• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Było, a nie ma. Co zniknęło z ulic Trójmiasta

Rafał Borowski
2 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Budka telefoniczna przy skrzyżowaniu al. Grunwaldzkiej i ul. Dmowskiego we Wrzeszczu. Kwiecień 1991 roku. Budka telefoniczna przy skrzyżowaniu al. Grunwaldzkiej i ul. Dmowskiego we Wrzeszczu. Kwiecień 1991 roku.

Budki telefoniczne, warzywniaki, kioski, wypożyczalnie kaset wideo i zakłady fotograficzne. Co mają ze sobą wspólnego? Jeszcze do niedawna były nieodłącznym elementem naszych ulic, ale w ciągu ostatnich kilku lat niemal całkowicie zniknęły.



Kilka dni temu napisał do nas pan Szymon z Wrzeszcza, który zwrócił uwagę na pewne zjawisko, które jest naturalną konsekwencją galopującego postępu technologicznego.

- Niedaleko mojego domu stała budka telefoniczna, która właśnie została zlikwidowana. Jestem niemal pewien, że to była ostatnia budka w mojej dzielnicy. A pamiętam, jak nie dalej jak 10 lat temu, w całym Gdańsku były setki takich miejsc. Czy gdzieś jeszcze się one ostały? Czy ktoś jeszcze z nich w ogóle korzysta? - zapytał nasz czytelnik.
Postanowiliśmy sprawdzić, czy w Trójmieście można jeszcze spotkać budki telefoniczne, a także które elementy miejskiej infrastruktury podzieliły ich los, choć jeszcze w pierwszej dekadzie XXI wieku były nieodłącznymi elementami miejskiego krajobrazu.

Budki telefoniczne

Pierwsze automaty pojawiły się na ulicach Trójmiasta już w latach 60. Początkowo można było wykonywać z nich jedynie połączenia lokalne, ale już na początku lat 70. - międzymiastowe, a kilka lat później również międzynarodowe. Do początku lat 90. funkcjonowały wyłącznie telefony na monety, natomiast w 1991 roku pojawiły się aparaty na karty, początkowo magnetyczne, później elektroniczne.

  • Budka telefoniczna przed gmachem I LO w Gdańsku. Czerwiec 2007 roku.
  • Budka telefoniczna przed Katedrą Oliwską. Styczeń 2011 roku.
  • Budki telefoniczne na terenie kampusu Politechniki Gdańskiej. Styczeń 2007 roku.
Potrzeba istnienia budek telefonicznych zniknęła wraz z pojawieniem się telefonii komórkowej. Jeszcze w 2000 roku w całej Polsce funkcjonowało aż 95 tys. budek telefonicznych. Obecnie ich liczba wynosi nie więcej niż kilka tysięcy i topnieje dosłownie z każdym miesiącem. Publiczne telefony można już spotkać jedynie w szpitalach, urzędach, placówkach pocztowych czy... więzieniach. W Trójmieście do dziś ostało się jedynie 10 budek telefonicznych: 8 w Gdańsku i 2 w Gdyni.

Warzywniaki

"Idź proszę do warzywniaka i kup..." - takie zdanie od mamy słyszał chyba każdy, kto dorastał w latach 80. i 90. Wtedy warzywniaki były nieodłącznym elementem każdego osiedla. Jak wskazywała ich nazwa, można było zakupić w nich przede wszystkim świeże warzywa i owoce.

  • Jeden z warzywniaków na terenie Trójmiasta. Styczeń 1991 roku.
  • Młoda sprzedawczyni z warzywniaka. Styczeń 1991 roku.
Ale to nie tylko zawężony asortyment świadczył o wyjątkowości warzywniaków. W odróżnieniu od innych sklepów, większość warzywniaków charakteryzowała się tym, że znajdowała się w wolno stojących, najczęściej drewnianych obiektach.

Przywożony przez właściciela każdego poranka towar lądował nie tylko na półkach wewnątrz warzywniaka, ale również był wystawiany w drewnianych lub plastikowych skrzynkach na zewnątrz.

Warzywniaki zaczęły znikać z krajobrazu trójmiejskich ulic wraz z pojawieniem się sklepów wielkopowierzchniowych, najpierw supermarketów, później również i hipermarketów. Podobnie jak wiele innych sklepów, nie wytrzymały konkurencji cenowej z większymi i lepiej zaopatrzonymi rywalami. I choć do dziś można spotkać sklepy handlujące przede wszystkim warzywami i owocami, ich wygląd ma niewiele wspólnego z dawnymi warzywniakami.

Kioski

Choć w Trójmieście wciąż istnieje wiele kiosków, jest ich wielokrotnie mniej niż kiedyś. Kilkanaście lat temu stały ona praktycznie na każdym skrzyżowaniu, w pobliżu przystanku tramwajowego czy autobusowego.

  • Kiosków na ulicach jest coraz mniej, a te, które istnieją, działają w kratkę.
  • Nowo postawiony kiosk przy skrzyżowaniu ul. Jaśkowa Dolina i al. Grunwaldzkiej. Październik 1963 roku.
  • Kiosk na deptaku przy plaży na Stogach. Lipiec 2007 roku.
I nic dziwnego, gdyż w czasach, kiedy nie było biletomatów, nie mówiąc już o możliwości zakupu drogą elektroniczną, kioski były praktycznie jedynym miejscem, w których można było zaopatrzyć się w bilety komunikacji miejskiej. Starszym czytelnikom nie trzeba wyjaśniać, że bilety to zaledwie jedna z wielu rzeczy, w jakie na co dzień zaopatrywało się w kioskach.

To w nich kupowało się gazety, słodycze, baterie, papierosy, pocztówki, długopisy, drobne zabawki czy karty telefoniczne. Ale fantazja niektórych kioskarzy nie znała granic. Różnorodność oferowanego przez nich asortymentu była często ograniczona jedynie powierzchnią kiosku.

Opuszczony kiosk we Wrzeszczu


Powody likwidacji kiosków są zbliżone do sytuacji z warzywniakami - konkurencja innych punktów sprzedaży drobnych przedmiotów codziennego użytku, no i spadek czytelnictwa tradycyjnej prasy.

Wypożyczalnie kaset wideo

Wypożyczalnie kaset wideo zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu we wczesnych latach 90. Były jednym z symboli narodzin kapitalizmu i dostępu do tego, co jeszcze kilka lat wcześniej można było zobaczyć tylko "na Zachodzie".

  • Wypożyczalnia kaset wideo przy ul. Grunwaldzkiej 10 w Gdańsku. Styczeń 1993 roku.
  • Jedna z dziesiątek wypożyczalni kaset wideo w Trójmieście. Październik 1991 roku.
Początek lat 90. to bowiem okres, kiedy w niemal każdym polskim domu pojawiły się magnetowidy. Dzięki temu prawie każdy mógł skorzystać z wypożyczalni kaset wideo i obejrzeć wybrane filmy w domu. Opłaty za wypożyczenie czarnej kasety z taśmą magnetyczną w kolorowym pudełku były zróżnicowane. Więcej należało zapłacić za najnowsze filmy, te nieco starsze były dostępne w niższej cenie. Warto wspomnieć, że okres pomiędzy wejściem filmu do kina, a jego dystrybucją na kasetach wideo potrafił wynieść nawet kilkanaście miesięcy.

Złote czasy wypożyczalni kaset wideo nie zakończyły się wraz z pojawieniem się nowych nośników, np. płyt DVD, które z czasem znalazły się na półkach obok kaset. Nie zakończyły się również z powodu piractwa, czyli nielegalnego kopiowania wypożyczonych kaset. Gwoździem do trumny wypożyczalni kaset wideo okazał się rozwój internetu. Dzięki niemu, choć również nie zawsze legalnie, dostęp do tysięcy filmów stał się możliwy bez wychodzenia z domu. Skrócił się też czas pomiędzy emisją filmów w kinie, a udostępnieniem do sprzedaży na DVD.

Zakłady fotograficzne

W czasach, gdy nikt nawet nie śnił o aparatach fotograficznych w komórce, zdjęcia robiło się aparatem analogowym, który utrwalał obraz na kliszy. Zdecydowana większość z nas musiała później udać się z tą kliszą do zakładu fotograficznego, w którym w specjalnym pomieszczeniu, zwanym ciemnią, fotograf wywoływał zdjęcia. Na drugi dzień, a czasem jeszcze tego samego dnia, otrzymywało się następnie papierową kopertę z kliszą i świeżo wywołanymi zdjęciami, które wkrótce potem lądowały w domowym albumie.

Burzenie budynku przy Targu Siennym 4 w centrum Gdańska, w którym przez wiele lat mieścił się zakład fotograficzny "Słońce". Grudzień 2011 roku. Burzenie budynku przy Targu Siennym 4 w centrum Gdańska, w którym przez wiele lat mieścił się zakład fotograficzny "Słońce". Grudzień 2011 roku.
Nie dalej jak kilkanaście lat temu, tak właśnie wyglądało utrwalanie ważnych i mniej ważnych momentów naszego życia. Wraz ze zmierzchem fotografii analogowej i błyskawicznym rozwojem fotografii cyfrowej, wykonane samodzielnie zdjęcia ogląda się już głównie na ekranach komputerów czy telefonów. Wykonywanie zdjęć do dokumentów czy sesji ślubnych to zbyt mało, aby zakłady fotograficzne istniały w takiej liczbie jak dawniej. Nie wspominając już o tym, że wielu fotografów zwyczajnie nie potrzebuje już zakładu, aby świadczyć swoje usługi.

Opinie (245) 5 zablokowanych

  • (1)

    po prostu drobny biznes przeszkadza trójmiejskim włodarzom, dlatego "nie ma"... - po co konkurencja dla ich ukochanych dyskontów i marketów

    • 6 2

    • Dokładnie tak.

      Szary człowiek się nie liczy, nawet gdy jest współwłaścicielem tej gminy...

      • 3 1

  • Ja jeszcze nie zniknąłem.

    Tysiące z was posiada w swoich domach rzeczy, które wasze mamy, tata albo dziadek u mnie kupił, mimo że polują na mnie od lat a jeden z nich, zanim utopił się w morzu dalekiej RPA stwierdził a przynajmniej to podbił, że dokonuję rzeczy niemożliwej i nakazał moją "eksmisję...".

    Jedne rzeczy znikają bo tracą rację bytu a inne bo wadzą komuś większemu, który ma wtyki tu i tam.

    Weźmy np rynek przy 3 Maja, mógł istnieć, setki ludzi mogło mieć nadal pracę a tysiące klientów miejsce do zakupów...ale Owicz i wówczas okazał się człowiekiem " bez serca...".

    Zniknęło dużo rzeczy, od furmanek z węglem po anonimowość na ulicach, ale najgorsze jest to, że zniknął przemysł, zniknęli stoczniowcy idący o świcie tłumnie do pracy, takich rzeczy naprawdę szkoda a nie jednego czy kilku saturatorów...

    To nie brak saturatorów wygnał z kraju kilka milionów osób...

    • 8 2

  • kiedys byla taka fajna agencja na (3)

    Grunwaldzkiej 49/8. U Aligatora. Byla fajna armenka Naira. Ktos wie co u niej ?

    • 2 2

    • Zrób test

      na HIV.

      • 7 0

    • Zna ktoś (1)

      miejsce, gdzie znajdę śliczną i młoda dziewczynę zza wschodniej granicy?

      • 0 6

      • Jasne, jest ich pełno

        w Kijowie, na Białej Rusi i w samej Moskwie...
        a może...chciałbyś takowe ochraniać w naszym pięknym mieście...?
        Uważaj, na Kurkowej nie podają dobrego jedzenia a i kawa mało smaczna...

        • 7 1

  • to jeszcze niech znikną parkometry ;)

    • 14 0

  • A kiedyś zniknie Internet. (1)

    Będzie coś nowocześniejszego.
    Dzisiaj trudno to sobie wyobrazić.

    • 3 3

    • Internet nie zniknie

      Będzie "tylko" doskonalszy.

      • 2 2

  • Skrzynki pocztowe też zniknęły. (1)

    Z listem trzeba biegać na pocztę :(

    • 11 0

    • MOŻESZ dać lisotonoszowi list i on go nada - wrzuci do skrzyni na poczcie.

      Ewentualnie pisać e-maile zamiast listów.
      Możesz napisać do mnie jak lubisz ćwiczyć pismo.

      • 0 4

  • Mogę wskazać trop, który prawdopodobnie pogrąży na amen kolekcjonera mieszkań...

    Mam to zrobić czy nie?
    Tak - łapka w górę...Nie? Łapka w dół...

    Oto Demo Kracja.

    Akt I.

    • 7 2

  • A ja urodziłem się w GDAŃSKU w 1961 roku, 16 lat po II wojnie światowej. (9)

    W domu w 1961 roku stał już telewizor, pewnie wcześniej było radio.
    Miałem magnetofon szpulowy, potem kasetowy. Radio było mono potem stereo.
    Potem w pojawiły się magnetowidy VHS i płyty DVD.
    Zdjęcia robiłem aparatem fotograficznym Zenit TTL. Kliszę wywoływałem sam i zdjęcia też. Choć moi koledzy oddawali kliszę do zakładów fotograficznych.

    Świat i Polska zmieniają się. Teraz jest INTERNET,
    Może za kilka lat będzie coś lepszego od Smartfonów i Internetu ?/?

    • 8 0

    • No no....Nie sądziłem że Niemeic i telewizję zostawił w mieszkaniu (8)

      jak wiał w 1945 :p
      Nawiasem mówiąc, Niemcy pierwszą telewizję mieli już przed wojną...

      • 3 5

      • Radunia do ciebie piszę..... (7)

        Telewizja po II wojnie była polska. A nasz telewizor nazywał się Belweder i został wyprodukowany w Polsce. Potem mieliśmy Neptuna. Wyprodukowany był w Gdańsku.

        • 6 0

        • "Piszący do Raduni... " Dobry Tytuł... (6)

          Znam kobietę, wówczas miała 50 lat, pojechała do RFN w chyba 1983... No i ktoś tam zaproponował jej telewizor kolorowy za darmo a ona odmówiła, że ciężki itd a ona pociągiem jedzie do Warszawy a potem do Gdańska... No i opowiadała to później i mówi: " a po co mi miał być telewizor z Niemiecką telewizją jak ja nie znam niemieckiego ??"
          autentyczne a zapewniam, że nie była to głupia osoba...

          Mieliśmy w domu TV, Neptuna 412 także i połowę dzielnicy w mieszkaniu jak leciał jakiś film ciekawy...

          • 5 0

          • Niech zgadnę, ta Pani mieszkała na Biskupiej czy Na Stoku ? (5)

            • 3 0

            • Bliżej Twojego mieszkania. (4)

              Mieszkała...

              • 3 1

              • (3)

                Pewnie stara Lubińska

                • 2 1

              • Ja bym z nazwiskami nie wyjeżdzała... (2)

                Na Twoim miejscu...

                • 2 0

              • Victoria też zniknęła, jest za to klub u Jacka (1)

                • 2 0

              • Jacka

                J. ?

                • 0 3

  • jeszcze repasacja pończoch na warszawskiej w gdyni

    i napełnianie kołder piórami i puchem, też na warszawskiej ;)

    • 10 0

  • Szkoda tych miejsca

    Wiele wspomnień ;-)

    • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane