- 1 Remont "Słoneczka". Będzie nowy wystrój (47 opinii)
- 2 Masz interes? Zostaw kartkę (118 opinii)
- 3 Całe Trójmiasto w strefie zakażenia ASF (259 opinii)
- 4 Reforma ortografii wymusi zmiany w miastach (187 opinii)
- 5 Od soboty spore utrudnienia na A1 (65 opinii)
- 6 Lody Miś były serwowane na ruinach zamku (107 opinii)
Hity i kity na Jarmarku św. Dominika
Kurtki z żagla, ceramika pokryta mlekiem czy nietypowe zabawki dla dzieci - w tym roku na Jarmarku św. Dominika pojawiło się trochę nowości, na które warto zwrócić uwagę. Nie brakuje też mniej wyrafinowanych rzeczy, obok których trudno przejść obojętnie. Przedstawiamy nasze hity i kity tegorocznego jarmarku.
Na tegorocznym jarmarku jest ponad tysiąc stoisk. Nie sposób więc wszystkich odwiedzić ani spamiętać, dlatego wybraliśmy trzy z nich, które przykuły naszą uwagę wyjątkowym towarem. Wszystkie rzeczy są wyprodukowane ręcznie według własnego pomysłu.
Fajans pokryty mlekiem
Wyrabiane ręcznie w tradycyjny sposób, bo na kole garncarskim, naczynia z gliny to na pewno jedno z tych stoisk, które warto odwiedzić na ul. Grobla III .
- Każda rzecz na stoisku jest ręcznie wyrabiana przeze mnie i mojego wspólnika w tradycyjny sposób na kole garncarskim - mówi Tymon Kokular z Lublina. - Wszystkie naczynia wyrabiane są z gliny pokrytej mlekiem, które nakładane jest przy dużej temperaturze, przez to wyroby są w środku ciemne. Dzięki takiemu "spalonemu mleku" nie używamy szkliwa, a naczynie nie przecieka, bo mleko zakleja pory. Możemy poczuć się jak nasi pradziadkowie, którzy pili z naturalnych glinianych naczyń.
Choć jak przyznaje zainteresowanie ceramiką z Lublina jest spore, nie przekłada się to na sprzedaż.
- Jest duże zainteresowanie, podobają się nasze produkty, ale nie sprzedają się jakoś szczególnie dobrze. Po raz pierwszy wystawiamy się na Jarmarku św. Dominika i nastawiamy się bardziej na reklamę, bo i tak najwięcej klientów mamy z zagranicy - dodaje Kokular. Tydzień po jarmarku jedziemy do Niemiec, gdzie nasze wyroby zostały docenione. Myślę, że w Polsce ludzie za bardzo przyzwyczaili się do kupowania tanich rzeczy w supermarketach.
Najtańsza rzecz to gliniany gwizdek za 15 zł, najdroższa - tzw. cebulak za 200 zł. Wszystkie wyroby, choć są z gliny pokrytej mlekiem, można myć w zmywarce. Mają też wszystkie niezbędne certyfikaty dla naczyń mających kontakt z jedzeniem.
Wigwam w mieszkaniu
Para projektantów i producentów z Trójmiasta wystawia swoje produkty na ul. Grobla I . To kolejne ciekawe połączenie pasji z wyczuciem rynku.
- W zeszłym roku nasz sklep miał inaugurację na Jarmarku św. Dominika. Dzięki kontaktowi z klientem wprowadziliśmy zmiany w asortymencie. Dziś zajmujemy się głównie produkcją pościeli dla dzieci, poduszek, wigwamów, wózków i domków dla lalek - mówi Adam Wośko z firmy Ajku.- Wszystko jest produkowane z certyfikowanej bawełny i szyte przeze mnie i moją partnerkę w Trójmieście. Jesteśmy nastawieni na sprzedaż internetową, tu jesteśmy dla promocji i bezpośredniego kontaktu z klientem. Póki co nasze towary cieszą się dużym zainteresowaniem na rynku niemieckim i holenderskim.
Najtańsza rzecz to korona za 30 zł. Najdroższy jest wigwam z podłogą za 280 zł.
Odzież wykonana z żagli
Jednym z najbardziej zadziwiających stoisk jest stragan olsztyńskiej firmy Old Sail na ul. Długie Pobrzeże . Firma rodziny Sebastiana Witkowskiego wystawia tam ręcznie szyte kurtki z używanych żagli. Pomysłu zapewne by nie było, gdyby nie... pradziadek.
- Jestem żeglarzem, ale z braku czasu nie pływam tak często, jak bym chciał - mówi Sebastian Witkowski z olsztyńskiej firmy Old Sail. - Jednak historia naszej marki, która teraz specjalizuje się w szyciu odzieży z żagli sięga kilku pokoleń. Wszystko zaczęło się od mojego pradziadka, który w okresie międzywojennym wyjechał jako młody chłopak do Szkocji. Zaciągnął się na statek i tam służył jako majtek w zamian za bilet. Następnie osiedlił się w Szkocji i zatrudnił się w żaglowni. Po wojnie wrócił do Polski i zmienił zawód na krawca. Biznes kręcił się z sukcesami do końca lat 90., a potem nastąpił zalew tanich ubrań z Chin.
Pięć lat temu w firmie Witkowskich pojawił się pomysł, by połączyć żeglarską legendę z talentem krawieckim i szyć ubrania inne niż wszystkie.
- Firma odrodziła się ok. pięć lat temu, kiedy tata wpadł na pomysł nietypowego wykorzystania żagli. W ten sposób nawiązał do tradycji dziadka - dodaje Sebastian Witkowski. - Szyjemy z żagli, które mają swoją historię, jak mówią żeglarze - są "przełopotane". Nabierają z czasem szlifu, gdzieniegdzie są przetarte, mają swoją duszę.
Żagle pochodzą z różnych jednostek, jednak nie to jest najważniejsze przy wyborze ich na przyszłą kurtkę czy torbę.
- Dla nas największe znaczenie ma gramatura żagla, bo nie może on być za gruby. Zresztą szycie kurtek z takiego materiału wcale nie jest proste. Ale mamy na to swoje sposoby, które są tajemnicą firmy - dodaje Witkowski. - Z każdego żagla wyciągamy to, co jest najciekawsze, każdy żagiel jest inny - każda sztuka odzieży jest wyjątkowa. Żagle wykonane są z materiału tzw. dacronu. Wiatr powoduje, że tworzą się w nim mikropory, co nadaje mu właściwości oddychających. Materiał jest odporny na lekki deszcz, jednak nie są to kurtki dla kogoś, kto chciałby żeglować w trudnych warunkach, a lifestylowe, dla miłośników niebanalnego ubrania.
Przedział cen zaczyna się od bawełnianych bluz z elementami żagla - 250 zł, a kończy się na kurtkach wykonanych w całości z tego materiału, których ceny zaczynają się od ok. 600 zł.
Tandeta, która kusi
Jak na porządny jarmark przystało, także i ten św. Dominika nie jest wolny od stoisk z tandetą. I tak jest od lat. Choć czas noży do ekspresowego krojenia kapusty czy wycinania różyczek z buraków już dawno minął, znaleźliśmy kilka stoisk oferujących nie mniej ciekawy asortyment.
W tym roku nasze zainteresowanie wzbudził np. obszyty materiałem szlauch ogrodowy, który można rozciągać jak gumę. Według sprzedawcy to hit w telewizyjnym sklepie. Sam wąż, w kolorach granatowym i zielonym, kosztuje jedynie 30 zł.
Nie sposób też obojętnie przejść obok stoiska ze świecami, które zapewne w zamyśle projektanta miały zdobić każde mieszkanie, jednak co do tego mamy spore wątpliwości. Cena - ok. 30 zł.
Kolejną rzeczą są wyjątkowo kiepskiej jakości odblaski - breloki. W cenie od kilku do kilkunastu zł.
Wydarzenia
Opinie (182) ponad 10 zablokowanych
-
2015-08-08 19:59
Wieś tańczy i sie bawi
- 8 5
-
2015-08-08 19:58
Wstyd z gośćmi chodzić po tym badziewiu,Adamowicz z miasta zrobił prowincjonalna wieś kiedyś można było sie porównywać moze do Piznania czy Wrocławia a teraz do Bydgoszczy nam blizej chociaż tam w centrum jest bardzo ładnie i widać ze urzędasy tam myślą nie jak w zasypiałem Gdansku
- 15 9
-
2015-08-08 19:57
Znoswu super ankieta pod przyvotowane wnioski. A gdzie opcja że byłem i nic mnie nie zaskoczyło?
- 13 0
-
2015-08-08 19:41
Kupiliśmy kilka używanych płyt winylowych, starą lampę i kilka ładnych przedwojennych talerzyków deserowych. Takie targi staroci mogłyby w Gdańsku odbywać się raz na miesiąc.
- 28 4
-
2015-08-08 19:22
kicz (1)
z roku na rok coraz gorzej kiedys to byly Jarmarki wiecej kiczu niz starego Jarmarku dobre tylko dla wczasowiczow
- 14 3
-
2015-08-08 19:30
Stoisko na ul.św . Ducha
Znakomite przyprawy,trudno dostępne w sklepach trójmiejskich.
- 2 3
-
2015-08-08 18:03
Jarmark Św. Dominika (2)
Kupa g..a i tandeta ... o to Jarmark Św. Dominika
- 300 52
-
2015-08-08 19:28
Tandeta...
..Z roku na rok coraz większa niestety..
- 29 4
-
2015-08-08 18:06
Czy Ja dobrze widzę gumowy rozciągany szlauch cena 50 zł ... buahahaha
nie dał bym za takie badziewie nawet 2.50zł ... lepiej pojechać do IKEI, OBI itp dostanie się o wiele lepsze produkty za dużo mniejszą kasę ... ludzie ten Jarmark to jakaś masakra- 37 7
-
2015-08-08 18:13
Od kilku lat jarmark, to hitowy kit ! (1)
- 112 14
-
2015-08-08 19:28
nie hejt
Mi osobiście brakuje rzemiosła (rękodzieła). Stoisk z regionalnym jedzeniem itd. Starocie to w większości imitacje. Jaramark jest ok bo miasto na tym zarabia i turyści zostawiają kase. No i można spotkać dużo sympatycznych Niemców.
- 12 6
-
2015-08-08 19:17
Jarmark tandety
- 27 8
-
2015-08-08 18:38
Jarmark 20 lat lemu (1)
Pamiętam Jarmark sprzed 25 lat - charakterystyczne budki w których sprzedawano niedostępne na co dzień produkty powodowały, że na JŚD czekało się od początku wakacji. Dziś Jarmark nie cieszy się renomą bo nie jest generalnie konkurencją dla sklepów internetowych i galerii handlowych gdzie można kupić wszystko. Mnie najbardziej uderza tandeciarstwo, zła organizacja i brak pomysłu na Jarmark na wyższym poziomie. Królowa śniegu by mi pewnie odpowiedziała: "Sorry taki mamy klimat"... Deprymujące
- 159 5
-
2015-08-08 19:11
25 lat temu to nie był jak napisałeś JśD tylko Jarmark dominikański..... więc już kłamiesz.... Co do reszty to OK! W dzisiejszych czasach jest on zbędny wszystko kupimy w necie a chińszczyznę mamy wszędzie w sklepach....
- 11 22
-
2015-08-08 18:59
Tak slabego jarmarku nie pamietam... (1)
a pamietam jarmarki na przestrzeni ostatnich 35 lat. Z kazdym rokiem jest coraz gorzej. Zalew chinszczyzny, coraz mniej straganow ze starociami i bibelotami. W tym roku to wrecz katastrofa. Dziadostwo i chinszczyna zdominowaly jarmark zupelnie. Szkoda...
- 39 13
-
2015-08-08 19:02
Pod rządami Peło wszystko jest Chińskie!!! Sejm senat i rząd!!!! Pamiętam jak na jarmarku można było kupić coś wyjątkowego a teraz??? Jedynie starocie jak ktoś lubi utrzymują ten bazar!!!!! Aby kupić nóż do warzyw nie muszę czekać na jarmark.......
- 8 7
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.