tak, wybieram prezydenta i radnych, a to oni o tym decydują
9%
pośrednio tak: prezydent uwzględnia oczekiwania mieszkańców w budżecie
11%
niespecjalnie, urzędnicy może i mają swoje racje, ale raczej nie tłumaczą ich mieszkańcom
27%
ani trochę, mam wrażenie, że te pieniądze są dzielone w ogóle bez myślenia o mieszkańcach
53%
Ponad 2,1 mld zł wyniesie budżet Gdańska w 2010 roku. Przegłosowali go radni PO, z którymi nie zgodzili się przedstawiciele PiS, argumentując, że zbyt wiele inwestycji dotyczy obiektów związanych z organizacją piłkarskich mistrzostw Europy w 2012 roku.
Prezydent
Paweł Adamowicz przekonuje jednak, że budżet jest bardzo rozwojowy. -
Na inwestycje wydamy co czwartą złotówkę - podkreśla prezydent Gdańska.
-
Naszymi priorytetami są inwestycje drogowe, czyli te, które mogą uzyskać dofinansowanie. Ważne będą też: zabudowa Wyspy Spichrzów, rozbudowa lotniska czy budowa pierwszych biurowców przy ul. Grunwaldzkiej - mówi Paweł Adamowicz.
W 2010 roku Gdańsk będzie miał 1,83 mld zł dochodów, a wydać chce 2,12 mld zł. W budżecie pojawiła się więc 300-milionowa dziura, która zostanie pokryta z kredytów.
Radni PiS głosowali przeciwko budżetowi, gdyż nie godzą się na tak duży deficyt, który sprawia, że Gdańsk zbliża się do ustawowego limitu - 60 proc. budżetu.
Czwartkowa sesja rady miasta dotycząca budżetu została przerwana przez anarchistów, którzy wtargnęli na salę z transparentami i megafonem. Przez chwilę okupowali nawet mównicę, zarzucając radnym zbyt wysokie podwyżki czynszów komunalnych. Zostali wyprowadzeni przez Straż Miejską.
Gdynia też ma już budżet:
1,3 mld przychodów, prawie 300 mln deficytu
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
