• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zobacz oruński kościół salezjanów

Jakub Gilewicz
10 lutego 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kolegiata w Gdyni zmieniła się w bazylikę

Zobacz wnętrza oruńskiego kościoła salezjanów.


Pierwszy spłonął za czasów króla Stefana Batorego, drugi puścili z dymem Kozacy, trzeci przetrwał do dziś. Zaprojektował go słynny berliński architekt Karl Schinkel, który pracował dla samego króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III. W dziesiątym odcinku Niezwykłe świątynie Trójmiasta prezentujemy kościół salezjanów przy ul. Gościnnej zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku Oruni.



Tak niegdyś wyglądał ewangelicki kościół św. Jerzego i  jego okolice. Po prawej stronie widoczne tramwaje typu Herbrand. Tak niegdyś wyglądał ewangelicki kościół św. Jerzego i  jego okolice. Po prawej stronie widoczne tramwaje typu Herbrand.
Pastor z lękiem spoglądał przez okno domu, kiedy Kozacy pędzili konno wprost ku świątyni. Do budynku wbiegła kobieta z wieścią, że jej dom już płonie. - Jej gospodarstwo znajdowało się nieopodal kościoła. Wnet też ujrzałem w górze kłęby gęstego dymu i płomienie. Ogień przeniósł się szybko na stojącą jeszcze bliżej nas stodołę - relacjonował ewangelicki pastor Johannes Adam Neuhöfer.

Kaznodzieja pospiesznie spakował się. Po czym razem z miejscowym sołtysem popłynął łodzią do człowieka, którego dom "leżał bezpiecznie na kępie".

- Po południu, o godzinie drugiej, ujrzałem jak pali się kościół, który wcześniej został z pewnością wypełniony łatwopalnym materiałem, płomienie bowiem buchały aż po sam dach. Zegar na płonącej wieży całkiem jeszcze poprawnie wskazywał godzinę trzecią. Ale rozległy się już tylko dwa uderzenia zegarowego dzwonu. Przy trzecim wieża runęła z łoskotem w dół - pisał pastor w kościelnej kronice.

Kościół spłonął na początku września 1813 r. Być może nacierające wojska carskiej Rosji obawiały się, że budowla może stanowić osłonę dla wycofujących się wojsk napoleońskich. To był drugi oruński kościół, który spłonął w tym miejscu zobacz na mapie Gdańska.

Kozacy i zakrystianin w szlafroku - początki Kościoła w Oruni



Czy byłe(a)ś kiedykolwiek w oruńskim kościele salezjanów?

- Kiedy jeszcze Gdańsk znajdował się pod panowaniem Krzyżaków, mieszkańcy pobliskiej Oruni wznieśli małą skromną kaplicę. Było to najprawdopodobniej w pierwszej połowie XV wieku - wyjaśnia Krzysztof Kosik, autor książki Oruński antykwariat.

Historycy do dziś nie są jednak zgodni, kto przyjeżdżał do oruńskiej kaplicy odprawiać nabożeństwa. Pierwsza teoria głosi, że byli to duchowni z kościoła św. Katarzyny zobacz na mapie Gdańska. Druga mówi o franciszkanach z klasztoru przy kościele św. Trójcy. Po reformacji kaplica przeszła w ręce protestantów. Rozbudowano ją i przekształcono w kościół.

- Wszystko wskazuje na to, że owa pierwsza świątynia ewangelicka odziedziczyła wezwanie po gotyckiej kaplicy katolickiej. Od początku swego istnienia był to więc kościół pod wezwaniem św. Jerzego - wyjaśnia w jednej ze swoich publikacji dr hab. Jerzy Samp, od lat badający dzieje Gdańska i Pomorza.

Ewangelicki kościół nie miał jednak szczęścia. Spłonął w kilka lat po rozbudowie w czasie wojny króla Stefana Batorego z Gdańskiem. Oruńscy luteranie zwrócili się o pomoc do miasta i zaciągnęli pożyczki. W 1608 r. wybudowali nową świątynię, a kilkadziesiąt lat później gruntownie wyremontowali. O wyposażenie kościoła zadbali zamożni gdańscy mieszczanie, których rezydencje znajdowały się na terenie Oruni.

Kościół stojący daleko poza murami miasta padł jednak ofiarą Kozaków. Kiedy w 1734 r. Gdańsk stanął w obronie króla Stanisława Leszczyńskiego, podczas wojny kozackie wojska złupiły oruńską świątynię. - Tutejszy zakrystian, który odważnie stawił czoła napastnikom i nie porzucił swojego "posterunku", pozostał po napaści jedynie w szlafroku. Gdy podczas najbliższej niedzieli pojawił się na modlitwie w tym osobliwym bądź co bądź stroju, wielu Kozaków biorąc go za popa oddawało mu nawet honory przysługujące duchownym prawosławnym - opisuje dr hab. Samp w książce Orunia, Stare Szkoty i Lipce.

Kościół wyposażono na nowo. Wnętrze rozświetlały szesnastoramienne żyrandole, a duchowni korzystali z kosztownych liturgicznych naczyń. Jednak w czasie wojen napoleońskich w świątyni znów pojawili się Kozacy. Budowla poszła z dymem. Oruńscy protestanci postanowili zwrócić się o pomoc aż do samego króla Prus.

Kościół Gdańsk Orunia - Król obiecuje pomoc, sławny architekt projektuje



Słynny berliński architekt Karl Friedrich Schinkel. Słynny berliński architekt Karl Friedrich Schinkel.
- Król Fryderyk Wilhelm III wraz z królową Luizą w 1818 r. przebywał w Malborku. Wysłuchał prośby oruńskich protestantów, po czym przychylił się do niej. To było bardzo mądre posunięcie ze strony mieszkańców Oruni - ocenia dr hab. Samp.

Budowa nowej świątyni kosztowała bowiem ponad 15 tys. talarów. Ceglany kościół jest długi na 33 i szeroki na 16 metrów. Ma dwuspadowy dach i ponad 40-metrową wieżę zakończoną szpiczastym hełmem. Budynek zaprojektował słynny berliński architekt Karl Friedrich Schinkel, który choć tworzył przeważnie projekty takich budowli jak pałace, zamki i muzea, nie stronił od projektowania obiektów sakralnych. Nowy oruński kościół konsekrowano 5 października 1823 r. Zamożny gdański kupiec Friedrich Hoene, który był właścicielem Parku Oruńskiego, ufundował organy i rzeźbiony w drewnie neogotycki ołtarz.

- W centralnym miejscu ołtarza umieszczony był obraz olejny z wizerunkiem Chrystusa wśród dzieci - opowiada Kosik, po czym kieruje wzrok na boczne ściany świątyni. Wzdłuż nich, wsparte na drewnianych filarach, ciągną się empory. To galerie typowe dla protestanckich świątyń. Jeszcze wyżej widać ozdobne sklepienia pozorne, które wykonano z drewna i pokryto warstwą tynku oraz zdobieniami. XIX-wieczny wystrój kościoła szczęśliwie przetrwał obie wojny światowe.

- W 1945 roku nacierające wojska radzieckie dość łaskawie obeszły się z naszą świątynią. Uszkodzony był dach, kula czasu, powypadały też witraże. Wiele gdańskich kościołów było jednak w o wiele gorszym stanie - opowiada autor Oruńskiego antykwariatu.

Ostatnia wojna zmieniła wiele na religijnej mapie Gdańska. Luterański kościół w gdańskiej Oruni przejęli katolicy. Ówczesny gdański biskup Karl Maria Splett przydzielił świątynię księżom z Towarzystwa św. Franciszka Salezego.

Kościół św. Jana Bosko Gdańsk Orunia - piłka nożna i nowe wezwanie



Ks. Jan Bosko w otoczeniu orkiestry dętej. Ks. Jan Bosko w otoczeniu orkiestry dętej.
- Salezjanie zostali tu powołani do pracy z ubogimi, a szczególnie z młodzieżą, która nie potrafiła odnaleźć się w powojennej rzeczywistości - opowiada o początkach pracy salezjanów w Oruni ks. Mirosław Dukiewicz, dyrektor tutejszej wspólnoty zakonnej.

Organizowano półkolonie, przedstawienia, rozbudowywano przykościelną bibliotekę. Jednak oruńscy salezjanie najbardziej znani byli z organizacji zawodów sportowych, zwłaszcza z rozgrywek piłki nożnej. - To był i nadal jest kawał dobrej roboty - ocenia Krzysztof Kosik, który wychowywał się i nadal mieszka na Oruni.

Przy parafii od lat działa stowarzyszenie SALOS, które organizuje dla młodzieży mecze koszykówki, siatkówki i brydża sportowego. Największą popularnością cieszą się jednak rozgrywki piłki nożnej i futsalu. - Mamy pierwszą i drugą ligę. W każdej po kilkanaście drużyn, więc łącznie w piłkę gra jakieś 600 osób - wylicza ks. Dukiewicz.

Po przybyciu salezjanów do Oruni zmieniło się też wezwanie kościoła. Ze św. Jerzego na Najświętszego Serca Pana Jezusa. Obecnie patronem jest także św. Jan Bosko - założyciel zakonu. Przez lata zmieniał się też wystrój samej świątyni. W duchu postanowień II soboru watykańskiego ówcześni salezjanie zrezygnowali z drewnianej ambony, mosiężnych żyrandoli i neogotyckiego ołtarza, przy którym duchowni odprawiali msze stojąc tyłem do wiernych. Zabytkowe elementy zdemontowano. Pojawił się współczesny ołtarz.

- Niestety poprzednicy, którzy zmieniali wystrój kościoła, nie zawsze byli świadomi historycznie tego miejsca - przyznaje ze smutkiem ks. Dukiewicz. Obecny proboszcz parafii nie chce poprzestać na tych słowach. Zamierza naprawić zaniedbania poprzedników. Niedawno rozpoczęły się prace związane z renowacją zdemontowanych elementów dawnego wystroju. Specjaliści od konserwacji są dobrej myśli.

Zobacz wnętrza luterańskiego kościoła w Sopocie.

Zobacz modlitwy w cerkwi greckokatolickiej.

Miejsca

Opinie (112) 7 zablokowanych

  • A papmietacie księdza Gwidona? (4)

    Pozdrawiam całą ekipe "oazowo-minstrancko-odnowową"
    :-)
    Też już nie mieszkam na Oruni ,ale zawsze będę do niej ciepło wracać....zwłaszcza do tamtych czasów
    :-)...

    • 5 1

    • (1)

      a ksiądz Antoni i ksiądz Irek ........ fajne czasy

      • 1 0

      • fajne czasy i fajni ludzie

        O tak - pamiętam

        • 1 0

    • Nie da się zapomnieć...

      Księża:Mikołaj,Gwidon,Mariusz,Ireneusz....Mieli bardzo dobry,kontakt z mieszkańcami.Wiele serca i pracy włożyli dla parafii i wszystkich Oruniaków.Do dziś dzięki nim istnieje,choćby Liga Salezjańska,która po kilku latach wróciła na odbudowany stadion przy ul.Smoleńskiej..

      • 2 0

    • wspomnienie O Orunii

      Urodziłem i dorastałem na Oruni,bardzo mile wspominam kina Jutrzenka i Kosmos pamiętam.sklepy na ul.dworcowej,piekarnie na żuławskiej, piekarnie p.Szuty i te wspaniałe rogale z polewą,ucieczki przed milicjantami i sok-istami przechdzeniem przez tory na cmentarzu przy ul.junackiej nie było żadnych plac zabaw i dzieći jakoś. się bawili wychowali.Był taki fajny mały klub dla młodzieży przy ul.smoleńskiej(może ktoś pamięta)ja mieszkałem przy ul.grabowej2.pozdrawiam znajomych Jurek F.

      • 1 0

  • orunia (1)

    orunia to dzielnica meneli była i jest

    • 0 3

    • orunia

      to niepeawda

      • 0 0

  • kościół salezjanów na Oruni

    to co zrobiono ze starym ołtarzem ,wyrzucając go to barbarzyństwo nawet komuna tego nie robiła ale prawdziwi katolicy na pewno nie widzą w tym nic złego .Kowalski

    • 3 0

  • bo władze nie dbają o dzielnicę,był autobus tyle lat pierw 151, zabrali ,potem 210 zabrali ,kogo obchodzi Orunia,radni między innymi Bartkow nie dbają o Orunię,policje zabrali ,bankomat przy gościnnej i Oddział zabrali,szkoła nr. 10 była całe zycie zabrali,bo i poco,wstyd i hanba

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane