• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Marchewka zamiast chipsów

km
10 września 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 
Ponad milion dzieci w Polsce od października będzie w szkole dostawać za darmo warzywa i owoce. Ponad milion dzieci w Polsce od października będzie w szkole dostawać za darmo warzywa i owoce.

Od października uczniowie w klasach I-III zamiast kupować w sklepikach niezdrowe chipsy i batony, dostaną za darmo owoce, warzywa i soki. W piątek mija termin przystąpienia szkół do akcji "Owoce w szkole".



Akcja zakłada, że przynajmniej 2 razy w tygodniu dzieci będą dostawały porcje sezonowych owoców i warzyw, takich jak jabłka, gruszki, truskawki, marchew, rzodkiewka, papryka słodka, ogórek oraz przetwory: soki owocowe, warzywne i owocowo-warzywne. Każde dziecko ma otrzymać 60 g owoców i 150 g warzyw. A wszystko po to, żeby maluchy wreszcie zaczęły zdrowo się odżywiać i przestały tyć.

Program jest współfinansowany przez Unię Europejską i ma objąć w tym roku szkolnym prawie milion dzieci w Polsce. Organizacją i wdrożeniem programu zajmuje się Agencja Rynku Rolnego.

- Jest spore zainteresowanie. Obecnie zgłosiło się do nas blisko 200 szkół. Te, które zdążą złożyć dokumenty do 11 września, będą dostawały warzywa i owoce przez cały rok. Pozostałe szkoły mają czas do listopada, ale wtedy wejdą do programu w II semestrze - mówi Radosław Szatkowski, dyrektor oddziału Agencji Rynku Rolnego w województwie pomorskim.

Do ARR na razie zgłosiło się 20 firm chętnych, by dostarczyć owoce i warzywa do szkół. Warunki są wyśrubowane, bo chodzi o najmłodsze dzieci. Dostarczane owoce i warzywa będą gotowe do bezpośredniego spożycia - czyste, wystarczająco rozwinięte i odpowiednio dojrzałe oraz zdrowe. Każda porcja ma być próżniowo pakowana, a np. marchewka - pokrojona w słupki.

- To bardzo ciekawa akcja, wiem, że gdyńskie szkoły bardzo chętnie do niej przystępują. Na stronach agencji są bardzo klarowne i precyzyjne informacje, jak włączyć się do akcji - podkreśla Krystyna Przyborowska, naczelnik wydziału edukacji z gdyńskiego magistratu. - Mimo że z początkiem roku szkolnego jest zawsze bardzo dużo pracy, to dyrektorzy, choć to nie wynika z zapisów, pytają się dodatkowo każdego z rodziców, czy zgadzają się, by ich dzieci przystąpiły do akcji. Teraz bardzo wiele dzieci ma alergie, a chodzi przecież o najmłodszych.

Budżet programu wynosi ponad 12 mln euro. Unia dokłada polskim dzieciom ponad 9 mln euro, a reszta pochodzi z budżetu krajowego.
km

Opinie (160) 1 zablokowana

  • Nic nie ma za darmo, a więc nie za darmo a z naszych kieszeni. (28)

    • 70 67

    • nareszcie. (10)

      otyłość u dzieci wzrasta.Koszmar całego naszego społeczeństwa. Pozamykać wszystkie sklepiki w szkołach z batonami i chipsami. Nie wydawać pozwoleń na takie sklepy w szkołach. Za 10 lat będziemy wszyscy wyglądali jak koła ratunkowe tylko tyle że od razu lecimy na dno.

      • 29 8

      • Cały problem nie tkwi w sklepikach, ale w świadomości rodziców. To do nich należy informowanie dzieci o ewentualnych (7)

        zagrożeniach.

        • 26 5

        • nie uchronisz dziecka przed obcym wpływem (5)

          nie da się dziecka zamknąć w piwnicy bez dostępu do reklam w telewizji, dziadków dających słodycze, pani przedszkolanki dającej słodycze, rówieśników jedzących słodycze. trzeba próbować problem rozwiązywać inaczej.

          • 16 2

          • Moja opinia (4)

            Da sie zamknac dzieci w piwnicy, ale na przykladzie pewnego troskliwego ojca z Austrii widzimy, ze to tez podlega sankcjom karnym... Tyle tytulem ironi. A idea hmm w koncu sie ktos za "to" zabral, dla ludzi ktorzy zaczna gledzic ze to z naszych pieniedzy mam tylko jedno do powiedzenia: chytry traci podwojnie. I zdecydowanie lepiej i taniej przeciwdzialac otylosci niz potem z nia, oraz z wywolanymi przez nia chorobami walczyc.

            • 17 6

            • (1)

              Jaki chytry, jakie podwójnie? Człowiek chce by go nie okradano, a Ty go nazywasz chytrym? Chytrzy co Ci co na tym zarobią. Ot i co.

              • 8 8

              • właśnie, niech nikt nie zarabia

                i niech PKB stoi w miejscu, i nie będzie niczego i dobrze

                • 5 2

            • głupis chłopie (1)

              chodzi o wyciągnięcie kolejnej kasy dla koleżki handlującego warzywami i owocami, oczywiście z kieszeni podatników. Ja to nazywam po imieniu - złodziejstwo.

              • 7 10

              • lepiej wydawac pieniadze podatnikow na owoce dla dzieci, czy pozniej na leczenie otylosci, chorob serca, tarczycy i innych? i co jest tansze?

                • 8 4

        • O własnie. Zagrożenia.

          Byle te marchewki nie były napromieniowane lub z GMO, bo wtedy to już chyba zdrowsze "sznikersy" i "kokakola" :-/

          • 5 0

      • Będziecie wyglądać...

        • 0 0

      • A może trochę ruchu i sportu

        nie wirtualnego

        • 2 0

    • (14)

      Moze i tak ale ja nie mam nic przeciwko zeby moje pieniadze byly wydawane w taki sposob. Ogolnie to czesto sie zdarza wydawanie pieniedzy podatnikow na jakies glupoty ale ksztaltowanie nawyku jedzenia owocow glupota nie jest. Mozna to potraktowac jako profilaktyke wielu chorob zwiazanych z niezdrowym odzywianiem sie. Swoja droga dobrzeby bylo gdyby jescze akcje uzupelnic jakimis pogadankami na temat prawidlowego odzywiania sie.

      • 19 6

      • (13)

        Jeżeli zgadzasz się na to, żeby zabierano Tobie pieniądze i po odliczeniu kosztów obsługi wydawano na jakiś cel, to powinno się Tobie to podobać.
        Ja wolę sam decydować o tym na co przeznaczę swoje pieniądze.

        • 10 10

        • (11)

          Dokładnie!! Ja tam wole nie zapłacić podatku a za te pieniądze samemu kupić owoce dla swoich dzieci. Swoją drogą "darmowe owoce" zapewne są drożej sprzedawane niż te ze zwykłego bazaru. I po co dawać szanse do korupcji?

          • 9 7

          • (8)

            A zdajesz sobie sprawę, że w takim przypadku, to ja nie życzę sobie, aby Twoja rodzina leczyła się z moich podatków (+ korzystała z bezpłatnych badań, ulgowych recept itp.) i żeby państwo dopłacało subwencję do kosztów nauczania Twoich dzieci (a przysługuje ona nawet w szkołach niepublicznych)?
            Powiesz, że Cię stać na odpłatne leczenie i szkolenie. Do momentu, gdy - nie daj Boże - okaże się, że komuś z bliskich trzeba zafundować wysokospecjalistyczne leczenie za setki tysięcy złotych (a nie są to sporadyczne przypadki) lub, że za studia dwojga dzieci na renomowanej uczelni trzeba będzie wybulić jak w Stanach - równowartość domku jednorodzinnego.

            • 7 7

            • (2)

              W tej chwili po podliczeniu kwoty, którą zabiera nam Państwo w podatkach moznaby wybudować niejeden domek, ponadto na studia (w podatkach) łożą też osoby, które studiują zaocznie i za to również płacą. Oznacza to, że płacą podwójnie, że nie wspomnę o biednych emerytkach lub rencistkach, które zmuszone są płacić za usługi, z których nie skorzystają.

              Nie ma bezpłatnych badań, chyba że chodzi któs do lekarza, który za świadczone usługi nie pobiera pieniędzy.

              Ponadto, jeżeli byłaby potrzeba sfinansowania badań lub leczenia i rozgrywałoby się to na zasadach rynkowych, to byłyby one tańsze (ze nie wspomne o nizszym ich koszcie - bo nie byloby takiej korupcji, kosztow obslugi administracyjnej etc.), a jeżeli państwo nie łupiłoby swoich obywateli tak jak to robi, to byłoby nas na nie stać.

              • 11 2

              • dokładnie tak, ale widać ilu uprzywilejowanych korzystających (1)

                z cudzej kasiorki jest po opiniach. Wnioski można spokojnie wyciągnąć samemu. Dla mnie to tylko pole do korupcji i tyle. Nie ma nic za darmo a wciskanie takiego kitu to tylko miernotom wyjdzie.

                • 4 2

              • Tak jest. Widać też na kogo takie osoby głosują.

                • 3 0

            • (4)

              Oczywiście ,że zdaje sobie z tego sprawę. Mój post był przenośnią i właśnie o to mi chodziło. Ja tam wolę sam decydować co będzie kupione za moje pieniądze. Nie ma darmowych owoców nie ma darmowych szkół nic nie jest za darmo a ta demagogia iż leczenie i studia są wartości domu to sobie wsadź w 4 litery. Moja matka dostała termin na wizytę u dentysty na przyszły rok 2010. I nie leczymy się państwowo z Twoich składek. Inny przypadek w mojej rodzinie i leczenie bardzo nietypowej choroby to był wydatek 80.000zł i nie pieprz mi że tutaj z Twoich składek my mamy coś za darmo. Ja tam nie chce aby urzędnik decydował co ma jesć moje dziecko na przerwach.

              • 3 1

              • bardzo mi przykro frustracie z powodu twojej choroby (3)

                ale z punktu widzenia dziecka to marchewka jest darmowa, czy tego chcesz czy nie.
                Jak widzisz punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.
                Z punktu widzenia rolnika to marchewka też mu sama na polu nie wyrosła i to w dodatku od razu w grządkach i bez chwastów.

                • 1 2

              • (2)

                Marchewka z punktu widzenia dziecka nie jest darmowa, bo pieniadze sa zabierane jego rodzicom, pod opieka ktorych to dziecko sie znajduje. W dodatku to dziecko zaplaci za te marchewke w przyszlosci. Dygresja na temat rolnikow nie na temat, wiec nie ustosunkuje sie do niej.

                • 4 2

              • Dygresja na temat rolników nie na temat? (1)

                Myślisz że marchewki to cudowne wiatropylne samosiejki, które same wskakują dzieciom na talerz. Umyte, pokrojone i wszystko za darmo.
                Tylko żli ludzie chcą na tych darmowych marchewkach zrobić interes i co gorsza: ZAROBIĆ na nich....
                Nie rozumiesz, że ktoś musi wydać kasę żeby marchewki wyprodukować, a potem jakoś z zyskiem sprzedać?
                Problem widzisz tylko w tym że urzędnik zainwestował NASZE pieniądze w darmowe marchewki dla dzieci.
                Dość krótkowzroczne i egoistyczne z twojej strony.

                • 1 1

              • Ok. Nikt nie zmusza rolnika aby był rolnikiem czy aby sadził marchewki. Widzę, że nie rozumiesz nawet tego o czym napisałeś.

                Jeżeli, jak użyłeś słowa "darmowe", to nie można na nich zrobić interesu w sensie zarobku (chodzi o Twoje 3 zdanie - jest tautologiczne).

                NIe chce by ktoś kto ma wydać kasę na marchewki i ma na nich zarobić, żeby w tym celu sięgał do mojego portfela. Zarobek rozumiem i fajnie jest zarabiać, ale niech wykłada ten co na tym chce zarobić. I tyle - proste jak pęk słomy. Idąc twoim tokiem rozumowania, dojdziemy do wniosku, że powinniśmy dopłacać do produkcji parapetów, krzeseł i worków. Wówczas, wg. Ciebie nie będzie to egoistyczne i krótkowzroczne.

                Jeżeli nie chcesz być wg Ciebie egoistą, to od razu dokonaj przelewów Twoich zarobków na produkcję rabarbaru i ołówków. Bo i one przydadzą się dzieciom.

                Pozdrawiam.

                • 0 0

          • (1)

            Wyobraź sobie, że podatki to nie jest całe zło świata.

            • 3 4

            • Pepe osobo, opisująca oczywiste fakty, oczywiście, że całe zło świata to nie jest.

              • 1 0

        • Nie zgadzam się na zabieranie mi pieniędzy. Ale tak czy owak zostały mi one wydarte, więc wolę, żeby zostały spożytkowane na taki choćby cel niż na wojaże i uczty spasionych swiń przy korycie szumnie nazywanych politykami czy urzędasami.

          • 2 0

    • szkoda ze musi unia to z naszych kieszeni wyciagac,

      i ze sami nie potrafimy umiejetnie kasą obracac, gdyby ta kasa została u nas, poszłaby na łapówy,łatanie wiecznej dziury budźetowej, pensje dla miliona kierowników i do dzieci by nei trafiła :))

      UniaNieJestTakaZła

      • 5 2

    • Jako dietetyk z zawodu uważam pomysł za w 100% trafiony!
      Wolę żeby pieniądze z mojego podatku poszły na taki cel, niż np. na budowę monitoringów ulic, fotoradarów czy bezsensowne pałace ZUSu.
      Poza tym jakbyście nie wiedzieli to za x-lat te dzieci będą na Was zarabiać jak będziecie na emeryturze ;) więc powiedzmy że ta inwestycja się zwróci ;)

      • 3 2

  • co jest zdrowsze (12)

    czysta chemia w chipsach czy chemia z oprysków

    • 33 64

    • (5)

      Słyszałeś o znaku zapytania

      • 8 15

      • (1)

        A ty słyszałeś o kropce na końcu zdania?

        • 9 7

        • No przecież to było pytanie (do galaretki)

          Nie zauważyłeś? :P

          • 2 2

      • (2)

        a gdzie twoj znak zapytania? :D

        • 7 5

        • Chciałem dać do myślenia galaretce (1)

          Rozumiem, że można nie znać ortografii, ale olewanie znaków interpunkcyjnych to już przegięcie! Czy w dzisiejszych szkołach nie uczą już pisania po polsku?

          • 6 3

          • jest jeszcze gorsze zło

            brak polskich znaków w wyrazach i wyzywanie od polaczków ;)

            • 1 0

    • jablko z robakiem (2)

      ja w sasiedztwie mam kilka opuszczonych dzialek, a tam drzewa owocowe. normalnie chodze na pachte. niewiele mozna zjesc "na juz", ale choc przetwory mam z naturalnych jablek, ktore rosna same sobie :)
      nie pomyslcie, ze robie to z chytrosci, chodzi mi wlasnie o chemie.

      • 11 1

      • chodzisz na pachtę (po kaszubsku) (1)

        czyli kradniesz niczyje? (po polsku)

        moralność Kalego

        • 0 2

        • Jak chodzisz na grzyby do lasu to też kradniesz z lasu? Lepiej żeby dobre jabłka spadły i tak zgniły?

          • 3 0

    • ...

      chipsy to zywnosc wysokoprzetworzona, pozbawiona czegokolwiek wartosciowego, wiec wole owoce nawet jak sa pryskane przynajmniej zawieraja naturalne skladniki, witaminy i mikroelementy. A przed chemia i tak nie uciekniemy...

      • 11 0

    • Pfff

      Nie znoszę jak ktoś mówi " to sama chemia", chemią jest wszystko wokół nas, w końcu świat zbudowany jest ze związków chemicznych, prawda? my też jesteśmy samą chemią:p

      • 9 1

    • a co to jest 'czysta chemia' pani galaretko?

      • 0 1

  • dobre i to, bo w tych sklepikach szkolnych to jeden wielki chłam :)

    • 55 6

  • Już widzę śmietniki koło szkoły pełne tych frykasów. (10)

    Żadne dziecko nie będzie objadało się marchwią jak w zasięgu ręki ma chipsy,batony i inny badziew.

    • 66 21

    • Jeśli choć połowa zje to już będzie dobrze

      • 14 0

    • Jest mnóstwo dzieci, których nie stać ani na chipsy ani na baton ani na marchew

      • 18 0

    • marchewka:) (6)

      Moje dzieci chipsów nigdy nie jadły i nie będą jadły. A marchewka? Pycha, zebów nie niszczy i ma witaminy. Nasze porcje napewno nie wylądują w śmietniku:)

      • 4 1

      • (5)

        Zwłaszcza ta rosnąca na działce koło obwodnicy jest bardzo bogata w tak potrzebny naszym pociechom ołów.

        • 6 1

        • A skąd tam ten ołów? (4)

          Paliwo od pewnego czasu jest już bezołowiowe, a maluchów i poldków już coraz mniej.

          • 3 0

          • (3)

            Z diesla,czytaj tirów.

            • 1 1

            • Z Diesla to co najwyżej siarka (2)

              • 1 0

              • (1)

                no to niech będzie i siarka.
                co to za różnica czy po spożyciu takich fruktów umrzemy z nadmiaru ołowiu czy siarki.

                • 1 0

              • Ale siarka bardziej chyba szkodzi lasom spadając z deszczem

                W 0,25% składamy się z siarki i bardzo jej potrzebujemy (choć nie wiadomo dokładnie ile dziennie), a nadmiar dwutlenku siarki łatwo wydalamy. To już chyba oprysków i nawozów bardziej trzeba się bać.

                • 2 0

    • Mylisz się. Mój 7 letni syn kocha marchewkę. A to, czy będzie się dożywiał w sklepiku, zależy od tego, czy dam mu pieniądze do szkoły.

      • 0 0

  • Precz ze sklepiakmi (5)

    Pomysł jak najbardziej fajny ale jest jeden warunek w szkolach powinny znikac sklepiki ale niektóry asortyment w nich ......tylko to raczej jest nie realne zreszta u nas zawsze wszysko jest na odwrót ......

    • 42 5

    • Precz ze sklepikami??? (4)

      Kto dzieci nauczył jeść słodyczy, chipsy itp - rodzice.
      Tak każdy narzeka na sklepiki a sami uczycie dzieci tego jeść. W sklepiku sprzedają to czego dzieci chcą i z tego żyją a wy chcecie zabraćtakim ludzią dochody na życie. Nauczcie dzieci jeść zdrowe rzeczy jak jogurty, bułki itp bo takie rzeczy też w sklepikach sprzedają a o tym to już pewnie nie wiecie!

      • 4 3

      • Nie, no napisał to chyba ktoś, kto wychował co najmniej trójkę

        I to bardzo zdyscyplinowaną trójkę.

        • 1 0

      • prawa rynku, gdyby dzieci nie chciały chipsów to w sklepiku

        by ich nie było. Bo by się nie sprzedawały. Zgadnijcie dlaczego w takim sklepiku nie ma warzyw i owoców? Niektóre dzieci nawet za darmo tego nie będą jeść. Głupi pomysł.

        • 2 0

      • bzdura!

        14 lat prowadze sklepik i mam swoje zdanie.U mnie nie ma ani pepsi,coli ani chipsow.I co? otoz rodzice kupuja w pobliskim sklepie cole i laysy.I taka jest prawda.Owoce posiadam rozne i dziennie sprzedaje 2-3 jablka.1 banan,2 nektarynki na 800 dzieci a jogurtami to sie rzucaja bo maja beke.I taka jest prawda.Te zmiany nic nie dadza.Trzeba najpierw wprowadzic system w domu!!!

        • 1 0

      • ?Chyba nie masz dzieci, skoro uważasz, że możesz mieć całkowicie wpływ na to co jedzą w szkole.

        • 0 0

  • (2)

    Taaa, za darmo. Czy ludzie nie rozumieją, że jak cos niby daje Unia to wszyscy za to płacimy?

    • 25 18

    • Spójrz na jasną stronę tego faktu!

      My płacimy, ale Niemiaszki też :) Pamiętaj - nie chodzi o to żeby mnie było lepiej - chodzi o to, żeby innym było GORZEJ :)

      • 8 2

    • i co z tego?

      przyczyniasz sie do rozwoju
      inaczej kasa by pewnie została przepieprzona na stolce :)
      no i na 15 piwo by juz nie stykło

      moze zamiast marudzic pomysl czy mozesz skorzystac z jakiejs dotacji i np mniej biernie podejsc do zycia... otworzyc firme albo cos, zrobic jakis ciekawy projekt artystyczny...

      a nie tylko NARZEKAC jak stara baba

      • 5 0

  • "Chcesz batona z benzyną, chcesz batona z benzyną?!" (18)

    Moja ulubiona scenka rodzajowa z dziedziny "nowoczesne wychowanie dzieci" - mamusia pcha wypchany po brzegi wózek z zakupami po Bomi - dookoła niej jak stado oszalałych małp którym puściły wszelkie hamulce sieją zniszczenie, wierzgają i wyją w niebogłosy naśladując scenki przemocy z kreskówek na "Jetixie" dwie "pociechy" (he he, niezwykle ironiczne to w tym kontekście określenie, czyż nie?), trzecia zaś siedzi bezwładnie na górze zakupów wypełniającej wózek, tępym wzrokiem gapiąc się w przestrzeń, w rozdziawionych ustach ociekających śliną trzymając WEPCHNIĘTEGO DO POŁOWY DŁUGOŚCI W GARDŁO I TAK JUŻ ZOSTAWIONEGO batona znanej marki "S."

    True story! Bezcenny widok...

    Ale miało być o marchewce. Przecież te stwory nie mają nawet enzymów odpowiedzialnych za trawienie naturalnego pożywienia... Tak jak Chińczyk skona w mękach po szklaneczce mleka, tak bachor XXI-ego wieku - po marchewce.

    "A za moich czasów..."

    • 89 19

    • w swoim opisie

      powinieneś skupić się na procesach myślowych kretynki ciągnącej ów wózek w Bomi, dzieciaki a raczej ich zachowanie są tylko efektem końcowym jej pracy wychowawczej...

      A kretynów nie trzeba szukać sami się znajdują - mówi stare przysłowie. Tak więc nawet największe badziewie z benzyną i trutką na szczury znajdzie swojego nabywcę pod warunkiem, że będzie kolorowo zapakowane i odpowiednio rozreklamowane.

      • 27 1

    • uogólnianie (12)

      Ciekawe jak rektor mając 2-3 5 lat zachowywał się chodząc na zakupy z mamusią?? W lewej rączce główka kapusty przetkana marchewką z ogródka babci a w prawej tom encyklopedii. Nie wrzeszczał, nie skakał tylko zadawał wszystkim pytania dotyczące otaczającego go świata. Widać, że nie masz dzieci i nie wiesz jak to jest. Zakupy zrobić trzeba,i to z dziećmi.Nie da się ich zamknąć w klatce na czas ich trwania. Mam 2, dzieci które uwielbiają marchewkę, jabłka, paprykę i różnego rodzaju zdrowe przekąski. Ale to tylko dlatego, że ja sama też jadam takie rzeczy a nie wciskam ich dzieciom pod pretekstem zdrowia a sama zjadam paczkę chipsów czy batona. A zakupów dzieci niestety nie lubią i to, że wspomniana w twoim opisie mama dała dziecku batona żeby był cicho było na pewno efektem jej zmęczenia a nie chęcią zaszkodzenia swojemu dziecku.Podsumowując: jak będziesz miał swoje dzieci to wtedy zacznij zabierać głos w sprawach o których na razie nie masz pojęcia. Dzieci to nie komputer, który można zaprogramować tak jak się chce.

      • 16 13

      • (2)

        "Ciekawe jak rektor mając 2-3 5 lat zachowywał się chodząc na zakupy z mamusią?"

        Wtedy w sklepach byl tylko ocet, ktorego nieodwracalne zmiany widoczne sa w kazdym wpisie rektora.

        • 17 2

        • Żeby choć 5% z was pisało w podobnym (1)

          stylu jak rektor, to świat byłby piękniejszy. Nie popieram wszystkich wpisów rektora, ale za styl wypowiedzi i wyrobiony własny światopogląd szanuję człowieka. Większość z was to niestety wtórni analfabeci bez własnych poglądów.

          • 1 2

          • wadą jedynie jest brak podjęcia rękawicy...

            rzuconej przez równego, skupia się na poniżaniu ....

            • 0 0

      • (8)

        " Dzieci to nie komputer, który można zaprogramować tak jak się chce."

        ale mozna je wychować, zeby sie porzadnie zachowywały w miejscach publicznych.
        rektor moze i troche przerysował ale sama byłam ostatnio swiadkiem równie masakrycznej sceny w biedonce tym razem.
        dziecko rozrabiało , ale zadowolona z siebie mamuska tylko co chwile wrzeszczała "Eeeeemilka" "Eeeeemila" i tak na okrągło.

        • 8 3

        • (7)

          Ale wychowywanie dziecka to proces długotrwały. Nie da się tego zrobić w ciągu 1 roku życia gdy dziecko leży w wózku i nikomu w takim sklepie nie przeszkadza.
          Zapomniał wół jak cielęciem był. Stare przysłowie, ale ciągle aktualne. Proponuje wszystkim zbulwersowanym głęboką analizę swojego zachowania kiedy byli mali. Proszę spytać szanowną mamusię lub tatusia czy aby na pewno nigdy nie zdarzyło się wam urządzić awantury w miejscu publicznym?(niekoniecznie w sklepie) Niech żyje marchewka!!!!!

          • 3 4

          • (6)

            W ciagu roku nie, ale to nie roczne dzieci rozrabiaja w sklepie.
            Ale w ciągu 3-4 lat na pewno.
            pewnie, ze dzieciom sie zdarza, ale
            wystarczy spojrzec na zchowanie rodziców w takich sytuacjach, zeby wiedziec czy dzieci wychowuja czy je tylko posiadają.
            w tym rzecz.

            • 7 1

            • (4)

              Gratuluje skoro ty potrafisz po kilku minutach obserwacji w sklepie stwierdzić czy ktoś wychowuje swoje dzieci czy też je posiada to zapewne swoje, jeżeli kiedyś będziesz je mieć, na pewno wychowasz świetnie. Życzę wytrwałości i proponuję zachować kopie swojej wypowiedzi gdy nie daj boże twoja pociecha będzie miała gorszy dzień i rzuci się w sklepie na podłogę. Ciekawe jak twoim zdaniem powinien zachować się rodzic? Może dać w tyłek albo wyciągnąć na siłę ze sklepu?

              • 3 5

              • nie brac dzieci do spozywczego/hipermarketu. - mozna je zostawic zeby sie pobawily w odpowiednim punkcie animacji zabaw dla dzieci - a samemu szybciej zrobic zakupy. a dzieci nie trzeba bedzie zapychac batonami zeby japy nie darly.
                a brac je do sklepow w ktorym moga zdecydowac co by chcialy kupic - np zabawkowy, plastyczny, z ciuchami.
                dzieci nie decyduja o swoim jadlospisie - dopoki same nie zarabiaja na ulotkach albo na kasie wyciagnietej od rodziny.

                • 5 2

              • Od tego są rodzice, żeby w porę wybić dziecięciu z głowy demonstrowanie 'gorszych dni'

                Skoro bachor pozwala sobie na takie sceny, to znaczy, że rodzicom coś chyba umknęło w wychowaniu (pomijając oczywiście rzadkie przypadki faktycznej niepełnosprawności umysłowej dziecka)

                • 3 2

              • (1)

                mam juz dwójke dzieci ; jeden 21 lat i drugi 15;
                laaata pracy, ale nie zachowuja sie w przestrzeni publicznej nie szanujac jej.
                rzuci sie na podłogę? nigdy.
                "Ciekawe jak twoim zdaniem powinien zachować się rodzic? Może dać w tyłek albo wyciągnąć na siłę ze sklepu?"
                gdyby dziecko było DOBRZE wychowywane od małego do takiej sytuacji by nie doszło.

                • 5 1

              • Ależ się ubawiłam:)))))
                To by był piękny widok; dwudziestolatek rzucający się na ziemię ze złości. Nie bardzo jest się czym chwalić, że w tym wieku syn się nie awanturuje w sklepi:))))

                • 0 1

            • A ja gratuluję wychowania zamkniętego w 3-4 latach życia.
              I proponuję: ludzie, najpierw dowiedzcie się czegoś o dzieciach, urodźcie sobie parę sztuk i wychowajcie, a dopiero zabierajcie głos na temat tego, w ile to lat dziecko można wychować.
              Równie dobrze ja mogę podyskutować o fizyce kwantowej.

              • 1 0

    • Naukowe podejście mówi, że ekstremów nie bierze się pod uwagę, więc po co ten cyniczny post ?

      • 1 1

    • JM Rektor, robi zakupy w "BOMI".... (2)

      uhuuuu, to może czas do Biedronki się pofatygować, tam mniej jest tłuszczy nowobogackiej z "nowocześnie wychowywanymi dziećmi" a'la Superhiperniania. :) Miłego, mniej gorzkiego dnia...., no chyba, że z powodu czekolady z dużą zawartością kakao ;)

      • 2 1

      • (1)

        jeszcze powiedz, że jedzenie bardziej ekologiczne ;)

        • 0 0

        • ekologiczne...

          to masz jak sobie sam wychodujesz, myślisz, że jak kupujesz tu czy tam, otrzymujesz najwyższą jakość, raczej otrzymujesz jakoś w każdym przypadku.

          • 0 0

  • (5)

    Akcja jest ok, ale podstawy jak zawsze leża w domu. jesli rodzice nie kontroluja tego co je dziecko, nie robia zdrowych kanapek do szkoły, a tylko daja kase to nie mozna liczyc na to ze cos sie zmieni.
    Z domu powinno wynosic nawyki zdrowego odzywiania ,. i tu przydaloby sie doedukowac rodziców.

    • 49 1

    • Zgadzam się, podstawa do nawyki wyniesione z domu.

      • 1 0

    • (3)

      albo nie macie dzieci, albo nie wiecie, co one robią w szkole :(
      Co z tego, że moja córka ma w domu absolutny zakaz jedzenia chipsów i są wprowadzone ostre ograniczenia dotyczące spożycia innych niezdrowych przekąsek? Co z tego, że wraz z mężem nie jemy innych słodyczy poza domowym ciastem i owocami (sporo z nich jest z naszego ogródka)?
      Dziecko idzie do szkoły, gdzie widzi, co robią inni uczniowie: starsi, "mądrzejsi", wyżej postawieni w szkolnej hierarchii. A oni mają w głębokim poważaniu zdrową żywność, za to w cenie - pokazanie, kto ile ma szmalu.
      I nie pomogą żadne tłumaczenia wychowawców czy rodziców - uczeń ponad wszystko chce się wspiąć wyżej na drabinie szkolnej kariery (nie chodzi o wyniki nauczania) - na topie są "plastikowe"słodycze znane z TV, a nie marchewki, czy jabłka.
      I nie piszcie, że mogę nie dawać kieszonkowego. Dziecko dostaje kasę również od innych krewnych i jej pozbawienie odczuje jako niezasłużoną karę (zresztą słusznie), co może zaskutkować próbami zdobycia łakoci i finansów w mniej oficjalny sposób (nie tylko poprzez kradzież).

      • 4 2

      • (1)

        moje dzieci absolutnego zakazu nie maja, nie na tym to polega, po prostu wiedza co jest zdrowe, a co nie.
        Absolutny zakaz jest jak z wszystkimi zakazami-owoc zabroniony kusi najbardziej.
        Nie w tym problem ze raz na sto lat zje czekoladke czy chipsy, problem w tym zeby nie jadło tego stale i jedynie.
        Wszedzie trzeba rozsadku.

        • 3 1

        • Ależ moje dziecko je czekoladki częściej niż raz na sto lat! Jedyny całkowity zakaz dotyczy chipsów (swego czasu zbyt często publikowano zatrważające dane nt. zawartości w nich substancji szkodliwych).
          O szkodliwości nadużywania łakoci w jadłospisie córka wie nie tylko od nas: miała na ten temat zajęcia w przedszkolu, słyszy o tym przy każdej wizycie u dentysty, czyta w podręcznikach itd.
          I próbowaliśmy niedawno przez krótki czas nie ograniczać jej dostępu do słodyczy. Efekt był taki, że dziecko niemal bez przerwy podjadało coś niezdrowego.
          Trudno: nie dorosła jeszcze do zachowań racjonalnych.
          Część dorosłych też tak ma :)

          • 1 1

      • no to bardzo źle robisz. wszystko jest dla ludzi, pamiętać trzeba tylko o rozsądnych ilościach. i absolutnie nie chodzi tu o przypodobanie uczniom stojącym wyżej w "hierarchii", po prostu zakazany owoc lepiej smakuje

        • 0 1

  • A Pani Zosia z warzywniaka będzie od dzieci skupowała te owoce i warzywa (1)

    i dalej odsprzedawała - ot interes się będzie kręcił ...

    • 37 13

    • na miejscu pani Zosi

      kupowałbym od razu w hurtowych ilościach od dyrektorki szkoły albo woźnej
      he he he ....

      • 6 1

  • najlepsze jabłka są z ogrodu proboszcza (4)

    • 38 10

    • a najlepsze kasztany na placu ....

      a ciocia Hania jada je tylko z cebulką ...

      • 3 1

    • g@llux często dawałeś się złapać na kradzieży ?

      • 4 2

    • potrollujemy ?

      TROLU

      • 4 3

    • najgorsze trolle są z Sopotu

      • 3 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane