• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Proces kapitana promu, który uderzył dziobem w suwnicę

Piotr Weltrowski
18 listopada 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Stena Nordica wraca na linię Gdynia-Karlskrona
W wypadku ranne zostały trzy osoby, a straty materialne wyniosły około 25 mln zł. W wypadku ranne zostały trzy osoby, a straty materialne wyniosły około 25 mln zł.

Przed gdyńskim sądem trwa proces kapitana Steny Spirit, który dwa lata temu zahaczył dziobem statku o nabrzeże i przewrócił suwnicę, raniąc przy okazji trzy osoby. Niezależnie od sprawy karnej, Izba Morska uznała już kapitana za winnego uchybień, choć jej orzeczenie nie jest jeszcze prawomocne.



Przewrócona suwnica widziana z lotu ptaka.

Czy błąd w pracy, który zagraża życiu lub zdrowiu, powinnien skutkować pozbawieniem prawa do wykonywania zawodu?

Do wypadku doszło 17 maja 2012 r. przy nabrzeżu BCT zobacz na mapie Gdyni. Prom Stena Spirit uderzył w nogę suwnicy stojącej na nabrzeżu Bałtyckiego Terminalu Kontenerowego. Suwnica przewróciła się na drugą suwnicę oraz na ustawione w sąsiedztwie kontenery. W wyniku wypadku trzy osoby - pracownicy terminalu - zostały ranne, w tym jedna ciężko (trafiła do szpitala ze złamanym kręgosłupem). Ogromne, bo sięgające aż 25 mln zł, okazały się także straty materialne.

Według prokuratury wypadek spowodował Krzysztof R., kapitan promu. Zdanie to podzieliła zresztą ostatnio także Izba Morska, która - po zbadaniu sprawy - wydała orzeczenie, w którym wylicza popełnione przy wyprowadzaniu statku błędy. Najpierw ster główny promu został wychylony w lewo, później, już po zauważeniu błędu, kapitan skierował w lewo (zamiast w prawo) także ster strumieniowy, co miało spowodować uderzenie w nabrzeże i zahaczenie suwnicy. W orzeczeniu mowa jest także o tym, że Krzysztof R. rozpoczął manewr odcumowywania bez obecności sternika manewrowego na mostku.

Izba Morska ukarała kapitana pozbawieniem uprawnień wynikających z posiadania dyplomu kapitana żeglugi wielkiej na trzy lata. Uzależniła też przywrócenie tych uprawnień od ponownego zdania przez Krzysztofa R. egzaminu. Orzeczenie izby nie jest jednak prawomocne, jak dowiedzieliśmy się, kapitan już się od niego odwołał, a sprawą zajmie się izba wyższej instancji.

Niezależnie od tego postępowania toczy się też proces karny, w którym Krzysztof R. oskarżony jest o nieumyślne spowodowanie katastrofy wodnej. We wtorek odbyła się już piąta rozprawa w tym postępowaniu. Zeznawał podczas niej m.in. Marek C. - nawigator Steny Spirit.

Początkowo zeznawał on w ten sposób, aby nie obciążyć kapitana. Przyznał, że mogły zostać popełnione błędy, ale nie wie, na czym polegały i kto się ich dopuścił.

Wtedy sąd odczytał mu zapis z czarnej skrzynki promu, która rejestrowała m.in. wszystkie manewry statku oraz słowa, które padały na mostku kapitańskim.

Dopiero wówczas Marek C. stwierdził, ze faktycznie Krzysztof R. popełnił błędy. Trudno zresztą podejrzewać, że sam kapitan nie był tego świadomy. Zapisy nie pozostawiają tu zbyt wiele wątpliwości, bo w momencie, gdy odkrył, że ster główny jest źle ustawiony, z jego ust padło "ja pier...!", a później, gdy skorygował też ster strumieniowy (początkowo skierował go w lewo, co było błędem), czarna skrzynka zarejestrowała, jak wypowiada frazę: "Ja pier...! Jezus Maria! K... jego mać!".

Po głębszym zastanowieniu Marek C. przyznał też, że pamięta, jak kapitan powiedział, że nie daruje sobie, jak komuś coś się stało. - Ale nie wiem, czy mówił to w stresie, sam do siebie, czy do kogoś innego - stwierdził przed sądem świadek.

Co ciekawe, chociaż Marek C. powtarzał, ze od razu zapadła decyzja o tym, aby prom pozostał po wypadku w porcie i ponownie zacumował, to z zapisów odczytanych przez sąd wynikało, że kapitan początkowo chciał płynąć dalej.

Samego Krzysztofa R. nie było we wtorek w sądzie. Jego obrońca zadawał z kolei świadkom pytania sugerujące, że przyczyną wypadku mógł być nagły podmuch wiatru, który mógł zmienić kurs jednostki. Większość ze świadków odpowiadała jednak, że w dniu, w którym doszło do zdarzenia, większych porywów wiatru nie odnotowali.

Opinie (92) 9 zablokowanych

  • spoko, nowa suwnica już jest... Z CHIN! (1)

    bo w Polsce jest to niemożliwe do wyprodukowania?

    • 7 1

    • pewnie jakosc wykonana

      jak chinskiego mysliwca, ktory sie rozbil(na necie: Chinese J-10B Crashed in Front of Commercial Building)

      Nie mowiac juz o ich samochodach ;)

      • 2 0

  • uwaga dowcip.

    Do wykończonych całodziennym wiosłowaniem galerników schodzi bosman i mówi - dzisiaj na obiad dodatkowa porcja zupy , galernicy cieszą się i ściskają z radości ale jeden pyta z jakiej okazji , a bosman - kapitan dostał na urodziny narty wodne i po obiedzie chce popływać.

    • 9 1

  • ubezpieczenie

    Armator jest ubezpieczony od błędów załogi, dlatego musi być winny, aby je wypłacono

    • 6 1

  • Nabrzeze Helskie jak juz a nie BCT

    mala poprawka

    • 3 0

  • Odpowiedzialność

    Stary zawinił, więc musi ponieść konsekwencje. Proste.
    odpowiedzialność za swoje błędy to podstawa etosu pracy i honoru. Nieprawdaż panowie urzędnicy i politycy???

    • 12 0

  • "Ja pier...! Jezus Maria! K... jego mać!". - no to czekamy az posel Ryszard Nowak

    dodatkowo wytoczy proces o obraze uczuc religijnych.

    • 13 1

  • a może to był nagły podmuch promili ?

    • 5 1

  • takie rzeczy sie zdarzaja

    co mozna przeczytac w necie:

    Miroslaw Pozniak(55), the captain of a cargo ship involved in a collision with a StenaLine passenger ferry in Belfast Lough, could face two years in jail, a court has been told.

    Tam jak widac nikt nie bawi sie w cenzure imienia i nazwiska ani wizerunku na zdjeciach.

    • 12 1

  • (2)

    Izba Morska ma rację a jeszcze większą psychomądrale , którzy znają stateki bo chodzili po basenie jachtowym i widzieli Dar Pomorza. Jestem emerytowanym kapitanem. Pływałem jako oficer na Stefanie Batorym i promach a kończyłem na statkach cape size ( 300 mtr długości). I twierdze , że zawsze potrzebna jest wiedza , organizacja i Palec Boży szczęścia. Kapitan odpowiada za wszystko !!!. Nie jest możliwe , nawet przez swoich podwładnych , dopilnować wszystkiego. Kapitan staje się biurokratą , bo podpisuje setki razy razy nie mając mozliwości nawet wszystko przeczytać. Kolejna presja - przez CZAS - a czas to pieniądz , który liczy armator, pasażerowie (kierowcy) , port i załoga. Łatwo pózniej oceniać siedząc przy kawce przy zielonym stole. teorytyzując

    • 19 5

    • wypoczęty?

      Wystarczy sprawdzić, czy kapitan był wypoczęty przed tymi manewrami. Obawiam się, że przez cały postój walczył z 6 inspekcjami i armatorem.

      • 6 2

    • ..panie Master, skoncz pan wstydu oszczedz...

      Tak sie sklada ze pracuje na morzu i tak sie sklada ze pracowalem z tym panem..

      • 2 1

  • fuszerka się mści,

    a na morzu morze skończyć się tragicznie. Ma Pan rację, kapitanie, że potrzebne jest również szczęście, bo współczesny master wszystkiego nie jest w stanie dopilnować. Ale nie wolno popadać w rutynę i za wszelką cenę należy unikać brawury. Niestety, Krzysztof R. o tym zapominał...

    • 13 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane