• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdy lekarz spojrzy na świat oczami pacjenta

MD, lekarz ze wsi (imię i nazwisko do wiadomości redakcji)
17 grudnia 2007 (artykuł sprzed 16 lat) 
aktualizacja: godz. 07:20 (17 grudnia 2007)
Jestem lekarzem, ale miałem też nieszczęście obejrzeć szpitalną rzeczywistość od strony pacjenta - pisze nasz czytelnik. Jestem lekarzem, ale miałem też nieszczęście obejrzeć szpitalną rzeczywistość od strony pacjenta - pisze nasz czytelnik.

Popieram protesty lekarzy. Popieram żądania podwyżek dla służby zdrowia. Zresztą dziwnym by było gdybym nie popierał skoro sam jestem lekarzem.



Jednak chciałbym abyśmy przyjrzeli się służbie zdrowia widzianej z tej drugiej strony biurka. Ja miałem to nieszczęście obejrzeć szpitalną rzeczywistość ze strony pacjenta. I - przyznaję - nie jest to miły widok. Nie zamierzam tu teraz pisać o tysiącach rzeczy zasłyszanych od innych, rzeczy z drugiej lub trzeciej ręki, lub przeczytanych w prasie lub w internecie. Opiszę tylko dwa przypadki, których sam byłem świadkiem, jako osoba postronna.

1. Do oddziału ratunkowego zgłasza się ok.70-letnia kobieta. Trafia przed oblicze ratownika medycznego siedzącego za biurkiem przy wejściu do szpitala. Twierdzi, że od kilku godzin ma ciśnienie około 270/140, oraz silny ból głowy. Ratownik pyta o skierowanie do szpitala. Pacjentka go nie ma. Ratownik nakazuje zgłosić się do Nocnej Opieki Chorych prowadzonej przez przychodnię i wrócić ze skierowaniem.

Pacjentka wychodzi. Ratownik nie dokonuje żadnej adnotacji o przyjęciu lub odmowie przyjęcia. Uwagę z mojej strony, że zachował się skandalicznie zbywa wzruszeniem ramion.

2. Do tej samej izby przyjęć zgłasza się 38 letni mężczyzna. W tej samej sytuacji zapytany o dolegliwości odpowiada, że ma silny ból w gardle promieniujący od klatki piersiowej. Oczywiście nie ma skierowania. Udaje się po skierowanie do POZ zgodnie z sugestią pielęgniarki. Niestety okazuje się, że POZ do którego pacjent się udał nie obsługuje przychodni, do której zapisany jest mężczyzna. Jedzie więc we właściwe miejsce. Po wykonaniu EKG trafia do wyjściowego szpitala z podejrzeniem ostrego niedokrwienia mięśnia sercowego. Po godzinie od wizyty w tym szpitalu!

Zgadzam się: praca lekarzy jest ciężka i źle opłacana. Potrafię nawet zrozumieć sytuację kiedy personel medyczny bywa nieuprzejmy wobec natarczywego, roszczeniowego pacjenta. Po kilkunastu godzinach pracy to się może zdarzyć każdemu, w każdym zawodzie. Ale nie wolno naruszać w pracy podstawowych przepisów prawnych. Nie można przekraczać tej cienkiej linii, za którą pacjent przez głupotę pracownika służby zdrowia zostanie skrzywdzony. A tak się mogło stać w obu opisanych przeze mnie przypadkach. Ja jako lekarz po prostu nie życzę sobie, żeby takie sytuacje, jak te powyższe zdarzały się gdziekolwiek. Bo opinia o całym środowisku medycznym to opinia także o mnie.

Pozwolę sobie teraz napisać kilka słów instrukcji dla potencjalnych pacjentów, aby wiedzieli w jaki sposób racjonalnie zachowywać się w kontaktach ze służbą zdrowia:

1. Każdy pacjent w stanie który ocenia na stan zagrożenia życia może zgłosić się do dowolnej placówki opieki zdrowotnej z prośbą o zbadanie. Lekarz ma obowiązek zbada i zapewni ciągłość opieki jeśli obawy są słuszne. Jeśli nie, dalsze postępowanie takie jak wypisanie leków może odbywać się już na drodze komercyjnej

2. Pacjent zgłaszający się na izbę przyjęć nie może być odesłany przez ratownika, pielęgniarkę, rejestratorkę lub przez sprzątaczkę. Takie prawo ma tylko lekarz tak jak w punkcie pierwszym

3. Jeżeli spotyka nas odmowa, czy to od lekarza, czy od innego pracownika ochrony zdrowia, mamy prawo poprosić o odmowę na piśmie. Wszelkie procedury postępowania z pacjentem, także na izbie przyjęć powinny być odnotowywane w dokumentacji.

Boję się trochę, że moi koledzy po fachu mnie zakrzyczą...

Drodzy koledzy. Godzimy się na źle opłacaną, źle zorganizowaną pracę. Efektem tego są nasze frustrację które często odbijają się na naszych pacjentach, a później na opinii o nas. Zdaję sobię sprawę ,że wiele z tego co o nas piszą jest nieprawdą. Często jest to szum medialny. Ale niestety nie zawsze. Pozwoliliśmy, aby nasza profesja uległa upodleniu.

Tak samo poprzez złą organizację, jak i poprzez upodlające uposażenia. Walczmy ale nie tylko o pieniądze. Walczmy także o to by nasz zawód był tym, czym być powinien. Zawodem zaufania publicznego.

Z poważaniem
MD, lekarz ze wsi (imię i nazwisko do wiadomości redakcji)

Opinie (59)

  • szacunek dla autora

    tylko że ani empatii ani pokory na studiach medycznych nie uczą.

    • 0 0

  • pod wrażeniem:)

    • 0 0

  • chylę czoła

    chyba (sic!) większość lekarzy podpisze się pod tym tekstem :) jednakże po nastu godzinach pracy różnie bywa ze zrozumieniem dla pacjenta i to nikogo nie powinno dziwić

    • 0 0

  • Jak można się leczyć ?

    Jestem zapisany do przychodni szpitala na Zaspie.

    Od wielu lat gdy trafia się jakaś grypa (gorączka + kaszel) i chcę się zarejestrować do lekarza w odpowiedzi słyszę termin za tydzień lub lepiej. W tym czasie można się wyleczyć samemu lub umrzeć.

    Ostatnio miałem problem ze wzrokiem a w rejestracji poinformowano mnie o wizycie za ponad miesiąc. W przypadkach wymagających pilenj interwencji okulisty poradzono mi udać się do przychodni studenckiej, gdzie jest dyżur 24h. Ponieważ odczuwałem ból oczu oraz inne niepokojące objawy udałem się tam. Zostałem przyjęty ale na dzień dobry dowiedziałem się że oni właściwie zajmują się urazami mechanicznymi, a do diagnostyki innych przypadłości nie mają sprzętu. Pomimo to za co bardzo dziękuje zostałem przebadany na ile mogli. Ostatecznie jednak musiałem skorzystać z porady okulisty prywatnego.

    • 0 0

  • brawo dla lekarza ze wsi, niestety opisany jest tylko jednym z wielu przypadków niestosownego zachowania sie złużby zdrowia.
    powoli cywilizuja nam sie zachowania ekspedientek, urzedników, a wsród personelu medycznego dalekie swiatelko w tunelu.
    niestety, uprzejma rejestratorka czy pielęgniarka to jeszcze nie standard, a lekarz który wysłucha pacjenta i opowie mu o jego dolegliwości i leczeniu to wyjątek.
    i watpie żeby podwyzki tu cos zmieniły,tu trzeba zmiany mentalności, podejscia a o to jest najtrudniej.

    • 0 0

  • pokaż lekarzu co masz w garażu

    takich sytuacji są tysiące czemu co gadać ani pisac polska po prostu

    • 0 0

  • (1)

    Szkoda,że w artykule nie jest napisane,którego to tyczy się szpitala! To jest absurdalne,by nie udzielić pomocy osobie,która zgłasza się do szpitala tłumacząc się brakiem skierowania. To jest chore,by w nocy szukać przychodni i skierowania,skoro to nagły przypadek to pomoc powinna być szybko udzielona,gdyż najważniejsze jest życie ludzkie.
    Moje dwuletnie dziecko w nocy miało silne wymioty,które powtarzały się wieloktotnie,więc zadzwoniłam po karetkę. Niestety,dyspozytorka odmówiła gdyż dziecko BYŁO PRZYTOMNE,zaczęła mnie instruować że mam kupić coca-colę i podawać dziecku po łyżeczce. Po chwili słuchania tych bredni wezwałam taxówkę i zawiozłam je do szpitala,ledwo zdążyłam bo dziecko było już odwodnione i "odpływało". Nie wiem,jakbym powiedziała przez telefon,że nie oddycha to może by przyjechała karetka?

    • 0 0

    • odwodnione

      Gdybyś podawała coca-colę (świetny elektrolit), to byś je nawodniła w 10 minut. I mniejsza szkoda dla dziecka, niż walnięcie mu np. mannitolu w żyłę na izbie przyjęć. Ty wiesz ile jest powikłań po wenflonach?! Mniej histerii, więcej wiedzy.

      • 0 0

  • Szacun

    Szacunek dla tego lekarza... ja póki co żadnych strasznych przejść nie miałem, ale z moją rodziną wiemy co to jest kontakt ze służbą zdrowia.
    Pozdrawiam wszystkich myślących lekarzy.

    • 0 0

  • Wkurza mnie to,że lekarze i pielęgniarki chcą ciągle podwyżek, niech się do roboty wezmą co niektórzy albo pracę zmienią,ja im zawodu nie wybierałam.
    Niedawno leżałam w szpitalu,najpierw na patologii a potem na położnictwie,niektóre pielęgniarki to chyba salon urody ze szpitalem pomyliły.O wyniesienie basenów księżniczek to się doprosić nie mogłyśmy,całą noc stały,a księżniczki w pokoiku na ploteczkach hihihi.

    • 0 0

  • (2)

    Kobieta w 5 tygodniu ciąży zgłasza sie do kliniki (prywatnej)z ostrymi bulami brzucha. Oczywiście przed wizytą u lekarza trzeba dokonać opłaty nawet w tym pilnym przypadku. KObieta nie ma gotówki tylko kartę płatniczą. Mąż prosi lekarza żeby przyjął żonę a on już jedzie do bankomatu wypłacić pieniądze. Niestety opłata za wizytę stanowi wyznacznik przyjęcia nawet w tym przypadku. Lekarz każe jej czekać na korytarzu, aż mąż dotrze do bankomatu, i opłaci rachunek. Po załatwieniu spraw formalnych, lekarz zbadał kobietę i oznajmił chłodno że nie ma już tytaj czego ratować- musi umówić się na zabieg, płód jes martwy. Wyrok zapadł. Młodzi, niedoszli rodzice nie moga się pozbierać. Umawiają sie na zabieg do innego już szpitala. Lekarz po zbadaniu kobiety nie kryje swojego zdziwienia. Kobieta słyszy: Płód żywy.

    Nie mam więcej nic do powiedzenia

    • 0 0

    • mysle ze w takich sytuacjach nalezy podawac nazwiska i nazwy: szpitali, klinik itp. jedyna mozliwość zeby oddzielic plewa od ziaren

      • 0 0

    • A ja dam Tobie moj przyklad !

      Ide do przychodni ,by zbadac sie - bo jestem w trzecim miesiacu ! Lekarz robi USG i mowi ,ze mu przykro ale plod moj obumarl ,wypisal skierowanie do szpitala ! Przezylam stres ,jakiego nie umiem opisac ! Nie wiem dlaczego ,ale prosto z tej panstwowej przychodni udalam sie do spoldzielni lekarskiej .Jeszcze tego samego dnia wykonal lekarz USG ! Powiedzial ,ze wszystko jest OK ,plod zyje i ma sie dobrze ! Lekarz dal mi swoja wizytowke i od tego dnia bylam i jestem nadal jego pacjentka ! Moim zdaniem to jest wielka loteria znalesc lekarza z powolania ,czy prywatnie ,czy w panstwowej przychodni.

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane