• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kieszonkowcy nie zagrażają tylko nudystom

16 kwietnia 2002 (artykuł sprzed 22 lat) 
Wykrycie kradzieży kieszonkowej jest bardzo trudne. Tym bardziej zatrzymanie złodziei specjalizujących się w tego typu przestępstwach uznać należy za duży sukces. A taki odnieśli policjanci z Sopotu, zatrzymując i doprowadzając do aresztowania dwóch kieszonkowców.

Kradzieże kieszonkowe są domeną tzw. zawodowców. Wykrywalność tych spraw jest wyjątkowo niska. Zdaniem nadkom. Gabrieli Sikory, rzecznika pomorskiej policji, wynika to z faktu, że kieszonkowcy nie zostawiają praktycznie żadnych śladów, a stosowane przez nich rekwizyty i metody odwracają uwagę pokrzywdzonych i ewentualnych świadków.

Już przed wojną, w latach 30. najsłynniejszą grupę wśród kieszonkowców, zwanych też dolinairzami stanowiły ekipy z Wołomina, Radomia i Kielc. Jeszcze przez wiele lat po wojnie przestępcy z tych miejscowości uchodzili za swego rodzaju arystokrację, bowiem - jak określili to kiedyś policjanci z komendy stołecznej - byli zarówno mistrzami, jak i artystami w swoim fachu. Potem pozycja doliniarzy nieco podupadła, gdyż za tzw. kieszonkę brały się coraz to nowe grupy młodych ludzi, którzy nie zważali na technikę, tylko "na bezczelnego", brutalnie okradali swoje ofiary. W dalszym ciągu jednak tzw. szkoła kielecka i wołomińska miała swoich mistrzów i wychowanków.

Najprawdopodobniej należeli do nich zatrzymani w ub. tygodniu przez sopocką policję 23-letni Piotr M. i 21-letni Mariusz Ż. obaj oficjalnie zameldowani w Kielcach, ale od dawna tam nie widziani. 29 marca dwóch mężczyzn wraz z dwoma innymi kolegami okradli Antoniego O. obywatela Australii, kiedy wsiadał do pociągu ekspresowego "Małopolska". Jeden z nich wszedł do wagonu pierwszy, drugi szedł za Austrlijczykiem i przeszukiwał mu kieszenie. Dwóch pozostałych robiło sztuczny tłok. Antoni O. stracił portfel, w którym było 600zł karty kredytowe i dokumenty.

- Rozpoczęliśmy prace operacyjną - mówi nadkom. Dariusz Orłowski, szef sopockiej policji. - Tę grupę rozpracowywaliśmy od dłuższego czasu. Zostali zatrzymani na dworcu w Sopocie, a potem rozpoznani przez Antoniego O. Wiadomo już także, kim są ich koledzy. Wszyscy przyjechali z Kielc. Wynajmowali mieszkanie w Sopocie. Byli zawodowcami, bowiem umieli sobie poradzić nie tylko z ofiarami, ale także z systemem monitoringu na dworcu.

Decyzją sopockiego sądu obaj zatrzymani trafili do aresztu. Jest to bezsprzeczny sukces policjantów z Sopotu, gdyż rzadko sąd przychyla się do wniosku o aresztowanie. Uznaje bowiem, że funkcjonariusze mają zbyt małe dowody przeciwko zatrzymanym.

Złodzieje kieszonkowi działają wszędzie. Najczęściej jednak można ich spotkać w sklepach, zwłaszcza w hipermarketach oraz na przystankach i dworcach. Trudno ich rozpoznać w tłumie. - Często są to ludzie elegancko ubrani, starsi panowie i młode dziewczyny - wyjaśnia nadkom Sikora. - Potrafią być grzeczni, mili, chętni do pomocy. Działają szybko i w grupie. Każdy członek szajki ma określone zadanie.

W ub. roku na terenie województwa pomorskiego zgłoszono policji 171 przypadków kradzieży kieszonkowych, z czego wykryto zaledwie sześć - zatrzymano sprawców na gorącym uczynku. W Gdańsku było np. 46 przypadków (najwięcej we Wrzeszczu 27), w Gdyni 98 (najwięcej w Śródmieściu), w Sopocie 7, w Słupsku 3, w Pruszczu Gdańskim 3, w Kościerzynie 2, w Wejherowie 2. W tym roku zgłoszono policji 36 przypadków takich kradzieży, z czego trzy zostały wykryte.
Każdy z nas musi bardzo uważać, gdy robi zakupy, a także w środkach komunikacji miejskiej, na dworcach, bowiem kieszonkowcy czekają tylko na naszą nieuwagę.

Zupełnie bezpieczni wobec "doliniarzy" czuć mogą się jedynie nudyści.

Autor: Tomasz Gawiński

* * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * * *

Jakie sztuczki stosują kieszonkowcy?

* SZTUCZNY TŁOK. - Nagły ścisk w kolejce sklepowej, przy wsiadaniu do autobusu, pociągu, przy wychodzeniu z lokali powinien być sygnałem, że kieszonkowcy są w akcji. Działają w grupie. Pomocnicy złodzieja popychają ofiarę w kierunku robotnika, czyli właściwego złodzieja, ten obmacuje kieszenie, wyjmując najczęściej portfel, który natychmiast przekazuje pomocnikowi, ten opuszcza zagrożone miejsce, by nie było dowodu przestępstwa. Poszkodowany może stwierdzić brak portfela, ale osoba, która go przeszukała, tzw. robotnik, nie ma dowodu przestęstwa. W tym roku policjanci zatrzymali kilkunastu takich "robotników" w różnych miejscach naszego województwa. Opowiadali zawsze tę samą historię, że jedynie niechcący się przytulili.

* NA GOŁĄ RĘKĘ. - Najczęściej ta metoda wykorzystywana jest w tłoku, w środkach komunikacji miejskiej. Najpierw złodziej przytula się do stojącej obok upatrzonej ofiary, badając jej reakcję na dotyk. W przypadku braku reakcji wykonuje niechcący szturchnięcie, pozbawiając zawartości kieszeni lub torebki. To, co ukradł, najczęściej oddaje pomocnikowi będącemu w pobliżu.

* ZZA PARKANU. - W tej metodzie złodzieje kradną mając przewieszone przez rękę płaszcz, teczkę lub trzymają gazetę.

* NA KRAWCA. - Metoda ta polega na przecięciu - w kształcie litery L. - torby lub siatki. Tak okradane są najczęściej kobiety trzymające torebkę na ramieniu.

* Z MARSZU. - Metoda wykorzystywana najczęściej w tłumie na ulicy, kiedy idący człowiek zajęty jest torowaniem sobie drogi i nie zwraca uwagi na potrącanie przez innych. Według ustaleń policji taką metodę często stosują kobiety.

* NA DŻETELMENA. - Ofiarami najczęściej są kobiety, które wyjmują portfele w środkach komunikacji, np. po to, by kupić bilet. Wówczas złodziej popycha kobietę, a kiedy portfel jej wypadnie, podnosi go i oddaje w międzyczasie wyjmując ze środka banknoty.

Jak nie stać się ofiarą "doliniarza".

- Dużą kwotę dzielimy na mniejsze i wkładamy do kilku różnych kieszeni.

- Prawidłowo nosimy torebkę, zwłaszcza na długim pasku - zawsze powinna znajdować się w zasięgu wzroku właścicielki. Kiedy idziemy ulicą trzymamy ją za pasek.

- W zatłoczonym pojeździe torebkę trzymamy w dłoni przed sobą a pasek owijamy wokół ręki.

- Dobrze jest zaznaczyć swój portfel, w miejscu mało widocznym, pisakiem ultrafioletowym.

- Gdy ktoś nas naciska, dotyka bagażu lub kieszeni, zbyt blisko się przesuwa, należy dokładnie przyjrzeć się tej osobie. Kieszonkowiec w czasie "roboty" chciałby być niewidzialny.

- W przypadku zauważenia kradzieży należy natychmiast głośno reagować, żądając np. zamknięcia sklepu, szybko powiadomić policję. Jeżeli złodziej upuścił portfel nie należy go dotykać przed przyjazdem policji.
Głos Wybrzeża

Opinie (7)

  • No i najważniejsza rada....

    ....nie kusić losu !

    • 0 0

  • Mam pomysł........

    Może by tak za każdą wykrytą kradzież u takiego gnoja odcinać mu jeden palec od ręki.

    • 0 0

  • Palec piszesz...A co ze stolarzami ? :-)))

    • 0 0

  • cooooo?????????/

    jakimi stolarzami????????
    Rozróżnijmy wypadek przy pracy z karą !!!!!!!!!!!!

    • 0 0

  • C.D.

    Ja obetniesz całą rękę to bEdziesz mógł to zrobić tylko dwa razy a ja będziesz obcinał po jednym palcu to będzie można gnoja karać aż 10 razy!

    • 0 0

  • Może lepiej byłoby obcinać np.uszy .Ręce mogą się przydać
    do pracy a po uszach od razu można poznać z kim się ma do
    czynienia.

    • 0 0

  • Z życia wzięte

    Sukces cieszy !!
    Parę tygodni temu jadąc pociągiem do Warszawy byłem świadkiem próby okradzenia pasażerki.
    Zareagowałem , co o mało nie przepłaciłem ciężkim pobiciem - kieszonkowcy stali się bardzo agresywni.
    Całemu zajściu przyglądał się kierownik pociągu oraz inni pasażerowie. Teraz nie dziwię się, że łobuzeriia czuje się bezkarna.
    Co z tego, że tym razem policjanci złapali złodziei, kiedy sąd orzeknie małą szkodliwość czynu i za jakieś parę tygodni znowu zobaczymy te same twarze na peronie w Sopocie.

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane