• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Małżeństwo z przymusu

Ewelina Broś
19 maja 2003 (artykuł sprzed 21 lat) 
Teatr Atelier im. Agnieszki Osieckiej w Sopocie rozpoczyna sezon letni 2003 bez prądu, tak jak w ubiegłym roku. - Będziemy pracowali, choćbyśmy mieli przeciągnąć kable z prywatnego domu - powiedziała "Głosowi" Barbara Wiszniewska, prezes fundacji ART 2000. Tymczasem dopiero w tym tygodniu okaże się, czy spółka "Antrakt", właściciel dyskoteki Viva Club mieszczącej się w tym samym budynku, w którym pracują artyści, wykaże dobrą wolę i zgodzi się na rozpoczynanie dyskotek po zakończeniu spektakli w Atelier.

Jedyny w swoim rodzaju, znany w całej teatralnej Polsce i za granicą teatr świętuje w tym roku dziesięciolecie działalności . Pierwszą próbę, otwartą dla publiczności, zaplanowano na drugiego lipca. Mimo optymizmu Wojciecha Fułka, wiceprezydenta uzdrowiska, nikt nie daje gwarancji, że nie powtórzy się patowa sytuacja z ubiegłych lat, kiedy bawiący się w dyskotece tak skutecznie zagłuszali spektakle teatralne, że aktorzy nie słyszeli na scenie kwestii swoich kolegów.

- Wydzierżawiliśmy właścicielowi dyskoteki większą część budynku na trzydzieści lat. Z tego co wiem, ostateczny odbiór rozbudowy i nadbudowy miał miejsce przed dwoma tygodniami. Obie strony porozumiały się i wywiązują ze wzajemnych ustaleń. Nie dotarły do mnie sygnały, że dzieje się tam coś złego - tłumaczył wiceprezydent.

Jak poinformował Wojciech Fułek, sprawą istotną obecnie jest zagwarantowanie utrzymania teatru przez osiem miesięcy poza sezonem. Już dziś wstępnie planuje się zainstalowanie w przyszłym roku w obiekcie sprzętu i ratowników wodnych. Mówi się też o odstąpieniu powierzchni Państwowej Galerii Sztuki lub Towarzystwu Przyjaciół Sopotu.

Pracownicy teatru czekają na zapewnienie ze strony "Antraktu" przedłużenia umowy, która zagwarantuje artystom właściwe warunki pracy. Mimo iż w trakcie ubiegłego sezonu "Antrakt" wywiązał się z warunków umowy, tegoroczne porozumienie ciągle niepokoi artystów.

- Teatr dramatyczny i dyskoteka to jakieś nieporozumienie, dziwny mariaż - oceniła prezes Wiszniewska. - Wszystkim naszym odbiorcom budynek ten kojarzy się z teatrem, a my nie chcemy rezygnować z siedziby, którą zajmowaliśmy wiele lat przed tym, nim pojawiła się dyskoteka.

W tym tygodniu ma dojść do spotkania z Dariuszem Bujakiem, prezesem Vivy Clubu. Mimo wcześniejszych zapewnień, prezes uchylił się od rozmowy z "Głosem".
Głos WybrzeżaEwelina Broś

Opinie (25)

  • Viva ist super gut...

    ...Helga und Gallux auch ;)

    • 0 0

  • Gallux

    Idz do klopa i wyrzygaj z siebie cala glupote i zlosc na swiat. A dyskoteki to raj dla dzikich inaczej.

    • 0 0

  • Panstwo aktorzy probuja polaczyc pozyteczne z przyjemnym , a tak w dzisiejsym swiecie sie niestety nie da , albo woz albo przewoz. :P

    • 0 0

  • moze warto by bylo pomyslec o serwowaniu silniejszych alkocholi podczas spektakli :)(:

    • 0 0

  • świństwo

    to były czsy jak nie było tego wspaniałego budynku i vivy tylko atelier i marek richter i spektakle fajniejsze i atmosferka super Panie andre marka richtera dawać on to konkret i nie da się frajerom

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane