• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Darmowe przejazdy dla dzieci, czyli jak kupić głosy wyborców

Krzysztof Koprowski
17 lutego 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Torba na siedzeniu ważniejsza niż pasażer
Nowe rozwiązanie taryfowe wejdzie w życie już 1 lipca tego roku. Nowe rozwiązanie taryfowe wejdzie w życie już 1 lipca tego roku.

Darmowe przejazdy dla uczniów to polityczne zagranie, które ma przyczynić się do lepszego wyniku w jesiennych wyborach samorządowych. Sposób, w jaki uchwała jest procedowana, pokazuje, że nadal brakuje kompleksowego podejścia do tematu poprawy transportu w Gdańsku. Populizm nie powinien dominować tak ważnych tematów - uważa Krzysztof Koprowski.



Na co najlepiej wydać dodatkowe 9 mln zł rocznie na komunikację miejską?

Uchwała o wprowadzeniu darmowych (czytaj: finansowanych przez wszystkich mieszkańców) przejazdów jest pisana na kolanie w ekspresowym tempie. W poniedziałek lokalne struktury Platformy Obywatelskiej podejmują decyzję o poparciu tego rozwiązania, zaskakując tym nawet włodarzy miasta.

W czwartek, czyli na tydzień przez sesją Rady Miasta Gdańska, w porządku obrad publikowany jest projekt uchwały przygotowany przez Lepszy Gdańsk - inicjatorów akcji, który zebrali pod swoim postulatem 3 tys. podpisów.

Choć pomysł Lepszego Gdańska jeszcze niedawno był krytykowany przez władze miasta za zbytni drenaż budżetu, następnego dnia (w piątek) okazuje się niewystarczający. Paweł Adamowicz zapowiada - nim jeszcze uchwała trafi na sesję rady - szerszy pakiet uprawnień do darmowych przejazdów.

Projekt, na którego realizację jeszcze niedawno nie było pieniędzy w miejskim budżecie, stał się nie tylko możliwy do wdrożenia w zaledwie kilka miesięcy, ale zarazem zdrożał w pięć dni z ok. 3-3,5 mln zł (szacunki Lepszego Gdańska) lub 6 mln zł (ubiegłoroczne wyliczenia władz miasta) do kwoty rzędu 9 mln zł rocznie.

Tak nagła zmiana podejścia w sprawie, która w ostatnich miesiącach była całkowicie lekceważona przez włodarzy, dobitnie pokazuje, że wciąż brakuje wieloletniej polityki transportowej, a działania są podejmowane doraźnie, często na zasadzie przypadku.

Prosty zapis zamiast komplikacji



Najnowsza wersja uchwały, przedstawiona przez prezydenta, na szczęście nieco porządkuje propozycję Lepszego Gdańska. Wyższa kwota wynika z rozszerzenia uprawnień do darmowych przejazdów z uczniów szkół podstawowych i gimnazjów (do czasu ich "wygaszenia") na wszystkie dzieci i uczniów aż do ukończenia szkoły średniej. W tym przypadku zmianę należy ocenić pozytywnie pod kątem przejrzystości taryfowej - pojawił się prosty i jednoznaczny zapis o uprawnieniach do bezpłatnych podróży komunikacją.

Wprowadzenie propozycji Lepszego Gdańska (wersji przedstawianej w mediach) bez poprawek oznaczałoby bowiem niepotrzebne komplikacje w zasadach taryfowych: dzieci do lat 4 podróżowałyby za darmo, następnie ulga 50 proc. przysługiwałaby dzieciom do czasu rozpoczęcia nauki w szkołach podstawowych, kiedy to zyskałyby darmowe przejazdy, by potem znów odebrać im ten przywilej na rzecz ulgi 50 proc.

Ostatecznie Lepszy Gdańsk do Rady Miasta Gdańska skierował projekt uchwały, w którym zawarł postulat objęcia bezpłatnym przejazdami, oprócz uczniów podstawówek, także dzieci do lat 7.

Inicjatorzy akcji o bezpłatne przejazdy apelowali już od kilku miesięcy, ale dopiero przed wyborami ich postulaty dostrzegli włodarze miast. Inicjatorzy akcji o bezpłatne przejazdy apelowali już od kilku miesięcy, ale dopiero przed wyborami ich postulaty dostrzegli włodarze miast.

Oferta przede wszystkim dla uczniów szkół średnich



Darmowymi przejazdami objęto zatem grupę uczniów, która z pewnością z nich skorzysta - mowa tutaj o uczniach szkół średnich. Bo o ile szkoły podstawowe są na ogół blisko miejsca zamieszkania, a dzieci z początkowych klas nie powinny poruszać się po mieście bez opieki dorosłego, to już nastolatkowie są wręcz zmuszeni odległościami między domem a szkołą do korzystania z transportu zbiorowego, samochodu czy roweru.

Wreszcie rozwiązanie z myślą o mieszkańcach



Włodarze wreszcie dostrzegli problem niekontrolowanego "rozlewania się" miasta. Darmowe przejazdy powiązano z Kartą Mieszkańca, a tym samym z odprowadzaniem podatków w Gdańsku. I za to należą się ogromne brawa.

Szkoda, że takiego samego podejścia nie stosuje się przy podejmowaniu decyzji o kolejnej rozbudowie układu drogowego z budżetu Gdańska, tylko po to, aby ułatwić dojazd mieszkańcom podgdańskich gmin i zachęcać do osiedlania się poza granicami miasta.

Czytaj też: Trzy głosy w sprawie karty mieszkańca

Materiał archiwalny


Darmowe przejazdy nie zmniejszą zatłoczenia w pojazdach



Czy jednak projekt wart 9 mln zł faktycznie zmieni przyzwyczajenia transportowe najmłodszych? Wydaje się to być wątpliwe.

W Poznaniu, podczas niedawnej dyskusji na ten sam temat, wypowiedziała się Młodzieżowa Rada Miasta. W opinii jej radnych ceny biletów są optymalne, a środki przeznaczone na bezpłatne przejazdy powinny być skierowane na poprawę jakości świadczonych usług: częstotliwości, zakup nowego taboru oraz modernizację i rozwój infrastruktury.

Czytaj też: Porównujemy ceny biletów w Trójmieście i innych metropoliach

Nie lepiej wygląda sytuacja w Gdańsku - komunikacja miejska w godzinach porannego i popołudniowego szczytu pęka w szwach. Darmowe przejazdy dla uczniów nie rozładują przecież tego tłoku. Do tego potrzebny jest większy tabor.

Kwota 9 mln zł mogłaby starczyć na zakup jednego tramwaju lub ok. siedmiu autobusów nieprzegubowych każdego roku, a wraz z nowymi pojazdami zwiększenia kursowania pojazdów na co najmniej kilku liniach.

Za 9 mln zł można również ustawić ponad 400 nowych wiat przystankowych, zbudować każdego roku dwa żłobki modułowe lub ok. 60 placów zabaw.

Czy nie lepiej zamiast darmowych biletów, co roku regularnie kupować kilka nowych pojazdów komunikacji miejskiej - także, gdy skończą się programy wsparcia unijnego? Czy nie lepiej zamiast darmowych biletów, co roku regularnie kupować kilka nowych pojazdów komunikacji miejskiej - także, gdy skończą się programy wsparcia unijnego?

Jeszcze trudniej o integrację taryfową w Trójmieście



Przypomnijmy, że w Gdańsku bilet semestralny pięciomiesięczny dla ucznia kosztuje 214 zł, czyli dokładnie 42,8 zł miesięcznie. Przy trojgu dzieci przejazdy są całkowicie bezpłatne w ramach Gdańskie Karty Dużej Rodziny. Z opłat zwolnieni są też uczniowie pod opieką Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.

Wprowadzenie darmowych przejazdów dla wybranej grupy pasażerów nie ułatwi integracji taryfowej, a wręcz przeciwnie - doprowadzi do dalszych różnic w systemach taryfowych. Władze Gdyni są wszak sceptycznie nastawione do tego rozwiązania. Niewykluczone, że integracja będzie też więcej kosztowała - w 2015 r. szacowano, że Gdańsk do integracji musiałby dopłacać ok. 15 mln w skali roku.

Czytaj też: Za wspólny bilet dla wielkiego Trójmiasta trzeba dopłacać do 67 mln rocznie



Twardy orzech do zgryzienia będą mieli też włodarze w kolejnej kadencji lokalnego samorządu w momencie potrzeby wprowadzenia podwyżek cen biletów. Tłumaczenie, że chodzi jedynie o poprawę taboru i budowę nowych tras tramwajowych tym razem może okazać się już niewystarczające.

Dlaczego darmowe przejazdy tylko dla uczniów?



Darmowe przejazdy dla uczniów otwierają debatę nad wprowadzeniem kolejnych ulg - w myśl zasady, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Już teraz nasuwają się pytania:
  • dlaczego za przejazdy komunikacją miejską mają płacić wyłącznie mieszkańcy Gdańska w tzw. sile wieku, którzy odprowadzają największe podatki?
  • dlaczego studenci nie są zwolnieni z opłat?
  • dlaczego darmowe przejazdy dla seniorów są dopiero po ukończeniu 70. roku życia, choć (głodowe) emerytury przyznawane są kilka lat wcześniej?
  • dlaczego w tramwajach wodnych obowiązuje odmienny system taryfowy, mimo że ich funkcjonowanie finansuje miasto?

Darmowe przejazdy mogą poprawić wynik wyborczy Adamowicza - o ile będzie ponownie kandydował na prezydenta. Darmowe przejazdy mogą poprawić wynik wyborczy Adamowicza - o ile będzie ponownie kandydował na prezydenta.

Jeden głos w wyborach w cenie 43-86 zł miesięcznie



Propozycja, która wejdzie w życie już 1 lipca, wydaje się być zwykłym zagraniem przedwyborczym, a nie próbą kompleksowego rozwiązania problemów, które trapią komunikację miejską od lat.

Głos mieszkańca-rodzica w najbliższych wyborach został wyceniony na ok. 43-86 zł miesięcznie. Już jesienią przekonamy się, czy jest to wystarczająca kwota.

Czytaj też: Felieton z 2014.: Czy darmowa komunikacja cokolwiek by zmieniła?

Opinie (549) ponad 50 zablokowanych

  • Super pomysl. W wielu krajach to standard!!

    Podobnie jest z biletami do muzeum. W koncu bedzie mi sie oplacalo jezdzic tramwajem a nie autem.

    • 6 6

  • Redaktorowi nie w smak że Adamowicz rozdaje pieniądze podatników. No bo tylko PiS owi w

    • 6 4

  • To juz teraz madki nie maja po co isc do roboty (5)

    Pincet plus, mopsy, darmowe tramwaje. I git majonez, do roboty nie ma co iść bo się nie opłaca. Ja wstaje o 5 rano, place stowe za bilet i haruje, żeby leniwym madkom żyło się lepiej!

    • 7 4

    • Rozumiem ze posrednio mowisz tez o swojej rodzicielce? A jasli masz dzieci tez o swojej partnerce/zobie? (3)

      • 1 2

      • Nie ma bo kto by chciał być z takim..

        • 2 1

      • Nie, moja rodzicielka pracowala (1)

        Moja żona też pracuje

        • 2 0

        • Moja też - czy to oznacza ze moje dzieci nie powinny moec darmowej komunikacji?

          • 0 3

    • te dzieci z 500+ będą w przyszłości pracować na Twoją emeryturę

      • 3 2

  • I tak nie zagłosuję na tych kanciarzy

    • 3 2

  • Nie, Nie, Nie! (3)

    Darmowe usługi publiczne to nie jest niemoralna kiełbasa wyborcza, tylko norma cywilizacyjna!
    Wiem, to jest nie tylko polskie badziewiactwo, by toalety publiczne zrobić płatne i najlepiej wysoko-dochodowe, bo "z jakiej racji JA mam płacić za twoją kupę", ale tym się właśnie różnią parki np. w Szwecji od tych w Rosji, że w ruskich po kątach są odchody i śmieci, a jak ktoś nie rozumie związku, to ja za jego matołectwo nie odpowiadam.

    Nawet w starożytnym Rzymie niektóre usługi miejskie były opłacane publicznie - nie tylko straż pożarna i rodzaj policji, ale i rozdawnictwo żywności było na koszt władz publicznych, utrzymywanych ze swego rodzaju podatków. Brudasy mogą woleć mieć zafajdane krzaki, ale kilka milionów Polaków wybrało migrację nie tylko przez forsę, ale tez przez ogólny poziom cywilizacyjny, bo inaczej migrowali byśmy do bogatej w ropę Rosji, nie do czystych Niemiec i Anglii.

    Fundowane przejazdy tramwajowe dzieci zdejmie je z celownika bezmyślnych brutali z Renomy, odkorkuje choć trochę ulice okolic szkół, nauczy dzieciaki cennej umiejętności korzystania z komunikacji publicznej w mieście, gdzie ta umiejętność wymaga ze trzech doktoratów, gdzie świetny Jachimek może robić prześmiewcze felietony z opisów dezorganizacji tej komunikacji. Bezpłatna komunikacja publiczna dzieci nie ma więcej wspólnego z kiełbasą wyborczą, niż Muzeum Solidarności, Pomarańczowy Stadion, czy remont szklarni w Oliwie. Nie mówiąc o koncertach noworocznych itp.

    Oczywiście, że taka arbitralna decyzja znajdzie zarówno zwolenników jak przeciwników, taka jest natura decyzji POLITYCZNYCH, ale to jest uprawniona decyzja polityczna, to jest uprawnione publiczne finansowanie publicznych celów. Tak jak publiczne szkoły, publiczni lekarze, publiczne cmentarze, publiczne ścieki, których podobni Koprowskiemu nie kontestują, bo jak my wszyscy przywykli do ich wygodnej dostępności.

    Chyba że pan Koprowski jednak woli by każdy z nas kopał własny dół na własne odchody w jego własnym ogródku?

    • 5 5

    • za to też zapłacisz np. wyższej cenie za bilety czy w formie wyższych podatków od nieruchomości (2)

      NIE MA darmowych obiadków

      • 1 2

      • kopiesz już dół na swoją kupę?

        • 2 0

      • deanalfabetyzujmy jaskiniowców

        Oryginał to "There Ain't No Such Thing As A Free Lunch" (nie ma darmowych obiadów), to rzekomy cytat z ekonomisty Miltona Friedmana, guru XXwiecznego kapitalizmu.

        W rzeczywistości spopularyzowany przez autora science-fiction Roberta A. Heinleina.

        jesteś nie tylko ciemniakiem, ale nawet nie znasz rzeczywistego znaczenia powiedzonka, które przytaczasz.

        • 0 2

  • Czy mieszkańcy Gdańska nie widzą (1)

    że prez. Adamowicz robi sobie jaja z przyszłych wyborców?! I tak dobrze że nie wystąpił z tą uchwałą na 3 dni przed wyborami...

    • 7 6

    • czy od kapusty mozna wymagac by zamiast głąba miała mózg?

      taka średnia gdańska, a jaka srednia taka i wladza

      • 3 0

  • A 500+ to niby co

    • 4 3

  • (1)

    W Gdansku mieszka kilkadziesiąt tysięcy osób które do tej pory mama rozlicza po różnych Szczytnach, Ketrzynach, Bartoszycach, Ostrodach czy innych Suwałkach.

    Ten projekt powinien przyczynić się do znacznego wzrostu wpływów z podatków bo korzystać będą mogli ci co płacą podatki w Gdańsku

    • 4 2

    • Podobnie bylo w Warszawie

      Ale o tym Koprowski nie pisze ani słowa

      • 3 2

  • Dno

    "PAN"nie pyta plebsu,"PAN" ma kierowcę i przez następną kadencję chce być"PANEM".Plebs zapłaci za jego debilne pomysły.

    • 5 4

  • Jak widzę, trolle z magistratu dzielnie wspierają swego szefa...

    • 5 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane