• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szkoły zawłaszczyły budżet obywatelski w Gdyni

Piotr Borek/Przyjazne Karwiny
5 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Przytłaczająca większość zwycięskich projektów to wnioski promowane przez szkoły. To efekt mobilizacji wśród uczniów i rodziców, przez co walka o głosy przestaje być równa. Przytłaczająca większość zwycięskich projektów to wnioski promowane przez szkoły. To efekt mobilizacji wśród uczniów i rodziców, przez co walka o głosy przestaje być równa.

Kilka dni temu prezentowaliśmy opinię czytelnika na temat powodów niskiej frekwencji budżetu obywatelskiego w Gdańsku, dziś analiza problemów w Gdyni. Na pierwszy plan wysuwa się nierówna walka projektów szkolnych z pozostałymi pomysłami.



Co jest główną bolączką budżetu obywatelskiego w Gdyni?

Od zakończenia głosowania w budżecie obywatelskim minął ponad tydzień, ale dyskusja na temat realizacji tegorocznej edycji toczy się nadal. W ostatnich dniach porównywaliśmy frekwencję w różnych miastach, szukając przyczyn kilkuprocentowych różnic. W odpowiedzi jeden z mieszkańców Gdańska przekonywał, że powodem małego zainteresowania głosowaniem w mieście jest charakter projektów, które zmieniają się z obywatelskich na miejsko-spółdzielcze.

Również w Gdyni, mimo najwyższej frekwencji w Trójmieście, nie brakuje uwag do tegorocznego głosowania i wskazywania problemów, które trzeba rozwiązać.

O przedstawienie tych najpilniejszych do rozwiązania postarał się mieszkający na Karwinach Piotr Borek, prowadzący blog "Przyjazne Karwiny".

1. Nierówna konkurencja projektów obywatelskich i szkolnych

Każdy projekt "szkolny" (który tylko formalnie jest tak samo obywatelski, jak każdy inny) korzysta z wielkiej przewagi - informacja o nim trafia do uczniów na lekcjach, do rodziców na wywiadówkach, do promocji wykorzystywana może być cała kadra szkolna, a komputery w szkole mogą służyć do głosowania.

Ta nierówna konkurencja powoduje, że projekty szkolne po prostu wygrywają. W tym roku były zgłoszone w 14 dzielnicach i aż w 11 z nich będą realizowane. Przegrały tylko w Śródmieściu (z projektem stowarzyszenia Starowiejska "Śródmieście wygodne dla pieszych"), Wzgórzu Św. Maksymiliana (z projektem ponaddzielnicowym - związanym z Arką) oraz w Redłowie. Ta sytuacja zniechęca inne osoby do zgłaszania i promowania swoich projektów, bo ich sukces z powodu konkurencji ze strony szkoły staje się nierealny.

Warto też dodać, że projekty "szkolne", w połączeniu z faktem, że w Gdyni mogą głosować dzieci, nawet całkiem małe, powodują, że niezwykle trudno jest przebić się jakiemukolwiek projektowi adresowanemu do seniorów.

2. Konflikt interesów dyrekcji szkół

W sytuacji, gdy jest zgłoszony projekt na terenie szkoły, jej dyrekcja staje przed konfliktem interesów. Z jednej strony niewątpliwie chce wesprzeć "swój" projekt, z drugiej - miasto jednak bardziej lub mniej udanie wymaga od nich, aby szkoły (i przedszkola) były neutralne, aby zachować złudzenie równości szans.

Odbywa się więc coroczna zabawa w to, aby promować swój projekt, a jednocześnie nie podpaść za bardzo miastu, które kilka razy "pogroziło palcem" niektórym dyrektorom.

3. Głosowanie za innych

Niejednokrotnie można było słyszeć o zbieraniu numerów PESEL (i imion ojców) i głosowaniu za innych. To praktyka, która jest zdecydowanie wbrew idei budżetu obywatelskiego - głosujący jednak powinien samodzielnie "usiąść" i na spokojnie dokonać wyboru swoich projektów.

Bez szans pozostają w tym momencie projekty dla innych mieszkańców, w tym seniorów, jak chociażby dodatkowe elementy infrastruktury. Bez szans pozostają w tym momencie projekty dla innych mieszkańców, w tym seniorów, jak chociażby dodatkowe elementy infrastruktury.
Co gorsza, numery PESEL zgromadzone w poprzednim roku można wykorzystać ponownie w kolejnym, najlepiej ostatniego dnia głosowania, aby zminimalizować szanse, że ktoś próbując głosować dowie się, że już oddał swój głos. Niestety, przyjęty w Gdyni sposób głosowania nie wykluczał takich sytuacji i prawdopodobnie był to jeden z powodów różnicy we frekwencji pomiędzy Gdynią a Gdańskiem.

4. Brak dostatecznej wiedzy o projektach wśród mieszkańców

Przede wszystkim - finalna lista projektów do głosowania została ogłoszona kilka dni przed głosowaniem, mimo iż wnioskodawcy musieli je zgłosić do końca kwietnia - cztery miesiące wcześniej. Opieszałość urzędników w weryfikacji wniosków nie pozwoliła na przeprowadzenie kampanii informacyjnej o projektach przed startem głosowania.

Nieprzypadkowo w "prawdziwych" wyborach mamy czas kampanii wyborczej, a w momencie oddawania głosów zapada cisza wyborcza. W przypadku BO kampania wystartowała praktycznie wraz ze startem głosowania i trwała przez cały jego czas.

W takiej sytuacji głosy często mogły nie być przemyślane, oddawane bywały pod bezpośrednim wpływem namowy osoby promującej projekt, często tylko na jeden projekt, mimo iż technicznie można było zagłosować nawet na 5. Swoją drogą - nieprzypadkowo wywiadówki w niektórych szkołach odbyły się w dzień startu głosowania.

Kolejnym aspektem była strona internetowa BO, która pod wieloma względami spełniała swoją rolę, jednak bardzo zawodziła w pewnym ważnym szczególe - trudno było przeczytać opisy projektów, gdyż zlewały się zawsze w jeden akapit...

5. Dostępność

Niestety ten temat dotyczy chyba najmocniej akurat Karwin. Urzędnicy zapewniali początkowo, że zwycięski w zeszłym roku plac zabaw w przedszkolu będzie dostępny dla mieszkańców. Niestety, jest "dostępny" tylko w godzinach pracy przedszkola i tylko wtedy, gdy na placu nie ma dzieci przedszkolnych. Nietrudno sobie wyobrazić, że takie reguły w praktyce uniemożliwiają korzystanie z placu mieszkańcom dzielnicy.

Kilkukrotne prośby i pytania do urzędników niczego nie zmieniły, poza jednym - stare tabliczki na płocie przedszkola, zakazujące przebywania na jego terenie dzieciom z osiedla, zostały zdjęte. Pewnie po to, aby nie kłuć w oczy niektórych "czepialskich" mieszkańców.

Co więcej, kolejny projekt placu zabaw przy przedszkolu znowu został dopuszczony do głosowania, bez jasnej sytuacji co do reguł udostępniania - czyli można założyć, że urzędnicy akceptują sytuację opisaną powyżej.

Dostępność jest teraz wpisana w uchwałę Rady Miasta dotyczącą BO, co niestety wiele nie zmienia, bo jest to określenie bardzo nieprecyzyjne. Nikt przecież nie oczekuje, że "ogólnodostępny" rozumiane będzie dosłownie - czyli że np. że boisko przy szkole będzie dostępne dla mieszkańców w godzinach zajęć wychowania fizycznego dzieci ze szkoły. Z kolei wieczorami, w weekendy - boiska mogą przecież być rezerwowane, wynajmowane, co zazwyczaj zresztą powoduje lepsze ich wykorzystanie, niż gdy są zostawione same sobie.

W praktyce więc mieszkańcy o formie udostępnienia boiska / placu zabaw dowiedzą się dopiero po zrealizowaniu projektu i muszą głosować "w ciemno". Zdjęta już, historyczna tabliczka przy Przedszkolu Nr 44 na Karwinach, pozostająca jednak symbolem braku dostępności.

6. Promujemy projekty! Łamiąc prawo?

Urzędnicy zaoferowali wnioskodawcom darmowe plakaty. I pojawia się pytanie, gdzie te plakaty miały zawisnąć? O ile wiem, nikt nie odwołał art. 63 kodeksu wykroczeń, który pod karą grzywny do 1500 zł zakazuje wieszać plakatów w miejscach do tego nieprzeznaczonych.

Pozostają więc w praktyce lokale usługowe, restauracje i sklepy. Jednak np. niektórzy radni Gdyni robili zdjęcia oblepionych latarni, ciesząc się z takiej promocji. Więc pięknym paradoksem jest to, że zachęcając do zadbania o naszą okolicę i wspólną przestrzeń, przy okazji zachęca się do jej zaśmiecenia i łamania prawa.
Piotr Borek/Przyjazne Karwiny

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Miejsca

Opinie (124) 1 zablokowana

  • Zgodzę się tylko z jednym argumentem - na projekty szkolne faktycznie zagłosują uczniowie danej szkoły, o ile faktycznie będą uważać, że jest im potrzebny.

    A to, że ktoś dowie się ze szkoły o czymś takim jak budżet obywatelski to tylko plus dla całego programu. Podczas głosowania widać wszystkie projekty, więc inteligentny człowiek przeczyta na co innego może zagłosować, niestety autor artykułu ma wszystkich za idiotów.

    • 10 4

  • (1)

    Te projekty ze szkołami to tragedia. Co ma przeciętny mieszkaniec z wymiany okien w szkole czy remoncie boiska/sali gimnastycznej skoro nie może tam wejść i korzystać? Dziwne, że naiwni ludzie na to głosowali. Pewnie zastraszeni rodzice uczniów.

    • 14 5

    • To wróć do szkoły i korzystaj nigdy nie jest za późno.

      • 1 9

  • Ten cały bo to pic na wodę a frajerzy cieszą sie z namiastki demokracji haha i władzy.

    • 8 1

  • "lepsza zmiana" !!! hihihi... (1)

    Gnać w diabły tą pisobolszewię !

    • 7 4

    • ?

      Co do tego ma PiS?

      • 1 0

  • Rozwiązania

    W pierwotnym wpisie, obok narzekania ;) są też propozycje rozwiązań. Do poczytania na stronie Przyjaznych Karwin.

    • 3 1

  • Żal komentować takie artykuły (4)

    Dlaczego ten portal jest głównie miejscem na wygłaszanie swoich żalów? Bezpodstawnych żalów. Czym zawiniła szkoła, że potrafi zachęcić do głosowania rodziców? Czy kibice Arki też są nieuczciwi bo głosowali również ci mieszkający poza Wzgórzem? - nie po prostu ten projekt dotyczył tylu ludzi, którym na min zależało, że wygrał.
    Regulamin Budżetu Obywatelskiego jest ogólnodostępny i dopóki nie są łamane jego założenia nikt nie powinien mieć prawa zarzucać zwycięscom nierównej konkurencji czy nieuczciwości.
    Wygrywa projekt, który otrzyma najwięcej głosów co oznacza, że zwycięscy zaproponowali coś co chciałoby mieć najwięcej ludzi.
    Jeśli nie wygrywa projekt "nie szkolny" to po prostu oznacza, że był gorszy - nie zainteresował odpowiedniej rzeszy ludzi.

    • 6 7

    • (2)

      Naiwny czy głupi?

      • 4 2

      • (1)

        Racjonalnie myślący. Gdzie niby widzisz naiwność?
        Gdyby powstał projekt, dajmy na to, jadłodajni na Twojej dzielnicy, w której każdy będzie mógł otrzymać darmowy posiłek raz dziennie to uważasz, że i tak zostałby przegłosowany projekt "szkolny"? Każdego głosującego zainteresowałby pomysł i zapewne wygrałby. Oczywiście zostałby nazwany jako ponaddzielnicowym projektem i zrugany na tym portalu.
        Tak, wiem. Przykład z kosmosu

        • 0 3

        • ten projekt też nie miałby szans z projektem szkolnym

          z projektami szkolnymi przegrały już w wielu dzielnicach naprawdę poważne inwestycje, na które głosowało po kilka tys. osób - nie tylko dzieci nakłaniane przez szkoły i ich rodzice. Pewnie gdyby odjąć głosy dzieci, w wielu dzielnicach wygrałyby zupełnie inne projekty.

          • 0 3

    • a Ty się właśnie żalisz że inni się żalą

      • 1 1

  • a co z projektami, które nie są do tej pory zrealizowane??? (1)

    3 pytania:
    1/ jeśli są problemy z realizacją projektu, i nie zostanie on rozpoczęty do końca roku, to co? Anulowany? Przepada??
    2/ czy można łączyć w 1 przetargu 2 zupełnie różne projekty (co do wielkości i co do źródeł finansowania)??
    3/ dlaczego projekty realizuje się tak ślamazarnie? Czyli pod koniec roku, w którym mają być wykonane? Frustracja wygranych rośnie, pogoda do d...y, czasu mało i jest zagrożenie, że nie zdążą... O co w tym chodzi????
    Jak tak dalej pójdzie, to piękna idea budżetu obywatelskiego padnie. Ja w tym roku nie głosowałem, bo projekt, który niby wygrał, leży i kwiczy. Więc po cholerę się męczyć i frustrować???
    Niech się władze zastanowią, co robią! I dziennikarze powinnI się tym zająć, bo to jest takI skandal, że będą mielI o czym pisać przez długie miesiące!!

    • 9 0

    • zgadzam się z twoją opinią, bo w Gdańsku są te same problemy także niezrealizowane projekty, także ślamazarnie realizowane...ja głosowałam mając co roku nadzieje że się coś zmieni, ale jest coraz gorzej wygrywają spacery z wózkami czy kastracje kotów, wniosków ciekawych coraz mniej, frekwencja coraz niższa, nie wiadomo na co poszły pieniądze bo nikt tego nie rozlicza.

      • 2 2

  • Wiem, że w jednym z gdyńskich liceów całymi klasami chodzili pod czujnym okiem nauczycieli głosować do biblioteki na projekt budowy boiska przy ich szkole. Walka jest bardzo nierówna, zniesiono obowiązek głosowania na projekty w swojej dzielnicy i teraz zdecydowaną przewagę mają wszystkie projekty gdzie możliwe jest zmuszenie dużej ilości osób (często nieletnich) do oddania głosów. Szkoły powinny być remontowane z pieniędzy budżetu miasta, projekty obywatelskie moim zdaniem nie są od tego.

    • 10 1

  • Nie mieszkam w Gdyni lecz w Gdańsku. Po przeczytaniu artykułu stwierdzam:

    1.zbieranie pesel i głosowanie za innych uważam za nieporozumienie, tak nie powinno być. Gdynia musi zmienić sposób głosowania. W Gdańsku takiego problemu nie było

    2. projektów obywatelskich szkolnych w Gdańsku było mało, nie wiem z czego to wynika. Może jest jakiś oddzielny budżet, może szkoły nie potrzebują, może nie były tak zaangażowane jak w Gdyni. Moim zdaniem szkoły powinny mieć swój oddzielny budżet, ale jeśli go nie mają, jeśli mieszkańcy, rodzina będzie mogła z tego korzystać i to jest bardzo potrzebne to czemu nie. Ale jeśli namawia się kogoś do głosowania, na siłę,albo jeśli np takie projekty są faworyzowane przez urzędników czy inne projekty są jakoś dyskryminowane to jest nie fer.

    3. Opinia Pana Borka, ma dużo do zarzucenia urzędnikom czyli urzędnicy w Gdyni powinni przemyśleć co robi źle co dobrze i poprawić.

    4. Co do plakatów to bym się nie czepiała, w Gdańsku było takich plakatów mniej przez co mało promowany był BO. Każdy kto zgłosił wniosek ma prawo go promować jeśli to robi legalnie.

    • 7 2

  • Glosujmy za/przeciw

    Wg mnie niektorzy potrafia przeglosowac projekty ktore godza w interesy wiekszej grupy ludzi.
    W BO glosuje sie za projektem. Czasem powinno sie dopuszczac glosowanie przeciw.

    • 5 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane