mają gdzieś rzeczy błahe, acz upierdliwe, jak wspomniane wyżej słuchawki. Brak słuchawek nikogo nie zabije, spowoduje najwyżej ubytek słuchu po X latach, a nieuwaga spowodowana przemęczeniem i owszem.

      • 4 5

      • Tylko do kogo mieć pretensje? (1)

        Do służby BHP czy do pracodawców i kierowników, którzy przyzwalają na takie praktyki?
        Chory system jest po stronie pracodawcy - zbyt dobry i wymagający behapowiec nadaje się do zwolnienia bo generuje koszta. Nie jest tak?

        • 13 1

        • Do twórców ustawy, bo jest głupia i do obecnej władzy, bo tę głupotę utrzymuje. System powinien być prosty i przejrzysty, a kary surowe i dotkliwe.

          • 3 0

    • re

      gdzie ty żyjesz człowieku ?????????? spójrz na real

      • 2 5

  • oczywiście,że musi, należy się cieszyć, że tak mało

    w prywatnych firmach to bhp jest na wariackich papierach, jest dobrze, dopóki nic się nie stanie.

    • 6 0

  • (1)

    zawsze będzie dochodziło do wypadków jeżeli priorytetem będzie obniżanie wszelkich kosztów od szkoleń po nadzór czy też trzymanie się procedur. a dziś wiele firm jest w sytuacji w której jedyne na czym można jeszcze zaoszczędzić to pracownikk bo przecież cen energii czy paliwa nie obniżmy a 2 pracowników pracą 3 zawsze można obciążyć

    • 84 1

    • Piszesz że dziś a ja bym napisał że zawsze, bo jakoś sobie nie przypominam żeby wcześniej było inaczej. 12 lat temu zatrudniłem się w stoczniowej spółce jako szlifierz, na szkoleniu "BHP" trwającym minutę szef powiedział mi żebym mankietów luźnych nie miał bo mi szlifiera wkręci - tu podpisz. Już wtedy żeby pracować musiałem działalność otworzyć i na ówczesny przelicznik płacili 2 dolary za godzinę co według niektórych było, uwaga "bardzo dużo" !!!

      • 7 0

  • trzeba zakac pracować

    • 2 1

  • czy wam też zabraniają w pracy rozmawiać na tematy prywatne? (3)

    • 5 6

    • nie wiem dla czego ktoś dał negatywną opinię ? Jakiś pracodawca? (1)

      • 1 3

      • Jarek jutro na dywanik.

        • 0 0

    • U mnie nie wolno w ogóle rozmawiać - poza tematami służbowymi!

      • 3 2

  • Jednym z niedocenianych zagrożeń jest przemęczenie pracowników .Dziś w sferze wytwórczej mało kto pracuje po 165 godzin , raczej jest to powyżej 250 a nawet 300godzin .Niestety sprzyjają temu formy zatrudnienia przerzucające całą odpowiedzialnośc na pracownika .

    • 16 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane