• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Od Klawittera, przez Schichaua i Lenina do dziś

Marek Gotard
25 sierpnia 2009 (artykuł sprzed 14 lat) 
Widok na stocznię Schichaua w Gdańsku. Widok na stocznię Schichaua w Gdańsku.

Dla większości Stocznia Gdańska. Dla niektórych jeszcze dawna Stocznia im. Lenina. A co było wcześniej? W tym miejscu większość z nas zaczyna mieć problem.



Stocznia Cesarska. Stocznia Cesarska.
Mapa prezentująca obie stocznie w 1924 roku. Mapa prezentująca obie stocznie w 1924 roku.
Jedni mówią, że na miejscu dzisiejszych terenów "Kolebki Solidarności" funkcjonował zakład, należący do elbląskiego przedsiębiorcy, Ferdynanda Schichaua. Inni, że była to niegdyś stocznia, należąca do samego cesarza niemieckiego. Co ciekawe, wszyscy mają rację.

Budowanie wszystkiego, co pływa, ma na terenie Gdańska tak długą historię, jak samo miasto. Historia nowoczesnego budownictwa okrętowego w Gdańsku wiąże się jednak z kilkoma pokoleniami rodu Klawitterów. Już w 1712 roku gdańskie rejestry cechowe wymieniały szkutnika o takim właśnie nazwisku. Musiało jednak minąć jeszcze sto lat, aby w 1827 roku Jan Wilhelm Klawitter mógł założyć nowoczesną stocznię nad Motławą.

W tym czasie w Gdańsku trudno byłoby znaleźć osobę, która wiedziałaby więcej o nowoczesnym przemyśle stoczniowym. Jan Wilhelm wrócił bowiem dopiero co z długiej podróży po najlepszych zakładach produkcji statków w Anglii.

Niedługo potem pochylnie prężnego zakładu działającego na Brabancji (teren nad Motławą przy ul. Stara Stocznia) zaczęły opuszczać piękne i szybkie fregaty. W 1840 roku Klawitter zbudował pierwszy gdański parowy bocznokołowiec.

Działalność gdańskich przedsiębiorców zwróciła uwagę przedstawicieli pruskich władz wojskowych. W 1844 roku, nad Martwą Wisłą rozpoczęto budowę stoczni królewskiej. I dopiero w tym miejscu możemy mówić o początkach późniejszej "Kolebki Solidarności".

Z początku powoli, z latami zaś coraz szybciej rozrastająca się Stocznia Królewska wyspecjalizowała się w budowie średniej wielkości jednostek dla potrzeb pruskiej marynarki. Jej produktem specjalnym były żaglowo-parowe kanonierki i fregaty. W latach 1868 - 1875 zaprojektowano i zbudowano tu między innymi pierwszy niemiecki pancerny okręt z napędem śrubowym - korwetę "Hansa".

- Wygrana wojna francusko-pruska, a co za tym idzie kontrybucja i przypadająca na lata 90. XIX wieku, likwidacja miejskich umocnień, pozwoliła w tym czasie na gwałtowną rozbudowę stoczni - mówi Marcin Stąporek, archeolog, zajmujący się na co dzień badaniem dziejów Gdańska. - W ten sposób, w krótkim czasie - na terenach, znajdujących się za dzisiejszą bramą nr 1 i nr 2 - powstała Stocznia Cesarska, czyli nowoczesny, państwowy zakład przemysłowy, zajmujący się w tym czasie w zasadzie tylko produkcją zbrojeniową.

Rosnąca w siłę Stocznia Cesarska i coraz śmielsze poczynania kolejnych Klawitterów, którzy świetnie czuli się w warunkach ostrej walki kapitalistycznej drugiej połowy XIX wieku, sprawiły, że Gdańskiem zainteresował się elbląski potentat produkcji stoczniowej, Ferdynand Schichau.

Schichau, podobnie jak J.W Klawitter, odbył praktyki w Anglii, aby w 1837 roku otworzyć w Elblągu warsztat budowy maszyn, który cztery lata później rozpoczął produkcję stoczniową. W 1857 roku przedsiębiorca zbudował swoją pierwszą stocznię. Oprócz statków z jego fabryk wychodziły także parowozy. Co ciekawe, choć elblążanin był prawdziwym rekinem kapitalizmu, miał jednak ludzką twarz. Bardzo dbał o warunki socjalne swoich pracowników: budował osiedla pracownicze i dopłacał im do kasy chorych.

Od 1877 roku firma Schichaua specjalizowała się w budowie torpedowców i niszczycieli, które pruski fabrykant sprzedawał na cały świat. Wraz z coraz większymi zamówieniami rządowymi, marzyła mu się stocznia, mogąca budować transoceaniczne liniowce i wielkie pancerniki. Ponieważ takich jednostek nie można było budować w Elblągu, jego wybór padł na Gdańsk.

14 lutego 1889 roku Schichau wykupuje 50 hektarów bagnistej ziemi w pobliżu Stoczni Cesarskiej (okolice dzisiejszej bramy nr 3 Stoczni Gdańskiej i tereny między Martwą Wisłą a ul. Jana z Kolna, aż do granicy ze Stocznią Północną) i uruchamia tu oficjalnie w 1893 roku imponującą stocznię. Wcześniej jednak musi nawieźć - przy pomocy specjalnej kolejki linowej - na teren przyszłego przedsiębiorstwa 200 m sześc. piasku i zniwelować kilka wzgórz, które znajdowały się w rejonie dzisiejszej Bramy Oliwskiej i Placu Zebrań Ludowych.

Tuż przed pierwszą wojną światową gdańska Stocznia Schichaua należy do dwóch największych stoczni w Rzeszy - mógł się z nią równać jedynie szczeciński Vulcan. Jej sześć pochylni opuszczają w miarowym tempie kolejne wielkie statki pasażerskie i okręty wojenne. Na ponad 200-metrowych pochylniach powstawały giganty - liniowiec pasażerski Columbus o pojemności około 33 tys. BRT i krążownik liniowy Graf Spee o wyporności ponad 30 tys. ton. W tym czasie w Stoczni Cesarskiej na wodę spływają masowo całkiem zaawansowane technicznie U-Booty.

- Traktat Wersalski i powstanie Wolnego Miasta pod kontrolą Ligi Narodów spowodowały zmierzch wielkiej produkcji stoczniowej w Gdańsku. Po wielu perturbacjach, w latach 20. XX wieku, w miejsce Stoczni Cesarskiej zaczęła działać kosmopolityczna Stocznia Gdańska, a koncern Schichaua został przejęty przez państwo niemieckie, aby tuż przed II wojną światową stać się ważnym gdańskim przyczółkiem III Rzeszy - mówi Marcin Stąporek. - Renesans produkcji okrętowej w Gdańsku przyniosły dopiero lata powojenne, kiedy z obu zakładów, zwanych początkowo "Stocznią nr 1" i "Stocznią nr 2", powstało jedno przedsiębiorstwo. To właśnie ono po latach stało się "Kolebką Solidarności".

Opinie (62) 7 zablokowanych

  • (5)

    sprzedac co sie da, zaorac i budowac miasto...po co ktos ma kupowac statek w polsce w cenie x, jak w azji kupi taki sam za polowe ceny...armatora nie interesuje, jak jest ten statek wykonczony, ze farba odpada po roku, ze wszystko z plastiku...cena sie liczy i tyle

    • 19 27

    • (4)

      co ty wygadujesz chłopie, widać, że polskie stocznie znasz tylko z fotografii. Armatorzy chcą budować w polskich stoczniach bo wiedzą, że tutaj będą mieli dobrą robotę zrobioną. I pomimo tego, że w Azji trzepią statki za bezcen.
      Tylko, że komuś nie pasuje, żeby w Polsce były stocznie.

      • 15 1

      • (1)

        To kup statek w stoczni, w której wiecznie są protesty, więcej osób siedzi za biurkiem niż na rusztowaniu, a ceny za statek jak w zachodniej europejskiej bogatej stoczni.

        • 2 3

        • Zwalniają ok 400 osób tzw. Umysłowych

          • 0 0

      • (1)

        o tak "komuś nie pasuje" już wiem !!! Masonom Żydom i Komunistom. O tak spiskowa teoria dziejów teraz dołączyli do niej Arabowie z Kataru. Puknij sie w czoło, stocznia prosperowałaby jak zegareczek gdyby w połowie lat 90 ją w pełni sprywatyzowano a tak komuna związki i miliardy wpompowane dla ratowania kilku tysięcy miejsc pracy. Już w przeliczeniu mniej by wyszło gdyby kazdy stoczniowiec w zamian za zwolnienie dostał 200 tyś zł.

        • 4 7

        • jak mogą nie pasować polskie stocznie Arabom z Kataru, skoro oni nawet nie wiedzą, że chcieli je kupić. Popytaj Donka to ci powie jak się wciska kit takim jak ty. A po drugie, to już twój problem, że każde zdanie, które ci nie pasuje musisz wyśmiać rzekomym spiskiem masonów, żydów i komunistów. Chociaż, jakbyś trochę liznął wiedzy np. o masonach to byś tego wyśmiania nie używał.

          • 5 2

  • Budowa statków jest od zawsze wpisana w historię Gdańska.

    A przyszedł taki tusk ze specjalistami pokroju Palikota, Grada, Klicha i wszystko rozwalił.

    • 11 10

  • Zbyt mało wyraźnie napisane że Gdańsk w tym czasie należał do niemców (4)

    To typowe w Polsce, jak nasze, to podkreślić na każdym kroku, jak cudze to przemilczeć.

    • 9 8

    • Do Polski nie mógł bo (2)

      m.in. ci Niemcy Polske podzielili.

      • 3 0

      • gdyby Polacy potrafili ze soba sie dogadac (1)

        to nigdy NIKT by Polski nie dzielil

        • 4 3

        • tak, i druga wojna by nie wybuchła! :-P
          wszystko przez Polaków.

          • 0 1

    • masz na myśli zabór pruski?

      • 1 0

  • tereny postoczniowie

    Nawiazujac do niektorych komentarzy odnoszacych sie do zagospodarowania terenow postoczniowych, maly pomysl chcialam przedstawic. Bylam na wiosne w Hattingen w Niemczech. Byla tam kiedys wielka huta z trzema piecami. Teren jest olbrzymi. Obecnie pracuje jeden, czy moze dwa piece. Na terenie przyleglym do trzeciego, juz nieczynnego, zorganizowano forum kulturalno - muzealne. Mozna wejsc do przyleglych budynkow, mozna wejsc na sama budowle pieca, przygotowane sa tablice informacyjne o calym procesie produkcji stali, eksponaty muzealne, w to ladnie wkomponowane wspomnienia bylych pracownikow i ich rodzin. Wszystko robi niesamowite wrazenie i jest znakomitym przykladem, jak rozsadnie i z glowa mozna zagospdoarowac teren poprzemyslowy. Ja sie obawiam, ze w Gdansku faktycznie wszystko zaoraja, ewentualnie czesc budynkow zostanie odrestaurowana. Za 20 lat bede swoim dzieciom opowiadac, jak to z skm na stacji gdansk stocznia mozna bylo podziwiac dzwigi stoczniowe, a one beda musialy bardzo wysilac wyobraznie, aby choc w czesci odtworzyc oczyma wyobrazni obraz dawnej stoczni.

    • 5 3

  • kolejka linowa

    wiec jednak była juz takowa w Gdańsku

    • 6 1

  • ...

    jeżeli stocznia ma zniknąć z powierzchni na rzecz budowy osiedla,to zrobili by przynajmniej jakieś gabloty na terenie stoczni albo muzeum ze zdjeciami,nie koniecznie tymi z czasu walesy,lecz tymi wlasnie z okresu najwiekszej swietnosci stoczni,czyli czasow przedwojennych.mysle ze mało kto zdaje sobie sprawe z tego,jak wygladalo to miejsce niegdys,nie wspominajac juz o przepieknej architekturze samego miasta z tamtych czasow.

    • 11 4

  • Gdyby ta stocznia byla w innych rekach (1)

    to by i funkcjonowalo,tak jak i wszystko inne na zachodzie, pomimo kryzysu tez by przynosilo dla wszystkich korzysci, a tak,swiat patrzy i nie moze sie nadziwic ze Polacy doprowadzaja do ruiny bo nie potrafia sami miedzy soba sie dogadac i tak jest ze wszystkim.

    • 19 6

    • Na zachodzie!

      Na zachodzie upadają i zamykają prawie wszytkie stocznie jakbys niewiedział

      • 2 5

  • Oby nowe miasto powstało jak najszybciej.

    Oby nowe miasto powstało jak najszybciej na miejscu terenów stoczniowych.
    Można wkomponować architekturę w istniejące dźwigi i żurawie. Zaś część budynków z przełomu wieku rewitalizować. niektóre elementy stoczni należy zachować ku pamięci pokoleń.
    Cieszył bym się gdyby projektowana zabudowa miała jakieś szczególne walory architektoniczne, a nie tylko prostą kubistyczną formę obłożoną szkłem. Odrobinę historyzującej formy też by się przydało. Ale bez przesady. Domy nad kanałami Starej Motławy pięknie by się prezentowały. Z pewnością lepiej niż przemysłowe i szpecące tereny stoczni.

    • 36 16

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane