Biegli psychiatrzy zakończyli już obserwację matki 3-letniej Weroniki, która utonęła w listopadzie tuż obok molo w Sopocie. Kobieta, która przyznała się do zabójstwa córki, pozostanie jednak w szpitalu psychiatrycznym.
tak, przecież trudno zakładać, że każda matka będzie miała depresję poporodową
15%
trudno powiedzieć, wydaje się jednak, że ten problem jest trochę marginalizowany
28%
nie, ciągle słyszy się o podobnych przypadkach, coś więc trzeba w tej kwestii zmienić
57%
Przez kilka tygodni kobietę badali biegli z zakresu psychiatrii i psychologii. Ostatecznie zakończyli już swoją pracę. Teraz muszą tylko wydać ostateczną opinię na temat poczytalności 34-letniej
Ewy K-K. Opinia ta powinna trafić na biurko prowadzących sprawę prokuratorów w ciągu najbliższych dwóch tygodni.
Tymczasem kobiecie przedłużono o kolejne trzy miesiące areszt. -
Ze względu na stan psychiczny podejrzanej będzie on jednak wykonywany w warunkach szpitalnych i pozostanie ona na oddziale szpitala psychiatrycznego przeznaczonym dla osób tymczasowo aresztowanych - mówi
Tomasz Landowski z Prokuratury Rejonowej w Sopocie.
3-letnia Weronika utonęła 15 listopada. Przed godziną 9 dyżurny sopockiej policji otrzymał informację o dziecku unoszonym przez wodę przy sopockim molo. Dziecko wyłowiono, niestety było już martwe. Kilkanaście minut później policjanci zauważyli w wodzie kurczowo trzymającą się jednego z pali kobietę.
Okazało się, że była to matka 3-latki. Początkowo kontakt z nią był utrudniony, znajdowała się w szoku. W nocy z 15 na 16 listopada, podczas przesłuchania,
przyznała się jednak do zabójstwa swojej córki.
Ze względu na delikatny charakter sprawy policja i prokuratura nie ujawniają szczegółów jej zeznań. Nie wiadomo więc dlaczego wrzuciła do wody córkę, nie jest też do końca jasne, dlaczego sama wskoczyła później do morza. Wiadomo jednak, iż już wcześniej leczyła się na depresję.
Tuż po tym, jak zatrzymano ją, po raz pierwszy została przebadana przez psychiatrów. Wówczas jednak nie byli oni w stanie wydać jednoznacznej opinii na temat jej poczytalności. Dlatego właśnie konieczna była dłuższa, trwająca kilka tygodni obserwacja.
-
Dopiero jak otrzymamy i przeanalizujemy opinię biegłych zadecydujemy, co dalej. Na razie podejrzana ma zarzut zabójstwa, za co grozi od 8 do 15 lat, 25 lat lub nawet dożywocie - mówi Landowski.