- 1 Nie będzie lepszej segregacji - będą kary (206 opinii)
- 2 Śmierć Adamowicza. Wyrok ws. finału WOŚP (96 opinii)
- 3 Napad na bank czy głupi żart? (86 opinii)
- 4 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (684 opinie)
- 5 Remontują, zamiast wyburzyć. Dlaczego? (108 opinii)
- 6 Były wiceprezydent Gdańska skazany (195 opinii)
Jednocześnie zamilkły wszystkie telefony i telefaksy, zamknięto porty, lotniska i przejścia graniczne. Godzina policyjna obowiązywała od 22 do 6 rano. Aby móc bezpiecznie przemieszczać się z jednego miasta do drugiego, potrzebna była przepustka. Rozpoczęły się internowania działaczy "Solidarności", przeszukiwano domy, pomieszczenia, w których mogły znajdować się jakiekolwiek materiały solidarnościowe.
Ulice patrolowane były przez ZOMO (Zmotoryzowane Odwody Milicji Obywatelskiej).
- Kiedyś widziałam, jak bili jednego chłopca, ponieważ nie chciał im pokazać swojego dowodu - opowiada Ludwika Kierończyk, emerytowana nauczycielka - Mnie również raz wylegitymowali. Nie wiem dlaczego. Najbardziej utkwił mi w pamięci wieczór, kiedy wracałam z pracy do domu. Trafiłam w sam środek strzelaniny. Naokoło sami uciekający ludzie. Wszyscy rzucali kamieniami w milicjantów, potworny huk i zgiełk. Ale nie bałam się. Teraz staram się raczej o tym nie myśleć...
Zatrzymania i aresztowania były na porządku dziennym. Legitymowano wszystkich przechodniów.
- Myślałem, że skoro mam przepustkę, to będę mógł spokojnie chodzić po mieście. Pracowałem w centrum Gdańska, obok Domu Prasy, a mieszkałem we Wrzeszczu. Mimo to, zostałem zatrzymany. ZOMO-wcy zabrali mi dowód i wepchnęli do samochodu. Bałem się strasznie. - wspomina Kazimierz Spójna, emeryt - ale udało mi się uciec. Wykorzystałem moment, kiedy jednego z milicjantów przy mnie nie było. Drugiemu powiedziałem, że muszę na chwilę wyjść i pobiegłem ile sił w nogach. Potem w kolegium bardzo długo starałem się odzyskać swój dowód. Oddali mi go w końcu, ponieważ niczego na mnie nie mieli. Do dziś przechowuję cały plik papierów z tamtej historii.
Stan wojenny tkwi w pamięci wielu mieszkańców Gdańska. Większość jednak niechętnie opowiada o tamtych wydarzeniach.
- nie mam ochoty o tym rozmawiać, "zbyt dużo narozrabiałem" Pracowałem wtedy w Zakładach Elektromontażu. Pamiętam, jak staliśmy całą grupą pod Zieloną Bramą, a przed nami mnóstwo uzbrojonych ZOMO-wców. Zatrzymali niewinnych przechodniów, bili ich. Rzucaliśmy, czym popadło, kamieniami, cegłamiwspomina Władysław Zieliński. - przykro się na sercu robi, jak sobie o tym przypominam. Tym bardziej, że po jednej z takich strzelanin, omal nie spłonał mój dom. Jedna z rac utkwiła w dachu, ale udało nam się jakoś ugasić. Ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia, co ja. Nie było wesoło, ale czasami wracam wspomnieniami do tamtych czasów.
- Byłam wtedy pracownicą Rafinerii Gdańskiej - wtrąca żona pana Władysława - Któregoś dnia, w najmiej spodziewanym momencie, napadli na nas. Walili w szyby pałkami, łomami, kazali nam schodzić z czwartego piętra na kolanach! Wiem, że jedna z dziewczyn doznała załamania nerwowego, długo leczyła się po tamtych przeżyciach...
Opinie (43)
-
2004-12-14 12:00
Nie, jestem na przepustce
- 0 0
-
2004-12-14 11:34
Scacha
uciekłeś ze Srebrzyska?
- 0 0
-
2004-12-14 08:28
A ty scacha to się lecz - jak najszybciej !
- 0 0
-
2004-12-14 00:56
To już 23 lata. Jak ten czas mija.
11 grudnia zakończyliśmy strajk okupacyjny na uczelni, 13 wprowadzono stan wojenny, a 15 walczyliśmy na ulicach Gdańska z ZOMO. Dworzec przechodził kilka razy z rąk do rąk, dopóki nas gazem i pałkami nie rozgonili.
I tak przez wiele miesięcy. Ile razy legitymowali, spisywali, dostało się pałą po plecach i nie tylko.
Było takie zdarzenie: ZOMO obstawiło przystanek Gdańsk Stocznia i kolejka SKM tam się nie zatrzymywała. Wsiadaliśmy w Gdańsku Głównym, przejeżdzając koło Stoczni otwieraliśmy okna i skandowaliśmy głośno "Gestapo, Gestapo", na Politechnice przesiadaliśmy się w SKM w stronę Gdańska i ... tak przez kilka godzin.
Na uczelnię pozwolono nam wrócić dopiero w lutym. Na pierwszy wykład przyszedł dziekan i rozpoczął rozmowę z nami od słów: "Proszę Państwa mamy wojnę. Nie wiadomo tylko kiedy i komu zabrzmią fanfary zwycięstwa."
Potem było bieganie z ulotkami, spotkania, manifestacje itd... można by opowiadać i opowiadać.
Dzisiaj prowadzimy normalne życie, nie czujemy się jacyś lepsi, że braliśmy w tym udział. Jak czytam i słucham wypowiedzi "kombatantów tego okresu" to się tylko uśmiecham. Ani mnie, ani moim znajomym nie zależy na rozliczaniu chłopaków z ZOMO czy ludzi odpowiedzialnych za stan wojenny.
Nam pozostała pamięć o tamtych dniach, egzemplarze plakatów i ulotek na dnie szuflady, trwające do dziś przyjaźnie; A o wydarzeniach - zapis w kartach historii.- 0 0
-
2004-12-13 23:04
Komuchy i Kleruchy to miot tej samej juchy!!!
- 0 0
-
2004-12-13 23:03
Solidarność już od lat 80 prowadziła operację proamerykańską
Zresztą fundusze CIA były spore. Papież ten sporo namieszał, szkoda że przeżył atak KGB. Bohaterzy w słusznej sprawie siedzą teraz cicho i mają wszystko głęboko po same nogawki.
- 0 0
-
2004-12-13 22:58
Baja...
Czesi to wywalili na początku SBków, ale już ich wszystkich poprzyjmowali z powrotem. Płacą im sowite emeryturki, bo inaczej SBcy zorganizowaliby najlepszą mafię na świecie.
- 0 0
-
2004-12-13 20:38
Bzdury
Byłem "ZOMO-wcem" i walczyłem na ulicy o własne życie a nie o PRL. Bzdury wipisujecie! Bajki i legendy - byłem w Rafinerii i nie widziałem nikogo schodzącego z czwartego piętra na kolanach. A tak po za tym, to ani mieszkania ani renty ani żadnych przywilei.
- 0 0
-
2004-12-13 20:21
Racja !
Były telexy !- 0 0
-
2004-12-13 17:41
bezimienny tchórzu,
widzisz, taka jest różnica między nami, że ja choć mam odwagę się podpisać, a gdybyś jeszcze przeanalizował to, co napisałam, to byś dostrzegł, że nie pałam żadną nienawiścia. To raczej tacy jak ty zieją nienawiścią do byłej i obecnej opozycji.
Nie będę się spierać o te odszkodowania, bo nie mam pewności. Po prostu nie słyszałam o takich szopkach, ale...może faktycznie jakieś śmieci się upominały o odszkodowanie.
Jednak wkurza mnie bardzo, jak tchórzliwe dupki wytykają tym, którzy z narażeniem własnego życia, zdrowia, a często życia rodzinnego (ukrywanie po dziurach, strychach i piwnicach, wywalanie z pracy z wilczym biletem), że robili źle, że powinni inaczej, że nadal stanowią OPOZYCJĘ w stosunku do TEJ SAMEJ KOMUNY (Kwach, Miller i jeszcze paru).
Pewnie, że opozycja popełniła błędy, bo gdyby jak Czesi wywalić wszystkich czerwonych z zakazem piastowania publicznych stanowisk, to dziś byłoby inaczej...tylko, czy byłoby to możliwe bez rozlewu krwi? Wątpię.
Odnoszę wrażenie, że niektórym zwyczajnie TĘSKNO DO PRL-u i stąd ta amnezja. A pożywką staje się fakt, że niestety, w opozycji oprócz tych licznych, którzy weszli świadomie jako szpicle, znalazło się też nie mało pazernych na waaadzę i kasę. Jest więc okazja do plucia równo po wsiem: wszyscy nakradli, wszyscy niewiele warci i.t.d. Otóż NIE WSZYSCY, ja przynajmnie w to wierzę, bo nie mogę być do cholery wyjątkiem w tym kraju!- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.