- 1 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (138 opinii)
- 2 Lądowanie w Poznaniu przez nocny Duathlon (245 opinii)
- 3 Remontują, zamiast wyburzyć. Dlaczego? (36 opinii)
- 4 Jak zniszczono Rady Dzielnic w Gdyni (137 opinii)
- 5 Kredkami w kierowców przy przejściu (31 opinii)
- 6 Wybudują chodnik w miejscu prowizorki (60 opinii)
Kierowca porzucił autobus i pasażerów na obwodnicy
W środę wieczorem autobus linii K zepsuł się na obwodnicy. Kierowca nie otworzył drzwi pasażerom, ale wyszedł z pojazdu i... sobie poszedł.
Autobus zatrzymał się, gdy spod maski zaczęła wydostawać się para. Później się okazało, że zepsuł się silnik autobusu.
- Wszyscy myśleli, że autobus się pali. Coś, co wydawało się dymem, pojawiło się również wewnątrz autobusu - relacjonuje jeden z pasażerów.
To co stało się potem, zadziwia nawet osoby od kilkudziesięciu lat związane z komunikacją publiczną. Kierowca wyszedł z autobusu i... poszedł przed siebie szukać telefonu. Chciał wezwać pomoc: sam telefonu nie miał, a służbowy radiotelefon był uszkodzony. Telefony mieli za to zdezorientowani pasażerowie, ale ich kierowca o pomoc nie poprosił. No i nie wypuścił z pojazdu.
Zdenerwowani ludzie za pomocą awaryjnego przełącznika sami je sobie jednak otworzyli. Część poszła śladem kierowcy na piechotę, w ciemności przez obwodnicę. Inni zadzwonili po taksówki, a jeden z naszych czytelników po policję. Na szczęście nikogo nie potrącił samochód, nikt nie dostał też mandatu za "wstęp" na obwodnicę, co sugerował dzwoniącemu dyżurny policjant...
- Jestem wstrząśnięty tą sytuacją, za którą bardzo przepraszam pasażerów. Pracuję w komunikacji od 40 lat i nigdy coś takiego się nie zdarzyło. Ten człowiek złamał co najmniej kilka punktów regulaminu. Nie pobrał telefonu komórkowego, choć radiotelefon był zniszczony, nie zapytał pasażerów czy któryś z nich ma telefon, wreszcie zostawił ich zamkniętych w pojeździe! - wylicza prezes gdyńskiego Przedsiębiorstwa Komunikacji Miejskiej, Kazimierz Gałkiewicz.
Finał sprawy jest już znany. Kierowca, który od 13 lat pracował w PKM, jest zawieszony, a w piątek zostanie dyscyplinarnie zwolniony.
Pasażerom feralnego autobusu zaproponowano w ramach rekompensaty zwiedzanie nowoczesnej zajezdni w Kaczych Bukach. - Dla dzieciaków to zawsze wielka frajda, a wszystko zorganizujemy oczywiście za darmo - podkreśla Kazimierz Gałkiewicz.
Opinie (432) ponad 20 zablokowanych
-
2010-02-04 13:24
pewnie Ty Michaś tym autobusem jechałeś :)
- 7 2
-
2010-02-04 13:24
Pasażerowie sami nie mogli zaoferować pomocy w zatelefonowaniu?
To dostali nauczkę w końcu.
- 42 4
-
2010-02-04 13:21
Ten pan ewidentnie potraktowal pasazerow jako ladunek do przewiezienia (nie obchodzilo go chyba zbytnio, czy to co przewozi to ludzie, czy moze bydlo, przetwory spozywcze, etc.). Z ludzmi trzeba sie komunikowac, bo to istoty spoleczne. To powinno byc na pierwszym szkoleniu w takiej firmie jak PKM.
- 15 7
-
2010-02-04 13:21
Szkoda że nie napisali czy kierowca znalazł ten telefon czy nie. Mógł tak iść obwodnicą do Osowej albo jeszcze dalej ...
- 15 4
-
2010-02-04 13:18
(1)
O rany ja też chce ja też chce ja też zwiedzić tą zajezdnię!!! Autentycznie strasznie bym chciał ją zobaczyć, prooooooooszę :)
- 19 2
-
2010-02-04 13:20
Trzeba było jechać tym autobusem
to byś się załapał/ -ła.
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.