• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Historia Jarmarku: wiele twarzy imprezy w centrum Gdańska

Jan Daniluk
24 lipca 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
Stoiska Jarmarku na Targu Drzewnym, około 1890 r. Za: Gedanopedia.pl Stoiska Jarmarku na Targu Drzewnym, około 1890 r. Za: Gedanopedia.pl

W czasach nowożytnych pokazywano tu nowinki ze świata i ludzkie osobliwości, a już w XIX wieku mieszkańcy zaczęli skarżyć się na uciążliwości, jakie stwarzał. Od soboty trwa kolejna edycja Jarmarku św. Dominika. To okazja, by przyjrzeć się, jak wyglądała ta impreza od średniowiecza do roku 1939 r.



Trudno wyobrazić sobie sezon leni w Gdańsku bez Jarmarku św. Dominika. Choć impreza niejednokrotnie daje się we znaki mieszkańcom historycznego śródmieścia, jest z całą pewnością magnesem przyciągającym klientów: zarówno turystów, jak i mieszkańców Trójmiasta.

Nie tak łatwo policzyć wszystkie edycje Jarmarku



Jest też wydarzeniem o bezprecedensowym znaczeniu w historii naszego miasta. Korzeniami sięga 1260 r. Trzeba pamiętać jednak, że precyzyjnie rzecz ujmując w 2022 r. nie odbywa się 762. z kolei Jarmark, choć marketingowo tak to może być odbierane (ta liczba pojawia się na plakatach, reklamach itd.). W przeszłości niejednokrotnie były lata, kiedy rezygnowano z organizacji Dominika (tak często nazywano Jarmark przed 1939 r.), i to z różnych względów, np. wojen czy epidemii (choć i tu nie było reguły).

Satyryczna pocztówka sprzedawana w Gdańsku z okazji Jarmarku św. Dominika, około 1900. Wynika z niej, że jarmarku nie traktowano wówczas jak imprezy kulturalnej, lecz czysto rozrywkową. Za: Gedanopedia.pl Satyryczna pocztówka sprzedawana w Gdańsku z okazji Jarmarku św. Dominika, około 1900. Wynika z niej, że jarmarku nie traktowano wówczas jak imprezy kulturalnej, lecz czysto rozrywkową. Za: Gedanopedia.pl
Najdłużej Jarmarku nie organizowano po II wojnie światowej. Wrócono do tej tradycji dopiero w 1972 r., i to pod nazwą Jarmarku Dominikańskiego.

Foodtrucki z początku lat 70, czyli mala gastronomia podczas Jarmarku Dominikańskiego w 1973 r. Można było kupić z nich bigos i gotowane kiełbaski. Kuchnie polowe stały wówczas na terenie Ław Mięsnych, przy Kaplicy Królewskiej, pomiędzy ul. św. Ducha i Mariacką. Foodtrucki z początku lat 70, czyli mala gastronomia podczas Jarmarku Dominikańskiego w 1973 r. Można było kupić z nich bigos i gotowane kiełbaski. Kuchnie polowe stały wówczas na terenie Ław Mięsnych, przy Kaplicy Królewskiej, pomiędzy ul. św. Ducha i Mariacką.
Dziś obowiązującą formalnie nazwę w postaci Jarmarku św. Dominika przywrócono dopiero w 1991 r.

Wiele różnych Jarmarków św. Dominika, nie tylko w Gdańsku



Gdańsk nie był i nie jest jedynym miastem, który organizuje Jarmark św. Dominika. Gdański Dominik jest jednak bezsprzecznie najpopularniejszy i największy, może też się poszczycić długą historią.

Do popularyzacji tego typu imprez przyczynił się głównie papież Aleksander IV, który w latach 1258-1260 zezwolił poszczególnym prowincjom Dominikanów na udzielenie studniowego odpustu przybywającym do ich świątyń w dniu ich patrona, św. Dominika. Ten doroczny targ rozpoczynał się przez stulecia w oktawie św. Dominika (5-11 sierpnia).

Papież Aleksander IV zezwolił Dominikanom na udzielenie studniowego odpustu przybywającym do ich świątyń w dniu ich patrona, św. Dominika. Papież Aleksander IV zezwolił Dominikanom na udzielenie studniowego odpustu przybywającym do ich świątyń w dniu ich patrona, św. Dominika.
W Gdańsku do 1873 r. Jarmark trwał trzy tygodnie, następnie został skrócony do 14 dni (i tyle trwał zasadniczo do 1939 r.). Na marginesie, dopiero parę lat temu powrócono do koncepcji, by trwał 21 dni.

Średniowieczny Dominik: Długi Targ, Targ Drzewny, a nawet tereny stoczniowe



Niewiele wiadomo o pierwszych, średniowiecznych jeszcze Dominikach. Badacze dysponują tylko pojedynczymi wzmiankami. Wszystko wskazuje na to, że w XIII-XIV w. odbywał się jeszcze w granicach Głównego Miasta (być może tylko na Długim Targu?). Dopiero w 1473 r. został przeniesiony w okolice Targu DrzewnegoMapka, którego część zaczęła być zresztą określana wkrótce jako Plac DominikańskiMapka.

Niewykluczone jednak, że równolegle Jarmark odbywał się także na pobliskich terenach - niektóre opracowania wskazują (niestety, nieprecyzyjnie) chociażby na okolice także Mlecznego Piotra, dziś więc na tereny postoczniowe...

Jarmark w okresie nowożytnym



Podobnie jak cały Gdańsk, tak i Jarmark lata świetności odnotowywał w okresie nowożytnym, kiedy miasto należało do Rzeczypospolitej Obojga Narodów, będąc jego największym emporium handlowym i portem zarazem.

Wśród lokalizacji, które zaczął wówczas obejmować Jarmark, zaczął pojawiać się Targ WęglowyMapka, ale i Targ SiennyMapka, w ograniczonym okresie ul. SzerokaMapka, z czasem także Długie OgrodyMapka i Dolne Miasto (do tych dwóch ostatnich lokalizacji jeszcze powrócimy).

Należy pamiętać, że jednym z powodów fenomenu Jarmarku św. Dominika w Gdańsku był fakt, że był to wyjątkowo okres, kiedy Rada Miasta Gdańska zezwalała także i obcokrajowcom na handel na terenie miasta - poza okresem Dominika było to zabronione (innymi słowy, handel był zmonopolizowany przez miejscowych kupców gdańskich, którzy potrafili zadbać o swoje interesy jak mało kto...).

Jarmark to też teatr, sport i hazard



Niekiedy zapomina się, że Jarmark był także ważnym katalizatorem rozwoju gdańskiego życia teatralnego. To właśnie z jego powodu do miasta nad Motławą już XVI w. zaczęły przybywać nie tylko objazdowe trupy teatralne z terenów niemieckich, ale też i Anglii. Ponadto na przełomie XVII i XVIII w. rozwinął się podczas Dominików bardzo popularny teatr marionetkowy.

Jarmarczne kramy na Dominiku, prawdopodobnie w 1907 r. Jarmarczne kramy na Dominiku, prawdopodobnie w 1907 r.
Przy okazji tak dużej imprezy organizowano także pokazy i zawody strzeleckie oraz akrobatyczne, co można uznać także za prapoczątki pokazów sportowych (obok regularnych ćwiczeń miejscowych bractw strzeleckich).

Z Jarmarkiem wiążą się ponadto pierwsze loterie organizowane w Gdańsku, a więc - jakby nie patrzeć - początki hazardu w mieście nad Motławą.

Konkurencyjny jarmark tuż za murami Gdańska



Po pierwszym rozbiorze Polski w bezpośrednim sąsiedztwie Gdańska powstało z inicjatywy króla pruskiego Fryderyka II Zjednoczone Miasto Chełm, w którego skład weszły tereny Chełmu, Starych Szkotów, Siedlec i Św. Wojciecha. Ten konkurencyjny dla Gdańska ośrodek postanowił także zorganizować własnego Dominika.

Władze Gdańska w 1775 r. kategorycznie zabroniły własnym kupcom udziału w konkurencyjnej imprezie.

Samo Zjednoczone Miasto Chełm formalnie przestał istnieć w 1813 r., ale jego rozwój został znacząco zahamowany wcześniej (po II rozbiorze w 1793 r. oraz po spaleniu w 1807 r. podczas oblężenia Gdańska).

Jarmark św. Dominika okazją do prezentowania nowinek ze świata



Jarmark Dominikański był przez lata wykorzystywana do prezentowania nowinek ze świata techniki. Latem 1790 r. właśnie podczas odbywającego się Dominika po raz pierwszy w Gdańsku wzniósł się w powietrze balon ogrzewany gorącym powietrzem.

Balonem "Gdańsk" w przestworza



Balon "Gdańsk" ("Danzig") tuż przed pierwszym startem, 23 stycznia 1910 r. Balon "Gdańsk" ("Danzig") tuż przed pierwszym startem, 23 stycznia 1910 r.
W 1844 r. podczas Jarmarku pokazywano sensację - tzw. mechaniczną dorożkę, a więc prototyp samochodu. Na innym stoisku jeden z fotografów otworzył własne atelier (po Jarmarku jeszcze przed dwa miesiące prowadził zakład, po czym wyjechał do Warszawy).

Rok wcześniej podczas Dominika zachęcano do degustacji nowego rodzaju kawy - mokki.

Jarmark służył zresztą nie tylko "gdańskim premierom", ile popularyzacji nowych wynalazków. Stoiska, gdzie można było wykonać sobie pamiątkową fotografię zaczęły coraz częściej pojawiać się wśród atrakcji Dominika w II połowie XIX w., a na przełomie XIX i XX w. wielką popularnością cieszyły się objazdowe kinematografy. Choć pierwszy publiczny pokaz kina odbył się w Gdańsku w 1896 r., to pierwsze stałe kino otwarto dopiero w 1907 r. Z uwagi na popularność Dominika nie będzie zapewne przesadą, jeśli założymy, że spora część gdańszczan po raz pierwszy zobaczyła ruchomy obraz właśnie podczas któregoś z Jarmarków na początku XX w.

Jarmark św. Dominika jako pokaz osobliwości



Teatry, zawody, loterie czy nowe maszyny nie były jedynymi atrakcjami, które z okazji Dominika pojawiały się w Gdańsku. Tak duża impreza była też świetnym pretekstem do pokazów wszelkiego rodzaju osobliwości czy egzotyki.

Człowiek-Lew Lionel, czyli Stefan Bibrowski, 1909 r. Domena publiczna. Człowiek-Lew Lionel, czyli Stefan Bibrowski, 1909 r. Domena publiczna.
I tak chociażby podczas Jarmarku w 1786 r. po raz pierwszy w mieście nad Motławą zaprezentowano żywą zebrę. Wybuchł nawet spór, czy aby zwierzę jest czarno-białe z natury, czy może wystawca specjalnie je pomalował?

Reklama jednej z największych atrakcji Dominika w 1910 r.: Człowiek-Lew Lionel.  Ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej. Reklama jednej z największych atrakcji Dominika w 1910 r.: Człowiek-Lew Lionel.  Ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej.
Na Jarmarku pokazywano nie tylko egzotyczne zwierzęta, ale także karły, bliźniaków syjamskich czy ludzi cierpiących na inne schorzenia, którzy byli zatrudniani lub wykupywani przez właścicieli cyrków.

Jarmark przede wszystkim na Dolnym Mieście



Wszystko wskazuje na to, że już najdalej w II połowie XIX w. zakres Jarmarku został ograniczony do Długich Ogrodów i Dolnego Miasta, a jedynie w niewielkim zakresie był organizowany gdzie indziej, np. na Targu Węglowym.

Wypracowano już także podział kramów i stoisk między poszczególnymi ulicami. I tak na Długich Ogrodach można było kupić głównie produkty garbarzy, garncarzy i bednarzy, na ul. ŁąkowejMapka i dziś już nieistniejącej Ułańskiej (dawnej Reitergasse) wyroby tkackie i ozdoby (biżuterię), na ul. FundacyjnejMapka wyroby wełniane, zaś na ul. SzopyMapka głównie porcelanę.

Mieszkańcy XIX-wiecznego Gdańska: Jarmark to utrapienie



Pod koniec XIX stulecia Dominik jednak już przestał przypominać dużą imprezę, której towarzyszył szereg atrakcji. Jednocześnie zaczęły pojawiać się głosy, aby w ogóle odejść od organizacji Jarmarków, wskazując w pierwszej kolejności na problemy komunikacyjne, które generowała impreza.

Nowe oblicze Jarmarku od 1901 r.



Na początku XX w. postanowiono odświeżyć formułę Dominika. Obok części handlowej, która nadal była przypisana przede wszystkim do Długich Ogrodów i Dolnego Miasta, postanowiono rozbudować strefę atrakcji i zlokalizować ją osobno, na rozległym i doskonale skomunikowanym miejscu - placu przy Bramie Oliwskiej, dziś tzw. Placu Zebrań LudowychMapka.

  • Tereny rozrywkowe Jarmarku św. Dominika na placu przy Bramie Oliwskiej, początek XX w. Ze zbiorów Krzysztofa Gryndera.
  • Miasteczko rozrywkowe podczas Jarmarku na placu przy Bramie Oliwskiej, około 1908 r. Ze zbiorów Krzysztofa Gryndera.
  • Atrakcje podczas Dominika na placu przy Bramie Oliwskiej, początek XX w. Ze zbiorów Krzysztofa Gryndera.
  • Atrakcje podczas Dominika na placu przy Bramie Oliwskiej, początek XX w. Ze zbiorów Krzysztofa Gryndera.
To był strzał w dziesiątkę. Odtąd do wybuchu I wojny światowej u bram historycznego Śródmieścia regularnie latem - obok stoisk na Dolnym Mieście - wyrastało miasteczko pełne namiotów, bud, zjeżdżalni, strzelnic, karuzeli i innych atrakcji, które wabiły tłumy, tak mieszkańców, jak i turystów.

Nieudana lokalizacja przy ul. Okopowej



Sytuacja uległa zmianie po I wojnie światowej. Część rozrywkową zdecydowanie zmniejszono, zaczęto też poszukiwać dla niej nowej lokalizacji. Wybór padł na puste tereny w okolicy obecnej ul. OkopowejMapka na Starym Przedmieściu - dziś w tym miejscu stoją gmachy Urzędu Wojewódzkiego i Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego.

Część rozrywkowo-gastronomiczną w tej części miast zorganizowano jednak tylko dwukrotnie, w latach 1921-1922 r. Trudno dziś jednoznacznie odpowiedzieć, dlaczego Stare Przedmieście nie okazało się łaskawe dla Jarmarku. Być może wpływ na to miała ogólna sytuacja ekonomiczna - w wymienionych latach szalała w mieście inflacja.

Nowe miejsce na jarmark: okolice Mostu Siennickiego



Tereny rozrywkowe Dominika przy ul. Siennickiej, 1927 r. Po prawej widać gmach obecnego Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 6. Ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej. Tereny rozrywkowe Dominika przy ul. Siennickiej, 1927 r. Po prawej widać gmach obecnego Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 6. Ze zbiorów PAN Biblioteki Gdańskiej.
Po kilku latach, kiedy Jarmark był (ponownie) niemal w całości ograniczony do Dolnego Miasta, ostatecznie na nowe miejsce części rozrywkowej wytypowano pusty teren przy Martwej Wiśle, a dokładnie - przy Moście Siennickim, w rejonie obecnych ul. Siennickiej i Stary DwórMapka. I to tam, nieprzerwanie do wybuchu II wojny światowej, bawiono się i jedzono podczas kolejnych Dominików.

Antyżydowskie tumulty



Zarysowując historię Jarmarku, nie można pominąć milczeniem także i czarnych kart jego historii. W kolejnych odsłonach Dominika w dużej mierze odbija się historia i całego miasta. I podobnie jak ono, tak i podczas Jarmarków po 1933 r. można było zauważyć coraz wyraźniejszą nazyfikacją przestrzeni oraz życia publicznego.

Dowodem na to były wydarzenia z 7 sierpnia 1936 r., kiedy wieczorem grupa 40 "demonstrantów", którzy sami w większości wywodzili się z kręgów kupieckich, a jednocześnie byli członkami NSDAP, wspieranych przez bojówkarzy z SA i młodzież z Hitlerjugend, zaczęła skandować antyżydowskie hasła, a następnie przystąpiła do demolowania stoisk żydowskich wystawców i kupców.

Wystąpienia antyżydowskie w trakcie Dominika nie były zresztą czymś zupełnie nowym. Ponad dwieście lat temu, w latach 1819-1821 podczas Jarmarku doszło także do antyżydowskich tumultów, których przyczyną było nadanie w 1814 r. miejscowym Żydom praw obywatelskich.

O autorze

autor

Jan Daniluk

- doktor historii, adiunkt na Wydziale Historycznym UG, badacz historii Gdańska w XIX i XX w., oraz historii powszechnej (1890-1945).

Wydarzenia

762. Jarmark św. Dominika (48 opinii)

(48 opinii)
jarmark

Opinie (67) 2 zablokowane

Wszystkie opinie

  • (2)

    Najlepsze jak dla mnie były te z la 70 i 80 tych.Mnóstwo starszych sprzedawców ze starociami,naprawdę można było kupić coś ciekawego...A teraz?Rzucili ich w mały kąt a króluje chińszczyzna i kebs za 30zł względnie rozwodnione pseudo piwo za 2 dychy. Nie,dzięki.

    • 28 9

    • A gdzie nie ma chińszczyzny? Jednak z roku na rok jest co raz więcej rodzimych rzemieślników z ciekawymi wyrobami. Poza tym nie musisz odwiedzać Jarmarku. Przymusu nie ma!

      • 3 0

    • Byłes czy po prostu tak gadasz?

      • 3 1

  • Lata 90 jeszcze było ok dziś wszystko razy 2

    • 11 3

  • (2)

    762 jarmark. A gdansk nadal nie zrobil porzadnie zrobionej politykj parkowania aut i zdecydowanej reakcji policji czy straznikow miejskich. I tak mamy wszedzie porozwalane trawniki, parkowanie na zakazach, wszystko zastawione ze smieciarki nie moga wyniesc kubłów. Do strazy miejskiej nie ma nawet po co dzwonic bo jest ich za malo.

    • 20 6

    • Nie jest ich za mało. Wręcz przeciwnie.
      Są kraje ze na teren Starego Miasta wystarcza jeden człowiek.
      Wypisuje kwita lub wzywa lawetę.
      Sporadycznie.
      Gdyż kraje te stawiają na edukację społeczeństwa w ramach współżycia.

      Sytuacja z Szwajcarii.
      Zatrzymuje się przed przejściem.
      Stoi kobieta z 3-4letnia dziewczynką.
      Mówi do niej.
      -Popatrz samochód staną , możemy iść. Podziękuj Panu , że się zatrzymał.
      I razem machają do mnie.
      Wszyscy tam stają przed przejściem widząc pieszego, a pieszy z uśmiechem machając dziękuje.
      Dodam ze wszyscy jeżdżą z prędkością określona na znaku.
      Ale to lata edukacji tak w szkole jak w domu.
      I srogie kary dla niewyedukowanych.

      • 1 0

    • Ostatnio dłużej, siedziałam na Piwnej w ogródku i nie zgodzę się z tym, co piszesz. Straż Miejska pojawiała się wręcz regularnie, na początku nie dostrzegłam tego, ale potem rzucilo mi się to w oczy. Patrolowali cały czas ten rejon.

      • 0 0

  • Pięknie (1)

    piszecie o historii jarmarków, lecz ani słowa o tym, gdzie ludziska oddawali mocz i się wypróżniali. Moja klatka schodowa od zawsze była, podczas jarmarków, dokumentnie obeszczana i zafajdana ekskrementami. Ale o tym historia nie wspomni.

    • 31 3

    • Nie wpadliscie na to, zeby zamykać drzwi?

      • 11 3

  • Opinia wyróżniona

    (6)

    W połowie lat 90 wprowadziłem się na stare miasto. Na Szerokiej były dwa namioty. Na węglowym główna scena przy zbrojowni. Na topie była kukurydza z kejefsi z Długiej, hamburgery spod Jaszczura i ciuchy erbacher. Było straszne złodziejstwo. Gość, który sprzątał codzień wieczór jarmark znajdował masę portfeli. Na stoiskach był ciekawy jeszcze asortyment. Na starociach naprawdę nieźle perełki. Fajne to były jarmarki. Takie jak u Maryli. Naprawdę.

    • 23 9

    • Kolorowe Jarmarki to była piosenka Janusza Laskowskiego, nie Maryli (4)

      A poza tym to jarmark jest przereklamowany, zbyt długi i uciążliwy dla mieszkańców

      • 13 9

      • (3)

        Mówisz to jako mieszkaniec jakiej dzielnicy? Powiem Tobie, że większość mieszkańców głównego miasta mówi jedno: gdy kończy się jarmark robi się smutno i pusto.

        • 12 11

        • Bo wiadomo ze wakacje a co za tym i lato zbliżają się ku końcowi...

          • 1 2

        • Nie wiem z kim gadałeś, ale Cię okłamali! Większość, hahahahaha

          • 6 6

        • Zdecydowanie się zgadzam

          mieszkaniec

          • 1 0

    • Dla mnie jarmark to był zawsze targ staroci, omijałem budy. Przywoziłem moje skarby i wymieniałem lub sprzedawałem u kupców. Wiele perełek mojej kolekcji militariów jest z jarmarku lub dzięki ludziom tam poznanym. Pozdrawiam Gilusia i jego Tatę z Dobrej pod Bolesławcem. Niestety obecny jarmark to już nie tem klimat. Czasy inne ,ludzie nastawieni na plastik i kicz. Nie wszyscy ,ale większość. Widać to po stoiskach jak i ludziach przepływających przez Stare Miasto.

      • 2 0

  • Opinia wyróżniona

    Kazdy jarmark oczami (1)

    Dziecka i turystów jest fajny i zawsze się go mile wspomina dla miejscowych jest różnie ale patrząc z perspektywy lat zawsze wspominam fajnie dawne czasy z rodzicami na jarmarku dziś też z dziećmi choć nie chętnie ale idę (:

    • 39 2

    • Przenieść na Plac Zebrań!

      • 1 1

  • Od zawsze uwielbiałem klimat Jarmarku Dominikańskiego :) Niestety teraz króluje drożyzna ale za to odpowiada wyłącznie Rząd PiS. (8)

    Sam kiedyś handlowałem jako dzieciak `małymi modelarzami` i widać powoli że PRL wraca w postaci PiS=PRL bis.

    • 16 24

    • Gdańsk powinni znowu włączyć do IV rzeszy (7)

      Polska byłaby lepsza i nie musiałaby utrzymywać tego ścieku

      • 2 7

      • Jak na razie to Gdańsk utrzymuje PiSuar :) (2)

        • 1 3

        • Nie rozumiem, przecież pisuarów w gdańsku nie ma (dosłownie i w przenośni) (1)

          . najlepszy dowód to spróbuj się załatwić w trakcie plażowania albo spaceru lub spójrz na statystyki wyborcze

          • 4 1

          • Ja wiem co mówię płacą i wymagają

            • 1 1

      • Ale przecież Gdańsk nieoficjalnie należy do Niemiec... (2)

        Ponad połowa Gdańszczan sprzyja Niemcom, mamy tu pełno ich firm e zarząd miasta to już sama gloryfikacja wszystkiego co zza Odry pochodzi i całkowita negacja Polskości. Więc nie bardzo rozumiem logiki Twojej tezy. Może właśnie jest odwrotnie, może gdyby Gdańsk był polski to byłoby inaczej i sensowniej tak jak w innych miastach Polski... Tak jesteśmy dobrowolną, patologiczną kolonią a te jak wiadomo służą od zawsze do wyzysku i dojenia.

        • 6 2

        • Gdańsk to centrum polskiego patriotyzmu i żadni byli SBcy i komuniści z PiS swoją propagandą tego nie zmienią :)

          Piękny ten nasz tegoroczny Jarmark - byłem wczoraj i dzisiaj znowu się wybieram :)

          • 5 4

        • I dałem czadu do teraz mnie trzyma

          • 1 0

      • Gdyby tak się stało to miesiąc bym klęczał i się modlił z radości.

        Jak najdalej od polactwa.

        • 1 3

  • Opinia wyróżniona

    Tyle ciekawych informacji o historii Jarmarku. Fajny ten Gdańsk. I ciekawy artykuł. (1)

    Ale patrząc na obraz dzisiejszego miasta, łatwo można zauważyć, że się zmieniło na niekorzyść. Kiedyś jarmark był imprezą również kulturalną, z ciekawostkami ze świata, na miarę tamtych czasów ale jednak. A teraz? Każdy niech odpowie sobie sam.

    • 68 9

    • W sumie to nic

      Się nie zmieniło. Dziwy są inne rzeczy też

      • 0 0

  • Czyli narzekanie to jest tu w genach :O) (5)

    Nic się nie zmieniło!

    • 7 11

    • A taki ciekawy artykuł (3)

      • 2 0

      • artykuł ciekawy i to bardzo (2)

        ale czytając wpisy na tym portalu, zawsze mieszkańcom starego miasta wszystko przeszkadza, o ile to oni piszą...

        • 2 2

        • w połowie piszą trolle pokroju ługinowców, parkingowego czy konfy albo Januszów h

          • 1 1

        • Jakiego Starego Miasta????

          Głównego!!!
          A mieszkańcy mają prawo narzekać, bo ich pretensje są zasadne, i tyle.

          • 2 0

    • W genach niemieckich. Dzisiejsi rodowici gdanszczanie to przesiedlency zza buga po 2 wojnie swiatowej

      • 0 0

  • Karzel,blizniacy,czlowiek slon na jarmarku-beka...

    • 3 6

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane