- 1 Rozporządzenie ws. zakazu wstępu do lasów (60 opinii)
- 2 8 godzin opóźnienia i lądowanie w Poznaniu (376 opinii)
- 3 Nie będzie lepszej segregacji - będą kary (271 opinii)
- 4 Śmierć Adamowicza. Wyrok ws. finału WOŚP (115 opinii)
- 5 Pomorze za 36 lat: kobiece i... stare (96 opinii)
- 6 Remontują, zamiast wyburzyć. Dlaczego? (109 opinii)
Od Klawittera, przez Schichaua i Lenina do dziś
Dla większości Stocznia Gdańska. Dla niektórych jeszcze dawna Stocznia im. Lenina. A co było wcześniej? W tym miejscu większość z nas zaczyna mieć problem.
Budowanie wszystkiego, co pływa, ma na terenie Gdańska tak długą historię, jak samo miasto. Historia nowoczesnego budownictwa okrętowego w Gdańsku wiąże się jednak z kilkoma pokoleniami rodu Klawitterów. Już w 1712 roku gdańskie rejestry cechowe wymieniały szkutnika o takim właśnie nazwisku. Musiało jednak minąć jeszcze sto lat, aby w 1827 roku Jan Wilhelm Klawitter mógł założyć nowoczesną stocznię nad Motławą.
W tym czasie w Gdańsku trudno byłoby znaleźć osobę, która wiedziałaby więcej o nowoczesnym przemyśle stoczniowym. Jan Wilhelm wrócił bowiem dopiero co z długiej podróży po najlepszych zakładach produkcji statków w Anglii.
Niedługo potem pochylnie prężnego zakładu działającego na Brabancji (teren nad Motławą przy ul. Stara Stocznia) zaczęły opuszczać piękne i szybkie fregaty. W 1840 roku Klawitter zbudował pierwszy gdański parowy bocznokołowiec.
Działalność gdańskich przedsiębiorców zwróciła uwagę przedstawicieli pruskich władz wojskowych. W 1844 roku, nad Martwą Wisłą rozpoczęto budowę stoczni królewskiej. I dopiero w tym miejscu możemy mówić o początkach późniejszej "Kolebki Solidarności".
Z początku powoli, z latami zaś coraz szybciej rozrastająca się Stocznia Królewska wyspecjalizowała się w budowie średniej wielkości jednostek dla potrzeb pruskiej marynarki. Jej produktem specjalnym były żaglowo-parowe kanonierki i fregaty. W latach 1868 - 1875 zaprojektowano i zbudowano tu między innymi pierwszy niemiecki pancerny okręt z napędem śrubowym - korwetę "Hansa".
- Wygrana wojna francusko-pruska, a co za tym idzie kontrybucja i przypadająca na lata 90. XIX wieku, likwidacja miejskich umocnień, pozwoliła w tym czasie na gwałtowną rozbudowę stoczni - mówi Marcin Stąporek, archeolog, zajmujący się na co dzień badaniem dziejów Gdańska. - W ten sposób, w krótkim czasie - na terenach, znajdujących się za dzisiejszą bramą nr 1 i nr 2 - powstała Stocznia Cesarska, czyli nowoczesny, państwowy zakład przemysłowy, zajmujący się w tym czasie w zasadzie tylko produkcją zbrojeniową.
Rosnąca w siłę Stocznia Cesarska i coraz śmielsze poczynania kolejnych Klawitterów, którzy świetnie czuli się w warunkach ostrej walki kapitalistycznej drugiej połowy XIX wieku, sprawiły, że Gdańskiem zainteresował się elbląski potentat produkcji stoczniowej, Ferdynand Schichau.
Schichau, podobnie jak J.W Klawitter, odbył praktyki w Anglii, aby w 1837 roku otworzyć w Elblągu warsztat budowy maszyn, który cztery lata później rozpoczął produkcję stoczniową. W 1857 roku przedsiębiorca zbudował swoją pierwszą stocznię. Oprócz statków z jego fabryk wychodziły także parowozy. Co ciekawe, choć elblążanin był prawdziwym rekinem kapitalizmu, miał jednak ludzką twarz. Bardzo dbał o warunki socjalne swoich pracowników: budował osiedla pracownicze i dopłacał im do kasy chorych.
Od 1877 roku firma Schichaua specjalizowała się w budowie torpedowców i niszczycieli, które pruski fabrykant sprzedawał na cały świat. Wraz z coraz większymi zamówieniami rządowymi, marzyła mu się stocznia, mogąca budować transoceaniczne liniowce i wielkie pancerniki. Ponieważ takich jednostek nie można było budować w Elblągu, jego wybór padł na Gdańsk.
14 lutego 1889 roku Schichau wykupuje 50 hektarów bagnistej ziemi w pobliżu Stoczni Cesarskiej (okolice dzisiejszej bramy nr 3 Stoczni Gdańskiej i tereny między Martwą Wisłą a ul. Jana z Kolna, aż do granicy ze Stocznią Północną) i uruchamia tu oficjalnie w 1893 roku imponującą stocznię. Wcześniej jednak musi nawieźć - przy pomocy specjalnej kolejki linowej - na teren przyszłego przedsiębiorstwa 200 m sześc. piasku i zniwelować kilka wzgórz, które znajdowały się w rejonie dzisiejszej Bramy Oliwskiej i Placu Zebrań Ludowych.
Tuż przed pierwszą wojną światową gdańska Stocznia Schichaua należy do dwóch największych stoczni w Rzeszy - mógł się z nią równać jedynie szczeciński Vulcan. Jej sześć pochylni opuszczają w miarowym tempie kolejne wielkie statki pasażerskie i okręty wojenne. Na ponad 200-metrowych pochylniach powstawały giganty - liniowiec pasażerski Columbus o pojemności około 33 tys. BRT i krążownik liniowy Graf Spee o wyporności ponad 30 tys. ton. W tym czasie w Stoczni Cesarskiej na wodę spływają masowo całkiem zaawansowane technicznie U-Booty.
- Traktat Wersalski i powstanie Wolnego Miasta pod kontrolą Ligi Narodów spowodowały zmierzch wielkiej produkcji stoczniowej w Gdańsku. Po wielu perturbacjach, w latach 20. XX wieku, w miejsce Stoczni Cesarskiej zaczęła działać kosmopolityczna Stocznia Gdańska, a koncern Schichaua został przejęty przez państwo niemieckie, aby tuż przed II wojną światową stać się ważnym gdańskim przyczółkiem III Rzeszy - mówi Marcin Stąporek. - Renesans produkcji okrętowej w Gdańsku przyniosły dopiero lata powojenne, kiedy z obu zakładów, zwanych początkowo "Stocznią nr 1" i "Stocznią nr 2", powstało jedno przedsiębiorstwo. To właśnie ono po latach stało się "Kolebką Solidarności".
- Marek Gotardm.gotard@trojmiasto.pl
Opinie (62) 7 zablokowanych
-
2009-08-25 13:53
(5)
sprzedac co sie da, zaorac i budowac miasto...po co ktos ma kupowac statek w polsce w cenie x, jak w azji kupi taki sam za polowe ceny...armatora nie interesuje, jak jest ten statek wykonczony, ze farba odpada po roku, ze wszystko z plastiku...cena sie liczy i tyle
- 19 27
-
2009-08-25 14:03
(4)
co ty wygadujesz chłopie, widać, że polskie stocznie znasz tylko z fotografii. Armatorzy chcą budować w polskich stoczniach bo wiedzą, że tutaj będą mieli dobrą robotę zrobioną. I pomimo tego, że w Azji trzepią statki za bezcen.
Tylko, że komuś nie pasuje, żeby w Polsce były stocznie.- 15 1
-
2009-08-25 15:28
(1)
To kup statek w stoczni, w której wiecznie są protesty, więcej osób siedzi za biurkiem niż na rusztowaniu, a ceny za statek jak w zachodniej europejskiej bogatej stoczni.
- 2 3
-
2009-08-25 17:22
Zwalniają ok 400 osób tzw. Umysłowych
- 0 0
-
2009-08-25 14:27
(1)
o tak "komuś nie pasuje" już wiem !!! Masonom Żydom i Komunistom. O tak spiskowa teoria dziejów teraz dołączyli do niej Arabowie z Kataru. Puknij sie w czoło, stocznia prosperowałaby jak zegareczek gdyby w połowie lat 90 ją w pełni sprywatyzowano a tak komuna związki i miliardy wpompowane dla ratowania kilku tysięcy miejsc pracy. Już w przeliczeniu mniej by wyszło gdyby kazdy stoczniowiec w zamian za zwolnienie dostał 200 tyś zł.
- 4 7
-
2009-08-25 15:29
jak mogą nie pasować polskie stocznie Arabom z Kataru, skoro oni nawet nie wiedzą, że chcieli je kupić. Popytaj Donka to ci powie jak się wciska kit takim jak ty. A po drugie, to już twój problem, że każde zdanie, które ci nie pasuje musisz wyśmiać rzekomym spiskiem masonów, żydów i komunistów. Chociaż, jakbyś trochę liznął wiedzy np. o masonach to byś tego wyśmiania nie używał.
- 5 2
-
2009-08-25 16:47
Budowa statków jest od zawsze wpisana w historię Gdańska.
A przyszedł taki tusk ze specjalistami pokroju Palikota, Grada, Klicha i wszystko rozwalił.
- 11 10
-
2009-08-25 15:02
Zbyt mało wyraźnie napisane że Gdańsk w tym czasie należał do niemców (4)
To typowe w Polsce, jak nasze, to podkreślić na każdym kroku, jak cudze to przemilczeć.
- 9 8
-
2009-08-25 15:26
Do Polski nie mógł bo (2)
m.in. ci Niemcy Polske podzielili.
- 3 0
-
2009-08-25 15:30
gdyby Polacy potrafili ze soba sie dogadac (1)
to nigdy NIKT by Polski nie dzielil
- 4 3
-
2009-08-25 15:55
tak, i druga wojna by nie wybuchła! :-P
wszystko przez Polaków.- 0 1
-
2009-08-25 15:54
masz na myśli zabór pruski?
- 1 0
-
2009-08-25 15:42
tereny postoczniowie
Nawiazujac do niektorych komentarzy odnoszacych sie do zagospodarowania terenow postoczniowych, maly pomysl chcialam przedstawic. Bylam na wiosne w Hattingen w Niemczech. Byla tam kiedys wielka huta z trzema piecami. Teren jest olbrzymi. Obecnie pracuje jeden, czy moze dwa piece. Na terenie przyleglym do trzeciego, juz nieczynnego, zorganizowano forum kulturalno - muzealne. Mozna wejsc do przyleglych budynkow, mozna wejsc na sama budowle pieca, przygotowane sa tablice informacyjne o calym procesie produkcji stali, eksponaty muzealne, w to ladnie wkomponowane wspomnienia bylych pracownikow i ich rodzin. Wszystko robi niesamowite wrazenie i jest znakomitym przykladem, jak rozsadnie i z glowa mozna zagospdoarowac teren poprzemyslowy. Ja sie obawiam, ze w Gdansku faktycznie wszystko zaoraja, ewentualnie czesc budynkow zostanie odrestaurowana. Za 20 lat bede swoim dzieciom opowiadac, jak to z skm na stacji gdansk stocznia mozna bylo podziwiac dzwigi stoczniowe, a one beda musialy bardzo wysilac wyobraznie, aby choc w czesci odtworzyc oczyma wyobrazni obraz dawnej stoczni.
- 5 3
-
2009-08-25 15:38
kolejka linowa
wiec jednak była juz takowa w Gdańsku
- 6 1
-
2009-08-25 14:25
...
jeżeli stocznia ma zniknąć z powierzchni na rzecz budowy osiedla,to zrobili by przynajmniej jakieś gabloty na terenie stoczni albo muzeum ze zdjeciami,nie koniecznie tymi z czasu walesy,lecz tymi wlasnie z okresu najwiekszej swietnosci stoczni,czyli czasow przedwojennych.mysle ze mało kto zdaje sobie sprawe z tego,jak wygladalo to miejsce niegdys,nie wspominajac juz o przepieknej architekturze samego miasta z tamtych czasow.
- 11 4
-
2009-08-25 14:10
Gdyby ta stocznia byla w innych rekach (1)
to by i funkcjonowalo,tak jak i wszystko inne na zachodzie, pomimo kryzysu tez by przynosilo dla wszystkich korzysci, a tak,swiat patrzy i nie moze sie nadziwic ze Polacy doprowadzaja do ruiny bo nie potrafia sami miedzy soba sie dogadac i tak jest ze wszystkim.
- 19 6
-
2009-08-25 14:16
Na zachodzie!
Na zachodzie upadają i zamykają prawie wszytkie stocznie jakbys niewiedział
- 2 5
-
2009-08-25 13:43
Oby nowe miasto powstało jak najszybciej.
Oby nowe miasto powstało jak najszybciej na miejscu terenów stoczniowych.
Można wkomponować architekturę w istniejące dźwigi i żurawie. Zaś część budynków z przełomu wieku rewitalizować. niektóre elementy stoczni należy zachować ku pamięci pokoleń.
Cieszył bym się gdyby projektowana zabudowa miała jakieś szczególne walory architektoniczne, a nie tylko prostą kubistyczną formę obłożoną szkłem. Odrobinę historyzującej formy też by się przydało. Ale bez przesady. Domy nad kanałami Starej Motławy pięknie by się prezentowały. Z pewnością lepiej niż przemysłowe i szpecące tereny stoczni.- 36 16
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.