Ma 95 lat, doskonałą pamięć, chęć do pracy i wielkie serce. Pani Stefania z Sopotu do 1 grudnia chce zrobić na drutach 30 par wełnianych skarpetek i przekazać je potrzebującym.
Czy zrobiłe(a)ś kiedykolwiek coś na drutach?
Zanim pani Stefania po wojnie zamieszkała w Sopocie, zwiedziła spory kawałek świata.
- Zaznaczam, że z przerwami, bo trzy lata towarzyszyłam, jak to żona i matka, mężowi wraz z dziećmi w Chinach, potem kolejne trzy lata starszej córce w Kanadzie, później młodszej w Gorzowie Wielkopolskim, to znowu mężowi w Japonii... Ale to na polskim wybrzeżu, w moim Sopocie, mam dom - mówi babcia Stenia. - Przez 72 lata obserwowałam Monte Casino z okna nad restauracją Złoty Ul, ze stolika na dansingu w Grand Hotelu, z plaży, na której zgubiłam pierścionek otrzymany w dowód miłości, czy z okna mojego mieszkanka, perełki w sopockim "dolarowcu", gdzie każdego dnia dokarmiam swoje skrzydlate towarzyszki.
Pani Stefania, jako że serce ma ogromne, a czasu wolnego dużo, stwierdziła, że warto byłoby zrobić coś dla innych, coś, czego mogą potrzebować. Babcia Stenia dużo robi na drutach, tak więc wybór padł na skarpetki dla potrzebujących.
Wstaję o godz. 7, bo przecież inaczej się nie wyrobię. Mam swoje obowiązki. Mieszkam sama, muszę pokroić w drobną kostkę przynajmniej 20 kromek chleba dla mojego stadka rozkapryszonych mew. Umyć się, ubrać, pomalować rzęsy, potem zjeść śniadanie, zapalić światełko dla tych, których już ze mną nie ma, no i mogę zabrać się do pracy - zaczęłam w zeszłym roku - czyli spruć stary sweterek, chociaż szkoda, ale nikomu się nie przyda, a skarpetki owszem. O godz. 15 powstają ściągacze, a także jest to czas na obiad, potem wiadomości i znowu biorę druty do ręki.
O godz. 19 są już pięty, czas na kolację, wiadomości, trzeba się myć, pościelić łóżko, odebrać telefon od córki z Kanady, od wnuczki z Warszawy i sprawdzić w kalendarzu cóż to mamy za dzień. O godz. 22 leżę już w łóżku i rozwiązuję swoje krzyżówki, czas spać - jutro mam dużo roboty, muszę przecież skończyć skarpetki, a zima tuż-tuż.
- Myślę, że udziergałam już około 100 par skarpetek. Jakiś czas temu zaniosłam pudełko z kilkoma parami bawełnianych skarpetek mojego wyrobu na pobliski komisariat policji. Chciałam, by funkcjonariusze podczas dyżurów, gdy zauważą bezdomnego, wręczali mu ciepłe skarpetki. Policja jednak nie przyjęła mojej propozycji, bo mają zakaz. Ale powiedzieli mi, żeby zanieść skarpetki do domu starców - dodaje babcia Stenia.
- Zgłosiła się do nas Kamila, wnuczka pani Stefanii, i opowiedziała nam historię babci. Bardzo byśmy chcieli się przyczynić do tak wspaniałej inicjatywy. Jako stowarzyszenie kupujemy włóczki, pani Stenia szyje skarpetki, a my w naszych punktach udostępniamy je za darmo dla potrzebujących - mówi Maja Sagan ze Stowarzyszenia Twórczego Rozwoju Dynamo.
Wnuczka Kamila nie tylko zgłosiła się do stowarzyszenia, ale także stworzyła stronę interetową robimyskarpetki.pl, gdzie możemy przeczytać historię pani Steni, obejrzeć gotowe skarpetki, a także napisać wiadomość z prośbą o wysłanie skarpetek.
Skarpetki, po wcześniejszym kontakcie za pośrednictwom formularza, można odebrać osobiście w żłobku i przedszkolach Megamocni oraz w Stowarzyszeniu Twórczego Rozwoju Dynamo. Chętni mogą przynosić także włóczki, ale nie jest to wymagane.
Punkty stacjonarne odbioru skarpetek
Gdańsk
- ul. Startowa 4a
- ul. Cieszyńskiego 1a
- ul. Andruszkiewicza 5a
- ul. Noskowskiego 1
- ul. Chrzanowskiego 38a