• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Twardy kawałek chleba w galerii handlowej

Agata/czytelniczka Trojmiasto.pl
31 marca 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Galerie handlowe odwiedzamy często, czy równie często zastanawiamy się, jak wygląda praca osób zatrudnionych w znajdujących się w nich sklepach? Galerie handlowe odwiedzamy często, czy równie często zastanawiamy się, jak wygląda praca osób zatrudnionych w znajdujących się w nich sklepach?

Jak wygląda praca w dużym sklepie w galerii handlowej? Czy wiemy, co muszą robić osoby zatrudnione do obsługi klientów? Czy sklepy powinny być otwarte w niedziele? Nasza czytelniczka, pani Agata, w emocjonalny sposób opisała swoje doświadczenia w handlu. Publikujemy jej list.



Czy praca w handlu jest cięższa niż w innych branżach?

W całym Trójmieście, jak grzyby po deszczu rosną galerie handlowe. Wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, jak wygląda praca w takim miejscu, jak traktowani są pracownicy i czego się od nich wymaga.

Nie zrozumcie mnie źle, praca w handlu jest ciężka, ale nie jest oczywiście najgorszą rzeczą, jaka może się człowiekowi przydarzyć. Ta praca mogłaby nawet być przyjemna: ktoś lubi ciuchy, to idzie do pracy w odzieżówce, ktoś lubi książki - to do księgarni. Skąd więc ciągła rotacja pracowników?

Problem polega na tym, jak wygląda codzienność w sklepach w galeriach handlowych. I 12-, 13-, czy nawet 14-godzinne zmiany nie są najgorsze. Może się wydawać, że cała praca ogranicza się do stania za kasą. Ktoś inny może jeszcze pomyśli o rozładowaniu dostawy. I na tym koniec.

Sprzedawca? Także sprzątaczka, księgowa, magazynier i tłumacz

Pracownik obsługi klienta to osoba, która wykonuje pracę sprzątaczki, magazyniera, księgowego, tłumacza, informatora, kasjera i wreszcie doradcy klienta. A to wszystko już za 13 zł brutto za godzinę. I jakkolwiek dwie ostatnie funkcje jak najbardziej wpisują się w obsługę klienta, tak cała reszta już niekoniecznie. Do naszych obowiązków należy też wystawianie faktur i not księgowych. Codzienne zamiatanie i mopowanie całego salonu jest jeszcze do przeżycia w małych sklepach, ale przy powierzchni ok. 200 m kw. robi się nieprzyjemnie. Do tego udzielanie informacji o danym centrum handlowym, okolicy, a nawet całym Gdańsku.

Żeby pracować w najzwyklejszym sklepie wymagana jest też znajomość angielskiego (a drugi i trzeci język będą dodatkowym atutem). No i nasza ulubiona rzecz, czyli dostawa. Tutaj odzieżówka ma troszkę lżej. Ale wyobraźcie sobie księgarnię. Codziennie przyjeżdża po dziesięć kontenerów z książkami, z których każdy waży ok. 30 kg. Każdy kontener należy przenieść na zaplecze i rozpakować, a książki rozłożyć w sklepie.

Nie można usiąść, nawet na chwilę

I to wszystko byłoby jeszcze do przeżycia, gdyby nie stanie za kasą. No właśnie. Stanie. Wyobraźcie sobie, że zrobiliście już wszystko z powyższej listy, salon jest wyczyszczony i lśni, cała dostawa jest rozłożona, a wy stajecie za kasą, bo akurat zrobiła się kolejka. I stoicie. Nie wolno usiąść, zresztą nie ma na czym. Nie wolno się nawet oprzeć, bo zadzwoni kierownik regionalny, który siedzi "na kamerach" i będzie ochrzan i cięcie po premii.

Wszystko uzasadniane jest tym, że klient nie lubi kiedy pracownik siedzi (pytanie do czytelników, które nurtuje mnie codziennie: czy to prawda? czy komukolwiek przeszkadza to, że kasjer siedzi?), że to brzydko wygląda i źle reprezentuje firmę. Bo jak siedzi, to znaczy, że nic nie robi. I tak się stoi, pięć, sześć, osiem godzin bez przerwy, zależnie od ruchu w sklepie. Przerwa? Na przerwę idziesz, jak nie ma ruchu. Jak jest ruch, przerwy zwyczajnie nie ma. Opuchnięte nogi, żylaki, skrzywienie kręgosłupa? Wyczerpanie psychiczne i fizyczne? Managerowie z centrali w Warszawie nie znają takich problemów. Masz stać i promiennie uśmiechać się do klienta.

Należy mu też zaproponować produkt z obecnej promocji przykasowej (czy jest ktoś, kogo to nie denerwuje?), zapytać o kartę lojalnościową, przy jej braku zaproponować założenie, namawiać i męczyć klienta. Byleby wyrobić kosmiczny target. Nie chcę się już rozpisywać o tym, że tabelki i cyferki są sto razy ważniejsze od ludzi, bo tak jest w każdej firmie. Przykra norma, którą można ignorować, jeśli ma się zamiar popracować dorywczo przez parę miesięcy. Potem dwa miesiące wolnego na regenerację (bo urlopy nie funkcjonują przy "śmieciówkach", a na dłuższe wolne typu 2-3 dni nie ma co liczyć). Później znów zatrudnienie w innym sklepie, innym z nazwy, bo zasady są wszędzie takie same.

Zasady BHP? Kpina

Warunki BHP. Od czego zacząć? Od zagraconego zaplecza, gdzie ciągle coś na nas spada? Od "pomieszczenia socjalnego", w którym niby ma się jeść, ale nie ma tam ani stołu, ani krzesła i w efekcie jest ono tylko jednym wielkim magazynem śmieci? Wiecie ile maksymalnie może za jednym razem unieść kobieta według przepisów? 15 kilogramów. Ja ostatnio musiałam nosić 30 kg. Bo nikt inny by tego za mnie nie zrobił. Tyle w kwestii BHP.

Dochodzi do tego codzienne pomiatanie tobą, traktowanie wszystkich jak złodziei. Przed każdym wyjściem ze sklepu (łazienka, koniec pracy) należy się okazać przed kamerą i innym pracownikiem. Co to znaczy? Trzeba dać się oklepać (tak jak robią to ochroniarze przed wejściem np. na mecz), należy też dać do sprawdzenia bluzy, kurtki itp. Oprócz tego wyjąć wszystko z torby, aby udowodnić, że nic się nie wyniosło. I tak wyciągam i pokazuję koledze te wszystkie chusteczki, tampony, długopisy i inne drobiazgi, które mam w torebce. Wydaje mi się, że przeszukiwać mnie może tylko policja i to też nie ot tak sobie. Ale centrali w Warszawie to nie interesuje. Dla nich jestem tylko potencjalnym złodziejem.

Nie wspominam już o tym, jak zachowują się wobec pracowników klienci - bo w większości to jednak normalni ludzie, którzy przyszli zrobić zakupy. Są też jednak tacy, którzy myślą, że jak kupują bluzkę z promocji za 19,99, to są królami życia, a pracownika można traktować jak śmiecia. Jest też taki rodzaj, który wchodzi do sklepu na dwie minuty przed zamknięciem i zaczyna sobie spacerować. Uwagi zwrócić nie wolno, więc siedzimy w sklepie razem z jednym klientem i czekamy, aż łaskawie wyjdzie.

Handel w niedziele? Lepiej idźcie na zakupy po pracy

O klientach niedzielnych powiem tylko tyle: jeśli ja - pracując od 8 do 21 - jestem jeszcze w stanie pójść na zakupy, to nie wiem czym argumentować potrzebę otwartych sklepów w niedzielę. Tym, że ktoś dla przyjemności chce sobie pospacerować po galerii z dzieckiem? Mało jest innych rozrywek?

I na sam koniec, żeby odeprzeć pewne argumenty w stylu: "jak ci się nie podoba, to zmień pracę". Zmieniam. Co parę miesięcy. "Było się uczyć, a nie płakać, że nie ma pracy". Matura dobrze zdana, dziękuję. Jestem w trakcie studiów, po wszystkim planuję wyjechać z Polski. Praca jest, ale ciężka i za psie pieniądze.
Agata/czytelniczka Trojmiasto.pl

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie (481) ponad 10 zablokowanych

  • (10)

    Prawda jest taka że nie szanuje się w naszym kraju ludzi ciężko pracujących,za to wszelkiej maści cwaniacy lub inaczej tzw.zaradni są wynoszeni ponad,często sami się wynoszą okazując pogardę innym.

    • 675 21

    • (5)

      A Anglii, Niemczech, Francji - wszędzie jest podobnie. Zawsze jest grupa "januszy narodowych", którzy widząc kasjerkę/kelnera będą go traktować z góry, jak jakiegoś służącego. To nie tylko cecha Polaków.

      • 76 6

      • Takie teksty przechodziły do czasu gdy ludzie nie wyjechali i nie poprawcowali na "zachodzie." (4)

        Niestety to nie jest prawda, a już na pewno takie zachowania nie są tam regułą. Pomijam już kwestię wynagrodzenia, bo tam nikt nie uważa, że jak nie jesteś specjalistą po studiach to musisz wegetować.

        • 35 2

        • (3)

          Nic nie pisałem o wynagrodzeniu, czy warunkach pracy, a jedynie o klientach. Buractwo jest wszędzie, niezależnie od bogactwa regionu.

          • 30 4

          • W ogóle nic sensownego nie napisałeś (2)

            Bo grupa "januszy" - to fakt - jest wszęsdzie, ale pogardzanie pracownikami niewykfalikowanymi to cecha w większym stopniu Polaków, a w zdecydowanie mniejszym Anglików, Niemców i Francuzów.

            • 10 14

            • (1)

              Pogadaj z dostawcami w Walii, jak tam wspaniale traktują niewykwalifikowany personel... Zwłaszcza nie-walijczyków.

              • 12 1

              • Prawda, mieszkam w Walii i choc nie pracuje w sklepie, fabryce itd to jednak znam sporo ludzi, ktorzy to robia i nie jest wesolo...

                • 3 0

    • zagraniczny kapitał

      dusi grosze

      • 1 1

    • Najgorsze jest tez to...

      ze sami ludzie, ktorzy dokonuja zakupow w takich galeriach handlowych nie szanuja ludzi tam pracujacych.Jesli wiesz o tym, ze sklep zamykany jest o godz 21-22 to mniej na tyle kultury osobistej i zrozumienia dla ludzi pracujacych, ze tez chca skonczyc i isc do domu....odpoczac a nie znosic Twoje niezadowolenie, ze musisz wyjsc a nie skonczyles zakupow, czy kawki, ktora kupujesz o 20:58

      • 36 2

    • dokładnie, w tym kraju z pracujących robi się frajerów, którzy mają obowiązek utrzymywania nierobów

      • 17 1

    • szczegolnie

      Panowie polytycy

      • 51 1

  • Jak nie można usiąść (1)

    To jakiś żart, nazwa sklepu i dane kierownika dawajcie a zrobimy porządek z nimi, tez polecimy im po premi ale tez stracą prace

    • 26 0

    • Nie wiem gdzie pracuje Agata ale wiem gdzie nie można siedzieć bo nawet wyjście do toalety to problem. W salonikach prasowych

      • 5 0

  • Rynek Pracowników podobno

    Słyszałem że pracy na rynku jest od groma a jak się nie podoba to można zmienić na lepszą.
    Mogę ewentualnie polecić próbowanie sił za granicą - tam w raju można się dopiero poczuć jak człowiek drugiej kategorii.

    • 5 1

  • Pierwszy artykuł czytelnika, (2)

    napisany logicznie, spójnie, chłodnym okiem, mimo, że jednak subiektywny...
    Wszystko, co pani napisała, Pani Agato, to prawda o której moglibyśmy dyskutować godzinami. Światem, również Polską rządzą korporacje i to one kształtują "codzienne życie szarego człowieka", zwłaszcza bezpośrednio swoich pracowników, na co wpływu nie mamy. To potrafię zrozumieć. Nie rozumiem natomiast i nigdy nie zrozumiem "polskiego janusza drobnego biznesu" zatrudniającego od jednej do kilku pracowników i traktującego ich tak jak Pani opisała. Te ciołki za groma nie potrafią zrozumieć, że pracownik to partner w biznesie, który generuje zyski i kiedy będzie się go dobrze traktowało, to zyski będą większe, na czym powinno zależeć "biznesmenowi" szczególnie mocno. Dwa, praca w weekend'y -NIE. Osobiście uważam, że wszelkie galerie handlowe i inne sklepy wielkopowierzchniowe jak Auchan, Carrefour itp. winny świadczyć swoje usługi tylko i wyłącznie maksymalnie do soboty, np do godz. 16. Polski jeszcze niestety nie stać na taki komfort jak u niemieckich sąsiadów, gdzie duży i średni handel kończy się w piątek, ale Polacy zasługują na odpoczynek i inne rozrywki, aniżeli tylko włóczenie się po galeriach handlowych. Mam jednak wrażenie, że na to zasługują jedynie pracownicy, gdyż "spacerowiczom hobbystom" takie rozwiązanie absolutnie nie odpowiada. Oni nie znają innych form spędzania czasu z rodziną, czy samym sobą. Oczywiście nie wszyscy, ale to większość kształtuje model polskiego handlu i mamy, co mamy... Co do klientów, znaczna większość, to normalni kulturalni ludzie, ale chamów też nie brakuje. Wystarczy takich kilku w ciągu dnia pracy i ma się dosyć. Ale żeby nie było tak słodko. Zauważam, że również w środowisku sprzedawców nie brakuje prostaków i olewatorów, a eksponowane wyniosłe niezadowolenie przekłada się na frustrację klienta i zadyma gotowa.
    Temat na wiele godzin...i każda ze stron będzie miała dużo racji, co absolutnie nie zmienia faktu, że trudna i ciężka jest praca w handlu i usługach z "człowiekiem po drugiej stronie", faktycznie za psie pieniądze. Tym samym rozumiem doskonale młodych ludzi, którzy pomimo, że kochają swoją ojczyznę, są realistami i poszukują godnego życia...

    • 30 9

    • Najmądrzejszy komentarz jaki przeczytałam.Brawo

      • 1 0

    • Aż miło poczytać kogoś mądrego,co prawda nie pracuję w żadnym sklepie ale rozumiem tych ludzi.

      • 5 1

  • W niedziele i wieczorami do sklepów chodzą miernoty i patologia. (8)

    Miernoty, bo nie potrafią zająć się czymś ciekawszym. Patologia czyli rodziny wszelkiej maści przekrętów, których na to stać i czują nieodpartą potrzebę pochwalenia się innym.
    Przynajmniej od roku w ogóle nie byłem w galerii, w niedzielę w ogóle nie chodzę do sklepów, na co dzień po 18.00 tylko monopol. A mam do "obsługi" kilkuosobową rodzinę z niemałym zapleczem technicznym. Jeżeli ktoś ma potrzebę łażenia w czasie wolnym po sklepach, to się normalnie zagubił w Życiu. To właśnie jest drugi sort, nie ci którzy tam muszą harować.

    • 41 62

    • Jesteś mało inteligentna. (4)

      Pomysł o osobach, które pracują codziennie do późna i kiedyś muszą kupić ubrania, sprzęt sportowy, książki, biżuterię, meble....wszystko.W tygodniu po pracy idà po podstawowe zakupy, ale butów czy torebki nie kupuje sie w 15 minut. Nie mierz wszystkich swoją miarą.

      • 28 7

      • (1)

        a ile minut kupuje się buty?

        • 2 13

        • Sam zakup to 3 minuty, ale najpierw trzeba je znaleźć itd. Twoja żona kupuje buty czy torebkę w ciemno, w pierwszym lepszym sklepie i bez porównania co jest w innych sklepach??

          • 2 0

      • mało inteligentni są ci, którzy muszą tak tyrać

        • 2 1

      • co za brak empatii

        Pomyśl trochę egoistko o innych i naucz się czytać ze zrozumieniem.

        • 6 13

    • Sam jesteś patologia !!!

      • 1 0

    • (1)

      O ludzi ktorzy maja czas i pieniadze sie nie martw

      • 4 2

      • jasne, są instytucje, które powinny się nimi zajmować w ramach swoich zadań

        • 0 0

  • Ciężki temat (3)

    Jak czytam to brakuje mi slow i ogólnie tylko marudzenie i stękanie niepotrzebnie. Po pierwsze jeśli idziesz do pracy to dostajesz umowę w rożnych jej formach. W umówię o prace sa napisane twoje obowiązki a winnych chyba rownież, dodatkowo penjsa i inne sprawy zalatawiasz przed rozpoczęciem pracy. Jeśli cos sie nie zgadza to istnieje inspekcja pracy, rozmowa z pracodawca i tak dalej. Ciekawe czy autorka postu próbowała rozmawiać z pracodawca o obowiązkach i łamaniu prawa - takie rozmowy powinno sie nagrywać a jeśli pracodawca powie spierdzielaj i tak dalej to idziesz do sądu i po problemie. Pracodawcy sie odechce . Do tego sanepid i tak dalej. Dopóki ludzie bedą sie godzili na łamanie swoich praw i podejmowali prace za gownniane stawki to tak bedzie. Zgodzę sie ze ZUS i inne stawki za pracownika sa wysokie ale i tak wielu pracodowacoe z naszej pracy ma wysokie zyski wiec podwyższenie play to nie problem. Z takim podejściem jak ma autorka postu to pracy nigdzie nie znajdzie, ponieważ wszystko jej sie nie podoba. Z tego co widzę to lekka praca za dobra kasę. Ja pracuje 7 dni w tygodniu miedzy 8-11 godzin przez cały rok , na urlopy wszystko muszę zarobić i co , tez zasuwam

    • 8 6

    • To idz na wojnę z korporacją. powodzenia

      • 0 0

    • Otwórz oczy (1)

      Jaka inspekcja pracy, jaki sanepid. To są bujdy, które nic nie robią i w niczym nie pomagają.

      • 4 0

      • Dlatego lepiej smarować listy do redakcji, dzięki temu na pewno coś się zmieni

        • 1 0

  • (2)

    Ja pracuję w handlu i usługach. Na warunki w pracy specjalnie narzekać nie mogę (zawsze mogłoby być lepiej). Jeśli coś mi nie pasuje to nie boję się otworzyć buzi i głośno o tym powiedzieć. Ale właśnie! Ja mówię, rozmawiam z przełożonymi, a nie siedzę cicho jak mysz pod miotłą i narzekam w internecie mając nadzieję, że może ktoś się domyśli i coś zmieni. Wprawdzie w niedziele mam wolne, ale za to pracuję w każdą sobotę. Myślicie że mi się to podoba? Zamiast siedzieć w sobotę w pracy wolałabym wyjść do kina czy pojeździć rowerem. Ale podpisując umowę zgodziłam się na to świadomie.

    Bardzo często w pracy jest tyle zajęć, klientów, że ciężko jest czasem nawet wyjść do wc o zjedzeniu drugiego śniadania nie wspomnę. Ale wiedziałam na co się piszę.

    "Sprzedawca? Także sprzątaczka, księgowa, magazynier i tłumacz".
    Nie popadajmy w skrajności! Co jest złego w sprzątaniu? Nie każda firma zatrudnia sprzątaczy, czy umycie podłogi stanowi aż taki problem? W galerii handlowej jest kilka osób jednocześnie. Jednego dnia sprzątam ja, drugiego ty, trzeba tylko umiejętnie rozdzielić obowiązki, to naprawdę nie jest trudne i nie wymaga ponadprzeciętnej inteligencji. Księgowa - przepraszam bardzo, ale wystawienie paragonu czy faktury jest obowiązkiem sprzedawcy, a nie księgowej. Poza tym w dużych sieciach handlowych towar skanujesz (dzięki czemu nie musisz wprowadzać 20 pozycji ręcznie) i jednym guzikiem czy kliknięciem myszki drukujesz odpowiedni dokument (no dobra, przy fakturze trzeba się jeszcze spocić i wpisać ręcznie dane klienta, faktycznie ogromny wysiłek). Nie rozumiem oburzenia. Jeśli to przekracza możliwości sprzedawcy i stanowi dla niego problem to faktycznie lepiej niech zmieni pracę. Magazynier? Cóż. Towar do sklepu przyjąć trzeba. Bycie sprzedawcą to nie tylko stanie za kasą, podawanie towaru z półki i przyjmowanie pieniędzy od klientów. Tłumacz. No cóż. Mieszkamy w turystycznym mieście. Turyści też ludzie, też chcą wydać pieniądze. Chcą coś zjeść i się ubrać. A że nie wiedzą jak gdzieś dojechać? Co w tym dziwnego? Nie widzę problemu w udzieleniu turyście informacji (sama też bywam turystką i też mam takie problemy w nieznanych miejscach). Jak sprzedawca nie zna języka obcego to grzecznie mówi w ojczystym nie pomogę i tyle. Turysta mu głowy nie urwie.

    Klient który przychodzi 5 min przed zamknięciem (albo i pół godz po bo i tak mi się zdarzyło - mogłam wyprosić, nie obsłużyć, ale pomogłam, sprzedałam i wiecie co? zostałam przez klienta wynagrodzona za to, że zostałam i mu pomogłam. Oczywiście to pewnie ewenement i drugi taki klient się nie zdarzy, ale było mi miło) to rzeczywiście problem. Z jednej strony rozumiem bo on tez gdzieś pracuje i pewnie myślał, że korek będzie mniejszy i będzie wcześniej. Z drugiej strony totalny cham, który myśli, że sprzedawca/usługodawca jest robotem, nie ma domu, rodziny, nigdzie się nie spieszy po pracy. Są i tacy klienci, którzy mają pretensje, że otwarte jest tak krótko, że "normalni ludzie w tych godzinach pracują". Słyszę to bardzo często. To już totalne buractwo, ale ja należę do "tych normalnych", bo pracuję w podobnych godzinach co większość klientów.
    Krzyczący, awanturujący klienci też się zdarzają. Sprzedawca też człowiek i nerwy trzyma na wodzy, ale czasem już nie wytrzymuje i po prostu musi odreagować. Najlepiej jednak wyjść na chwilę i ochłonąć, niż powiedzieć klientowi co tak naprawdę się o nim myśli.

    Jak by nie patrzeć i nie narzekać (bo każdemu się zdarza) lubię swoją pracę. Może jestem dziwna, może jestem wyjątkiem. Nie ważne. Ale podejmując pracę w handlu/usługach wiedziałam na co się piszę. Że będę ryczeć po nocach z bezsilności bo klient mnie wkurzył, że nie zjem kanapki bo zabraknie czasu, że nie będę leżeć w sobotę na plaży, że będę często zostawać po godzinach bo przyjdzie klient minutę przed zamknięciem itd. itd. Ale tak wybrałam. Świadomie. A jak mi się znudzi to poszukam innego zajęcia.

    • 18 6

    • czy Ja dobrze zrozumiałam podczas obsługi klienta który Cię wkurzył zostawiasz go samego i wychodzisz ochłonąć? Skoro lubisz ryczeć po nocach z bezsilności ,chodzić głodna w pracy i zostawać po godzinach to faktycznie Twoja sprawa,ale nie każdy jest masochistą i ma prawo do godnych warunków w pracy.Też pracowałam w galerii w saloniku prasowym znanej sieci.Pracownik wykonuje pracę przewidzianą dla co najmniej trzech osób.

      • 5 1

    • Jeśli uważasz, że brak czasu na przerwę i wyjście do łazienki jest okej i się na to godzisz, to naprawdę nie wiem jak to skomentować.
      Wystawianie faktury - tak, masz 10 osób w kolejce, ale ktoś chce fakturę. No i teraz ty w pocie czoła wklepujesz dane do faktury w komputer, podczas gdy kolejka się powiększa, wszyscy tupią nogą ze zniecierpliwieniem, dyszą i przewracają oczami i "czy nie można zawołać kogoś na drugą kasę"?!

      • 5 0

  • Praca od 8 do 21? (12)

    Skoro pracuje Pani od 8 do 21 i ma tyle zadań do wykonania, nie ma Pani czasu nawet zjeść, to kiedy Pani robi te zakupy? Po 21, gdy sklepy już zamknięte?

    • 23 11

    • (10)

      Które sklepy są zamknięte?
      Ahh.. no tak, jak ktoś o 18 wjeżdża na swoje zamknięte osiedle i z niego się nie rusza to myśli, że o 20 zamiera życie na ziemii ;)

      • 6 10

      • Nie pitol tylko podaj, które sklepy są czynne po 21. (9)

        A przy okazji dolicz jeszcze czas, który paniusia z artykułu spędza na swojej codziennej katordze czyli sprzątanie sklepu, zamykanie, kontrole osobiste, itp. Oraz dojazd do tego mitycznego sklepu, o którym bełkoczesz.

        • 8 3

        • Mr Nie Pitol (1)

          Tesco do 24tej i wszystko w temacie, podalem i nie wymadrzam sie.

          • 2 1

          • Jak komuś do życia wystarczy salceson i wyborowa to proszę bardzo

            ale niektórzy muszą jeszcze jakoś żyć w społeczeństwie

            • 1 0

        • Piotr i Paweł, Real, leclerc, na każdym osiedlu sklepiki spożywcze, typu Żabka, i prywatne - niektóre czynne do pólnocy (3)

          p.s. sama robię zakupy często od 21.30.

          • 7 2

          • (2)

            Piotr i Paweł otwarty do 22:00. Tylko spożywka i tylko we Wrzeszczu. Leclerc do 21:30 - nie zdąży po swojej ciężkiej pracy tam dotrzeć. Sklepiki spożywcze na każdym osiedlu? Ciekawe, na moim nie ma. Od wielu lat.
            Czyli wszystkie twoje pomysły są nic nie warte, po prostu wymądrzasz się byle się wymądrzać.

            • 7 5

            • wszystkie żabki i freshmarkety do 23 (1)

              Gdzie taki spokój po 21? Auchan na Przymorzu do 22, Tesco też (było do 23), Piotr i Paweł w Alfie do 22. Małpka do północy. Carrefour Express zwykle do 21:30. Wiele małych sklepów też do 22 lub dłużej, a przynajmniej w piątek i sobotę.Typowy monopolowy z reguły do północy, a często 24h.

              • 6 0

              • A gdzie kupić spodnie, buty, czapkę kończąc pracę o 21.

                W Carrefourze na sali? Dziękuję, postoję. Tesco, Małpki i monopolowe nie zapewniają wszystkich potrzeb.

                • 1 1

        • W Warszawie centra handlowe niektóre są czynne do g.22. Tak, wiem, że jesteśmy w Trójmieście...

          • 2 0

        • TEsco 24h (1)

          j.w.

          • 3 2

          • już nie

            • 4 0

    • Tesco 24h czynne

      • 1 1

  • Praca jest niewątpliwie ciężka jak wiele innych, choć (5)

    wymagania, jeśli chodzi o kwalifikację pracowników nie są wysokie. Jeśli niedziele będą wolne to jest oczywiste, że circa 30% pracowników zostanie zwolnionych. Natomiast z tym staniem to jest przesada i jest problem, którym powinny zająć się i związki zawodowe (w skali kraju) i Państwowa Inspekcja Pracy, ponieważ zakaz siadania przez 8 godzin nosi znamiona znęcania się nad pracownikiem i niewątpliwie wywoluje negatywne skutki zdrowotne.

    • 111 4

    • (2)

      Nie sądzę. Większość sklepów wiecznie ma problemy ze skompletowaniem załogi, ekipa często robi po 200godzin miesięcznie albo i więcej. Na ogromie witryn sklepowych wiszą ogłoszenia o zatrudnieniu do tego setki w internetach. Wolna niedziela w handlu to będzie oddech dla pracowników a nie koniec ich pracy

      • 22 3

      • Taaaa oddech... (1)

        Szczególnie w piątek i sobotę.
        Jeśli (tak jak utrzymują leniuchy ze związków) ludzie beda kupować tyle samo to z logiki wynika ze obciążenie praca sie zwiększy, tyle ze jednego dnia bedzie obowiązkowa przerwa. Dzisiaj jeden ma przerwę w niedziele inny w poniedziałek a jeszcze inny w srode. Bo przecież nikt nie pracuje 7 dni w tygodniu i 31 dni w miesiącu.

        • 4 0

        • w salonikach prasowych pracuje się 28 lub 29 dni w miesiącu i często jedna osoba na zmianie

          • 2 0

    • Co ty rąbyesh pacanie

      • 0 3

    • A gdzie w Polsce sa związki zawodowe?

      Tzw. związki zawodowe to klakierzy utrzymywani przez pracodawców i rząd IV RP dla popierania ich słusznej linii.

      • 5 0

  • No coz, niewdzieczna praca. Ale ktora praca jest wdzieczna?

    Niestety, widac, ze pracownik w wymuskanej galerii jest traktowany jak przedmiot. Nie podoba sie, to dziekujemy, zaraz przyjdzie ktos inny. Osobiscie nie mam nic przeciwko, zeby panie przy kasie siedzialy :-) Czesto tez do galerii nie chodze, bo szkoda mi czasu....

    • 8 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane