Rosną
podatki od nieruchomości w Gdyni. Zdaniem części radnych to szukanie pieniędzy na ratowanie budżetu w kieszeniach mieszkańców.
- Podatki co roku wzrastają mniej więcej o stopień inflacji - mówi
Stanisław Zachert, zastępca skarbnika Miasta Gdyni.
- W tym roku spadają podatki od usług transportowych za pojazdy ekologiczne, mamy niewielki wzrost opłat targowych i miejscowych. Rosną też podatki od nieruchomości o ponad trzy procent, podobnie jak poprzednio są na maksymalnym dopuszczanym poziomie.Rośnie podatek za grunty, powierzchnie mieszkaniowe i wykorzystywane na działalność gospodarczą (wyjątek to prowadzenie świadczeń zdrowotnych). Łączne roczne wpływy z tytułu podatku od nieruchomości to ok.
81 milionów złotych. Miasto zyska też na zmianie przepisów - Morski Port Handlowy traci 60-procentową ulgę podatkową, co oznacza dochód 4 mln do miejskiej kasy.
- Kolejna sesja pokazuje, że skończyły się obietnice wyborcze, a zaczyna się szukanie pieniędzy w skromnym budżecie - mówi
Jarosław Duszewski, radny SLD jako jedyny głosujący przeciw podwyżkom.
- Podatki to pierwszy krok do drenowania kieszeni mieszkańców. Choć podwyżki nie są może drastyczne, to uszczuplą fundusze gospodarstw domowych, z czym trudno się pogodzić. Prezydent nie ma żadnych pomysłów na przyciągnięcie inwestorów, a przez podnoszenie i tak już wyśrubowanych podatków osiąga skutek wręcz przeciwny. W dodatku firmy które już tu są zaczną się zastanawiać, czy warto w tym mieście działać. Gdynia była w stagnacji, teraz zaczyna spadać w dół. Na inwestycje będzie 30-40 procent środków mniej.Mimo wcześniejszych obietnic Zarządu Komunikacji Miejskiej w Gdyni utrzymania opłat na stałym poziomie,
rosną też ceny biletów - choć tylko okresowych (średnio o 2,5 proc.). Ceny biletów jednorazowych się nie zmienią, pojawi się natomiast bilet weekendowy - za 6 lub 12 złotych - będzie można bez ograniczeń jeździć przez dwa dni.