• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Gdyński urzędnik pod lupą CBA

Michał Sielski
30 września 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Marek Łucyk od 5 lat zarządza sportem w Gdyni. Wcześniej był m.in. radnym i dyrektorem piłkarek ręcznych Vistalu Gdynia. Marek Łucyk od 5 lat zarządza sportem w Gdyni. Wcześniej był m.in. radnym i dyrektorem piłkarek ręcznych Vistalu Gdynia.

Do ABW, CBA i na biurka kilku trójmiejskich dziennikarzy trafiła teczka z dokumentami, opisującymi działalność biznesową Marka Łucyka, dyrektora Gdyńskiego Centrum Sportu i członka kolegium prezydenta Gdyni. Dokumenty dotyczą przede wszystkim okresu, w którym prowadził działalność gospodarczą i dostawał unijne dotacje. - Śpię spokojnie - zapewnia Marek Łucyk.



Jak oceniasz procedury przyznawania dotacji z UE?

Marek Łucyk od 1 marca 2011 roku jest szefem Gdyńskiego Centrum Sportu (wtedy występującego pod nazwą Gdyński Ośrodek Sportu i Rekreacji). Jest też członkiem prezydenckiego kolegium, czyli bliskim doradcą prezydenta Gdyni, Wojciecha Szczurka. To właśnie podczas cotygodniowych spotkań tej grupy, zapadają najważniejsze decyzje, dotyczące miasta. Obecnie Łucyk typowany jest na nowego dyrektora Urzędu Miasta, a w przyszłości może nawet zostać prezydentem Gdyni.

Polityka, fundusze unijne i kalendarze

Z polityką związany jest od zawsze. Od 1998 roku był radnym Gdyni. Już wcześniej należał do AWS, w 2000 r. jeździł ze sztabem wyborczym Mariana Krzaklewskiego i w koszulce z napisem "Krzak TAK" namawiał do głosowania.

Pracował też w Urzędzie Marszałkowskim, w departamencie programów regionalnych, zajmując się rozdziałem pieniędzy unijnych. Nauczył się sporo, więc nic dziwnego, że wiedzę wykorzystał w biznesie.

Wraz z przyjacielem z liceum, Pawłem Kasprzakiem, pod koniec 2008 roku założył spółkę Expert Group. Nie ukrywał, że chce oprzeć jej rozwój na dotacji unijnej. Zakres działalności był ogromny: od drukowania i poligrafii przez sprzedaż na straganach, doradztwo podatkowe, aż po rozrywkę i rekreację. Ale podstawowa działalność miała polegać na wykonywaniu nadruków zdjęć na czym się da: kubkach, gadżetach i ubraniach. Spółka chciała też produkować kalendarze, w których klienci umieszczaliby swoje własne zdjęcia.

- Znałem się na tym, bo wcześniej pracowałem w dużej firmie, która zajmowała się nowoczesnym drukiem, głównie wielkoformatowym oraz reklamami. Zajmowałem się również doradztwem dla MŚP w zakresie pozyskiwania dotacji ze środków UE, więc skorzystałem z okazji - tłumaczy Marek Łucyk.
Prawie milion złotych dotacji, ale firma nie wypaliła

Firma dostała unijną dotację na rozwój biznesu w styczniu 2009 roku. Za przyznane 768 tys. 400 zł powstała m.in. strona internetowa e-album.eu. Z założenia miała działać jako wirtualny album, w którym można publikować, porządkować i udostępniać własne zdjęcia. Miały też one być drukowane na kubkach, ubraniach czy kalendarzach.

Dziś na stronie nie ma już regulaminu, nie ma kontaktu telefonicznego, nie sposób ustalić, czy jeszcze w ogóle działa.

Expert Group na początku 2009 roku dostało też 10 tys. zł dotacji z UE w ramach projektu "Paszport do eksportu szansą na efektywny rozwój" i 160 tys. zł na "rozpoczęcie działalności eksportowej". Sęk w tym, że firma nigdy nie prowadziła działalności eksportowej. Marek Łucyk sam pisał w sprawozdaniu z działalności spółki: "w roku 2010 Spółka zamierza działać wyłącznie na rynku krajowym, w roku 2010 nie zamierza świadczyć usług podmiotom zagranicznym". Rok później, w kolejnym sprawozdaniu, pisał to samo. Podobnie w 2012 i 2013 roku.

