• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Żałoba, czyli... narodowa okazja do zarobku

Robert Kiewlicz
22 kwietnia 2010 (artykuł sprzed 14 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Uczcili pamięć ofiar katastrofy smoleńskiej
Tragedia stała się też okazją do zrobienia biznesu. W sklepach i hurtowniach już w pierwszych dniach żałoby zaczynało brakować biało-czerwonych symboli narodowych i czarnych wstążek. Tragedia stała się też okazją do zrobienia biznesu. W sklepach i hurtowniach już w pierwszych dniach żałoby zaczynało brakować biało-czerwonych symboli narodowych i czarnych wstążek.

Żałoba narodowa miała dla niektórych wymiar bardzo ekonomiczny: na przykład dla próbujących zaspokoić niewiarygodny popyt na flagi, świece, znicze i inne "gadżety patriotyczne". Handlowcy twierdzą, że takiego ruchu na rynku nie było nigdy, nawet w czasie świąt narodowych.



Jak podczas żałoby narodowej powinni się zachować sprzedawcy flag i zniczy?

Największą popularnością cieszyły się biało-czerwone flagi. Firmy produkcyjne nie nadążały z realizacją zamówień. - Pomimo zakończenia żałoby nadal wysyłamy paczki z flagami. Liczba zamówień była ogromna. Sprzedaliśmy więcej towaru niż podczas Święta Niepodległości i świąt majowych - mówi Danuta Wilczkowiak, właścicielka firmy Polus. - Nadal siedzę w papierach i nie jestem nawet w stanie policzyć ile sztuk sprzedaliśmy podczas żałoby.

Flagi były wszędzie, na słupach, latarniach, budynkach oraz samochodach. Towar ten zniknął ze sklepowych półek już w drugi dzień po ogłoszeniu żałoby narodowej. Kupujących nie odstraszała nawet wysoka cena. Za jedną sztukę u ulicznego sprzedawcy, w zależności od rozmiaru, trzeba było płacić od 10 do ponad 50 zł. W trakcie żałoby flagi można było kupić również w takich miejscach jak gdańska siedziba Solidarności, w sklepach harcerskich, militarnych i Cepelii, w Urzędzie Miasta Gdyni, w gdyńskiej i gdańskiej Hali Targowej, w sklepach z dewocjonaliami sieci Ars Christiana i w informacji turystycznej.

Oblegane były też pasmanterie. Tutaj przede wszystkim sprzedawano czarne wstążki. Kilka centymetrów materiału kosztowało ok. 3 zł. niektóre sklepy wprowadziły "promocję" na artykuły w kolorach "żałobnych".

- Najlepiej sprzedawały się aksamitne i atłasowe. W ciągu kilku dni sprzedaliśmy zapasy i na bieżąco zamawiamy nowy towar - twierdzi sprzedawczyni z jednego ze sklepów pasmanteryjnych nieopodal gdańskiej Hali Targowej.

Innym bardzo poszukiwanym w trakcie żałoby towarem były znicze oraz świeczki. Jako znicze sprzedawano nawet świece zapachowe i świeczki do podgrzewaczy. Jedna sztuka, sprzedawana w centrum miasta, kosztowała 1 zł, w sklepach wielkopowierzchniowych 100 szt. takich świeczek to wydatek rzędu kilkunastu złotych. Przebicie wielokrotne.

Wyjątkowy ruch w ciągu ostatnich 10 dni odnotowały również kwiaciarnie. Ostatnio tak wielki ruch w biznesie był po śmierci Jana Pawła II. Tym razem sprzedawcy szybko zorientowali się jakie kwiaty są najpopularniejsze - pod koniec tygodnia trudno było już znaleźć w kwiaciarniach inne kolory niż biały i czerwony... Ale tego potrzebowaliśmy.

Choć telewizje wstrzymywały się od emisji reklam, gazety zarabiały na nekrologach. W tych ogólnopolskich, w pierwszych dniach po tragedii w Smoleńsku, nekrologi zajmowały nawet kilkanaście stron. Za jedną linię nekrologu w wydaniu ogólnopolskim trzeba było płacić ok. 150 zł, a za całostronicowe kondolencje od 7 tys. zł wzwyż.

- Żadne słowa nie będą wystarczająco smutne, żadne nie będą zbyt wielkie, by oddać skalę żalu po smoleńskiej tragedii. Ale rynek jest bezosobowy, choć tworzony przez ludzi. Pieniądze żalu nie czują - twierdzo Emil Szweda, analityk Open Finance. Prawda jest brutalna, w biznesie nie ma sentymentów, a przedsiębiorczy muszą umieć wykorzystywać okazje. Czy na pewno w również w takich okolicznościach ?

Zawsze jednak znajdzie się ktoś, kto nawet na tragedii zechce zarobić nieuczciwie. Tuż po katastrofie, jeszcze w sobotę, 10 kwietnia, w internecie pojawiła się strona zlozkondolencje.pl. Oferowała ona możliwość wpisania swoich kondolencji do "Historycznej Księgi Kondolencyjnej". Wystarczyło jedynie wysłać SMS za... 30 zł. Na sprzedaż wystawiona został też domena www.katynbis.pl oraz www.lech-kaczynski.eu. Za tę ostatnią żądano milion zł.

Takie działania można potępić, ale nie można jednak ich zabronić. Każdy przedsiębiorca sam decyduje o tym, czy uszanować żałobę i przedłożyć ją ponad chęć szybkiego zarobku. - Życie społeczne nie jest regulowane wyłącznie przez prawo - twierdzi Małgorzata Cieloch, rzecznik Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Sytuacja w jakiej się znaleźliśmy po tragedii w Smoleńsku wymaga po prostu znacznie więcej wzajemnego zrozumienia, niż ma to miejsce na co dzień.

Opinie (137) 8 zablokowanych

  • normalna sprawa, zarabia sie na wszystkim

    na pogrzebach,weselach,tragediach,świętach itd, tak jest było i będzie

    • 1 0

  • Nie rozumiem- zdarzyła się tragedia narodowa, jak wiele innych osób chcę się solidaryzować z bólem rodzin i przez wzgląd na szacunek dla nich idę kupić flagę i ją wywiesić na znak zrozumienia.Tak zrobiłam ja jak i tysiące innych obywateli, więc zabrakło ich w zwyczajowych punktach sprzedaży

    • 1 0

  • "Takie działania można potępić, ale nie można jednak ich zabronić."

    a co powie portal trojmiejski na to ze zarabia pieniadze wyswietlajac reklamy do artykulow poswieconych tragedii.

    • 0 0

  • to jest wolny rynek (1)

    to jest gospodarka wolnorynkowa. kazdy ma prawo do chandlu czym chce i kiedy chce. kazdy ma tez prawo do dokonywania zakupow zgodnie z wlasna wola. ci ktorzy tego nie rozumieja to pozostalosci po komunie gdzie moralnosc partyjna decydowala co wolno a czego nie.

    • 2 0

    • do "chandlu"?

      litości

      • 0 0

  • żal.pl

    bo jak to inaczej nazwać

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane