- 1 Napad na bank czy głupi żart? (76 opinii)
- 2 Śmierć Adamowicza. Wyrok ws. finału WOŚP (67 opinii)
- 3 "Pani już tu nie mieszka". Wyrzucili też kota (624 opinie)
- 4 Znamy kandydatów PiS do Europarlamentu (287 opinii)
- 5 Napadał ludzi przy bankomatach. Złapali go (96 opinii)
- 6 Były wiceprezydent Gdańska skazany (185 opinii)
Przypłynęli rowerem wodnym z Krakowa do Gdańska
Załoga roweru wodnego, który przypłynął Wisłą z Krakowa do Gdańska.
Słynny rower wodny, który równo rok temu stał się bohaterem afery śmieciowej rozpętanej przez leśników, właśnie przepłynął 870 km z Krakowa do Gdańska. W ten sposób trzyosobowa załoga uczciła Rok Rzeki Wisły 2017. Po wymagającej wyprawie rower wróci tam, gdzie jego miejsce, czyli na oliwski staw.
Przypomnijmy: w ubiegłym roku zrealizowaliśmy materiał o rowerze wodnym, który służył mieszkańcom Oliwy do sprzątania zaśmieconego leśnego stawu nieopodal ul. Polanki . Niespełna dwa tygodnie po publikacji filmu miejscowi leśnicy postanowili zabrać rower, a pomysłodawców akcji ukarać mandatem.
Po kilku godzinach od nagłośnienia sprawy leśnicy przyznali się do błędu, a rower jeszcze na jakiś czas powrócił na staw. Z racji okresu godowego żab, a następnie okresu zimowego, sprzątanie stawu rowerem wodnym zostało wstrzymane. Teraz Stowarzyszenie Przyjaciół Oliwy otrzymało zielone światło - mogą korzystać z roweru, który wróci na staw za kilka dni.
Inicjatorzy pomysłu jeszcze przed powrotem roweru na staw wykorzystali go do innej akcji. Jako że w tym roku obchodzimy 550. rocznicę pierwszego wolnego flisu na Wiśle, członkowie oliwskiego stowarzyszenia postanowili przepłynąć rowerem wodnym z Krakowa do Gdańska. Łukasz i Maciek spod Wawelu wypłynęli 21 czerwca, a na mecie pod Żurawiem zameldowali się 2 lipca. W Płocku do dwuosobowej załogi dołączył Mateusz.
- Jesteśmy zmęczeni, ale nie jakoś wyjątkowo. Po tylu dniach pedałowanie stało się dla nas rutyną. Pewne jest, że każdy z nas zrzucił dobrych kilka kilogramów. Podczas wyprawy doświadczyliśmy wielu bardzo ciekawych przygód. Spotkaliśmy się z fantastyczną gościnnością przypadkowo napotkanych na naszej drodze ludzi, którzy zapraszali nas do swoich gospodarstw. Pogoda była bardzo zmienna. Do Płocka było cudownie, niemal cały czas świeciło słońce. Z kolei od Płocka aura postanowiła nam trochę podokuczać - głównie padało i mocno wiało. Udało się jednak pokonać wszystkie przeciwności losu i dopłynąć do celu - tłumaczy Łukasz Lewandowski, uczestnik spływu.
W ciągu 12 dni wyprawy rower wodny przepłynął około 870 km. Panowie każdego dnia wykręcali ponad 70 km, pedałując od świtu do nocy. Z ich wyliczeń wynika, że nieprzerwanie płynęli 180 godzin. Spali "na dziko", w namiotach albo pod gołym niebem, w samych śpiworach. Jedli przeważnie konserwy, ale również potrawy, które sami przyrządzali przy użyciu kuchenki gazowej. Produkty uzupełniali w mijanych po drodze wioskach i miastach.
Niecodzienny rejs dla trzech śmiałków zakończył się w niedzielę, chwilę po godz. 23. Pod Żurawiem czekało na nich kilkanaście osób, które przywitały załogę szampanem. Warto również dodać, że podczas spływu zbierano pieniądze na puckie hospicjum.
Miejsca
Opinie (98) 6 zablokowanych
-
2017-07-03 10:34
To jest przyszła żegluga po Wiśle...
...na miarę naszych możliwości
- 3 5
-
2017-07-03 10:19
"pozytywne szalenstwo" wiecej takich pozytywnych ludzi.
- 76 10
-
2017-07-03 10:17
Piekny giest
Wawo
Wiwat- 14 5
-
2017-07-03 10:10
Gratuluję fantazji! (2)
A 3miejskim trolom tematu do posiekaną.
- 32 11
-
2017-07-03 10:13
posiekaną to masz sałatę co ci Grażyna dziś do pracy zrobiła hhahha
- 10 1
-
2017-07-03 10:11
*stękania
- 1 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.