- 1 To była fabryka "kryształu" na płn. Polskę (161 opinii)
- 2 Rakieta Elona Muska nad Trójmiastem (26 opinii)
- 3 Parawaniarze już anektują plaże (129 opinii)
- 4 Weszły do sklepu i ukradły towar za 1650 zł (94 opinie)
- 5 30 lat od tragedii autobusowej w Kokoszkach (180 opinii)
- 6 Mieszkańcy Bojana naprawili drogę w Gdyni (158 opinii)
Opowieść o największej fabryce dawnej Oruni
Niegdyś pracowało w niej ponad 200 osób, a produkty kupowali między innymi kolejarze i pruska armia. Dziś po Fabryce Konstrukcji Żelaznych Kirschbergera w Oruni pozostał niszczejący budynek biurowy i ściana starej hali.
- Mówiło się: "Żeliwiak wyje". Wystarczył dźwięk zakładowej syreny i wiadomo było, że to już 15-sta. Nikt nie musiał mieć zegarka. Dorośli kończyli zmianę, a my przerywaliśmy zabawę na podwórku i szliśmy na obiad. Tak było za czasów Zakładu Odlewniczego "Żeliwiak", który działał na miejscu dawnej Fabryki Konstrukcji Żelaznych. Była to niegdyś największa tutejsza fabryka - opowiada Krzysztof Kosik, badacz dziejów Oruni i autor książki na jej temat.
Fabrykę założył w 1905 roku ambitny i pracowity mistrz ślusarski Christian August Kirschberger. Hale produkcyjne wzniesiono przy nieistniejącej dziś ul. Tylnej , a droga dojazdowa znajdowała się od strony Traktu Świętego Wojciecha .
Około 200 osób pracowało między innymi w kuźni, montażowni, ślusarni i maszynowni. Do ich dyspozycji były piece, a także maszyna parowa. A że fabryka zdobywała kolejne zlecenia, wybudowano budynek, gdzie ulokowano biura handlowo-reklamowe .
- Fabryka Kirschbergera była znaczącym zakładem, a jej produkty miały wysoką jakość. W czasie pokoju wytwarzano tu metalowe konstrukcje na potrzeby dworców choćby we Wrzeszczu czy w Oliwie. Do tego semafory, zwrotnice. A w czasie wojny pełną parą szła produkcja dla pruskiej armii: wózki do broni maszynowej, kuchnie polowe - wylicza badacz dziejów Oruni.
Elegancka kawiarnia i oruński park
Kiedy Christian August dbał o rozwój fabryki, jego żona Anna Maria prowadziła Caffe Kirschberger. Kawiarnia działała w rodzinnej willi, którą małżeństwo wzniosło w 1900 r. przy dzisiejszej ul. Gościnnej . Eleganckie wnętrze lokalu i ogrodowe alejki ze stylowymi stolikami zachęcały gości do wstąpienia w kawiarniane progi.
- Latem wielką popularnością wśród mieszkańców Gdańska cieszył się tutejszy park, gdzie można było nawet pływać łodziami w stylu weneckim. Gerard Szarmach - syn Franciszka, który w 1923 r. założył w Oruni zakład fryzjerski - opowiadał, że razem z rodzicami chodził do parku, i że potem czasami wchodzili do kawiarni Kirschbergerów. Wspominał, że jadł tam wspaniałe ciasta, a kiedy było gorąco lody - opowiada Kosik.
Po przegranej przez Cesarstwo Niemieckie I wojnie światowej, dla fabryki nastały niełatwe czasy. Ponadto w 1923 r. zmarła Anna Maria, a siedem lat później jej mąż. Pozostawili troje dorosłych potomków. W latach 30. ub. wieku willa z kawiarnią oraz zakład trafiły w ręce nowych właścicieli.
Boje dla rybaków i szkoła muzyczna
Największe zmiany przyszły jednak wraz z końcem II wojny światowej. Fabryka Konstrukcji Żelaznych stała się Zakładem Odlewania Żeliwa "Zamek", a następnie Zakładem Odlewniczym "Żeliwiak".
- Odlewano tu w dużej liczbie na przykład aluminiowe boje do sieci rybackich. Pamiętam też, że w przyzakładowej hałdzie, młodzi - w tym również ja - szukali resztek karbidu, żeby sobie postrzelać - wspomina Kosik.
Produkcję zakończono w latach 80. Dziś po zakładzie pozostało niewiele. Między innymi jedna ze ścian hali i budynek biurowy, który obecnie znajduje się w prywatnych rękach. Z kolei w dawnej willi Kirschbergerów mieści się szkoła muzyczna. Kilka lat temu - z zajazdu po drugiej stronie ulicy - spoglądała na nią Inga, wnuczka Christiana Augusta i Anny Marii.
- Zamieszkała u mnie w hoteliku. Niestety, nie mówię po niemiecku, więc za pomocą łamanej angielszczyzny udało mi się jakoś ustalić, że jest wnuczką Kirschbergera. Poprosiłem o zdjęcia i otrzymałem. Dla pasjonatów dawnej techniki i tych, którzy interesują się historią Oruni, to coś niesamowitego. Klimat i widoki praktycznie jak z Ziemi Obiecanej - puentuje Kosik.
Opinie (104) 7 zablokowanych
-
2015-08-16 00:30
A przecież nie żyjemy w państwie wyznaniowym.
A może jednak ?
Biskup żyje z naszych podatków, DLACZEGO?- 32 5
-
2015-08-15 23:29
(2)
obu 90% budynków biurowych też zniszczało, a darmozjady wzięły się do roboty.
- 1 5
-
2015-08-16 00:07
to lany, zbrojony beton jest
Nie da rady
- 0 2
-
2015-08-15 23:31
Ooo ford się zepsuł? NIE MOŻLIWE HEHEHEHEH
- 3 0
-
2015-08-15 22:35
o hurtap
- 1 3
-
2015-08-15 19:11
Orunia jest wspaniała! (2)
- 84 7
-
2015-08-15 22:28
Orunia jest wspaniala
Moj najlepszy kumpel byl z Orunii.
Pozdro z Kielau.- 4 6
-
2015-08-15 19:53
Bez obecnych mieszkańców
- 15 11
-
2015-08-15 22:26
Rote Orunien
- 2 5
-
2015-08-15 21:45
Czy PP kupiła budynek przy ul. Gościnnej, czy wynajmuje i płaci za wynajem?
- 9 0
-
2015-08-15 20:50
Warto ten artykuł i zdjęcia zadedykować i pokazać łysawemu gospodarzowi, by
Popatrzył, j a k wygląda zarządzane przezeń miasto, dzielnice...Ale czy to zrobi na nim wrażenie? To z pewnością rzucanie pereł ...(dokończcie sami).
- 29 1
-
2015-08-15 20:31
Panie Jakubie - wielki szacun.
Panie Jakubie napisał Pan ŚWIETNY ARTYKUŁ.
Proszę o następne opisy zapomnianych gdańskich miejsc.
Może BLASZANKA na Dolnym Mieście.
Około 1975 roku byłem tam na szkolnej wycieczce. Jak wiem początki fabryki puszek sięgają początku XX wieku.- 38 0
-
2015-08-15 18:35
Fajny artykuł o historii Gdańska, więcej takich.
- 160 3
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.