• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Husky, który uwielbia latać samolotami

Magdalena Iskrzycka
22 września 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

Latający pies w gdańskim Aeroklubie.


Wszyscy znamy historię psa, który jeździł koleją i Łajki, która poleciała w kosmos. Opowieści o niezwykłych psach jest wiele, bo to jedyne zwierzę tak silnie związane z człowiekiem. Jeden z nich ma jednak nietypowe zainteresowania. "Dzikun" rasy husky uwielbia... latać samolotami.



Czy pupil ogranicza Twoje pasje?

Ta historia opowiada o psie nieco innym niż wszystkie. Nie jest aż tak wierny jak przysłowie głosi, nie pilnuje zakupów pod sklepem, ani nie broni domu, nie zważając na niebezpieczeństwo. Jest za to niezwykle odważny i ciekawy świata. Gdyby urodził się jako owczarek, pewnie byłby ratownikiem lub towarzyszem osoby niewidomej, ale to husky, więc nade wszystko ceni sobie niezależność.

Jeśli taki "egzemplarz" trafi do przydomowego ogródka w charakterze żywej ozdoby, wynikną z tego tylko kłopoty. Rozkopany trawnik, ucieczki, hałasy w dzień i w nocy. Utrapienie właścicieli i koszmar spokojnego przedmieścia. Ten na szczęście trafił do ludzi, z którymi znalazł wspólny język i mógł stać się prawdziwym psim przyjacielem.

Dzikun, bo tak wabi się wspomniany zwierzak, od szczenięcia lubił podróżować. Z chęcią korzystał z komunikacji miejskiej, choć za SKM-ką nie przepadał. Nie miał nic przeciwko jachtom, promom i innym wodnym jednostkom do przemieszczania się, ale to co wyróżnia go spośród innych psów, to hobby lotnicze.

Razem z właścicielami spędza sporo czas na lotnisku Aeroklubu Gdańskiego. Dawno przyzwyczaił się do hałasu silników, wie też, że nie należy zbliżać się do śmigła, a gdy słyszy nadlatujący samolot, patrzy w górę, jakby to, że ludzie latają, było zupełnie naturalne i oczywiste.

Nikt nigdy nie starał się na siłę wsadzić go do kokpitu, ani nie przyzwyczajał do latania, czynności wydawałoby się dla psa niewyobrażalnej. Dzikun sam zdecydował, że chce wzbić się w powietrze i przekonał właścicieli do tego pomysłu metodą godną terrorysty. Po prostu wbiegł na drogę startową, choć wiedział, że na lotnisku ciężko o większe "przestępstwo" i nie chciał zejść, dopóki drzwi samolotu nie otworzyły się. Gdy kokpit stanął przed nim otworem, wskoczył do środka, jakby wsiadał do samochodu i tak zaskoczył załogę swoim zachowaniem, że zapadła szybka decyzja: "lecimy z psem".

Choć na pierwszy rzut oka czuł się niepewnie i podczas startu ze zdziwieniem spoglądał w tylne okno samolotu, zachowywał się zupełnie spokojnie, a po pewnym czasie najzwyczajniej w świecie zwinął się w kulkę i zasnął. To wydarzenie z pewnością dostarczyło więcej emocji ludziom niż psu, który od tamtej pory towarzyszy właścicielom wszędzie, gdzie z czworonogiem wybrać się można, nawet podczas mniejszych i większych przygód lotniczych.

Miejsca

Opinie (80) 7 zablokowanych

  • Na pokładzie zawsze trzeba mieć zaufanego mechanika...

    • 27 1

  • fajny film

    Świetnie zrobiona etiuda filmowa, sympatyczny Dzikun. I kotka nie zabrakło. Brawo.

    • 56 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane