- 1 Lasy w Gdyni bez ludzi. "Chronimy dziki" (202 opinie)
- 2 Pod prąd uciekał przed policją (253 opinie)
- 3 Ukraińcy z Trójmiasta pojadą na front? (744 opinie)
- 4 35 mln zł na remont gmachu Straży Granicznej (69 opinii)
- 5 Rejsy sezonowe: dokąd popłyniemy? (154 opinie)
- 6 Rozbój w kolejce SKM. Interwencja SOK (106 opinii)
Niecodzienny wyścig na Zatoce Gdańskiej
To miało być żeglarskie starcie Dawida z Goliatem: w niedzielnym wyścigu przez Zatokę Gdańską zmierzył się najszybszy polski jacht z surferem na pięciokilogramowej desce ciągniętej przez skrzydło.
Ktoś mógłby powiedzieć, że wyścig był rozstrzygnięty jeszcze przed startem, bo konkurentów dzieliła przepaść. 10-tonowy katamaran Gemini 3, dowodzony przez Romana Paszke, to jeden z najszybszych jachtów regatowych na świecie. Na trasie z Gdańska do Jastarni miał zmierzyć się z Tomaszem Janiakiem, jednym z najbardziej utytułowanych polskich kitesurferów, płynącym na ciągniętej przez skrzydło 5-kilogramowej desce.
Gdzie tu rywalizacja, skoro katamaran ma żagle o powierzchni ok. 700 m kw., a ciągnące deskę skrzydło jedynie 13 metrów? Ale wbrew pozorom samotny kitesurfer nie był bez szans.
- Nie mam pojęcia, kto wygra, bo takich zawodów jeszcze nikt nie urządzał. Ale rekord prędkości na kicie jest wyższy, niż maksymalna prędkość Gemini - mówił przed startem Tomasz Bożyczko z Orange Surf Team, w którym pływa także Janiak.
Problem w tym, że katamaran bez większych problemów osiąga prędkość ponad 30 węzłów, podczas gdy najlepsi kitesurferzy potrzebują płytkiej i gładkiej wody, by na niedługim odcinku rozpędzić się do maksymalnie ok. 45 węzłów.
Po kilkudziesięciu minutach wyścigu Gemini płynęło z przodu, ale surfer trzymał się tuż za nim. Rywalizacji jednak nie rozstrzygnięto, bo w katamaranie zauważono przeciek. Załoga nie chciała ryzykować i przerwała regaty.
Kitesurfer zdecydował się dopłynąć do Jastarni. - Nie jestem pewny na sto procent, ale wydaje mi się, że przed Tomkiem nikt jeszcze nie przepłynął Zatoki Gdańskiej w ten sposób - cieszył się Tomasz Bożyczko.
Załoga Gemini mogła się cieszyć, że usterka nie zdarzyła się kilkanaście godzin wcześniej. W nocy z soboty na niedzielę katamaran walczył bowiem o nowy rekord czasu na trasie Świnoujście-Gdynia. Dotąd nikomu nie udało się pokonać tego dystansu szybciej niż w 13 godzin i 32 minuty. Gemini 3 poprawiło ten rezultat o 26 minut - żeglarze zameldowali się w Gdyni po 13 godzinach i 6 minutach. Roman Paszke: - Mogliśmy popłynąć znacznie szybciej, ale przez trudne warunki musieliśmy nadłożyć około 50 mil.
Opinie (59) 3 zablokowane
-
2009-09-01 06:57
(1)
Apropo nicodziennych zmagań - Ja startuje na trasie Krynica Morska - Łeba na desce bez zawijania do portów. Czekam na dobrą prognozę. Jak ktoś chce się podłączyć to zapraszam, kontakt bartanonim@gmail.com
- 0 0
-
2009-09-01 12:05
o kurde
dobra trasa!
powodzenia!- 0 0
-
2009-09-01 09:09
Tekst sponsorowany
- 2 0
-
2009-09-01 15:30
no to przecież Niebrzydki jest:)
- 0 0
-
2009-09-01 18:32
paszke
jeszcze nie zaplacil za katamaran
- 0 0
-
2009-09-01 20:51
Ludzie z pasja.Fantastyczne!!!!!
- 0 0
-
2009-09-04 17:22
Nie Pierwszy!
Z Rewy do Jastarni przepłynoł Damian Sikorski aliaz Siwy :D i bło to dwa lata temu chyba :D ale nie oficjalnie.... po prostu go wywiało i nie miał jak wrócić to popłynoł dalej :D
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.