Na przystanku przy Pohulance w ciągu Armii Krajowej nie ma wiaty, choć niedawno jeszcze była. Podobno ją skradziono. Z kolei tę przy ul. Odrzańskiej firma AMS zdemontowała we wrześniu, bo już 22 razy
była potłuczona. Co na to władze Gdańska?
Władze Gdańska u schyłku kadencji podpisały umowę z francuską firmą Systra, która za 1 mln euro ma przygotować gdańską komunikację do reformy. W przyszłości ma ona być tania, wygodna, bezpieczna, szybka, a tramwaj ma pojechać nawet na
Chełm. Na razie jednak nie ma nawet wiat na przystankach autobusowych. Ich brak rzuca się w oczy szczególnie w ciągu ulicy Armii Krajowej. Gdańszczanie zmuszeni do korzystania z usług komunikacji miejskiej stoją na deszczu i wietrze i marzną czekając na autobus.
- Proszę mi wierzyć, że chcę dobra mieszkańców i zapewnić im jak najlepsze warunki oczekiwania na przystankach - zapewnia dyrektor Wydziału Infrastruktury w gdańskim magistracie
Antoni Szczyt. -
Ale wiaty albo są rozbijane, albo - co jest przypadkiem dotąd niespotykanym - kradzione.- Ale przecież obowiązują jakieś warunki umowy? Nie ma wiaty, to firma powinna ją postawić.
- Nie wiem czy w umowie jest przypadek kradzieży, ale zniszczoną wiatę przy Odrzańskiej przywrócimy. Tyle, że w innym miejscu będzie stała. Trochę wyżej. Bo w Gdańsku są takie miejsca, gdzie notorycznie wiaty są rozbijane i takie, gdzie nic się im nie dzieje - tłumaczy
dyr. Szczyt./.../