• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Matka utopionej dziewczynki pozostanie w szpitalu

Piotr Weltrowski
6 lutego 2012 (artykuł sprzed 12 lat) 
Policja najpierw wyłowiła z wody ciało 3-letniej Weroniki, później zaś - żywą - matkę dziewczynki. Policja najpierw wyłowiła z wody ciało 3-letniej Weroniki, później zaś - żywą - matkę dziewczynki.

Biegli psychiatrzy zakończyli już obserwację matki 3-letniej Weroniki, która utonęła w listopadzie tuż obok molo w Sopocie. Kobieta, która przyznała się do zabójstwa córki, pozostanie jednak w szpitalu psychiatrycznym.



Czy młode matki znajdują się w Polsce pod dostateczną opieką psychologiczną?

Przez kilka tygodni kobietę badali biegli z zakresu psychiatrii i psychologii. Ostatecznie zakończyli już swoją pracę. Teraz muszą tylko wydać ostateczną opinię na temat poczytalności 34-letniej Ewy K-K. Opinia ta powinna trafić na biurko prowadzących sprawę prokuratorów w ciągu najbliższych dwóch tygodni.

Tymczasem kobiecie przedłużono o kolejne trzy miesiące areszt. - Ze względu na stan psychiczny podejrzanej będzie on jednak wykonywany w warunkach szpitalnych i pozostanie ona na oddziale szpitala psychiatrycznego przeznaczonym dla osób tymczasowo aresztowanych - mówi Tomasz Landowski z Prokuratury Rejonowej w Sopocie.

3-letnia Weronika utonęła 15 listopada. Przed godziną 9 dyżurny sopockiej policji otrzymał informację o dziecku unoszonym przez wodę przy sopockim molo. Dziecko wyłowiono, niestety było już martwe. Kilkanaście minut później policjanci zauważyli w wodzie kurczowo trzymającą się jednego z pali kobietę.

Okazało się, że była to matka 3-latki. Początkowo kontakt z nią był utrudniony, znajdowała się w szoku. W nocy z 15 na 16 listopada, podczas przesłuchania, przyznała się jednak do zabójstwa swojej córki.

Ze względu na delikatny charakter sprawy policja i prokuratura nie ujawniają szczegółów jej zeznań. Nie wiadomo więc dlaczego wrzuciła do wody córkę, nie jest też do końca jasne, dlaczego sama wskoczyła później do morza. Wiadomo jednak, iż już wcześniej leczyła się na depresję.

Tuż po tym, jak zatrzymano ją, po raz pierwszy została przebadana przez psychiatrów. Wówczas jednak nie byli oni w stanie wydać jednoznacznej opinii na temat jej poczytalności. Dlatego właśnie konieczna była dłuższa, trwająca kilka tygodni obserwacja.

- Dopiero jak otrzymamy i przeanalizujemy opinię biegłych zadecydujemy, co dalej. Na razie podejrzana ma zarzut zabójstwa, za co grozi od 8 do 15 lat, 25 lat lub nawet dożywocie - mówi Landowski.

Opinie (230) 6 zablokowanych

  • To nie tak

    Owszem-szkoda, że jej nikt nie przebadał. Tylko jest jeden problem. Nikt nie będzie zmuszał na siłę teoretycznie zdrowej osoby do tego aby się poddała badaniu. Takie na siłę zmuszanie do pójścia do lekarza mogłoby zostać potraktowane bowiem nawet przez specjalistę a później inne organy jako przestępstwo znęcania się psychicznego w postaci uporczywego wmawiania choroby psychicznej. Poza tym póki nie ma bezpośrednio sytuacji zagrażającej życiu istnieje coś takiego jak dobra wola, tudzież wolna wola człowieka, który nie ma oficjalnej opinii o niepoczytalności. Sąd też nie wyda nakazu leczenia bez niezależnych specjalistycznych badań, a są przypadki, które znam, że rodzina wymuszała na policji, sądzie czy prokuraturze wydanie takiej a nie innej opinii psychologicznej według własnego widzi mi się, a nie według prawdziwego stanu jaki orzekł doskonale wyszkolony biegły psycholog czy psychiatra. Jest to pewna rodzina z Bielska-Białej. Oni byli nawet gotowi dać w łapę biegłemu za to, żeby wydał satysfakcjonującą ich opinię, choćby taka była nieprawdziwa i niezgodna z rzeczywistym stanem rzeczy.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane