- 1 Z dworca na Jasień 80 zł (389 opinii)
- 2 Chcemy żyć w miastach 15-minutowych? (209 opinii)
- 3 Auto wjechało w pieszych i w budynek (270 opinii)
- 4 Idź na spacer śladem linii Gdynia - Kokoszki (63 opinie)
- 5 Rakieta Elona Muska nad Trójmiastem (111 opinii)
- 6 Parawaniarze już anektują plaże (258 opinii)
Rodzice Enrique zniknęli, chłopiec został
W mieszkaniu w gdyńskiej Witawie , które jeszcze niedawno zamieszkiwali rodzice kilkumiesięcznego Enrique, zajmuje już inny lokator. Ślad po Karolinie i Macieju zaginął. Pozostał chłopiec, który przebywa w rodzinnym domu dziecka oraz rozczarowani i oszukani sąsiedzi.
Sprawa Karoliny Piotrowskiej i Macieja Nowaka poruszyła wielu naszych czytelników. Przypomnijmy: Sąd w styczniu odebrał parze z Gdyni dwumiesięcznego synka, bo uznał, że rodzice nie są w stanie zapewnić odpowiednich warunków do wychowania maluszka. Dziecko 30 grudnia trafiło do szpitala w Redłowie z podejrzeniem świerzbu oraz zapaleniem płuc.
Po interwencji pracowników szpitala młodymi rodzicami zainteresował się Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej. Wcześniej mieszkanie w Witawie odwiedził kurator, który warunkowo pozwolił na powrót dziecka do domu. 17 stycznia chłopiec został sądownie odebrany Karolinie i Maciejowi, którzy zarzekali się, że zrobią wszystko, by dziecko do nich wróciło, oskarżając instytucje o pochopne działanie.
Szybko okazało się, że przesłanek do odebrania małego Enrique było aż nadto. W październiku 2011 roku sąd po raz pierwszy zdecydował, że obydwoje nie nadają się na rodziców. Odebrał im pierwszego synka. Powody były podobne jak w tym wypadku. Rodzice nie byli w stanie zapewnić należytej opieki niemowlęciu. W mieszkaniu brakowało pieluch, mleka, lokum było nieogrzewane, a dziecko zaniedbane. Młodych rodziców pogrąża dodatkowo fakt, że ojciec Enrique, Maciej, odbywa karę pozbawienia wolności w wymiarze dwóch lat, zawieszoną na cztery lata, za przestępstwo kradzieży. Włamał się z kolegami do samochodu.
Mimo wątpliwości, otrzymali szansę od gdyńskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Rodzicom został przydzielony asystent rodziny. Karolina i Maciej jednak nie byli zainteresowani jego pomocą.
- Asystent rodziny zdążył jedynie rozpocząć współpracę z rodzicami. Aby dokładnie poznać ich potrzeby, musiałby spotykać się z nimi przez dłuższy czas kilka razy w tygodniu. Nie było takiej możliwości. Nie podpisali kontraktu socjalnego, oświadczając, że rezygnują z naszych usług. W tym momencie nasza rola się kończy - wyjaśnia Cezary Horewicz, rzecznik prasowy MOPS-u w Gdyni.
Oszukani sąsiedzi
Najbardziej oszukani czują się sąsiedzi, którzy uwierzyli, że Karolina i Michał chcą być szczęśliwą rodziną. Zorganizowali pomoc materialną, zarzekali, że młodzi rodzice padli ofiarą bezduszności urzędników. Szybko jednak, jak przyznają, zmienili zdanie.
- Nie byli szczerzy. Karolina w prywatnych rozmowach przyznawała, że chciałaby zająć się dzieckiem, ale tylko, gdy byłaby sama. Widać było, że boi się swojego partnera - mówi nam jedna z osób pomagająca rodzinie.
Okazało się, że pieniądze, które rodzice Enrique otrzymali z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej już kilka godzin później były wydawane w sklepie na... pizzę i alkohol.
- Zostaliśmy oszukani i wykorzystani. Problemy zaczęły się od razu po nagłośnieniu tej sprawy przez media. Dostawali pieniądze, nie wykorzystali ich na pomoc dziecku, ale na używki. To o nie od początku im chodziło. Żadne prośby i tłumaczenia nie docierały do nich, aż w końcu wyprowadzili się bez słowa. Nie wiemy, gdzie teraz przebywają - opowiada pani Anna, mieszkanka Witawy.
Mieszkanie musiało zostać uprzątnięte. Dziś przebywa w nim już nowy lokator. Wszystkie rzeczy trafiły do domów dziecka i innych osób potrzebujących.
Co z dziećmi?
- To jedyny pozytywny aspekt w całej tej sprawie. Zabawki i ubranka oraz wyposażenie trafiły do osób, które tego rzeczywiście potrzebowały. Na pewno się nie zmarnowały - podkreślają sąsiedzi.
Nadal jednak nie wiadomo najważniejszego: co teraz stanie się z kilkumiesięcznym Enrique, o którym rodzice zdają się pamiętać coraz mniej. Niewykluczone, że niepewność związana z przyszłością chłopca potrwa lata. Wskazuje na to dotychczasowe zachowanie rodziców. Sąd w Wejherowie do dziś bowiem nie może się skontaktować z Karoliną i Maciejem w sprawie odebranego 1,5 roku temu starszego dziecka. Bez woli współpracy rodziców i zrzeczenia się przez nich praw rodzicielskich, nie może ono wciąż trafić do rodziny adopcyjnej. Na razie decyzji o pozbawieniu praw rodzicielskich nie ma. Tym razem może być podobnie.
- Asystent rodziny próbował się z skontaktować z rodzicami, jednak bezskutecznie. Pozostał jedynie wysłany SMS, w którym prosi o kontakt z aktualną ofertą pomocy. Doskonale wiedzą, gdzie mogą jej szukać. Potrzeba jednak, by jasno określili się, czy w ogóle jej chcą. Stan zawieszenia z pewnością jest szkodliwy, przede wszystkim dla dziecka - zaznacza Cezary Horewicz.
Miejsca
Opinie (291) ponad 10 zablokowanych
-
2013-03-18 10:47
czy warto tak szybko oceniać?
...najpierw odżegnano od czci i wiary instytucje, teraz z kolei samych rodziców - zatem czy definiowanie ostatecznych ocen na temat innych nie przychodzi nam trochę zbyt łatwo?
Jedno jest bezsprzecznie pewne - media bardzo skwapliwie wykorzystają każdą taką sytuację i to one są głównym wygranym żerując na nagłaśnianiu tematów uznanych za sensację, oraz jeden przegrany a właściwie dwoje - są to dzieci którym ich rodzice odmawiają prawa do szczęśliwego dzieciństwa.
Cieszę się natomiast z dużej wrażliwości na dobro dziecka: sąsiadów tych państwa, osób które spontanicznie odpowiedziały na wezwanie do pomocy, Was koledzy internauci.
Podsumowując - każdy ma prawo do decyzji jak chce przeżyć swoje życie i zgodnie z tym rodzice Henia cały czas mają wybór. Oni również ponoszą konsekwencje tych wyborów. Dobrze że w sytuacjach krańcowych działają skutecznie bufory instytucji państwa (czy nam się to podoba czy nie), które nie pozwalają zagrażać zdrowiu i życiu, krzywdzić. Oby dla dobra dzieci jak najszybciej dane im było znaleźć bezpieczny dom i kochających rodziców - bo na to zasługują. Zatem do roboty, bo każda chwila w życiu dziecka jest na wagę złota.- 1 0
-
2013-03-18 11:40
a ci na fotce
to kto?
- 0 0
-
2013-03-19 19:21
Dlaczego polacy tak bardzo lubią oceniac plotkowac tak naprawde niewiele wiedzac
tak my polacy lubimy sensacje i lubimy oceniac , szkoda że mama sama nie zadbała o dzieci i nie znalazła im rodziny do tzw adopcji ze wskazaniem , bo jak juz dzieci wpadły w machine .....to ....
- 0 0
-
2013-09-11 11:24
Był sobie temat
Panie Redaktorze,co dzieje się z dziećmi?
- 0 0
-
2014-01-23 19:28
art
Na Witawie mieszkają patologie, wiem coś o tym, mieszkałem tam przeszło 5 lat (kupiłem mieszkanie po zawyżonej cenie choć mogłem kupić gdzie indziej - mieszkanie większe - liczyłem na monitoring, spokój, normalność...), poznałem ludzi, środowisko... to mrówkowiec, hotelowiec czy tzw sypialnia.
Normalni ludzie mają tam ciężko i jest ich niewielu, reszta to wynajmujący mieszkania - studenci imprezujący (tutejsza "ochrona" nic nie potrafi z nimi zrobić i trzeba dzwonic na policję, patologie z nałogami (prochy, alk czy "mafia" zajmująca sie różnorakimi "rzeczami" - najczęściej mieszkania po 3-4 pokoje wynajmująca lub 2-kondygnacyjne - rozmawiajcie na ten temat z zarządca lub z mieszkańcami - jak będą mieć odwagę to opowiedzą co i jak).
sam zarządca nic nie potrafi zrobić (nawet ciszy nocnej utrzymać) i trzyma gębę na kłódkę (w obawie przed utratą pracy) - także wszelkie interwencje do zarządcy nic nie dają bo "ja w tej sprawie nic nie mogę, proszę dzwonić na policję"). Hotelowiec na krótko - jeśli chce ktoś wynajać mieszkanie.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.