- Ostatecznie nie otrzymaliśmy dotacji na działalność eksportową, gdyż nie zdecydowaliśmy się na działalność poza krajem - tłumaczy Marek Łucyk.
Dotacja głównie na pensje i "usługi obce"

Chodziło tylko i wyłącznie o skonsumowanie dotacji unijnej. Powstawała strona internetowa (z grafiką na poziomie osiągalnym dla przeciętnie zdolnego gimnazjalisty), która de facto nigdy na dobre nie ruszyła. A gdy dotacja się skończyła, firma już nikogo nie interesowała.
Konta spółki zasiliła więc "jedynie" dotacja w wysokości 768 tys. 400 zł. Mimo to biznesu nie udało się rozwinąć. Pod koniec 2009 roku Expert Group odnotowało stratę w wysokości 2 tys. 007 zł netto. W 2010 r. dzięki przychodowi z raty dotacji w wysokości 175 tys. 803 zł, spółka wydała 120 tys. zł na wynagrodzenia, 53 tys. zł na "usługi obce", a rok skończyła ze stratą 37 tys. 073 zł netto. W 2011 roku ponownie wydała na wynagrodzenia ponad 120 tys. zł, ale dostała aż 369 tys. zł raty dotacji z UE. Ponownie zanotowała jednak stratę, bo tzw. "usługi obce" kosztowały już ponad 300 tys. zł. W efekcie skończyła rok na sporym minusie - 115 tys. 606 zł. Nieco lepszy był 2012 r., gdy pojawiły się pierwsze przychody ze sprzedaży i pierwszy, minimalny zysk - 377 zł rocznie. Rok 2013 to znowu zakończył się stratą w wysokości 105,4 tys. zł, ale w 2014 roku pojawił się zysk w wysokości 67,9 tys. zł.

Ostatecznie biznes nie wypalił, bo spółka nie zarabia na siebie.

19 września 2014 roku Marek Łucyk został odwołany z funkcji prezesa zarządu Expert Group. Tydzień wcześniej sprzedał swoje 71 udziałów (51 proc.) w firmie. Udziały kupił Andrzej Marszk (więcej o nim poniżej). Na udziałach wartych 35,5 tys. zł, Marek Łucyk zarobił 500 zł. Wykazał to w oświadczeniu majątkowym.

Dlaczego spółce się nie powiodło?

- Mniej więcej w tym samym okresie na rynek weszli duzi gracze. Nie mieliśmy szans na rywalizację, np. z Empikiem. Jeśli dodamy do tego wysokie koszty obsługi komputerowego systemu, to mamy odpowiedź, dlaczego nam się nie udało. Przez 5 lat firma jednak działała - podkreśla Marek Łucyk.
- Chodziło tylko i wyłącznie o skonsumowanie dotacji unijnej. Powstała strona internetowa na poziomie wykonania dla przeciętnie zdolnego gimnazjalisty, która de facto nigdy na dobre nie ruszyła. A gdy dotacja się skończyła, firma już nikogo nie interesowała - mówi nasz informator.
Dziennikarze nie są biznesmenami i może nie potrafią ocenić potencjału spółki, która ma różne możliwości rozwoju
Czy tak było? Sprawdzają to ABW i CBA. Wiemy, że agenci CBA w luźnej rozmowie przepytali już na ten temat jednego z posłów z Trójmiasta. W oficjalnej odpowiedzi CBA zasłania się tajemnicą śledztwa, prowadzonego przez służby specjalne i lakonicznie informuje, że nie zdradza, jakie osoby pozostają lub nie pozostają w jej zainteresowaniu.

Wspólnik od kubków wspólnikiem w restauracji

Andrzej Marszk, który kupił udziały w spółce Expert Group od Marka Łucyka, od lutego tego roku jest wiceprezesem Pomorskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Po co i za ile kupił udziały w nieradzącej sobie na rynku spółce?

- To tajemnica biznesowa. Dziennikarze nie są biznesmenami i może nie potrafią ocenić potencjału spółki, która ma różne możliwości rozwoju. Od czasu powołania na stanowisko wiceprezesa PSSE nie prowadzę już jednak działalności gospodarczej - mówi Andrzej Marszk.
Wcześniej Andrzej Marszk był także współwłaścicielem i jednym z założycieli restauracji ON/OFF. Mieści się ona w budynku Gdyńskiego Inkubatora Przedsiębiorczości przy ul. Olimpijskiej 2 zobacz na mapie Gdyni. To dwa kroki od siedziby Gdyńskiego Centrum Sportu przy ul. Olimpijskiej 5/9 zobacz na mapie Gdyni, gdzie na co dzień pracuje Marek Łucyk. Być może dlatego GCS organizuje w ON/OFF m.in. konferencje, czemu dyrektor GCS nie zaprzecza. A trzeba też dodać, że wspólnikiem Marszka w restauracji był Paweł Kasprzak, czyli wspólnik Marka Łucyka z czasów Expert Group.

- Doszukiwanie się tu drugiego dna nie ma sensu. Wszystko odbywa się zgodnie z procedurami. W ciągu roku, organizując konferencje prasowe oraz spotkania, korzystamy z usług kilku firm cateringowych i restauracyjnych. Zawsze stosujemy zasady panujące w jednostkach sektora finansów publicznych czyli legalności, gospodarności, oszczędności i celowości - podkreśla Marek Łucyk.
Oczy szeroko zamknięte

Dyrektor GCS przyznaje się natomiast do jednego: że przez kilka lat jednocześnie prowadził własną firmę i był dyrektorem GOSiR-u i GCS. Tymczasem nie pozwala na to ustawa z 21 sierpnia 1997 roku o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. Według jej zapisów nie można być kierownikiem gminnej jednostki organizacyjnej (jaką był GOSiR i jest GCS) i prowadzić działalności gospodarczej.

Gdyby władze Gdyni o tym wiedziały, to w ciągu miesiąca umowa o pracę z Markiem Łucykiem zostałaby rozwiązana. Czy mogły nie wiedzieć? Marek Łucyk nie ukrywał tego, że prowadzi własną firmę. Pisał o tym w składanych corocznie w Urzędzie Miasta oświadczeniach majątkowych.

- Nie byłem świadomy zakazu, wynikającego z ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. Będąc przez wiele lat radnym miasta Gdyni, wiedzę opierałem jedynie o zapisy ustawy o samorządzie gminnym. W składanych przez wiele lat oświadczeniach majątkowych nigdy nie zatajałem informacji o posiadaniu akcji spółki czy prowadzeniu działalności gospodarczej. Gdy tylko dowiedziałem się o zakazie łączenia stanowisk, od razu zakończyłem działalność gospodarczą - zaznacza Marek Łucyk.
Kara? Zwolnienie i ponowne zatrudnienie

Zapytaliśmy gdyńskich urzędników czy ktokolwiek poniósł za to jakiekolwiek konsekwencje.

- O naruszeniu przepisów Prezydent Miasta Gdyni dowiedział się 19.01.2015 r. Mimo, że p. Marek Łucyk nie miał na celu łamania prawa (gdyż za każdym razem informował o prowadzonej działalności w oświadczeniu majątkowym), zgodnie z ustawą została z nim konsekwentnie rozwiązana umowa o pracę - informuje rzecznik prasowy Urzędu Miasta Gdyni Sebastian Drausal.
Kolejną konsekwencją było również rozpisanie konkursu na dyrektora Gdyńskiego Centrum Sportu. Wygrał go Marek Łucyk, który sam przyznaje, że nie interesował się nawet tym czy wystartowali w nim jacyś kontrkandydaci.

Urzędnicy chcą jednak zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości, więc teraz co roku wysyłają wszystkim, którzy muszą składać oświadczenia majątkowe, tzw. "ściągę" z przepisów. Przedstawiają je też nowo zatrudnionym, którzy podpisują oświadczenie o tym, że zostali zapoznani z przepisami. Są również szkoleni z zasad etyki.

Opinie (332) ponad 10 zablokowanych

  • POprostu farbowańce

    Wszyscy normalni mają nadzieję, że CBA zajmie się dotychczasową działalnością tych Panów. Lukratywne stanowisko w Strefie pozwala na bardzo dużo, szczególnie mogąc zlecać usługi i zakupy zewnętrznym podmiotom...

    • 3 0

  • PO chce zlikwidować CBA

    ... i chyba mają rację. Nie będą się już naprzykrzać biznesmenom i zaufanym urzędnikom. Bezpieczniackie watahy też będą mogły swobodnie i bez stresu kręcić swoje lody na mieście.

    • 2 0

  • (14)

    Moim zdaniem powinna byf kara śmierci . Jeśli osoba piastująca stanowisko państwowe malwersuje publiczne pieniądze działa na szkode Państwa i obywateli powinien być sądzony i zabijany! Nie może być czegoś takiego ,że wiele świń nie rozumie pojęcia praca na garnuszku podatnika!

    • 172 43

    • Przed wojną w polskim prawie był dokładnie taki zapis. Urzędnik paistujący wysokie stanowisko (6)

      który dopuścił się działania na wielką skalę na szkodę państwa lub obywatela w celu przywłaszczenia mienia podlegał karze śmierci. A było tak dlatego, że urzędnik państwowy był etatem zobowiązującym do najwyższego zaufania społecznego i nie było zmiłuj. Osobiście jestem za, ale większość jest przeciw i woli się bulwersować czytając takie artykuły jak powyżej.

      • 25 4

      • Ale wtedy przyszła wojna i PRL i mentalność ludzi się zmieniła. Czego efekty widziemy teraz. (4)

        Kary śmierci oczywiście nie powinno być, dla jasności.

        • 17 2

        • W PRLu za korupcję wykonywano kary śmierci

          • 0 2

        • Czemu niby "oczywiście"? (2)

          Właśnie że powinna być. W bardzo szczególnych przypadkach, ale powinna być.

          • 4 4

          • Niestety nie, nie możesz decydować o zakończeniu czyjegos życia. Szczególnie przy tak miałkiej argumentacji (1)

            że tylko w bardzo szczególnych przypadkach. Jest to nie do zdefiniowania, jakie to będą przypadki, że jeden uzna, iż to przewinienie kwalifikuje się jako szczególny przypadek, a inny uzna, że nie.
            Nie możesz bawić się we władcę czy stwórcę i decydować o losach ludzi.

            • 6 5

            • Nie jest miałka, po prostu nie ma tutaj miejsca na elaboraty

              A utrzymywanie jednostki szkodliwej jest wbrew rozsądkowi. W stwórcę nikt się tu nie bawi, poza szkodnikiem odbierającym życie, majątek i czas innym ludziom.

              • 0 0

      • A mimo to kolesie którzy robili wtedy przekręty na COP czy innych wielkich inwestycjach mieli się dobrze.

        Problem nie leży w wymiarze kary lecz jej nieuchronności.

        • 2 1

    • Dobrze prawisz,

      ale w takim Urzędzie Miejskim musiał by się co dwa lata zmienić niemal całkowicie stan osobowy (no może poza sprzątaczkami)...

      • 1 0

    • To jest nie do uchwalenia. Przecież to byłoby samobójstwo rządzących, a to jest sprzeczne z nauką kosciola; )

      • 3 1

    • (2)

      Zgłaszam szpilka do prokuratury. To jawna mowa nienawiści, podżegająca do zabijania urzędników. Proszę o interwencję.

      • 4 13

      • Szpilka można jedynie zgłosić na prokuratora, a nie do prokuratury. (1)

        Z takim CV, z takim dorobkiem życiowym i zawodowym, i to wykształcenie. Jak możesz nie dostrzegać geniuszu jego wypowiedzi?

        • 8 2

        • No tak tarzymaj!

          • 6 2

    • Mądrego, aż dobrze posłuchać.

      • 14 6

    • Całowałeś dzisiaj babcię przed szkołą

      • 9 15

  • czas na zmiany w Gdyni ...w sporcie także (3)

    Mniej imprez typu Red Bull czy kolarskich, a więcej kasy na gdyńskie chodniki i ścieżki rowerowe !!!. Wstyd mi jak słyszę nieprzychylne komentarze gości z małych wschodnich miejscowości odnoście dziurawych gdyńskich chodników pamiętających czasy komuny. Zamiast udawać się na sponsorowane przyjęcia radzę gdyńskim włodarzom miasta pojechać w rejony np. biednej wschodniej Polski i nauczyć się zarządzania miastem !

    • 7 3

    • w imprezach typu RB nie o to chodzi.. (1)

      Działania typu RedBull mają na celu długofalowe oddziaływanie, nie na promocję sportu w mieście, tylko na promocje miasta. Podobnie jest z tymi imprezami biegowymi itp. Zobaczcie, że w tych największych imprezach bierze udział wcale nie tak duża część mieszkańców miasta.. Ludzie zjeżdżają na te imprezy z połowy Europy i w ten sposób Prezydent promuje miasto. Taka aktywność sportowa nie jest do końca zgodna z samą istotą sportu.. za to potrafi wyciągnąć mieszkańców z kanapy, aby trochę pobiegali (nie dla sportu, tylko ładnych zdjęć na FB - jaki to ja nie jestem sportowiec) i promuje miasto. Obydwie wartości dodane są bardzo pozytywne z punktu widzenia interesu miasta, mieszczan, władz.. Jedyną rzeczą która mnie boli to to, że nowa dyrekcja zapomina trochę o fundamentach, jak bardzo istotną rolą tego typu działalności jest wspieranie tych najmniejszych, najsłabszych, najgorzej zorganizowanych.. Mam tu na myśli kluby orientalistów, łuczników, atletów.. To jest sedno działalności sportowej, a niestety takie klubiki mają coraz większy problem z uzyskaniem dotacji.. Gdzie 5.000 zł to dla takiej działalności być albo nie być.. Przykro mi, że GCS nie wystawia pomocnej dłoni do nich, za to woli promować marki typu RedBull, PKO, Herbalife.. Może to im powinniście raz w roku "druknąć" i rozwiesić trochę plakatów, albo zrobić raz w miesiącu reportaż wideo zachęcający do udziału w pierwszych bezpłatnych zajęciach. Duże imprezy, kluby, działalności wyrastają z komercji i chęci zysku.. natomiast najbardziej wartościowe są właśnie te spontaniczne, oddolne inicjatywy - które wyrastają z szczerych chęci przekonań i miłości do sportu - a nie chęci zysku!

      Droga Dyrekcjo GCS.. zacznijcie bardziej pomagać tym najmniejszym! Pomóżcie im uzyskać jakąś dotację! Pomóżcie im się lepiej zorganizować i odnaleźć w coraz większym gąszczu przepisów! Pomóżcie a zobaczycie ile pozytywnych wartości dostaniecie w zamian! I do tego jak was dobrze po tym tym wszystkim, na wiele lat zapamiętają!

      • 3 0

      • Brak boisk na osiedlach,także kluby piłkarskie nie mają odpowiednich obiektów !

        • 1 0

    • Jest w tym duzo racji

      Bardzo duzo jezdze po kraju, obserwuje zmiany tu i tam, no i jestem szczerze zaskoczony wygladem polskich miast znajdujacych sie na tzw. wschodniej scianie. Gdynia moze sie od nich bardzo duzo nauczyc w temacie chodnikow, zagospodarowania parkow, czy rownych drog. Widac, ze tam na wschodzie bardziej szanuje sie pieniadze i lepiej gospodarzy. Spojrzcie na Ketrzyn, Olecko, Goldap, Lomze, Ostroleke. Oni moga, a my ?

      • 3 0

  • Poza tym

    Likwidacja HSW Gdynia odbyło się z naruszeniem ponad 10 aktów prawnych.
    Szczurek z Radą Miasta, która jest fikcją i siedzi pod pantoflem Prezydenta oraz imć p. Łucyk brali w tym czynny udział.
    Oliwa sprawiedliwa - zawsze wypływa.
    CBA powinna się temu przypatrzeć, tak samo, jak konkursowi na Dyrektora GCS-u - żenujące wydarzenie - perfidna ustawka - ustne przedstawienie koncepcji działania.Gdyńskiego Centrum Sportu - śmieszne to...

    • 11 2

  • Nieświadomy

    Nie był świadomy dziad jeden,a może miał pomroczność jasną jak młody boluś!

    • 11 2

  • (3)

    Sielski też jest kawałem gnoja. Zginie marnie.

    • 1 9

    • @Pani Ola

      a co prawda boli Pani Olu? Pani pracuje w UM czy jest z Samorządności? Niby dlaczego władze Gdyni mają mieć parasol ochronny i dziennikarze mają milczeć?? Łatwo walić w Adamowicza i Karnowskiego, ale jak o Szczurka pisać to tylko laurki i pochwały. Gratuluję odpowiedzialności społecznej.

      • 4 0

    • Ola...

      po Ciebie też przyjdziemy

      • 4 0

    • Rozwin Ola te mysl, bo nie za bardzo rozumiem.

      A ciekaw jestem bardzo Twoich wyjasnien w tej kwestii....

      • 6 0

  • Lapowki

    Dasz łapówkę cena 200 nie dasz 400

    • 1 0

  • Pomorska Specjalna Strefa Ekonomiczna

    Dostali od SP środki na odkupienie za niskie pieniądze gruntów i zaczęły sie kombinerki. Ktoś musi sie temu przyjrzeć

    • 5 0

  • (2)

    Liczę, że także sprawdzą dotacje na Arkę!!! Jakim prawem publiczne pieniądze mają iść do prywatnych kieszeni????? To są grube miliony rocznie!!! Niech kopią gałę za pieniądze sponsorów prywatnych a nie za pieniądze podatników, którzy jeszcze po meczu muszą pokrywać straty zniszczeń przez kiboli i wysłuchiwać "darcia ryja" przez całą noc!!!!!!

    • 40 3

    • Powiedz to w Lechii, żeby kopali za własne pieniądze. Połowy składu nie ma od razu. (1)

      Nie rozumiesz sportowej działalności i biznesu, to się nie wypowiadaj.

      • 2 4

      • Ja rozumiem

        jak niemal każdy, komu myśli nie przyćmiewa chamskie darcie ryja po nocy a kolorowy szaliczek nie uciska tętnic szyjnych. I widzę dokładnie, że wydawanie kasy na taki "sport" to pomyłka. Trzeba inwestować w dzieciaki, nie w sport zawodowy (i nie pitolić mi tu o amatorach)

        • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane