• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Kurs jazdy? Nie, sam się nauczyłem". Ruszył proces sprawcy wypadku ze Świętokrzyskiej

Piotr Weltrowski
26 kwietnia 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Śrutem w nawierzchnie kolejnych ulic w Gdańsku
  • Dominik E. przyznał się przed sądem do winy, ale złożył inne wyjaśnienia niż przed prokuratorem.
  • W spowodowanym przez 21-latka wypadku poważnie ranne zostały trzy osoby, w tym kobieta w zaawansowanej ciąży oraz dwójka dzieci.
  • Ranne w wypadku dzieci - starsza córka państwa Golimowskich do teraz nie odzyskała sprawności: nie widzi, nie mówi i nie chodzi.

Choć nigdy nie skończył kursu prawa jazdy, to wsiadł za kierownicę bmw, jechał szybciej niż powinien, a gdy stracił panowanie nad pojazdem uderzył w jadące z naprzeciwka auto. Trzy osoby - kobieta w zaawansowanej ciąży oraz dwójka małych dzieci - zostały poważnie ranne. Właśnie ruszył proces 21-latka.



Czy sądy powinny traktować surowiej osoby, które zmieniają w trakcie postępowania zeznania na swoją korzyść?

Do wypadku doszło 15 stycznia 2016 roku na ul. Świętokrzyskiej zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku. Państwo Golimowscy wracali do domu. Pani Liliana była w 31. tygodniu ciąży, razem z mężem i 1,5-roczną córeczką Mają wracali z badania USG. Po drodze odwiedzili rodzinę i zabrali ze sobą chrześniaka.

Byli na ul. Świętokrzyskiej, kiedy Paweł Golimowski zauważył auto, które wyjechało z zakrętu i jechało prosto na nich tym samy pasem. Próbował uniknąć kolizji, ale bezskutecznie. Doszło do czołowego zderzenia.

Czytaj więcej o wypadku i jego skutkach dla rodziny Golimowskich

Pani Liliana została poważnie ranna. Aby ratować życie jej i jej nienarodzonego dziecka lekarze zdecydowali się na cesarskie cięcie. Jeszcze poważniej ranna została 1,5-letnia córeczka kobiety - do tej pory nie widzi, nie mówi i nie chodzi. Mniejsze obrażenia odniósł również chrześniak pani Golimowskiej.

Sprawcą wypadku był 21-letni wówczas Dominik E. - jechał bmw swojej matki do dziewczyny. On nie posiadał prawa jazdy a samochód nie miał aktualnego przeglądu. Według prokuratury nie dostosował prędkości do trudnych warunków na drodze i stracił panowanie nad pojazdem.

"Prawo jazdy? Sam się nauczyłem"

Sprawca wypadku to drobny, cichy mężczyzna, pracownik fizyczny po podstawówce. Przed sądową salą nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. Podobnie jak jego rodzice, którzy na pytania o to, dlaczego pozwolili synowi wsiąść do samochodu, choć nie posiadał prawa jazdy, reagowali nerwowo i agresywnie. Nie odpowiadali na pytania.

Podczas przesłuchania przed sądem Dominik E. do winy się przyznał, zarazem jednak zmienił swoje wcześniejsze zeznania. Na policji i prokuraturze powiedział, że prawa jazdy nie miał, ale prowadzić potrafił i korzystał z tej umiejętności wielokrotnie. "Sam od siebie nauczyłem się jeździć, nigdy nie chodziłem na żadne kursy" - sąd odczytał jego zeznania ze śledztwa.

W środę mężczyzna stwierdził jednak, że w dniu wypadku jechał autem pierwszy raz w życiu, a wcześniej tylko raz przestawił je na parkingu. Dodał, że wsiadł za kierownicę, bo "wydawało mu się, że potrafi prowadzić".

Sąd zwrócił uwagę na tę nieścisłość, Dominik E. nie potrafił jednak wyjaśnić przekonująco, skąd w zeznaniach pojawiły się takie rozbieżności. Został przy wersji, wedle której nie prowadził wcześniej auta.

Opisał też sam wypadek. Stwierdził, że jechał 60 km/h (według prokuratury jechał przynajmniej 90 km/h) i na śliskiej nawierzchni zarzuciło mu tył, spróbował skontrować i wjechał na pas, którym jechała rodzina Golimowskich. Samego zderzenia nie pamiętał.

Nie pomógł i nie przeprosił "bo się bał"

Sąd próbował się też dopytać go, dlaczego ani po wypadku, ani później nie skontaktował się z poszkodowaną rodziną i nawet jej nie przeprosił.

- Od razu po wypadku zadzwoniłem do dziewczyny. Później chciałem podejść i pomóc poszkodowanym, ale kierowca tamtego samochodu zagroził, że mnie zabije, więc się wystraszyłem. Ja bardzo żałuję tego, co zrobiłem, nie przepraszałem wcześniej poszkodowanych, bo się bałem ich reakcji - stwierdził Dominik E.
W środę sąd przesłuchał też poszkodowanych w wypadku. Ci - jeszcze przed rozprawą - zapowiedzieli, że po zakończeniu procesu karnego będą chcieli pozwać sprawcę wypadku także na drodze cywilnej i uzyskać od niego odszkodowanie za poniesione krzywdy.

Opinie (228) ponad 20 zablokowanych

  • To to jeszcze nie siedzi? Zutylizować zanim zniesie jaja i przeniesie swoje zdebilone geny na kolejne pokolenie sebixów

    • 13 1

  • Za to chore dziecko - wyrok max

    Po wyjściu z krat powinien całe życie płacić rentę.

    • 18 0

  • Dominiku E. (1)

    Wszarzu, mam nadzieję ze cię dojadą. Zostaniesz stępiony, chwaście.
    Ludzie głupi nie sa i dojdą coś za jeden. Sporo już wie.
    Masz problem. Ja poddałbym się dobrowolnemu aresztowi chociaz tam też cie skręcą. Jak się dowiedzą co zrobiłes, a dowiedzą się na pewno.

    • 15 1

    • Tam niestety nie, bo siedza podobne wszarze do niego. Tez bez zasad, sumienia i zdrowego rozsadku. Jedyna nadzieja,ze ktos tutaj wyraznie wytlumaczy mu co zrobil

      • 4 0

  • Co za Bydlę!

    Powinien otrzymać maksymalny wymiar kary a jego wizerunek należałoby upublicznić w celu piętnowania takiego bezmózgowia. Dramat poszkodowanej rodziny i szczere współczucie. Oby doszli do zdrowia.

    • 8 1

  • Utylizacja

    A jak nie chce utylizacji - przymusowe roboty, nawet niech węgiel rozładowuje łopatą, nie wiem, ale niech płaci do końca swego życia za to co zrobił.

    Prawo jest chore. Dlaczego traktować kogoś jak człowieka skoro on nie potraktował innych jak ludzi, tylko bezmyślnie zniszczył im życie? Teraz co, więzienie na x lat, podatnicy płacą i jest załatwione? Skandal.

    • 6 2

  • Sprawa jest prosta (1)

    Więzienie z obowiązkiem pracy na rzecz poszkodowanej rodziny. Całe wynagrodzenie idzie dla poszkodowanych. Przyuczyć do zawodu, zapewnić dobrze płatną pracę po 12 godzin dziennie. Żeby było efektywniej, każdy osadzony powinien mieć obowiązek pracy. Ci najbardziej niebezpieczni niech pracują w celi.
    To niedopuszczalne, że przestępcy siedzą sobie jak na wakacjach, oglądają TV, grają w karty i palą fajki z nudów. A my płacimy na tych darmozjadów.

    • 20 5

    • Praca w areszcie jest przywilejem i nagrodą bo pozwala zabić czas i nudę, wyrok szybciej upływa. Aby kara była dotkliwa pan Dominik E. nie powinien pracować w czasie jej odbywania aby miał wiele dłużących się w nieskończoność lat na przemyślenia. Na poczet pokrycia kosztów leczenia, odszkodowania dla poszkodowanych itp. powinien pracować ale po opuszczeniu zakładu karnego: zaboli dwukrotnie.

      • 3 1

  • On smiec, rodzinka nie lepsza, pieknie wychowala synalka...

    • 7 3

  • gowniarz po podstawówce

    Jest niewyplacalny. Trzy pokolenia musiałyby spłacać tą rodzinę. Głupota zmasakrowala życie całej rodziny.

    • 20 0

  • (7)

    Co za ameba. Kiedy ludzie w końcu zrozumieją, że niewielu ludzi w Polsce tak naprawdę stać na BMW i jego utrzymanie. A już z pewnością nie stać na tę markę pracownika fizycznego po podstawówce. Tylko nie wyjeżdżajcie mi z tekstami, że 25-letnie BMW można kupić za garść drobniaków. Owszem, można, ale żeby taki pojazd nadawał się do bezpiecznej jazdy trzeba by było zainwestować w niego tyle pieniędzy, że bardziej się opłaca iść do salonu i kupić nowy samochód średniej klasy. Myślicie, że dlaczego ktoś pozbył się takiego gruchota? Bo nie był już nic wart i strach było nim jeździć, a remont się nie opłaca jak ktoś na bieżąco nie dba. Tym samym wracamy do wniosku z samego początku mojej wypowiedzi, że w Polsce mało kogo stać na BMW. Debila bez prawa jazdy mi nie szkoda, ale poszkodowanej rodziny - jak najbardziej.

    • 12 2

    • (3)

      Na dobre e36 wydasz ile? Max 20 tys z remontami. Za taką kwotę nie zakupisz nowego auta, a tym bardziej średniej klasy.

      • 1 0

      • (2)

        Proszę Cię, nie ośmieszaj się. Nie znam się na antykach niższej klasy, ale w tym przypadku aż z ciekawości zerknąłem na otomoto. Sortując po cenie, patrząc na najdroższe egzemplarze (niezależnie od marki i modelu - te najtańsze i średnie moim zdaniem nie nadają się nawet do przerobienia na żyletki) okazuje się, że 20tys. zł nie starczy Ci nawet na przyzwoite E36, a gdzie jeszcze remont silnika, zawieszenia, hamulców itd.? Gwarantuję Ci, że nawet w 5-letnim samochodzie jest co robić, więc co dopiero w ponad 20-letnim gdzie praktycznie wszystko jest do wymiany. Ceny tymczasem idą w tysiące za byle pierdółkę. Dodaj do tego porządne opony, ubezpieczenie i wyjdzie lekko 50tys. zł na dzień dobry. I co, wydasz 50tys. zł i nadal będziesz miał zabytkowego szrota, którym nie zadasz szyku nawet w kartuskiej remizie. Już lepiej iść do salonu i kupić sobie jakąś nową Skodę czy Fiata. Może nie będziesz miał szachownicy na masce, ale przynajmniej będziesz miał spokojną i niedrogą eksploatację przez pierwszych kilka lat. Uważam, że każdy powinien kupować samochody na swoją kieszeń. Nie może być tak, że byle studencina albo kopacz rowów kupuje BMW, a potem sr* w gacie jak widzi cenę opon, a przy najdrobniejszej awarii dostaje zawału serca. Ceny oryginalnych części nie należą do najniższych, więc potem tacy ludzie kombinują jak koń pod górę z używanymi częściami niewiadomego pochodzenia, jeżdżą bez hamulców, na łysych oponach, a efekty niestety widać na drogach, w rowach i na drzewach.

        • 3 1

        • (1)

          Na pewno oglądasz e36? Zgadzam się, że lepiej kupić nowego Fiata czy Skodę, aniżeli szrota. Za 40 tys. można mieć już wyremontowane e46 cabrio, a to już rarytas, a nie e36 w sedanie.

          • 2 0

          • Chyba spawane z niemiec, z trzech innych.
            Ciekawe jest, że ceny sprzedawanych w Niemczech aut z porysowanymi drzwiami czy bitym tyłem są wyższe niż w Polsce tych "panie, nie bity, dziadek tylko do kościoła jeździł".

            • 0 1

    • Nie prawda, że remont się nie opłaca......

      To stare i fajne youngtimery, które przy odpowiedniej obsłudze jeszcze sporo pojeżdżą (zapewne dłużej od obecnej generacji, która ma się posypać po gwarancji i której koszty napraw są bardzo wysokie, a same naprawy skomplikowane (mam niemiłe wspomnienia ze służbowego, salonowego E66 745d).
      Poza tym nie spinaj się tak bardzo "tą" marką, bo są bardziej prestiżowe i trwalsze auta.

      • 2 1

    • Ta e36 kosztuje tyle co kartonowy widelec do mojego roweru

      • 3 2

    • Władować tyle kasy ze mozna kupić nowy ? Poniosło Cię :)

      • 0 0

  • Nie mogę uwierzyć..

    Nie bał się jechać 90 km/h na drodze, gdzie jest ograniczenie do 30, bez prawa jazdy, jakoby po raz pierwszy w życiu, nie bał się zabić, albo kogoś zabić, ale się bał pomóc i przeprosić! Kpiny, podziwiam tą dziewczynę, do której jeździ....świat dąży do samozagłady tyle jest padalców na nim, że nic już niebawem nie będzie w stanie tego zatrzymać - więzienie to w naszych czasach żadna kara, bo tam jest więcej praw niż na wolności! przymusowe prace w obozie zamkniętym na rzecz poszkodowanych przez 10 lat - to by była adekwatna kara!

    • 18 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane