- 1 Co się wydarzyło na lotnisku z piątku na sobotę (345 opinii)
- 2 Oszukane "30 stopni" w majówkę (32 opinie)
- 3 Miasto nie zgodzi się na budowę 10 bloków w miejsce Alfa Centrum (273 opinie)
- 4 W Oliwie kwitną wiśnie jak w Tokio (74 opinie)
- 5 "Majówkowa dyspensa": hit czy kit? (115 opinii)
- 6 Po ośmiu godzinach otwarto obwodnicę (366 opinii)
Ich mama i babcia prowadziła po wojnie bary w Oliwie
W powojennym Gdańsku jadało się cielęcinę, dziczyznę i ryby. Takie danie serwowane były w m.in. barze Zachęta w Oliwie, który w 1948 prowadziła pani Leokadia Kibler. - Mama żywiła żołnierzy wracających z Berlina i tak poznała drugiego męża. Pierwszy został zabity w Katyniu - mówi jej córka, pani Ewa.
- Zaraz po wojnie babcia przyjechała razem z bratem z Kalisza do Gdańska - mówi wnuczka Dagmara.
- Już nie pamiętam, jak to się stało, że mama zaczęła prowadzić bar Zachęta - przyznaje pani Ewa, córka pani Leokadii. - Ale pamiętam, że żywiła tam żołnierzy wracających z Berlina, którzy stacjonowali przy ul. Obrońców Westerplatte oraz nauczycieli. Tam mama poznała drugiego męża, bo pierwszy był jednym z oficerów rozstrzelanych w Katyniu. W barze stołowało się również grono pedagogiczne - rodzina państwa Mamuszko oraz osoby z prezydium Gdańska, zapamiętałam jedno nazwisko - Miklas [może chodzić o II sekretarza Komitetu Miejskiego - red.], ale syn, nie znalazł nic o nim w internecie.
Co jadało się w barze Zachęta?
- Zgłębiłem troszeczkę menu, które było w powojennym Gdańsku, to, co jadało się w barze babci i na terenie całego miasta. Lubiana była cielęcina i dziczyzna oraz dary lasu, jak grzyby, podroby i nasze ryby dorsz, śledź, flądra - to była podstawa kuchni rybnej - opowiada wnuk Michał.
Potem przyszły lata 50. i komuniści zabrali lokal. Przez chwilę pani Leokadia z mężem prowadzili Bar pod Setką na skrzyżowaniu Obrońców Westerplatte i Wita Stwosza, a potem otworzyli sklep kolonialny na pętli w Oliwie.
Potem się przebranżowili i w mieszkaniu przy Grunwaldzkiej 499, w którym obecnie mieszka pan Michał, prowadzili przez lata zakład kaletniczy.
- Ojciec zobaczył przez okno kobietę, która szła z torbą na ramieniu, wtedy mówiło się torba przemysłowa. Usiadł, uszył taką samą i tak się zaczęło - wspomina pani Ewa, która od 45 lat prowadzi punkt z pamiątkami na ternie ogrodu zoologicznego.
Natomiast wnuki poszły w ślady pani Leokadii i od "zawsze" działają w branży gastronomicznej.
- 20 lat temu otworzyliśmy smażalnię ryb w Jelitkowie, ale pięć lat temu musieliśmy opuścić miejsce. Teraz prowadzimy smażalnię Dorsz i Przyjaciele w Sopocie przy hotelu Chińskim - mówi pani Dagmara.
- Mamy taki pomysł, by w nowym biurowcu, który powstanie w miejscu baru, wynająć lokal i kontynuować tamtejszą tradycję kulinarną - opierać się na menu powojennego Gdańska, z delikatnym twistem, jak to teraz jest modne. Oliwa mocno się zmieniła, dobrze byłoby zachować dawny element - dodaje pan Michał.
Obecnie trwają rozmowy z Moderną, deweloperem, który buduje w tym miejscu biurowiec.
Opinie (160) 10 zablokowanych
-
2020-11-08 20:45
Opinia wyróżniona
Bar w Oliwie
Pamiętam,napewno jadłem tam taka zupę z płuckami, na deser ryż ze śmietaną posypany cynamonem.I Panią Ewę też pamiętam,pozdrawiam. Jurek z Oliwy,teraz z Hanoweru.
- 8 4
-
2020-11-08 23:28
Opinia wyróżniona
Menu powojennego Gdańska
Kontynuacja tradycji - świetny pomysł! Gdańsk potrzebuje restauracji oferującej coś innego niż wszechobecne burgery, pizza czy pierogi. Będę odwiedzać
- 11 2
Wszystkie opinie
-
2020-11-08 12:16
(2)
Super historia i super rodzina :) szczerze życzę powodzenia, szczególnie w tych trudnych czasach - dla gastro i nie tylko.
- 121 6
-
2020-11-12 13:48
Niestety przez politykę naszego miasta bary w Oliwie
Znikną i pozostanie tylko historia
- 0 0
-
2020-11-09 08:02
Dorsz i Przyjaciele w Sopocie
Sowa i Przyjaciele w Warszawie
ciekawe ciekawe ....- 2 0
-
2020-11-12 10:31
ukochnay bar
To mój ukochany bar z okresu dzieciństwa a nawet kilka lat temu można tam było zjeść przyzwoity obiad domowy. Szkoda, że zniknął, ale liczę na równie fajny bar czy restaurację w nowym miejscu.
- 1 0
-
2020-11-09 09:39
pamiętam starą Oliwę lat 50 (2)
Chodziłem z babcią do tego baru. Mieszkaliśmy na ul. Mściwoja. Chodziliśmy też do restauracji na dworcu w Oliwie.
Lubię Oliwę i mile wspominam stare czasy.- 6 0
-
2020-11-09 16:23
Czy wtedy w Oliwie mieszkali jeszcze gdzieś Niemcy? (1)
- 0 0
-
2020-11-11 12:58
Mieszkali
Nie tylko w Oliwie nawiasem mówiąc, jeszcze w latach 80 wyjeżdżali na pochodzenie do RFN.
- 0 0
-
2020-11-09 14:07
A dlaczego w Poznaniu nie bylo partyzantki? (1)
- bo to bylo zabronione!
- 2 2
-
2020-11-11 12:57
Mieli 10 minut na spakowanie się i wyjazd do GG
Przy czym wszystko musieli zostawić w najlepszym porządku wraz z kluczami w drzwiach.
O Takich rzeczach trzeba kręcić filmy za pieniądze Polaków.- 1 0
-
2020-11-08 15:27
Po znajomości z władzami PRL to można było dostać dobry etat w sektorze państwowym. (3)
Tzw. prywaciarze nie byli hołubieni przez system. W latach 50-tych upaństwawiano prywatne firmy, były domiary podatku. Potem było lepiej. Na swoim trzeba było pracować, a nie tylko przychodzić do pracy. Ten sektor był ograniczany np. w firmie prywatnej mogło być zatrudnionych tylko 9 osób.
- 17 0
-
2020-11-08 15:31
Trzeba było dawać łapówki. (2)
Tak tak, łapówki. I to grube jak na ówczesne zarobki.
Mój ojciec np musiał dać 30.000 zł w 1970 roku /!/ za to by mógł przejąć suterynę - sklep warzywny po poprzednim właścicielu, który odszedł na emeryturę, za prawo najmu od gminy dla jasności.
Nie jedna willa do dzisiaj stoi, którą zbudowano za łapówki /i/ z czasów PRL- 9 1
-
2020-11-08 23:18
Suterynę? Ha ha ha (1)
- 0 3
-
2020-11-11 12:54
Nie znasz życia.
Ni znasz historii.
- 0 0
-
2020-11-09 12:29
A nikt nie pamięta knajpy :Kameleon: ? (2)
- 1 0
-
2020-11-10 23:28
Kameleon a pozniej Kamel. Byly tam dancingi,
Orkiestra grała na żywo na podescie, kelnerzy w eleganckich muchach, białych koszulach, kelnerki w miniówach i z ,, bufetem,, na wierzchu, szatnia z numerkami, babcią klozetowa...To były czasy. Tęsknota i aż łza się w oku zakreciła....
- 2 0
-
2020-11-10 04:46
A Oliwską pamiętasz?
- 1 0
-
2020-11-09 09:06
Niech kwitnie bar Rożno w Oliwie. To jest Zabytek Kultury Pierwszej Klasy. (2)
A nawiasem to ta dobudowa do Przychodni to architektoniczna porażka. Nijak się ma do oliwskiej architektury.
- 6 0
-
2020-11-09 10:53
Pętla Czasu (1)
To swoisty wehikuł czasu, ostatni bastion czasów minionych... Szaszłyk to klasyk, kto go nie jadł - nie zna smaku życia ;) Pozdro dla Ekipy
- 0 0
-
2020-11-10 14:03
Maciek jeszcsze zyje?
I wciąż jest taki oblesny ? Dawno nie byłem na szaszłyku z piwem, to nie wiem
- 0 0
-
2020-11-08 23:36
POKOmony wyburzaja oryginalna substancje miasta. (2)
Po to aby deweloper mógł postawić betonowo-szklany klocek i zarobić i dać działkę POd stołem
- 8 4
-
2020-11-09 17:13
Artykuł wpisuje się w działania PR dewelopera
Będzie prawie jak dawniej. Kulturowi spadkobiercy powojennych restauratorów będą prowadzić w nowo otwartym biurowcu lokal gastronomiczny- jakże silnie działający element nostalgii. Starą tkankę budowlaną trzeba było zastąpić czymś lepszym - i dopiero wtedy może odżyć duch miejsca. Bardzo przewrotne, ale w sumie wyjątkowo sprytne zagranie!
- 1 0
-
2020-11-08 23:56
Nie wypluwaj tabletek i nie czytaj pasów tv neokomuna
- 1 2
-
2020-11-08 17:47
Buahaaa co za brednie ze jadalo sie wtedy cielecine,ryby itp.taaa co jeszcze moze krewetki i kawior. (4)
Ludzie jedli kartof,kapuste,zsiadle mleko i jajka bo byla bieda a nie jakies brednie.w niedziele co bogatsi kure.tyle w temacie barany naiwne
- 25 15
-
2020-11-08 18:15
Ryby w czasach PRL były tanie. Bo Bałtyk był czysty. (2)
Dorsz bez głowy kosztował 2zł/kg. Bochenek chleba 4zł. Ty piszesz bzdury.
Porównaj dzisiejsze ceny. Chleb 2,59 zł, dorsz 40 zł.- 12 2
-
2020-11-09 12:08
Przestan sie osmieszac - dorsz czy inna ryba za dwa zlote,
- 1 2
-
2020-11-08 20:32
ale nie w lokalach gastro
on ma rację, kotleta mieli ludzie raz na tydzień a w niedzielę rosół i to nie wszyscy.
Kaszubi nosili do stoczni kanapki ze "schabowymi" czyli chleb z plackiem ziemniaczanym, na wsi była jeszcze większa bieda jak w mieście.
Niektózry marzyli o tym... By raz zjeść całego kurczaka z rożna, bez chleba.- 7 0
-
2020-11-08 23:10
Sam jesteś baran. Na Stogach, w Brzeźnie itd szło kupić cudowne rybki-nie ochłapy jak teraz. Trzeba było ruszyć zad, anie leżeć zapitym winem z Dagomy
- 4 1
-
2020-11-08 15:22
Jadło się pyzy, kaszankę i chlało wódę, jak się miało pieniądze, obrączkę czy zegarek. (6)
Później co niektórzy leżeli na schodach a inni tłukli się na pobliskim placu leżącym na małej uliczce Salwator, - aż zęby latały w powietrzu, tak to wyglądało.
W swoim czasie PZPR zaczęła ograniczać tego typu przybytki
Mówię o restauracji Morze Czarne z ulicy Biskupia Góra nr 4
- Możecie ją wziąć za lokal przykładowy tamtych czasów.- 13 1
-
2020-11-08 15:49
Takich przybytów był mało. (2)
We większości były to porządne lokale.
- 1 2
-
2020-11-08 15:54
Newska? "Totolotek"? Cyganeria? Wiking? Gedania ? Twist? Pod Wieżą? Pod Kominkiem? a może Zefirek, albo Passat? (1)
Spokojnie to było w barze mlecznym Ruczaj. - Nie istniejący vis a vis Żaka / Starego.
ave Adria - Orunia.
Jeden tylko K. z Biskupiej za awanturę z kierownikami - braćmi / Wenus na Chemie dostał 3 lata a milicja na miejscu tak go spałowała, że plecy całe były zmasakrowane - dosłownie.- 5 2
-
2020-11-09 12:04
"Kotwica" w Gdyni. Ale jeszce gorsze od Kotwicy byl taki bar piwny obok hali w Gdyni.
- 1 0
-
2020-11-08 15:41
Jaaaa (1)
Tylko na Biszopsbergu ostalo się ostatni prawdziwi bówkowie i Motlauspuckerzy!
- 2 3
-
2020-11-08 15:50
Pewnie nie tylko na Biskupiej...
- Idź i zobacz galerię - jak niżej napisałem, jest co oglądać.
Są i zdjęcia z Salwatoru...- 0 2
-
2020-11-08 15:48
Na stronie stowarzyszenia Biskupia Górka pl - które jest zaprzyjaźnione z Trojmiasto pl - Krystyna E.
Jest tam galeria zdjęć m.in są zdjęcia ze sklepu Płatek -od dawna nie istnieje, na lewo od tego sklepu zobaczycie schody i wejście do restauracji Morze Czarne, istniała od przed wojny do lat 60
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.