- 1 Rozwód Koalicji Obywatelskiej z Dulkiewicz? (180 opinii)
- 2 Gdynia ma dwóch nowych wiceprezydentów (278 opinii)
- 3 Tony kokainy w Gdyni. Mówili, że to kreda (78 opinii)
- 4 Zuchwała kradzież w sklepie budowlanym (41 opinii)
- 5 Kolejny pożar aut w Gdańsku. Podpalenie? (95 opinii)
- 6 Kiedy otwarcie Kauflandu w Gdyni? (207 opinii)
Jak to się robi: tak działa zakład utylizacyjny
Cztery kilometry taśmociągów przenoszą ok. trzystu ton śmieci dziennie.
Według popularnej opinii wszystkie śmieci, posortowane i nieposortowane przez mieszkańców i tak trafiają na jedną hałdę. To nieprawda: wszystkie są sprawdzane i przesiewane przez ludzi i maszyny. Zobacz jak pracuje Zakład Utylizacyjny w Szadółkach.
W hali sortowni znajduje się około czterech kilometrów taśmociągów, po których podróżuje około trzystu ton śmieci. Zanim śmieci trafią do brzuchów maszyn, najpierw przechodzą przez kabinę preselekcyjną, w której pracownicy wybierają zbyt duże i niebezpieczne odpady. W kolejnej kabinie śmieci są również sortowane ręcznie. Co ciekawe, dzięki wydajnej wentylacji, w kabinach panują całkiem komfortowe warunki pracy.
Zobacz nasz wideoporadnik o segregacji śmieci.
Następnie do gry wchodzą automaty. Separatory ferromagnetyczne oddzielają metale żelazne, zaś metale kolorowe wybierane są przez separatory prądów wirowych. Separatory balistyczne, wyglądające jak wielkie wirówki z sitkami, oddzielają tak zwaną frakcję przestrzenną od odpadów płaskich (na przykład zgniecione kartony). Opakowania PET trafiają do perforatorów, gdzie są przebijane, a następnie prasowane w sześcienne klocki.
Odpady biodegradowalne trafiają do kompostowni tunelowej, gdzie spędzają około trzech tygodni. Po tym czasie przenoszone są na plac, gdzie dojrzewają od ośmiu do dziesięciu tygodni. Efektem końcowym jest tak zwany stabilizat, który jest niemal bezwonny.
Odpady wielkogabarytowe trafiają do specjalnej maszyny, która przypomina wielki młynek do mięsa. Tapczany i szafy rozrywane są tam w strzępy.
Zakład Utylizacyjny posiada własną bioelektrownię, która spala gazy powstające w wyniku rozkładania się śmieci. Elektrownia zaspokaja w pełni zapotrzebowanie zakładu na energię elektryczną i cieplną.
Najwięcej problemów sprawiają pracownikom zakładu szkodniki: szczury oraz ptaki spokojnego żeru, przede wszystkim mewy. Z gryzoniami walczy się za pomocą trutek. Mewy zaś odstrasza zastęp sokołów i jastrzębi pod dowództwem sokolnika Marka Bazydło.
- Mewy i rybitwy, choć w środowisku naturalnym nie mają do czynienia z sokołami, mają wdrukowaną reakcję ucieczki na widok charakterystycznego kształtu drapieżników - mówi Marek Bazydło. - Co ciekawe, nasze sokoły nie atakują mew. Wystarczy że latają w pobliżu. To niestety trochę walka z wiatrakami, bo zwłaszcza w okresie zimowym, siła głodu jest większa i ptaki wracają na żer.
Jak się produkuje puzzle i gry planszowe?
Nawarzyłeś piwa? To je teraz wypij!
Tak powstają lodowe smakołyki.
Miejsca
Opinie (71) 2 zablokowane
-
2013-11-10 11:12
Wystarczy, ze czuje jak działa...nie wyobrażam sobie tam pracy czy wizyty...towarzyskiej
- 25 2
-
2013-11-10 11:08
Miejmy nadzieje, że
zakład utylizacji odpadów po naprawie kompostowni nie będzie już tak zatruwał nam życia swoimi zapachami na Szadółkach, które docierają na gdański Chełm
- 49 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.