• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Odbudował rodzinny dom za honoraria z jednej piosenki

Tomasz Kot
25 grudnia 2021 (artykuł sprzed 2 lat) 
Kompozytor Henryk Hubertus Jabłoński całe swoje życie spędził w Gdańsku, choć jego pierwszą część pod innym nazwiskiem. Kompozytor Henryk Hubertus Jabłoński całe swoje życie spędził w Gdańsku, choć jego pierwszą część pod innym nazwiskiem.

Choć był wszechstronnym muzykiem, autorem koncertów, symfonii, baletu i poematu symfonicznego, to sławę przyniosły mu popularne w czasach PRL szlagiery "Pierwszy siwy włos" i "Zachodni wiatr". Za honoraria z "Siwego włosa" odbudował dom rodzinny, zniszczony w czasie wojny. Przypominamy sylwetkę zapomnianego dziś gdańskiego kompozytora Henryka Hubertusa Jabłońskiego (1915-1989).



Henryk Hubertus Jabłoński urodził się 3 listopada 1915 r. w gdańskiej, niemieckojęzycznej rodzinie mieszczańskiej jako Helmut Hubertus Degler. Przyszedł na świat i spędził dzieciństwo w kamienicy przy Jopengasse 8 (ul. PiwnaMapka). Jego babką była Rozalia z domu Jabłońska, której nazwisko przyjął po wojnie.

Rozalia miała jedenaścioro dzieci z Juliuszem Deglerem, który pracował m.in. jako naczelny ogrodnik parku Oliwskiego. Wśród licznego przychówku pary był m.in. Herwardt Degler, ojciec Helmuta, ślusarz w stoczni Schichaua.

Fragment założenia francuskiego w parku Oliwskim. Zdjęcie z 1937 r. Fragment założenia francuskiego w parku Oliwskim. Zdjęcie z 1937 r.
Herwardt ożenił się z Alidią Springer. Oboje z domów rodzinnych wynieśli tradycje amatorskiego, rodzinnego muzykowania. Oboje grali na skrzypcach i tę pasję przenieśli na swoje dzieci, w tym przyszłego kompozytora.

Nauka i praca jako muzyk i aranżer w radiu



Nic dziwnego, że po zdaniu matury w szkole św. Katarzyny w 1931 r. młody Helmut wybrał edukację muzyczną. Na początku w Polskim Konserwatorium Muzycznym Macierzy Szkolnej, mieszczącym się w gmachu dyrekcji kolei przy Am Olivaer Tor 2-4 (ul. Dyrekcyjna)Mapka, gdzie rozpoczął studia z zakresu gry na wiolonczeli pod kierunkiem Kazimierza Wiłkomirskiego (1900-1995). Następnie uczył się kompozycji u Wernera Schramma (1903-1967) oraz Alfreda Paetscha (1902-1960), laureatów nagrody kompozytorskiej senatu Wolnego Miasta Gdańska.

Henryk Hubertus Jabłoński jeszcze jako Helmut Degler w 1939 r. Henryk Hubertus Jabłoński jeszcze jako Helmut Degler w 1939 r.
Od 1935 r. współpracował z rozgłośnią radiową Wolnego Miasta Gdańska jako wiolonczelista i aranżer muzyki popularnej. Grał też w radiowej orkiestrze kameralnej grywającej podczas audycji na żywo w sali koncertowej mieszczącej się w gmachu dyrekcji poczty przy placu Wintera (Targ Maślany)Mapka, obok studia spikerskiego i biur redakcji. Radiowa orkiestra kameralna występowała w eterze codziennie od 1935 r. pod dyrekcją Ernsta Kallipkego, kierownika muzycznego radia.

Przypadkowe spotkanie z gwiazdą muzyki



Po wybuchu wojny utrzymywał się z grania w lokalach rozrywkowych. Szczególnie Sopot, jako znany przedwojenny kurort, był ośrodkiem rozrywki dla przebywających na urlopach żołnierzy niemieckich. Wszędzie panował tłok, mimo iż podawano tam tylko słabe piwo lub zbożową kawę. Grały za to orkiestry.

W swoich wspomnieniach kompozytor napomyka o współpracy z orkiestrą rozrywkową Traversy-Schönera. Zespół ten, prowadzony przez braci dyrygentów Waltera i Eberharda Schönerów, działał w Gdańsku w okresie wojennym dla potrzeb gdańskiej rozgłośni radiowej. Solistą orkiestry był skrzypek Mario Traversa (1912-1997), który wcześniej występował w mediolańskiej La Scali jako koncertmistrz orkiestry operowej pod batutą Arturo Toscaniniego.

Repertuar zespołu obejmował głównie muzykę taneczną, aranżacje popularnych melodii operowych, piosenek oraz innych znanych utworów muzyki klasycznej. Popularnymi szlagierami w lokalach Gdańska i Sopotu były "Barcelona" i "Czarna pantera".

Włoski skrzypek Mario Traversa był świadkiem, jak Degler-Jabłoński na poczekaniu skomponował piosenkę dla swojej znajomej, i wkrótce przyjął go do swojego zespołu. Włoski skrzypek Mario Traversa był świadkiem, jak Degler-Jabłoński na poczekaniu skomponował piosenkę dla swojej znajomej, i wkrótce przyjął go do swojego zespołu.
Helmut spotkał Traversę w nocnym lokalu w Sopocie, gdzie kompozytor przyszedł razem ze znajomym małżeństwem. Degler postanowił ofiarować znajomej piosenkę. Błyskawicznie napisał tekst oraz melodię i od razu ją zagrał. Traversa, który był tego świadkiem, podszedł do kompozytora i poprosił o usłyszaną kompozycję, ponieważ chciał ją dla swojej orkiestry.

Wkrótce dołączył do niej sam Helmut Degler. Kolejni muzycy byli bowiem powoływani na front i stopniowo zastępowano ich innymi artystami. Skorzystał na tym Degler, którego do wojska nie powoływano, bo w młodości przeszedł chorobę Heinego-Medina.

Jesienią 1943 r. z orkiestry zniknęli też Włosi wraz Traversą. Po obaleniu Mussoliniego i opowiedzeniu się Włoch po stronie państw alianckich pochodzący z Italii muzycy uciekli z Gdańska, chcąc uniknąć aresztowania.

Od II połowy lat 30. do 1945 r. Degler napisał około 200 kompozycji. Wszystkie jednak spłonęły w marcu 1945 r., podczas walk między Niemcami i Rosjanami o miasto.

Trudne początki nowej drogi życia



Podczas wojny kompozytor znalazł swoją miłość. Jego wybranką była Charlotta Treder, Kaszubka z Kolbud. Młoda para wzięła ślub 15 lutego 1945 r. Tego dnia Armia Radziecka zajęła Tucholę, od pięciu dni płonął Elbląg. Dwa tygodnie wcześniej zatopiony został "Wilhelm Gustloff" wraz z niemieckimi uciekinierami.

Charlotta Treder i Helmut Degler w dniu ślubu, 15 lutego 1945 r. Charlotta Treder i Helmut Degler w dniu ślubu, 15 lutego 1945 r.
Młodzi zamieszkali u rodziców Helmuta w mieszkaniu przy Piwnej 8. W marcu, podczas jednego z nalotów, na kamienicę spadła bomba. Wkrótce płonęło całe śródmieście Gdańska.

Żeby znaleźć chwilę wytchnienia, Helmut z będącą w ciąży Charlottą uciekli z bombardowanej ulicy do kościoła Mariackiego, a stamtąd na Langgarten (Długie Ogrody), gdzie w piwnicy jednego ze zrujnowanych domów, na węglu, przeczekali zajęcie miasta przez Rosjan.

Tuż przed atakiem Armii Czerwonej Deglerowie mogli próbować dostać się statkiem do Danii. Kompozytor jednak nie zdecydował się na ten krok.

Nie zdecydował się także na wyjazd do Niemiec po przyłączeniu miasta do Polski. Poddał się za to weryfikacji narodowościowej, powołując się na swe polskie korzenie i babkę Rozalię Jabłońską. 30 października 1948 r. zmienił urzędowo personalia na Henryk Hubertus Jabłoński. Zmiana nazwiska objęła całą rodzinę: żonę Charlottę Gertrudę z domu Treder, która odtąd nosiła imię Kornelia, oraz synów.

Jak Helmut stał się Henrykiem



Henryk Jabłoński w swoich wspomnieniach często odwoływał się do swojej fascynacji polską muzyką, która pomogła mu zadecydować o zostaniu Polakiem:

"Muzyka polska urzekła mnie dawno. Poznałem ją przez moich przyjaciół, skrzypaczkę Anitę Romanowską i jej dwóch braci. Jeden z nich był adwokatem, drugi pracował w porcie. Przyjaźniliśmy się już w okresie międzywojennym. Jakże oni tańczyli mazura, kujawiaka! To byli wspaniali ludzie. Do folkloru polskiego zbliżyłem się także poprzez moją żonę, rodowitą Kaszubkę z Kolbud".
Z drugiej strony rację ma zapewne Joanna Schiller-Rydzewska, która w swojej pracy poświęconej konwersji narodowej kompozytora podkreśla, że za tą decyzją stały też bardziej życiowe problemy i wybory. Po pierwsze w czasie dogodnym do ewakuacji Charlotta była w ciąży. Jabłoński zdawał sobie sprawę, że trudy ucieczki mogą narazić na śmierć zarówno żonę, jak i nienarodzone dziecko. Innym powodem były dobre relacje z gdańskimi Polakami, wynikające zapewne z polskich korzeni kompozytora i ze styczności z polskością w trakcie muzycznej edukacji.

Jak się wydaje, Helmut Degler należał też do całkiem sporej grupy miejscowych czy też gdańskich Niemców, dla których ojczyzną było ich miasto i nie chcieli go opuszczać mimo zniszczeń, zmiany granic i zasiedlenia miasta przez Polaków.

Aby zostać, kompozytor musiał się poddać procedurze weryfikacji narodowościowej, inaczej mógłby zostać wysiedlony do Niemiec. Tu z pomocą przyszła mu zapewne znajomość z polskimi muzykami, a w szczególności z Tadeuszem Tylewskim (1898-1959), przedstawicielem gdańskiej Polonii i założycielem oraz dyrygentem gdańskich chórów "Moniuszko" i "Cecylia", a także założycielem Polskiego Towarzystwa Muzycznego w Gdańsku. Tylewski znał Deglera z nauki w Polskim Konserwatorium Muzycznym Macierzy Szkolnej.

Tadeusz Tylewski na zdjęciu z 1932 r. Tadeusz Tylewski na zdjęciu z 1932 r.
Tuż po powrocie do miasta z obozu w Stuthoffie Tadeusz Tylewski założył Gdańską Orkiestrę Miejską. Ten ceniony dyrygent był gdańskim radnym, a także ławnikiem sądu do spraw zbrodni hitlerowskich. Najważniejsza dla Deglera-Jabłońskiego była pełniona przez niego funkcja zastępcy przewodniczącego Komisji Weryfikacyjno-Rehabilitacyjnej dla Polaków-Gdańszczan, utworzonej 22 czerwca 1945 r.

Praca w powojennym Gdańsku



Tuż po wojnie znaturalizowany Henryk Jabłoński podjął pracę jako wiolonczelista w orkiestrze symfonicznej w Gdańsku. Od 1947 r. współpracował z Orkiestrą Polskiego Radia pod dyrekcją Stefana Rachonia, dla której pisał utwory popularne i rozrywkowe. Od 1948 do 1953 r. kierował chórem studenckim przy Politechnice Gdańskiej, zaś w latach 1951-1954 Chórem Technikum Budowy Okrętów. W latach 50. pracował także w gdańskiej rozgłośni radiowej, gdzie opracowywał głównie muzykę ludową, przede wszystkim z terenów Kaszub.

W 1950 r. wygrał konkurs na muzykę do tekstu pieśni "Od Elbląga do Szczecina Komitetu" autorstwa sopockiej powieściopisarki Stanisławy Fleszarowej-Muskat.

Henryk Hubertus Jabłoński przy fortepianie w latach 60. XX wieku. Henryk Hubertus Jabłoński przy fortepianie w latach 60. XX wieku.
W 1958 r. opracował linię melodyczną kurantów wygrywanych od 1 maja 1959 r. przez dzwony Ratusza Głównego Miasta. W latach 1945-1946 odtworzył z pamięci "Suitę polską", utwór, którego partytura spłonęła wraz z jego całym przedwojennym dorobkiem.

W latach 1954-1980 na stanowisku profesora prowadził wykłady kompozycji i instrumentacji w Państwowej Wyższej Szkole Muzycznej w Gdańsku (obecnie Akademia Muzyczna im. Stanisława Moniuszki).

Autor przebojów, które śpiewali Fogg i Villas



Jabłoński nie porzucił przy tym muzyki rozrywkowej. Występował w kawiarniach i restauracjach, m.in. w sopockim Bungalowie. Skomponował ponad 400 utworów. Wśród nich znalazła się muzyka filmowa oraz piosenki, które weszły do kanonu polskiej kultury, w tym najbardziej znany "Pierwszy siwy włos" (sł. Kazimierz Winkler), a także "Bezdomne pocałunki" (sł. Jacek Kasprowy), "Hej, chłopcy" (sł. Roman Sadowski), "Nie jestem taka zła" (sł. Jacek Kasprowy), "Pucybut z Rio" (sł. Jacek Kasprowy), "Szli na zachód osadnicy" (sł. Jacek Kasprowy). Jego piosenki śpiewali tacy artyści, jak Mieczysław Fogg, Marta MirskaVioletta Villas.

Największy przebój Henryka Jabłońskiego - Pierwszy siwy włos

Piosenkę ze słowami Kazimierza Winklera wykonywali m.in. Marta Mirska i Mieczysław Fogg.

Kompozytor został uhonorowany wieloma nagrodami i odznaczeniami, m.in. Nagrodą Artystyczną miasta Gdańska (1951), Medalem Stolema (1971), Nagrodą Prezydenta miasta Gdańska (1975), Nagrodą Ministra Kultury i Sztuki I stopnia (1980) oraz Złotym Krzyżem Zasługi.

Henryk Hubertus Jabłoński zmarł 11 października 1989 r. Jego żona Charlotta, zwana przez przyjaciół BiBi, w roku 2013 r. Oboje pochowani są na cmentarzu Srebrzysko.

Grób Henryka Hubertusa Jabłońskiego i jego żony Charlotty na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku. Grób Henryka Hubertusa Jabłońskiego i jego żony Charlotty na cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku.
Jabłońscy mieli trzech synów, z których dwóch poszło w ślady ojca. Roman Jabłoński jest jednym z najwybitniejszych polskich wiolonczelistów i pedagogiem, natomiast mieszkający w Austrii Ludwik został trębaczem.

13 października 1998 r. na domu przy ul. Jaśkowa Dolina 58, w którym mieszkał kompozytor z rodziną, odsłonięto tablicę pamiątkową autorstwa Alberta Zalewskiego.

Napisano na niej:

"W tym domu w latach 1945-1989 mieszkał i tworzył kompozytor Henryk Hubertus Jabłoński (1915-1989)". Dom ten, nabyty w 1935 r. przez jego teścia, ogrodnika Leona Tredera, uległ zniszczeniu w wyniku bombardowania 26 marca 1945 r. Budynek odbudowany został przez Jabłońskiego za honoraria uzyskane z przeboju "Pierwszy siwy włos".
Dom przy Jaśkowej Dolinie 58 przed wojną należał do teścia Henryka Jabłońskiego, jednak uległ zniszczeniu w 1945 roku. Po wojnie kompozytor odbudował go. Zrobił to za honoraria, które otrzymywał za skomponowanie "Pierwszego siwego włosa". Dom przy Jaśkowej Dolinie 58 przed wojną należał do teścia Henryka Jabłońskiego, jednak uległ zniszczeniu w 1945 roku. Po wojnie kompozytor odbudował go. Zrobił to za honoraria, które otrzymywał za skomponowanie "Pierwszego siwego włosa".

Opinie (90) 8 zablokowanych

Wszystkie opinie

  • (6)

    Piękna historia na świąteczny poranek.I jakże piękna tą piosenka o pierwszym siwym włosie,tak tak kochani z przemijaniem każdy z nas będzie miał.do czynienia.Ale póki co świętujmy,radujmy się w gronie rodzinnym.Wesołych!

    • 71 2

    • Doktorze, rewir obszedłeś? (5)

      • 4 6

      • Oczywiście kochanieńki)

        • 9 3

      • (3)

        Ciekawy artykuł. Pozostaje jednak fakt historyczny o systemie naturalizacji mieszkańców niemieckiego Gdańska którzy chcieli zostać w Gdańsku i w Polsce. Jest to temat przemilczany a warto wiedzieć jak ci mieszkańcy zostali obywatelami Polski pomimo wcześniejszej pracy na rzecz III rzeszy.

        • 4 9

        • Przed wojną nie było III Rzeszy. (1)

          • 7 4

          • III Rzesza nieoficjalna nazwa państwa niemieckiego pod rządami Adolfa Hitlera i NSDAP w latach 1933 - 1945. Oficjalnie państwo nosiło nazwę Rzesza Niemiecka, od 1938 używano także nazwy Rzesza Wielkoniemiecka, a przez Hitlera i propagandę narodowosocjalistyczną państwo często określane było jako Rzesza Tysiącletnia.

            • 5 0

        • Faktycznie. Granie w radiu piosenek ludowych to praca na rzecz Rzeszy.

          • 4 1

  • Teraz za honoraria z jednej piosenki (6)

    to można ustawić się na całe życie.

    • 45 5

    • Mój ojciec grał wtedy w Grad Hotelu (4)

      Studiował na Politechnice i dorabiał na chałturach. Znał Jabłońskiego, który rozpisywał im na instrumenty ,,primki" utwory nutowe amerykańskie przywiezione przez marynarzy Batorego. Opowiadał jak chodzili do niego na Jaśkową Dolinę po nuty. Utwór ,,Pierwszy siwy włos" to plagiat jednego z takich amerykańskich nieznanych utworów.

      • 9 11

      • "plagiat jednego z takich amerykańskich nieznanych utworów" (2)

        jeśli nikt nie znał, to dlaczego plagiat?

        • 14 10

        • Jeżeli nikt nie widział jak kradniesz to nie jesteś (1)

          Złodziejem?

          • 10 10

          • no to daje do myślenia xD

            • 1 0

      • Też ciekawa historia

        • 6 1

    • Pewnie, powiedz to Rodowicz...

      • 3 1

  • Dziękuje za tę opowieść

    Znam te piosenkę, to znaczy kiedyś tam pewnie słyszałem jej fragmenty, ale nie miałem pojęcia, że skomponował ją ktoś z Gdańska i to o takiej historii

    • 202 4

  • Ale historia!

    Dziekuje

    • 48 1

  • Mam nadzieję że Pani Charlotty nic zlego podczas "wyzwalania" miasta nie spotkało... (4)

    Ciąża niestety nie chroniła przed azjatycką hordą. A co samej historii. Jest bardzo wiele takich rodzin w Gdańsku. Znam osobę, która żyła jeszcze w latach 90tych i po polsku kilka słów dosłownie potrafiła powiedzieć. Na naszej ulicy nikomu to nie przeszkadzało. Wtedy trzeba było mieć jaja zeby zostać w Gdańsku. Z resztą wiele osób bylo dyskryminowanych przez obie strony. Dla Niemców byli zbyt polscy/kaszubscy, dla Polaków (a wcześniej Ruskich) zbyt niemieccy...

    • 82 6

    • Waserpolacke.

      • 4 13

    • Jestem wnukiem Niemców z Frei Stadt Danzig i Kaszubów z Gdunska (1)

      Mieszkam w Copote :) Specjalnie kaleczę polszczyznę, w piśmie i w mowie. Na przekór wszędobylskim słojom i prawdziwym polakom. Jestem patriotą lokalnym. W spisach - Kaszubą bądź Niemcem. Z polaka miałem zawsze dostateczny. I tyle wystarczy.

      • 13 24

      • Dla mnie waserpolacke, waserpolak ma znaczenie pozytywne. Bo sam nim jestem. To Niemcy i Polacy chcieli i chca nas na sile przylaczyc do "swoich". Dlatego nie ma sie z czego tlumaczyc. Oni- ci "lepsi" Niemcy i Polacy chca nas upadlac. Jestesmy tu od setek i wiecej lat. A przyjezdza taki z Keleckiego, wschodu, Podkarpacia i mowi mi wybieraj. A jak nie to wynocha:) he, he Tylko gdzie? Jak tu jestem od zawsze, ty dopioro paredziesiat lat. Moze ty wroc do siebie:)

        • 16 2

    • Taki cytacik: "Z szacunków amerykańskiego socjologa i kryminologa J. Roberta Lilly (zamieszczonych kilka lat temu w książce "Taken by Force: Rape and American GIs in Europe During WWII") wynika, że w latach działań w Europie (1942-45) amerykańscy żołnierze dopuścili się ok. 14 tys. gwałtów".Skala znacznie mniejsza ale nikt we Francji nie wyzywa wyzwolicieli od hordy czy okupantów.

      • 6 6

  • Miałem sąsiadkę, Panią Brygidę

    wyszła za Polaka zaraz po wojnie, mąż umarł na początku 90tych. Bardzo miła osoba.

    • 32 0

  • (5)

    Świetna historia! I to niesamowite jak ktoś urodzony i wychowany w niemieckiej rodzinie i antypolskim mieście pokochał polską muzykę i wybrał bycie Polakiem

    • 55 10

    • Nie ma logiki (2)

      Zamiast mieszkać w RFN wybrał żydokomunę.

      • 8 21

      • A nie wystarczy, że tylko ty potrafisz logicznie mysleć!?

        • 8 3

      • ja urodziłem się w 1979. Mnie nikt nie pytał czy chcę być polakiem czy nie

        po prostu mnie nim zrobiono. Choć z polską nie mam nic wspólnego. Moi rodzice to rodowici Niemcy, od pokoleń mieszkający w Gdańsku. Szczęśliwie nadchodzą czasy rozpadu polski, mam nadzieję, że odrodzi się Wielkie, hanzeatyckie miasto Danzig, w którym polaki będą znały swoje miejsce...

        • 0 4

    • Ja znam wielu takich ludzi, np. moja babcia wybrała Polskę (była z urodzenia Niemką) i mój dziadek również (dziadek był Rosjaninem z korzeniami gruzińskimi), poznali się w Warszawie i tam się również pobrali, rodzeństwo mojej babci również wybrało obywatelstwo polskie

      • 15 0

    • W tamtych czasach wszystko wyglądało trochę inaczej. Ludzie bardziej byli przywiązani do "małej ojczyzny". W tekście możesz wyczytać że uczył się w polskiej szkole więc rodzina nie była antypolska.

      • 8 0

  • Hołdys bis

    Albo odwrotnie. Tylko Hołdys grać nie potrafi i nut nie zna a już 40 lat żyje z jednej piosenki.

    • 27 20

  • Jak widac dobrzy ludzie nie potrzebuja granic. (1)

    • 51 1

    • Granice tworzą politycy. Oni również wywołują wojny.

      Na których giną zwykli ludzie, którzy żadnej wojny nie chcieli.
      I tak od tysięcy lat.

      • 20 0

  • Bardzo ciekawa historia, swietny artykul.

    • 52 1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane