- 1 Wypadek i blokada obwodnicy. W akcji LPR (116 opinii)
- 2 Rozporządzenie ws. zakazu wstępu do lasów (132 opinie)
- 3 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (799 opinii)
- 4 2,5 roku więzienia dla rosyjskiego szpiega (66 opinii)
- 5 Majówkowe świętowanie, ale bez parady (88 opinii)
- 6 Drogie oferty na remont Zielonej w Gdyni (50 opinii)
Bez nart wodnych i nowej kawiarni przy bulwarze
22 sierpnia 2018 (artykuł sprzed 5 lat)
Na końcu gdyńskiego bulwaru miał powstać nowy budynek dla ratowników z toaletami i kawiarnią, ale skończyło się na samych planach. Dzierżawcy rozwiązali umowę po 14 miesiącach. W tym sezonie nie został uruchomiony nawet tor do nart wodnych.
Czytaj więcej: wyciąg do nart wodnych przy bulwarze
Urzędnicy Wydziału Gospodarki Nieruchomościami i Geodezji stwierdzili, że to dobre miejsce na nowy budynek dla ratowników WOPR wraz z toaletami miejskimi i gastronomią.
Problem z pozwoleniem dla nart wodnych
Na 15-letnią dzierżawę terenu o powierzchni 650 m kw., częściowo należącego do Skarbu Państwa, Gdynia ogłosiła dwuetapowy przetarg. Cenę wywoławczą ustalono na 3 tys. zł netto miesięcznie, przy czym w pierwszym roku jej obowiązywania miała wynosić jedynie 100 zł.
Urzędnicy zobowiązywali zwycięzcę do rozbiórki istniejącego obiektu i stworzenia nowego, o wysokości do 7 metrów z jasną elewacją do budowy. Dodatkowo miał powstać nowy plac zabaw z rowerową infrastrukturą i sezonowym ogródkiem.
Nietypową atrakcją miał być wyciąg do nart wodnych, na który oferenci w momencie składania oferty powinni posiadać osobne pozwolenia. Ta kwestia zaważyła na tym, że przetarg unieważniono. Żaden z dwóch oferentów nie potrafił bowiem przygotować kompletnych dokumentów.
Wtedy do działania przystąpili przedstawiciele gdyńskiej spółki Wake Bay - Michał Kotarski i Jacek Kutowiński, którzy nie chcieli tracić szansy na biznes.
- W pierwszym przetargu spóźniliśmy się z dostarczeniem umowy z Urzędem Morskim, bo pełnomocnictwo dla dyrektora było imienne. Tylko że w trakcie dwumiesięcznej procedury pozyskiwania wszystkich pozwoleń zmienił się dyrektor Urzędu Morskiego i musieliśmy zaczynać niemal od nowa - tłumaczył Jacek Kutowiński, ówczesny współwłaściciel spółki, były zawodnik Floty Gdynia i medalista mistrzostw Polski w strzelectwie.
Kawiarnia na próbę bez przetargu
Dysponując stosowną dokumentacją, spróbowali przekonać prezydenta Gdyni, że warto dać im szansę poprowadzić kawiarnię w trakcie sezonu letniego tuż obok, już z pominięciem procedury przetargowej. Okazali się skuteczni. Umowa dzierżawy gruntu została zawarta na czas od 15 czerwca do 12 września 2016 roku. Wake Bay płaciło miastu miesięcznie 2 665,90 zł netto, odprowadzało także podatek od nieruchomości.
Równocześnie trwał kolejny, dwuetapowy przetarg na wieloletnią i całoroczną dzierżawę terenu, ale już bez zastrzeżenia o budowie wyciągu do nart wodnych, które posiadała spółka Wake Bay. Startowały trzy firmy, do finalnej części, oprócz Wake Bay, przeszła spółka Metropolios Polmetro z Jastarni. Licytowano wysoko, podbijając stawkę o 500 zł, ale niespodzianki nie było. Teren oddano na 15 lat w dzierżawę gdyńskiej spółce. Czynsz określono na 18,5 tys. zł plus VAT.
Co istotne, zgodnie z podpisaną 30 września umową do momentu otwarcia kawiarni stawka czynszu miała wynosić niecałe 100 zł plus VAT. Umowę na 15 lat dzierżawy podpisano 30 września 2016 roku, a realizacja nowego budynku i placu zabaw miała nastąpić w ciągu 2 lat.
Nowa kawiarnia na końcu bulwaru: wizualizacje, zapowiedzi i... rozwiązanie umowy
Pojawiły się wizualizacje i zapowiedzi, że nowy obiekt stanie przed początkiem wakacji w 2017 roku. Okazały się nierealne. W zeszłym roku działał jedynie wyciąg do nart wodnych, ale już nie wrócił znany z 2016 roku budynek. W tym samym miejscu pojawił się jedynie tymczasowy obiekt, gdzie można było przede wszystkim wypożyczyć sprzęt. W bieżącym roku nie został uruchomiony nawet wyciąg.
I nie wiadomo, czy kiedykolwiek wróci na bulwar, bowiem umowa dzierżawy terenu została pod koniec zeszłego roku rozwiązana.
- Umowa została rozwiązana 12 grudnia 2017 roku za zgodnym porozumieniem stron, na wniosek dzierżawcy, bez podania przyczyny - mówi Andrzej Ryński, naczelnik Wydziału Gospodarki Nieruchomościami i Geodezji, który rok temu zastąpił na tym stanowisku Tomasza Banela.
Kilka tygodni później w Krajowym Rejestrze Sądowym pojawiła się informacja, że Jacek Kutowiński nie jest już członkiem zarządu, do którego trafił Ryszard Kotarski.
Zapytaliśmy urzędników, ile pieniędzy wpłynęło do czasu rozwiązania umowy do miejskiej kasy z tytułu dzierżawy.
Urzędnicy: kolejny przetarg w przygotowaniu
- Na poczet czynszu dzierżawnego zostało zaliczone wadium w wysokości 20 tys zł, które zgodnie z umową nie zostało zwrócone dzierżawcy po rozwiązaniu umowy - odpowiada Andrzej Ryński.
Kwota, o którą wzbogaciłoby się miasto mogłaby być wyższa, gdyby urzędnicy nie zgodzili się na rozwiązanie umowy. W zapisach umowy można bowiem przeczytać, że w przypadku nieoddania do użytku inwestycji w terminie 24 miesięcy od dnia zawarcia umowy dzierżawy, dzierżawca zostanie ukarany, a na konto Gdyni powinno wpłynąć dodatkowo 50 tys zł.
- Obowiązkiem dzierżawcy było zrealizowanie inwestycji w terminie 24 miesięcy od dnia podpisania umowy, natomiast jej rozwiązanie miało miejsce po okresie 14 miesięcy, w związku z czym owe roszczenie nie stało się wymagalne - kończy Ryński, zapowiadając, że kolejny przetarg na dzierżawę terenu z podobnymi warunkami jest już w przygotowaniu.