• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Dramatyczne bezrobocie

Dorota Korbut i Tomasz Borkowski
25 lutego 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Już 183,5 tys. osób w Pomorskiem nie ma pracy. Osób bezskutecznie poszukujących zatrudnienia nadal przybywa. W ciągu miesiąca stopa bezrobocia w województwie wzrosła o 4,4 proc. Wynosi 20,3 proc. i przewyższa stopę krajową. Pieniędzy na aktywną walkę z bezrobociem brakuje.

Jeszcze w 1998 roku stopa bezrobocia w Pomorskiem wynosiła 11 proc. Rok później osiągnęła 13,8 proc., dwa lata później - 16,6 proc. W 2001 roku wzrosła do 19,6 proc. Początkowo nieznacznie przewyższała stopę krajową. Teraz jest od niej większa o 2,3 proc.

W Pomorskiem są miasta od lat nazywane "zagłębiami bezrobocia", jak Nowy Dwór Gdański, gdzie zatrudnienia nie ma 37 proc. mieszkańców, czy Człuchów, gdzie pracy szuka 35,5 osób.

W styczniu bezrobocie najbardziej wzrosło w Sopocie (o 9.7 proc.), Pucku (8,8 proc.), Gdyni (7,3 proc.) i Wejherowie (6,4 proc.). W gdyńskim PUP, zarejestrowało się już 11,5 tys. bezrobotnych - z Gdyni i Sopotu. Tylko w styczniu zgłosiło się ponad 1,6 tys. osób.

- Jeszcze nigdy nie było tylu zgłoszeń naraz - mówi Izabela Truss, zastępca kierownika urzędu. - Zazwyczaj rejestruje się nie więcej niż 1200 osób. Rok temu było ich 1400. Jednak styczeń z reguły jest miesiącem, w którym liczba zarejestrowanych osób bez pracy rośnie. Wiele zakładów zwalnia pracowników w grudniu, wraz z końcem roku. Być może na tę rekordową liczbę wpływa także ustanie zasiłków przedemerytalnych. Kiedyś uprawnieni do tych świadczeń nie byli uwzględniani w statystykach. Kolejnym miesiącem, kiedy bezrobocie wzrasta jest czerwiec. Wówczas masowo rejestrują się absolwenci.

Oprócz tego jest mniej ofert pracy. W styczniu tego roku było ich w gdyńskim urzędzie 265, rok temu - 312. Najczęściej poszukiwani są agenci ubezpieczeniowi oraz dystrybutorzy kosmetyków - czyli akwizytorzy.

W Gdańsku bezrobocie wynosi 17,1 proc. Oznacza to... prawie 22 tys. osób bez pracy.

- Niespełna 14 tys. to kobiety - mówi Ewa Dąbrowska, zastępca kierownika PUP w Gdańsku. - Najwięcej osób zarejestrowało się w styczniu, a ofert jest mało - 629. Już w zeszłym roku ofert było o 3 tys. mniej niż w roku 2000. Oprócz tego 3 tys. osób straciło pracę w wyniku zwolnień grupowych.

I tu najbardziej poszukiwani są akwizytorzy. Są też oferty dla spawaczy z uprawnieniami, monterów kadłubów, techników mechaników, murarzy, ślusarzy, sprzedawców. Bez skutku pracy szukają introligatorzy i krawcy.

- Pracodawcy przeważnie chcą, by zatrudniany znał się na wszystkim - mówi Ewa Dąbrowska. - Szukają "trzech w jednym": specjalisty od kadr, płac i księgowości lub ślusarza, tokarza, frezera, czy handlowca, kierowcy i komputerowca. Najtrudniej mają osoby z podstawowym i zawodowym wykształceniem oraz po 50.

Wśrod zarejestrowanych w pomorskich urzędach pracy wciąż maleje liczba osób uprawnionych do zasiłku. W 1999 roku stanowili 28 proc., rok później 24, a teraz zaledwie 22,3 proc. Zmalała za to liczba bezrobotnych na wsi z 46,4 proc. przed trzema laty do 43,3 proc. Nadal jednak przybywa długotrwale bezrobotnych - czyli tych, którzy pracy szukają dłużej niż rok. Stanowią już prawie 46 proc. wszystkich pozostających bez pracy.

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Brak szybkich decyzji i patologiczny typ gospodarki - to, zdaniem pracodawców oraz socjologów, przyczyny dramatycznego wzrostu bezrobocia w Polsce. Bezrobotni nie są zorganizowani, więc być może nie należy się spodziewać powszechnego wybuchu społecznego niezadowolenia, jednak na skalę lokalną konflikty mogą się pojawić.

- Podstawową sprawą jest przyspieszenie wzrostu gospodarczego - uważa Jan Klapkowski, wiceprzewodniczący Gdańskiego Związku Pracodawców. - Wcześniej należy jednak podjąć decyzje, umożliwiające zmniejszenie kosztów przez pracodawców. Tak jak proponuje rząd, należy pilnie wprowadzić stypendia dla ludzi kończących naukę, a więc współfinansować ubezpieczenia zdrowotne, ZUS, pracownikom którzy wchodzą w czynne życie zawodowe. Pracodawcy proponują z kolei, a rząd nie chce na razie podjąć decyzji, by wprowadzić fakultatywną możliwość zrzeczenia się przez bezrobotnego zasiłku na rzecz pracodawcy, który mu stwarza miejsce pracy. To by nic nie kosztowało budżetu, a korzyść byłaby obopólna - bezrobotny, zamiast dostawać 460 zł, będzie dostawał sumę powyżej płacy minimalnej, a pracodawca zamiast płacić koszty od 1000 czy 1200 zł, będzie płacił od różnicy pomiędzy zasiłkiem, który otrzymuje na rzecz bezrobotnego, a tym, co mu wypłaca.

Pracodawcy zaproponowali, by eksperymantalnie wprowadzić takie rozwiązanie w jednym województwie, a po roku ocenić wyniki i ewentualnie wprowadzić ten projekt w całej Polsce. Pomysł spotkał się nawet z pozytywnym przyjęciem w kręgach rządowych, ale decyzji wciąż brak. Pracodawcy chcą również, by państwo umożliwiło podejmowanie właścicelom firm prywatnych decyzji sprzyjających wypracowywaniu zysku. Uważają też, że kodeks pracy nakłada na nich zbyt wielkie obciążenia.

Czy wzrost bezrobocia może spowodować eskalację konfliktów społecznych i wybuch powszechnego niezadowolenia?

- Sytuacja jest dramatyczna, jednak - choć to może zabrzmi cynicznie - bezrobocie w jakimś sensie zwiększa stabilizację wśród tych, którzy jeszcze mają pracę, bo obawa przed jej utratą jest większa - ocenia Jadwiga Staniszkis, socjolog. - Sami bezrobotni nie są zorganizowani, więc obawy o społeczny wybuch nie są tak wielkie, jednak z drugiej strony regionalna koncentracja bezrobocia może spowodować pogłębiające się akty gniewu, marsze głodowe. Znamy takie przypadki z lat ubiegłych - w latach 80. miał np. miejsce marsz kobiet łódzkich.

Zdaniem prof. Staniszkis, przyczyn rosnącego bezrobocia należy szukać w patologicznym typie gospodarki, jaki się wytworzył w Polsce.

- Nazywam to "niekompletną rewolucją kapitalistyczną", która zatrzymała się na fazie spieniężenia, przesunięcia w prywatne ręce rezerw z okresu komunizmu - mówi Jadwiga Staniszkis. - Nastąpiła liberalizacja rynku, ale nie pojawiło się odpowiednie inwestowanie. Jest to patologiczne z punktu widzenia naszej gospodarki, ale racjonalne z perspektywy globalnej. Świat nie potrzebuje nowych strumieni dóbr, inwestycji, chce tylko realizacji już zainwestowanego, swojego kapitału. Zbyt późno przyszła świadomość, że tylko inwestycje, tylko polityka przemysłowa i tylko strategia stawiająca na kapitał krajowy może tworzyć miejsca pracy. Jestem nastawiona bardzo pesymistycznie, bo tego kapitału nie ma. Środki są rozpraszane, zamiast koncentrować się na produkcji. Nie ma nawet umiejętności zaabsorbowania tych środków, które już nam się należą z UE. To wszystko, połączone z tą globalną presją, by tworzyć tu konsumentów, a nie producentów, ma taki efekt, jaki widzimy. To wymaga systemowych rozwiązań, a zamiast poważnych działań mamy bawienie się łopatką w piaskownicy.
Głos WybrzeżaDorota Korbut i Tomasz Borkowski

Opinie (48)

  • No Jasne!!!!

    Kodeks pracy już prawie się zmienia . Absolwent będzie zarabiał 80%!!!!!!!!!!!!!!!!!! NAJNIŻSZEJ średniej krajowej, czyli jakieś 350 zł !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    • 0 0

  • C.D. do "No Jasne!"

    .............OCZYWIŚCIE NA RĘKĘ!!!!!!

    • 0 0

  • Pani Jadwiga Staniszkis ma rację.

    Mamy w Polsce do czynienia ze specyficzna odmiana kapitalizmu, który zafundowaly nam elity. Nasze elity nie interesuja sie polskim narodem, oni i tak wyksztalca swoje dzieci za granica. A moze jakas rada nadzorcza. Kosztem tego wspanialego narodu napychaja sobie kieszenie i dyskutuja co by zrobic. Jestem niestety pesymista, kogo obchodzi przecietny obywatel?

    • 0 0

  • do: Bartas

    Jak chcesz pracowac to dlaczego opier... mnie zgnilego kapitaliste, a zgadzasz sie z komunista? Pare postow wyzej chciales podniesc reke na lewicowy rzad.

    • 0 0

  • Niestety u nas wszystko jest pod górkę

    NIe pracuję już ok. pół roku. Po dwu miesiącach bezskutecznego starania się o nową posadę pomyślałem o otworzeniu własnego biznesu. Jak mnie nie chcą zatrudnić to się sam zatrudnię - pomyślałem. Jakieś środki mógłbym znaleźć i bez kredytu, który jak wiadomo w polsce jest paranoją.

    Niestety, wszystkie poważniejsze przymiarki spaliły na panewce. Tu się po prostu nie da prowadzić biznesu. Pomijąjąc już chore układy biurokratyczne, wymagające starań na miarę prac Herkulesa (pamiętacie dom, który czyni szalonym z 12 prac Asterixa?), nie sposób sprostać wymaganiom finansowo fiskalnym. Jeśli tylko spróbujesz coś zarobić, wyciąga się do ciebie tysiąc łap krzyczących daj! Nawet nie trzeba zarobić, żeby wymuszali na tobie podatek. Jeśli wystawisz fakturę, musisz od razu odatek. Nie szkodzi, że płatność będzie za miesiąc, a i to nie wiadomo, czy ktoś w ogóle zapłaci. Daj! A jak ci się nie daj boże coś pomyli to te sępy z urzędów cię po prostu zjedzą. Bądź tu mądry i bierz sprawy we własne ręce...

    • 0 0

  • Do Barkasa

    Jeżeli głosujemy ciągle na ta sama zgraje zlodzieji to mamy co mamy. Przeciez w polsce w parszywym kraju nie ma zadnego sensownego podzialu prawica lewica to jest jedno gowno.

    • 0 0

  • Do: nemo_666

    Teraz wiesz dlaczego nie ma pracy. Mnie zgniłego kapitaliste i wyzyskiwacza po prostu nie stać na stworzenie nowego miejsca pracy chociaż bardzo chce się rozwijać.

    • 0 0

  • popieram

    nemo 666 a takich ludzi jest masa ile - ???????? pozdrawiam

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane