• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kamiński przejdzie plażą z niepełnosprawnymi

Michał Sielski
16 kwietnia 2011 (artykuł sprzed 13 lat) 
Marek Kamiński przejdzie plażą z oponami, pozostali uczestnicy marszu mogą po prostu zrobić sobie spacer. Marek Kamiński przejdzie plażą z oponami, pozostali uczestnicy marszu mogą po prostu zrobić sobie spacer.

"Marsz na zdrowie" zacznie się w Gdańsku, a skończy na granicy Sopotu i Gdyni - ze względu na ukształtowanie terenu, dalej niepełnosprawni nie przejdą.



Często spacerujesz po trójmiejskich plażach?

Marsz organizuje Fundacja Marka Kamińskiego - podróżnika, zdobywcy biegunów. W niedzielę 17 kwietnia o godz. 12 zacznie się on na plaży przy molo w Brzeźnie.

- Marek Kamiński będzie szedł z oponami samochodowymi przyczepionymi do pasa sznurem, z którymi trenował przed wyprawami na bieguny. Trasa wieść będzie plażą oraz asfaltową promenadą - mówi Karolina Grudzińska z Fundacji Marka Kamińskiego.

Koniec marszu, w którym może wziąć udział każdy, nastąpi przy granicy Sopotu i Gdyni - przy potoku Swelina. Tam właśnie kończy się droga, nie tylko asfaltowa, ale również przejście możliwe dla niepełnosprawnych.

- Nie ma tam jeszcze ścieżki, bo po stronie Gdyni brzeg w tym miejscu jest wyższy i zniszczony. Wieczorem w galerii Debiut porozmawiamy wspólnie jak rozwiązać ten problem. Chcemy przecież mieć ścieżkę spacerową dla niepełnosprawnych i nie tylko - mówi Sławomir Kitowski, prezes Towarzystwa Przyjaciół Orłowa.

Prace nad stworzeniem ścieżki trwają już w Urzędzie Morskim, pod którego jurysdykcją są brzegi morskie, ale na razie z Sopotu do Gdyni nie da się łatwo przejść. Dlatego organizatorzy marszu chcą zwrócić uwagę na infrastrukturę nadmorską i ocenić jej przystosowanie dla osób niepełnosprawnych.

Spacer ma zakończyć się ok. godz. 15 na wysokości klubu Koliba. Po jego zakończeniu odbędzie się ognisko oraz koncert bębniarski. Na godz. 18 w Galerii Debiut w Gdyni Orłowie (ul. Orłowska 8 zobacz na mapie Gdyni) odbędzie się projekcja filmu "Ekspedycja Wisła", a Marek Kamiński opowie o dwukrotnej podróży kajakiem od źródeł Wisły do jej ujścia.

Wydarzenia

Trójmiejski Marsz na Zdrowie

zajęcia rekreacyjne

Miejsca

Zobacz także

Opinie (99) ponad 20 zablokowanych

  • Do głupawych komentarzy (3)

    Możecie sobie pisać te prymitywne komentarze do bólu. Zabawne jest to, że wy nigdy nie przeżyjecie tego co ten człowiek. I dobrze wiecie, że to wy przegraliście swoje życie siedząc na tyłku. Jedyne na co was stać to oglądanie ogłupiającej TV/pisanie debilnych komentarzy na necie i podobne "rozrywki" wy moi polakowie......

    • 13 9

    • Kuba, a skąd wiesz? Pracowałam u pana Kamińskiego po tym, jak bardzo, bardzo dużo w życiu przeszłam. Straciłam kogoś z rodziny, po blisko dziesięciu latach ciężkiej choroby (przez te dziesięć lat opiekowania się tą osobą). Pracę w fundacji podjęłam, bo czułam potrzebę pomagania innym, potrzebującym (może też dlatego, że mi wiele osób pomagało, gdy przeżywałam swoje ciężkie chwile). Harowałam podczas organizowanych przez fundację imprez promocyjnych (cel: promocja pana Marka, niestety; o niepełnosprawnym chłopaku, który płynął z nim kajakiem zabronił pisać do mediów, choć to był najciekawszy członek całej wyprawy). Po przepracowaniu odpowiednika dwóch etatów (płatne z jeden) nie usłyszałam nawet "dziękuję". Pan Marek nie miał nawet odwagi osobiście mnie zwolnić, tylko wysłał kogoś ze swoich pracowników. Usłyszałam "nie tego się spodziewaliśmy, do widzenia, proszę zabrać swoje rzeczy i w ciągu pół godziny opuścić miejsce pracy".

      Nie mam żalu o to, że mnie zwolnił (może już nie miał kasy, może już nie potrzebował), ale o formę. Ktoś, kto tyle gada o ważnych rzeczach w życiu powinien mieć odwagę cywilną i umieć rozmawiać z innymi, nawet o trudnych sprawach.

      • 0 0

    • Testoviron to Ty?;> (1)

      j.w

      • 3 0

      • no gdzie tam

        Testo by powiedział "polskie rhobaki" i dał wykład o tym, że "kibel to jest taki obiekt, z którego się wody nie pije"

        • 2 0

  • w życiu piękne są takie chwile

    Pozdrawiam wszystkich uczestników :). Też byłam i opony ciągnęłam.
    Pogoda była cudowna, spacer brzegiem morza bardzo relaksujący, twarze uśmiechnięte, rozmowy sympatyczne, czułam się w tamtym momencie szczęśliwa... A jar Sweliny to skądinąd moje magiczne miejsce.
    W życiu piękne są takie chwile.

    • 1 0

  • Nie było lansu !!! (1)

    Byłam, opony (ciężkie ) i bez logo rzekomego sponsora ciągnęłam, wbrew opiniom wolontariusze i organizatorzy nie wyglądali na zmaltretowanych i wykorzystywanych.
    Świetny pomysł, organizacja, czekam na następną tego typu imprezę.
    Pozdrawiam wszystkie zaprzęgowe uczestniczki i uczestników.

    • 2 1

    • Publicznie nigdy nie wyglądają. Ale pracowałam przy akcjach fundacji i powiem ci, że dopiero w kulisach można usłyszeć, co naprawdę myślą pracujący tam ludzie. Ja też uśmiechałam się do kamer, przepraszałam w imieniu fundacji, namawiałam sponsorów - bo tego ode mnie oczekiwano. Ale wynagrodzenie nie było takie, jakie miało być. I na koniec nawet "dziękuję" nie usłyszałam. Co dziwniejsze, wcześniej i później pracowałam dla wielkich firm, niby tych wyzyskiwaczy z zachodu. I dla małych polskich przedsiębiorców. I oni jakoś podziękować za ciężką prace potrafili, łatwiej im to przychodziło niż p. Kamińskiemu, który lansuje się na takiego niemal świętego.
      Przykre to jest.

      • 1 0

  • Ten to ma parcie na szkło (6)

    ...

    • 51 26

    • jak znałbyś M. Kamińskiego to wiedziałbyś, że jest daleki od parcia na szkło (3)

      facet ma swoją firmę, ma swoje pasje i swoje filozofie
      przy tym pomaga innym ludziom
      tylko chwalić

      • 10 7

      • do znawcy (2)

        to widać, że Ty nie znasz M. Kamińskiego osobiscie:) ma bardzo parnie na szkło, ludzie z Fundacji odwalają za niego robotę a nawet nie usłyszą dziękuje wiecznie tylko z***y dostają za wszystko, generalnie ten Pan myśli, że wszystko się kręci wokół niego, że jest najlepszy, a ma zerowy poziom empatii

        • 7 3

        • no wiesz - parcie na szkłoto widze u Ciebie -zaistnienie przez oczernianie ludzi, którzy nie moga odpowiedzieć. (1)

          co do parcia u niego - to kazdy może ocenić po tym jak często przy jakich okazjach widzi Kaminskego na szkle. ja widzę go od czasu do czasu przy ciekawych akcjach. co do pracy w fundacji to pod przymusem tam nie pracują chyba? i nie pracują dla niego tylko dla ludzi więc o co chodzi?

          • 1 2

          • Ale to on jest szefem. I jako szef ma też swoje obowiązki, z których się nie wywiązuje.

            A swoją drogą, wystarczy spojrzeć na film dokumentalny z ekspedycji Wisła - płynęła grupa młodzieży, płynął niepełnosprawny chłopak, a w filmie przez 90% czasu widać tylko p. Kamińskiego. To JEST akurat rzeczywiście to, co nazywa się parciem na szkło. I egocentryzm.

            Nie twierdzę, że p. Kamiński nie zrobił dużo dobrego dla potrzebujących, ale lepiej by mu to pomaganie szło, gdyby potrafił zjednywać sobie ludzi, także tych, dzięki którym udaje mu się prowadzić tę fundację.

            • 0 1

    • a ty na co masz parcie? (1)

      nie kazdy lubi dlubac w nosie i wypisywac tylko madrosci na forum

      • 16 8

      • Faktycznie cwaniaczek z miodem w uszach ma silne parcie

        nie tylko na szkło

        • 8 2

  • Popieram Pana (2)

    Do p. Halewicza. 'potrzebującego" i innych dociekliwych. Fundacja Pana Marka pomogła wielu osobom niepełnosprawnym w zakupie protez czy sprzętu rehabilitacyjnego. I nie był to 1%. Dlaczego to tak boli, gdy inni chcą zrobić coś dobrego dla drugich. Nie lepiej iść za ich przykładem? Słuchałam niedawno na Kongresie Axa ponad 2 godziny opowiadania Pana Marka i jego odpowiedzi na zadawane pytania. To wspaniały człowiek z wielkim sercem, wielkimi ambicjami , ogromną siłą woli i samozaparciem. Człowiek godny powielenia a nie krytyki.

    • 7 5

    • powodzenia

      Nas nie boli to, że w Fundacji się pomaga, wręcz to cieszy, znam ludzi, którzy tam pracowali i pracują i z czystym sercem powiem, ze to wspaniałe osoby, nie doceniane ANI troszeczkę przez Kamińskiego... Tak na prawdę Oni pracują na jego sławę i dobre zdanie o nim, a wszyscy wokoło myślą, że to on taki wspaniały. Koleś który nie potrafi nic poza szydzeniem z innych, krytykowaniem ich i pomiataniem. Pracownicy i byli pracownicy nie chcą się osobiście wypowiadać na jego temat bo koleś może się zemścić, nagadać na ludzi (a przecież jest niby Wzorem dla innych więc komu się uwierzy? medialnej osobie, czy zwykłemu szaremu pracownikowi?).
      Najlepsze jest to, że nagminnie żeruje na pomysłach innych uznając je za SWOJE! i zbiera za to całe oklaski...

      • 3 0

    • nie rozumiem czemu piszesz do mnie? Parę młodych osób wypowiedziało się negatywnie na temat działalności p. Kamińskiego.

      Zarzuciło mu, powiedzmy mało etyczne postępowanie - a ja jedynie chcę od nich "wyciągnąć" szczegóły ich niezadowolenia.
      Nie neguję i nie negowałem, że fundacja p. Kamińskiego wypełnia zapewne swoje statutowe cele. Sprawa raczej dotyczy młodych ludzi świadczących pracę na rzecz tej fundacji i ich niezadowolenia z jej wykonywania.
      Poza tym, jak już coś piszesz, to się chociaż podpisz - jakkolwiek.

      • 5 0

  • "Sławni" zakładają fundacje/stowarzyszenia - potem pojawiają się wypowiedzi młodych ludzi, którzy czują się oszukani. (14)

    Budzi moje daleko idące zdziwienie, że pomimo takich wypowiedzi nikt nie podejmuje chociażby dziennikarskiego śledztwa, aby przyjrzeć się działalności tego typu fundacjom/stowarzyszeniom.
    Nie znam fundacji p.Kamińskiego ale moja córa miała wątpliwą przyjemność oddać się niewolniczej pracy dla kolejnej lokalnej celebrytki organizującej festiwali wideoklipów. Aby jednakże być konkretnym, a nie generalnie abstrakcyjnym podam jeden przykład: kilkunastogodzinny dzień pracy bez wynagrodzenia. "Na koniec dnia" babsztyl zapłacił ale...nie każdy dzieciak miał to szczęście.
    Zatem każdorazowo, gdy pojawia się artykuł o rzekomo prospołecznych inicjatywach lokalnych celebrytów natychmiast odzywają się młodzi ludzie, którzy zostali wykorzystani. Nie budzi to niczyjego zaniepokojenia?
    I nie piszę tutaj o wszczynaniu postępowań prokuratorskich, a raczej o społecznym obnażeniu mechanizmów działania tego typu ludzi/podmiotów i publicznego ich napiętnowania.

    • 53 4

    • Kamiński (5)

      U Kamińskiego też jest niewolnicza praca, a jak ktoś się wyłamie to dziękują bardzo szybko. Zanim zaczęłam tam pracować nie chciało mi się wierzyć w to co ludzie i byli współpracownicy o nim mówią złego, jednak przekonałam się na własnej skórze, że ten człowiek nie ma za grosz szacunku do ludzi, do ich pracy i zero empatii. Za kolesia wszystko wszyscy robią, łącznie z remontem domu, wybieraniem kafelków do łazienki. Totalna żenada a nie bohater!!! Ciągle tylko gada o tym jak to zdobył bieguny jaki to był wysiłek... Koleżance która sama się zwolniła, na do widzenia nawet nie odpowiedział ostatniego dnia udając, że jej nie widzi...
      Pracownicy boją się o nim cokolwiek mówić osobiście bo boją się o pracę wiadomo.

      • 6 1

      • skoro już jesteś byłą pracownicą, to chyba nie obawiasz się już jej utraty u p. Kamińskiego (4)

        Może opiszesz ze szczegółami swoje przeżycia? Myślę, że p.Kamiński wtedy powinien publicznie się wytłumaczyć z takiego postępowania - o ile facet ma odrobinę honoru i odwagi cywilnej, a zakładam że ma.

        • 5 0

        • (3)

          Pan Kamiński z niczego publicznie się nie wytłumaczy, pan Kamiński widzi, że ma problem ze złą opinią, jaka za nim idzie i zatrudnia tylko co chwilę speców od pi-aru. Po czym ich zwalnia i zatrudnia kolejnych, a ci zwolnieni dołączają do grona niezadowolonych i robią mu ten tzw. czarny pi-ar.

          • 2 0

          • ten post wisi tu już jakiś czas i poza ogólnymi stwierdzeniami nikt nie wypowiedział się w sposób konkretny. (2)

            Boicie się p. Kamińskiego?? O_o

            • 0 0

            • (1)

              Raczej moderatorzy kasują co konkretniejsze wypowiedzi, jak moją wczorajszą. Było tam o pracownicy, która z macierzyńskiego wróciła do pracy do p. Kamińskiego, który obiecał jej, że jest u niego dla mniej dalej praca. I co? Wróciła, popracowała kilka dni po czym została zwolniona. Było też o innym pracowniku, który został w fundacji zatrudniony na jednym stanowisku a potem kazano mu robić coś zupełnie innego (przy Ekspedycji Wisła) - nie dał sobie rady, ale zamiast mu podpowiedzieć, co i jak, pan Kamiński najpierw wyszydzał jego brak umiejętności na zebraniu pracowników, a potem odprawił bez słowa. Kolejnych parę osób potraktował podobnie - najpierw długi proces rekrutacyjny, po kilka spotkań, w ramach ubiegania się o pracę pisanie Mu całego planu marketingowego, PRowskiego czy innych (zależnie od stanowiska), a potem, po okresie próbnym (po kilkanaście godzin pracy codziennie, zero płatnych nadgodzin, zero podziękowania choćby) słyszeli "do widzenia, nie spisaliście się". Jak w japońskiej korporacji, zwalniany pracownik słyszy tam, że ma pół godziny na spakowanie się i wyjście. Jakby się bali, że im coś ukradnie, tylko co? Własną wiedzę, którą wniósł do fundacji? Własne doświadczenie? Śmiechu warte.

              Tak więc nie dziwią mnie nawet bardzo gorzkie i ostre słowa pod adresem tego pana i jego pracowników. Tam jest lepszy wyścig szczurów niż w niejeden odhumanizowanej korporacji.

              • 1 1

              • dokładnie

                teraz z całej ekipy pracujących zostało 5 osób :) a było dwa razy tyle jeszcze niedawno...

                • 2 0

    • Kamiński nie jest celebrytą. On coś osiągnął (1)

      a tamci są znani bo są znani. Poza tym, pamiętaj że w tego rodzaju branży najpierw trzeba się długo i mozolnie wkręcać, często bezpłatnie a dopiero potem zacząć zarabiać. Nieuczciwi są ci, kt. mówią, że jest inaczej.

      • 2 1

      • ale co ma piernik do wiatraka? Nie odbieram p.Kamińskiemu osiągnięcia w postaci dotarcia per pedes na biegun.

        Dyskusja dotyczy jego działalności "po osiągnięciach", a nadto nie związanej z Jego wyprawami na biegun.

        • 4 0

    • A ja się dziwię takim głosom (1)

      Nie znam oczywiscie konkretnego przypadku o jakim pisze przedmowca. Ale generalnie jestem za tym, żeby pracować w takich przedsięwzięciach bez wynagrodzenia. Nie traktowac tego jako pracę, tylko okazję do zdobycia doświadczeń. Ewentualne wynagrodzenie nalezy w takich wypadkach rozumieć jako zwrot kosztów.
      Nie wiem jak Twoja corka się umawiała, na co liczyła. Jednak tego typu fundacje, które tworzą znani (ale nie tylko) ludzie dają własnie kontakty, doświadczenie i - jak się umie to wykorzystać - szczebelek do fajnej, normalnej pracy. Natomiast jesli by w takich fundacjach chcieli placić normalna stawkę godzinową, to by sobie wzieli wykwalifikowanych pracownikow a nie dzieciaki.

      Na tym to polega: ty dajesz swój czas a oni swoje doswiadczenie. Przecież wszystkie hospicja itp. itd. na tym bazują. Inaczej by to nie mialo sensu.

      • 5 6

      • zgadzam się z Tobą w 100%! To co napisałeś jest istotą wolontariatu - o ile ktoś tej istoty nie wypacza.

        Tutaj pisałem o wypaczeniach - nie o ideach.

        • 5 2

    • Z tego co wiem, na cele społeczne, w ramach fundacji pracuje się bez wynagrodzenia. (3)

      To się nazywa wolontariat.

      • 8 11

      • o ile tak się strony umówią - w opisanym przypadku nie była to fundacja, a stowarzyszenie, a praca nie była formą wolontariatu. (2)

        Natomiast świadczenie pracy w formie wolontariatu za obietnicę uzyskania stałego zatrudnienia...cóż, obrzydliwe i nieetyczne - o ile taki fakt zaistniał.

        • 17 1

        • To nie jest wolontariat, bo płaci za to urząd miasta czy pracy (1)

          predzej nazwałbym to "stażem"

          • 4 1

          • odchodzimy od meritum ale ok, idźmy w stronę stażu

            Wśród pracodawców tajemnicą poliszynela jest to, że pozyskanie stażystów to pozyskanie taniej siły roboczej, a pisząc mocniej; pozyskanie tanich niewolników - za których płaci PUP. Są pewne granice, których nie należy przekraczać - jedną z nich jest korzystanie z "niewolnictwa", zwanego stażem.
            Stażyści decydują się na taką formę zatrudnienia, aby mieć choć cień szansy na uzyskanie zatrudnienia. Wiem, co piszę, gdyż jedna z osób zatrudnionych u mnie była na takim "stażu" - wiem u kogo, znam człowieka, obrzydliwy typ prywaciarz.
            Szkoda czasu na dyskusję na ten temat - mam wyrobione zdanie, znam temat od podszewki, nikt mnie nie przekona, że jest inaczej - ale z szacunku dla Adwersarzy czułem się w obowiązku skreślić parę słów w temacie.

            • 9 1

  • wstrzasajace,nieprawdopodobne,niebywałe wręcz...tylko co z tego? (3)

    • 18 6

    • a dlaczego miałoby być wstrzasajace??

      a co z tego?
      to z tego, że parę osób (wyłączając Ciebie) da się zainspirować i sama się przejdzie plażą..
      ciekawsze to od czytania takich bzdetowatych wpisów jak Twój. sam tego nie docenisz z pewnością i dalej będziesz "tworzył" w internecie.

      • 1 0

    • Tak? no to skrzyknij grupę niepełnosprawnych

      zagwarantuj im dojazd, opiekę i powrót. Do tego ciekawie spędzone godziny. Zobaczymy czy będzie z ciebie taki (keyboard) fighter.

      • 2 3

    • pamietasz splyw Wisla? pamietasz, ze w trakcie lub tuz po reklamowal auta?

      obstawiam, ze teraz ma byc to samo - lansuje sie na zlecenie reklamodawcy

      • 10 2

  • Skąd tyle zawiści? (1)

    Żyję już ładnych parę lat na tym świecie i wciąż nie mogę pojąć, skąd w niektórych ludziach bierze się tyle jadu i zawiści. Podejrzewam, że sami niczego nie osiągnęli i nic nie zdziałali, więc chcą sobie to zrekompensować, wylewając kubły pomyj na tych, którym się coś udało i którym się chce cos robić.

    • 10 3

    • Nie wiem, jak w przypadku innych, we mnie zawiści nie ma, lubię nawet p. Kamińskiego a już na pewno szanuję: i za pomaganie potrzebującym i za osiągnięcia, bo jednak to wymaga siły charakteru. A wiem, co piszę, bo przez wiele lat miałem "chorobę" i niepełnosprawność w domu.

      Ale to nie zmienia faktu, że pan Kamiński, choć tak pomaga i robi dużo dobrego, wykorzystuje bez mrugnięcia okiem ludzi, którzy mu w tym wszystkim pomagają. A prawdą jest to, co ktoś już tu napisał, że bez pomocy sztabu ludzi nie udałyby się ani spływy Wisłą, ani inne akcje p. Kamińskiego. Nigdzie publicznie o tym p. Marek nie powie, nigdy nikomu nie podziękuje. To, że mało płaci jako fundacja, to da się zrozumieć, to, że ludzie harują po godzinach za nic a potem wylatują na pysk bez słowa wyjaśnienia - już nie do końca.
      Poza tym jest jeszcze jedna rzecz - część osób, świadczących pracę na rzecz fundacji, zatrudnionych jest formalnie w firmie Invena. Potem, gdy się ich wyrzuca albo odchodzą, nie mogą nawet następnemu pracodawcy pochwalić się, że pracowali u Marka Kamińskiego, bo świadectwo pracy mają z Inveny na jakieś fikcyjne stanowisko.
      Więc jeśli ktoś rozważa pracę w tej fundacji, niech i o tym pomyśli, bo część osób godzi się na ciężką pracę za małą płacę także dlatego, że zależy im potem na referencjach od tak znanej osoby. A tu... no niestety, nikt o nich nie pomyśli i nikt im niczego w fundacji nie ułatwi.

      Pozdrawiam Pana Marka, pracowników jego fundacji
      - i życzę nieco więcej empatii dla "zwykłych ludzi" a nie tylko dla niepełnosprawnych

      • 0 1

  • z opona to

    każdy głupi potrafi:)

    • 0 3

  • Gupoty nie lubieją prosta

    żyje już dlugo ale opony ciagać po plaży to idiotyzm czysto tutejszy-żałosne gó...o

    • 1 4

  • Nie, to nic nie da - nie ma bardziej dotkliwej kary dla osoby publicznej, niż publiczne wykluczenie.

    Postępowania karne, o ile sąd nie postanowi inaczej, są niejawne. Także nawet byś nie wiedział, że cokolwiek w tej sprawie się dzieje. A tak, gdyby tzw. "czwarta władza" dokonała wiwisekcji działalności takiego lokalnego celebryty (co ja się uczepiłem tego tekstu? o_O), to z pewnością przyniosłoby to większy skutek.
    Publiczne napiętnowanie takiego człowieka, wytknięcie mu nieetycznej działalności, aspołecznych postaw pod płaszczykiem prospołecznych akcji (obrzydliwe), być może skłoniłoby skądinąd inteligentną jednostkę do zastanowienia się nad własnym życiem.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane