- 1 Niepozorny budynek, a tak wiele historii (64 opinie)
- 2 Jakie są najwyższe budynki w Gdyni? (110 opinii)
- 3 Zamiast w dziesiątkę, trafili kulą w płot (155 opinii)
- 4 Tłumy na Trójmiejskim Marszu Równości (902 opinie)
- 5 Jakie rejsy na mierzeję byłyby atrakcyjne? (202 opinie)
- 6 Uważajmy, kogo wpuszczamy na klatkę (171 opinii)
Fryzjer, który łódź podwodną skonstruował
Nieudany prototyp łodzi podwodnej z lat 70. przypadkiem trafił w ręce gdyńskiego pasjonata. Ten go udoskonalił i wyprowadził na morze. Sęk w tym, że gdynianin jest fryzjerem, a o łodziach podwodnych nie miał wcześniej bladego pojęcia.
Imię i nazwisko: Mariusz Szymański. Zawód wyuczony: fryzjer. Wiek: 37 lat. Stan cywilny: żonaty, dwoje dzieci. Hobby: konstruowanie jednoosobowych, bojowych pojazdów podwodnych i torped załogowych.
Energia zawsze go roznosiła. I gdyby nie przypadek, pewnie zająłby się czymś innym, ale stało się inaczej - jako dziecko trafił na bojowy pojazd podwodny typu mokrego - "Błotniak". I tak się zaczęła jego pasja.
- Mój ojciec miał zakład fryzjerski w pobliżu portu Marynarki Wojennej. Gdy on strzygł wojskowych, ja biegałem po nabrzeżu, aż któregoś dnia trafiłem na coś, co wyglądało jak mały samolot, zanurzony w wodzie - wspomina Mariusz Szymański. - Wszedłem więc do środka i bawiłem się tam cały dzień. Później okazało się, że to nie samolot, a mała łódź podwodna, do tego ściśle tajna.
Faktycznie, "Błotniak" to tajny projekt, nad którym w połowie lat 70. pracowali równolegle wojskowi konstruktorzy z Polski, ZSRR i NRD. Chcieli zbudować załogowy mini okręt podwodny typu mokrego, czyli taki, którym kieruje nurek, przebywający w kabinie zalanej wodą.
Mini okręty miały służyć do zadań dywersyjnych: do podkładania ładunków wybuchowych pod inne statki albo do transportu płetwonurków-komandosów. Mogły zanurzać się na siedem metrów , dzięki czemu pozostawały niewidzialne dla wroga. Do tego "Błotniaki" były na tyle lekkie - ważą ok. 1 tony - że mogłyby być zrzucane do wody z samolotu.
Wyprodukowano tylko pięć sztuk "Błotniaka", ale żadna nie nadawała się do pływania. Prototyp więc zniszczono, a resztę po latach wyrzucono na wojskowy śmietnik i zapomniano o nich. - Obraz "Błotniaka" pozostał mi w głowie. Do tego stopnia, że nawet chciałem pójść do wojska, ale, ze względu na zdrowie, wojsko nie chciało mnie - śmieje się pan Mariusz.
Na co dzień ścina włosy, by w czasie wolnym nurkować w głębi.
Ze względu na chorobę nerek lekarz kazał mu wybrać lekką pracę, najlepiej w cieple. - Rodzice uznali, że najlepiej będzie, jak zostanę fryzjerem i przejmę zakład po tacie - tłumaczy.
I tak się stało. Jednak podświadomie wciąż czuł, że strzyżenie nie będzie całym jego światem. - Przez kilka lat byłem wokalistą rockowej kapeli Vulpequa, co po łacinie oznacza "modliszka". Wystąpiliśmy raz jako support przed zespołem Hey. W końcu jednak uznałem, że to nudne. Wtedy zabrałem się do odnawianiem starych samochodów: mercedesów, garbusów, fordów, alfa romeo i mustangów. Miałem ich ponad 30 - wspomina pan Mariusz.
Ale i to mu nie wystarczyło. W końcu nadszedł przełom, a samochody poszły w odstawkę. Często strzygł wojskowych, którzy opowiadali mu o swojej pracy pod wodą. Zaczął wciągać się w te klimaty, aż postanowił zrobić kurs nurkowy.
Któregoś dnia przypadkowo trafił na wojskowe składowisko złomu. I tam zobaczył swój "samolot" z dzieciństwa. - Po latach zobaczyłem mojego "Błotniaka". Był w opłakanym stanie: brudny, popękany. Już wtedy wiedziałem, że chcę go mieć - mówi z sentymentem. - I po wielu staraniach zdobyłem go.
Kiedy łódź trafiła do przydomowego garażu nie miał ani narzędzi, ani odpowiedniego wyposażenia ani tym bardziej wiedzy, jak wprawić ją w ruch. I tu znów przydał się fryzjerski fach. - Zacząłem więc wypytywać znajomych wojskowych o "Błotniaka". Udało mi się zdobyć okrojoną wersję - trzy kartki - jego planów konstrukcyjnych. W sumie 70 proc. wiedzy o mojej łodzi zdobyłem podczas strzyżenia.
Skompletowanie części do łodzi podwodnej nie było proste, trzeba więc było posłużyć się "zamiennikami". - Nie miałem oryginalnej linki do steru, więc użyłem takiej do wieszania prania. Wyszło tanio - kilka metrów za ok. 12 zł. Podobnie z akumulatorami. Dwa, które teraz zasilają łódź, pochodzą z elektrycznych wózków inwalidzkich. Dzięki nim mogę osiągnąć prędkość do 5 węzłów - mówi z dumą konstruktor-samouk.
Z miesiąca na miesiąc "Błotniak" odzyskał dawną świetność. A dzięki pomysłom pana Mariusza, sprawował się znacznie lepiej, niż podczas wojskowych testów. - W latach 80. na "Błotniaki" mówiło się, że to łodzie dla samobójców. Mój jednak sprawuje się świetnie. Od 2003 r. wypływałem nim blisko 60 godzin - mówi. - Pływam głównie po Bałtyku i jedynie zimą. Tylko wtedy woda jest w miarę przejrzysta i można zobaczyć coś ciekawego. Schodzę nim nawet na 20 metrów, chodź teoretycznie mógłbym i na 50.
Ukochanego "Błotniaka" ma wytatuowanego na ręce. A w głowie plany powiększenia "floty" i założenie szkoły. - Muszę zrobić jeszcze dwie, trzy takie łodzie. Formę mam, wiedzę też, a pieniądze dostanę z Unii - zapala się. - Za kilka lat założę szkołę załogowych pojazdów podwodnych typu mokrego. Nikt jeszcze w Polsce nie ma kursu na takich łodziach. Bo i żaden cywil takiej łodzi nie ma.
Kiedyś nawet próbował zarejestrować "Błotniaka", jednak w Polskim Rejestrze Statków nikt odpowiedniego przepisu nie znalazł. - To jest pewna nisza, którą udało mi się wypełnić. Kiedyś nawet pokazałem moją łódź wojskowym z NATO, których miałem okazję poznać. Jeden z nich, kiedy wreszcie dał wiarę, że jestem fryzjerem, powiedział "jeśli u was fryzjerzy mają w domu takie rzeczy, to co dopiero wojsko?"
Tymczasem na podjeździe przed domem państwa Szymańskich już czeka odrestaurowana, prawie gotowa do zwodowania torpeda bojowa - kolejne i pewnie nie ostatnie "dziecko" gdyńskiego fryzjera.

Krzysztof Wójcik
Dwukrotny laureat nagrody Grand Press za ujawnienie afer korupcyjnych na wydziale prawa Uniwersytetu Gdańskiego oraz w pomorskim wymiarze sprawiedliwości. Autor książek: biografii Ryszarda Krauzego „Depresja miliardera”, „Mafii na Wybrzeżu” oraz „Psów wojen. Od Wietnamu po Pakistan – historii polskich najemników”.
Opinie (135) ponad 10 zablokowanych
-
2010-03-07 09:01
filmik (11)
super gość i jeszcze fajnie na luzie gada, agent fryzjer bareja udpada
- 200 3
-
2010-03-07 11:01
i to się nazywa fryzjer! (3)
- 18 0
-
2010-03-07 12:24
Agent "Fryzjer", Rewelacja !!! (1)
Powodzenia!!! Swietne story, kochana redakcjo!
- 12 0
-
2010-03-07 19:55
a sprzedaje mecze ?
- 1 4
-
2010-03-07 16:45
Zohan :D
- 4 0
-
2010-03-07 11:54
CO TO ZA ŁÓDŹ PODWODNA W KTÓREJ TRZEBA MIEĆ CAŁY CZAS NA SOBIE (3)
sprzęt nurka?!?!?! WTF? równie dobrze można łodzią podwodną nazwać silniczek ze śrubą który nurkowie trzymają w rękach podczas nurkowania.......żenua
- 3 43
-
2010-03-07 12:06
...idiota
- 7 7
-
2010-03-07 12:07
..idiota!!!!
ja pierniczę przeczytałem koment "stefana" i wymiękłem, ludzie są głupi!!!! ....żenua stary to masz we łbie!!!
- 23 1
-
2010-03-07 21:35
Stefan osiągnij to co ten koleś i wtedy pogadamy
- 5 0
-
2010-03-07 13:10
(1)
ale nie wiem czy zauwazyliscie ze podczas wynurzania(ujecie podwoda) kabine nurek ma otwarta a potem zamknieta(sekunde pozniej ujecie nawodne) wiec ja sie pytam WTF??
- 1 0
-
2010-03-07 16:48
co by bombelki nie spierniczaly ta tez cie moga wytropic :D np rekiny :D
- 0 0
-
2010-03-07 21:10
James Bond wysiada :)
- 2 0
-
2010-03-07 09:02
Dobre. Fryzjer namieszał w lidze i chciał do szwecji zwiać
- 42 10
-
2010-03-07 09:07
Kolejna atrakcja lattem na plazy super;)
Kolejna atrakcja lattem na plazy super;)
- 55 7
-
2010-03-07 09:10
Mógłby Pan niezłą kasiore trzepać na przewożeniu turystów
P.S. Bardzo ciekawa pasja.
- 73 5
-
2010-03-07 09:16
Fajnie mieć fajne hobby super!
- 68 3
-
2010-03-07 09:16
Człowiek z pasją.
Nareszcie coś bez polityki.Większość ciekawych i mających "coś" do zaoferowania ludzi zostało zepchniętych do podziemia.Wydobywanie ich ma coś w sobie z poszukiwania skarbów.Więcej takich tematów.
- 112 1
-
2010-03-07 09:18
gruba pasja
niezly ziomek i do tego pozytywnie zakrecony pelen szacun
- 78 1
-
2010-03-07 09:20
zapomniał zamknąc drzwiczek (3)
chyba mu sie woda wleje do środka i mu Blampunkta zaleje
- 26 41
-
2010-03-07 14:01
czytaj ze zrozumieniem (2)
"mini okręt podwodny typu mokrego, czyli taki, którym kieruje nurek, przebywający w kabinie zalanej wodą"
- 5 5
-
2010-03-07 16:50
(1)
Buhahahahahaha........ Zawsze znajdzie się jakaś ofiara, która będzie prostować wyprostowane. Ehhhhh.....
- 4 2
-
2010-03-08 10:46
I zawsze się znajdzie następna ofiara.którą to śmieszy
- 2 0
-
2010-03-07 09:21
CoDMW2 od razu przychodzi na mysl :) (3)
Swoja droga swietna gra...
- 11 9
-
2010-03-07 11:29
Bad Company 2 jest lepsze... (2)
- 1 0
-
2010-03-07 20:46
lepsze są dziewczyny (1)
- 3 0
-
2010-03-08 17:03
Z dziewczyna też pograsz
Chyba że z samymi czterdziestkami się spotykasz... A i do kina nie chodzisz z dziewczyną? Ta sama rozrywka, uwierz.
- 0 1
-
2010-03-07 09:23
Zapraszamy na strone www.blotniak.net (4)
- 24 8
-
2010-03-07 10:04
(1)
nie rozumiem idei mokrych łodzi podwodnych...
- 1 6
-
2010-03-07 11:10
A ideę roweru lub motoru?
Albo ideę motolotni?
Bo to jest podobnie... tyle, że w innym ośrodku :)- 5 1
-
2010-03-07 10:19
Sidi
na tej stronie nic nie ma tylko strona tytulowa ;( szkoda
- 0 4
-
2010-03-07 19:40
Aeż nurkowie takich pojazdów używają
Wygoniej i szybciej można się pod wodą przemieszczać, prądy tak nie znoszą. Nie wszędzie popływasz na płetwach. Najtańsze to takie małe "torpedy" co ciągną nurka za sobą....
- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.