- 1 Wojskowa flota aut wyprzedała się na pniu (59 opinii)
- 2 Wyprosił z autobusu dzieci z hulajnogami (813 opinii)
- 3 Pierwsze spotkanie trzech prezydentek (326 opinii)
- 4 Protest na ul. Boh. Getta Warszawskiego (440 opinii)
- 5 Zwężenie na Estakadzie Kwiatkowskiego (28 opinii)
- 6 Nielegalne śmietniska zmorą mieszkańców (26 opinii)
Przepychanki podczas demontażu ogródka nad Motławą
Przepychanki podczas demontażu nielegalnego, zdaniem urzędników, ogródka na Rybackim Pobrzeżu w Gdańsku.
Pracownicy GZDiZ-u wraz z ochroną oraz strażą miejską pojawili się w środę rano, by zdemontować niewielki ogródek na Rybackim Pobrzeżu w Gdańsku, należący do restauracji Billy's. Zdaniem urzędników powstał on bez pozwolenia. Zdaniem właścicielki procedura administracyjna nie została zakończona. W trakcie interwencji doszło do przepychanek z pracownikami restauracji, jeden z funkcjonariuszy SM użył gazu. O interwencji poinformowała jako pierwsza Gazeta Wyborcza.
- Właściciel już w kwietniu otrzymał odmowę wydania uzgodnienia na lokalizację ogródka wraz z uzasadnieniem - informuje Magdalena Kiljan, rzecznik Gdańskiego Zarządu Dróg i Zieleni. - Prawo do stworzenia ogródka w tej lokalizacji nie zostało wydane, bowiem wcześniej ten teren został uzgodniony, jako miejsce na stoiska dla plastyków.
Właścicielka zaskarżyła odmowę dwukrotnie: 18 kwietnia i 24 czerwca. Jako podstawę do skargi wskazywała przekroczenie przez GZDiZ terminu wydania odmowy. W międzyczasie ogródek o powierzchni ok. 45 m kw. zaczął funkcjonować.
16 lipca, dzień przed interwencją, urzędnik GZDiZ rozwiesił na elementach ogródka wezwanie do ich niezwłocznego usunięcia ogródka, w oparciu o art. 343 par. 2 kodeksu cywilnego.
Art. 343 § 2 KC Posiadacz nieruchomości może niezwłocznie po samowolnym naruszeniu posiadania przywrócić własnym działaniem stan poprzedni; nie wolno mu jednak stosować przy tym przemocy względem osób. Posiadacz rzeczy ruchomej, jeżeli grozi mu niebezpieczeństwo niepowetowanej szkody, może natychmiast po samowolnym pozbawieniu go posiadania zastosować niezbędną samopomoc w celu przywrócenia stanu poprzedniego.
Elementy ogródka nie zostały jednak usunięte.
Następnego dnia pracownicy Gdańskiego ZDiZ, w asyście ochrony, straży miejskiej oraz zewnętrznej firmy, która miała rozebrać ogródek, zjawili się na miejscu, by dokonać demontażu.
To wywołało sprzeciw pracowników restauracji.
- Odwołując się od decyzji oczekiwałam, że sprawą zajmie się sąd i to on zadecyduje, czy ten ogródek może działać czy nie. Gdyby sąd nakazał rozbiórkę, to sama bym go zdemontowała - opowiada pani Elwira.
To, co najbardziej ją bulwersuje, to sposób, w jaki przebiegała interwencja służb miejskich.
- Zjawili się urzędnicy, którzy zaczęli demontaż ogródka, nie przedstawiając żadnej decyzji administracyjnej. Potem zaatakowani zostali moi pracownicy. Gdy w pewnym momencie powiedziałam, że sami zdemontujemy ogródek, usłyszałam, że "teraz to już za późno". A ja się pytam, jakim prawem zabrali moją własność, bez przedstawienia jakichkolwiek dokumentów?
Podczas interwencji doszło do przepychanek między funkcjonariuszami straży miejskiej i pracownikami restauracji. W pewnym momencie strażnik użył gazu pieprzowego wobec jednego z pracowników Billy's.
Tak tę sytuację przedstawia Wojciech Siółkowski, rzecznik Straży Miejskiej w Gdańsku.
- Gdy trwał demontaż elementów ogródka, z restauracji wyszła grupa pracowników. Pod adresem urzędników i strażników padły obelżywe słowa oraz wyzwiska. Pracownicy lokalu siłą próbowali uniemożliwić urzędnikom przeprowadzenie czynności. Menadżer lokalu podjął próbę przedarcia się do jednego z urzędników. Strażnika, który stał mu na drodze, odepchnął całym ciałem, a następnie obiema rękami uderzył w klatkę piersiową. W tym momencie pozostali strażnicy użyli wobec napastnika środka przymusu bezpośredniego w postaci chwytów obezwładniających. Menadżerowi lokalu ruszył na pomoc inny pracownik restauracji. Mężczyzna napierał na jednego ze strażników, po czym odepchnął go. Strażnik ostrzegł napastnika, że użyje środka przymusu bezpośredniego w postaci gazu, jednak mężczyzna nie przerwał ataku. Wtedy strażnik użył gazu pieprzowego.
Ostatecznie wszystkie elementy ogródka: podest, krzesła, stoły, parasole, kwiaty w donicach i ogrzewnice zostały zapakowane na samochód i wywiezione. Właścicielka wycenia, że te rzeczy są warte ok. 40 tys. zł. Obecnie znajdują się one w magazynie referatu handlu Urzędu Miejskiego w Gdańsku, gdzie czekają na odbiór, po opłaceniu kosztów interwencji urzędniczej.
- Całe zajście zostanie zgłoszone do prokuratury - zapowiada właścicielka Billy's.
Opinie (1250) ponad 100 zablokowanych
-
2019-07-19 18:30
Ten madrala z telefonem filmujacy, to powinien pala dostać za dyskusje
- 26 7
-
2019-07-19 18:24
Nie rozumiem tej pani
Przecież wiadomo, że jeśli mafia żąda wyższej łapówki, to należy ją zapłacić, bo może być nieprzyjemnie.
- 18 13
-
2019-07-19 18:24
Biznesmęty mają dziwne pomysły, ale to miasto dało dudy
Z punktu widzenia miasta ogródek przy restauracji jest bardziej korzystny (podatki, opłaty, zatrudnienie). Jest sporo miejsc, gdzie można wstawić plastyków z badziewiem, ktorzy raczej nie zrobą takie obrotu, nie zapewnią wpływu z podatków i zatrudnienia. Mądry gospodarz wie jak pogodzić różne racje. Pani Prezydent chyba nie ma pomysłu jak wypełnić lukę... Szkoda....
- 14 11
-
2019-07-19 18:19
uciekaj krystiiiiiiaaaaaaan
- 13 2
-
2019-07-19 18:12
Co jest, że fasz.zm tak się lubuje w mundurkach...
- 7 15
-
2019-07-19 18:10
Kozak cza cza
g*wniarz kozak cza cza ... jak coś mu się stanie to dzwoni na straż miejską albo policję ! Taki niedojrzały dzidziuś ! Ps. Na solo wymięka taka panienka .
- 10 2
-
2019-07-19 18:08
Zgody nie ma, liczyła że będzie się latami sądziła i na krzywy ryj kasę zarabiała.
Prawidłowo. SM tak trzymać
- 27 8
-
2019-07-19 18:07
SM więcej zaangażowania w sytuacje bardziej codzienne
Szkoda że urzędnicy działają w taki "stanowczy" sposób tylko tam gdzie wiedzą, że im nic nie grozi! a w sytuacji gdy grupa "młodzieży" zapija w parkach, zachowuje się wulgarnie, zaczepia ludzi a nawet wyrządza szkody materialne - za które płacimy my podatnicy - to urzędnicy nie podejmują takich interwencji, baaa nie podejmują żadnych bo się boją odezwać - Drodzy Państwo tu nie ma KOMU gratulować zachowania, a tym bardziej SM i pracownikowi ZDiZ który ze strachu prawie wpadł do motławy - taki dzielny "kitek"
- 20 6
-
2019-07-19 17:38
i Krystian nie był spokojny (1)
teraz Krystian będzie miał kajdanki i sprawę karną atak na funkcjonariusza i 10 lat grozi ;) i Krystian za cfaniakowanie ma zawiasik
i Krystian już do USA nie pojedziesz- 42 6
-
2019-07-19 17:56
w imieniu Krystiana wybaczcie
Krystian zawias bedzie
- 7 1
-
2019-07-19 17:55
W Gdańsku musimy zacząć rozmawiać między sobą.
Trochę wysiłku intelektualnego,trochę empatii,trochę wyobrazni i rozmawiajmy przy różnicy zdań i racji. Każdy z nas niech bije się w swoje piersi. Łatwo się pisze ale tak powinno w życiu być,rozmawiajmy między sobą .
- 9 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.