- 1 Jak zniszczono Rady Dzielnic w Gdyni (119 opinii)
- 2 Lądowanie w Poznaniu przez nocny Duathlon (172 opinie)
- 3 Pozostałości baterii mającej bronić portu (68 opinii)
- 4 PKP chce oddać Gdyni tunel. Szansa na zmiany w centrum (120 opinii)
- 5 Wybudują chodnik w miejscu prowizorki (50 opinii)
- 6 Odnaleziono ciało zaginionego nurka (136 opinii)
Rzucić karierę i uczyć własne dzieci, czyli szkoła i dom w jednym
Zrezygnować z pracy i zostać w domu, by uczyć swoje dzieci? Dla wielu to nie do pojęcia. Jednak w Polsce rośnie liczba tych, którzy decydują się na edukację domową swoich dzieci. Psycholodzy ostrzegają - dzieci uczone w domu przez rodziców mogą wyrosnąć na aspołecznych samolubów.
Tak rodzina Piotrowskich z Gdyni uczy się w domu.
Dla pani Marzeny zwykła szkoła to nie tylko lekcje, ale także miejsce, w którym dziecko często po raz pierwszy spotyka się z przemocą, ma kontakt z alkoholem czy narkotykami. Dlatego żeby ustrzec dzieci przed niebezpieczeństwami, jakie czyhają na nie w szkole, niektórzy rodzice porzucają pracę i przekształcają się w pełnoetatowego nauczyciela
Psycholog dzieci i młodzieży Anna Jankowska w ogóle nie zgadza się z tą opinią. - To szkoła jest miejscem, w którym dziecko uczy się współdziałania w grupie społecznej, przestrzegania reguł oraz zachowania zgodnie z przyjętymi normami. Ponadto w szkole dziecko ma szansę samodzielnie nawiązywać i podtrzymywać pozytywne kontakty z wybranymi rówieśnikami - często nawiązują się pierwsze trwałe przyjaźnie - przekonuje.
Część psychologów argumentuje jednak, że w wieku 6-7 lat dziecko ma większe potrzeby społeczne, niż tylko kontakt z rodzicami.
W Polsce jest raptem ok. 40 dzieci i młodzieży kształconych przez rodziców od "zerówki" do matury. W Wielkiej Brytanii liczba ta dawno przekroczyła sto tysięcy. W Stanach Zjednoczonych jest ich ok. już 2-3 mln.
Naukowcy, którzy opowiadają się za edukacją domową podkreślają, że najważniejszą zaletą tej formy kształcenia jest zindywidualizowane podejście do dziecka, co według nich nie jest możliwe w powszechnej oświacie. - W domu można tak przykroić działania edukacyjne by z jednej strony stymulować na to, czym dziecko dysponuje, a z drugiej by pokonywać ograniczenia i blokady. Do tego niektórzy rodzice cenią sobie konsekwencję wychowawczą, spójny system wartości, który mogą swoim dzieciom przekazać. Podczas gdy w szkole jest on rozchwiany - wylicza Marek Budajczak.
Czy jednak dziecko, które przez całe życie jest uczone w domu przez rodziców, nie potknie się na pierwszej przeszkodzie, jaką życie przyniesie? - Owszem, można powiedzieć, że jest to rodzaj cieplarnianego wychowu. Jednak nie to jest celem tej metody. Te dzieci też biegają po podwórku z rówieśnikami. Też przynoszą do domu sińce - zapewnia naukowiec.
Sceptyków niepokoi kwestia przygotowania merytorycznego: w jaki sposób rodzic przekaże wiedzę z wielu przedmiotów na różnych poziomach? - Badania naukowe w USA, gdzie edukacja domowa nie jest fenomenem, wykazały, że nie ma znaczenia, czy rodzic ma uprawnienia pedagogiczno - nauczycielskie, czy nie. Co więcej, nie ma też żadnego znaczenia czy ma on wykształcenie podstawowe czy doktorat - przekonuje Marek Budajczak.
Te argumenty nie przekonują psychologów. - Domowi edukatorzy zwykle nie mają wiedzy, ani praktyki związanej z pracą z dzieckiem ze specyficznymi trudnościami np. w uczeniu się. Kiedy takie dziecko dorośnie może mieć pretensje do rodzica, że w porę nie rozpoznało trudności i nad nimi nie pracowało - ostrzega Anna Jankowska.
Co o domowej edukacji sądzą sami zainteresowani: czyli dzieci i młodzież? - Pytałem dzieci, które odbyły edukację domową i nigdy nie spotkałem się z odpowiedzią że im się nie podobało. Ich życie nie różniło się od życia dziecka szkolnego. Te dzieci nie twierdziły, że przez edukację domową coś straciły - mówi Marek Budajczak.
Z kolei Anna Jankowska ma inne doświadczenia. - Znam czwórkę rodzeństwa, których mama uczyła w domu do pełnoletniości. Są wykształconymi ludźmi, ale jak sami podkreślają, teraz jako osoby dorosłe, są świadomi tego, że w dzieciństwie pozbawieni zostali czegoś bardzo ważnego. Do dziś mają duże trudności w poznawaniu nowych osób i nawiązywaniu przyjaźni. W zasadzie przyjaźnią się tylko ze sobą i innymi członkami ich rodziny - ostrzega psycholożka.
- Ile czasu zajmuje pani uczenie dzieci?
- Czasu nie dzielę na pracę i dom, bo w domu jestem przez cały czas. Typowo podręcznikowej pracy jest dziennie od 3 do 4 godzin. Potem zaczyna się ciekawa praca z dziećmi - gdzieś z nimi jedziemy - niedługo na Wyżynę Krakowsko - Częstochowską. Tam przerobimy kawał wiedzy z historii, geografii i geologii. Sama nie wiem co jeszcze wyjdzie.
- Spoczywa na pani ogromny ciężar przekazania odpowiedniej wiedzy.
- Na razie daję sobie radę z nauczaniem. Jestem z wykształcenia fizykiem, więc ze ścisłymi przedmiotami nie mam problemów. Nadrabiam natomiast przedmioty humanistyczne. Jeśli ktoś nie czuje tego i wie,że nie podoła, to odradzam, bo to ciężka praca.
- A co z uspołecznieniem? Dzieci nie mają problemów w kontaktach z rówieśnikami?
- Chłopców zapisałam do ZHR-u i tam mają przyjaciół. Poza tym dzieciaki z podwórka u nas często odrabiają lekcje. To nie jest łatwe, ale widać wyniki. Dzieciak są bardziej przygotowane do życia, bo w domu na wszystko jest czas, na naukę gotowania, sprzątania, poza oczywiście lekcjami.
- Zamierza pani kontynuować edukację domową swoich dzieci?
- Jeszcze nie wiem.
- Marzena Klimowiczm.klimowicz@trojmiasto.pl
Opinie (181) 3 zablokowane
-
2009-05-17 13:14
Rzucić karierę... zostań NINJA!
- 2 0
-
2009-05-17 04:08
sluchajcie polskich psychologow??????? sa najlepsi (1)
BRON BOZE JAK NAJDALEJ OD POLSKICH EKSPERTOW.NA CALYM SWIECIE LUDZIE CO ICH STAC KSZTALCA DZIECI W DOMU ALBO W PRYWATNYCH SZKOLACH. KAZDY ORZE JAK MOZE.WIDZIALEM NA FILMIKACH JAKIE SA CUDNE POLSKIE SZKOLY PUBLICZNE. PSYCHOLODZY BARDZIEJ POWINI SIE ZAJAC MLODZIERZA KTORA STWARZA PROBLEMYI IM POMOC JAK MAJA TAKIE CUDNE PROGRAMY A NIE IMGEROWAC W ZYCIE RODZIN CO DBAJA O DOBRO SWOICH DZIECI
- 4 0
-
2009-05-17 11:35
wyłącz
capsa debilu bo oczy bolą.
A po drugie życze Ci by Twoje dziecko "miało problemy"- 0 0
-
2009-05-17 10:16
Jaką funkcję pełni nauczyciel?
Warto sobie uświadomić, że w całym procesie nauczania DZIECKO się uczy, a nauczyciel ORGANIZUJE mu pracę.
Jeżeli dorośli robią to mądrze, czyli w sposób przemyślany i uwzględniający psychofizyczne możliwości dziecka, w czym problem?- 4 0
-
2009-05-17 10:04
akąfunkcję pełni nauczyciel
- 0 0
-
2009-05-16 12:37
To nie najlepszy pomysl (3)
Dziecko musi dorastac z rowiesnikami... a przy tym uczy sie sie... wiec przedszkole w nastepstwie szkola musza byc ! bo potem wyrosna samoluby i indywidualisci... w grupie dziecko nabiera wiele pozytywnych cech...
- 21 27
-
2009-05-17 08:50
wiele pozytywnych cech...
to widać i słychać na ulicach naszych miast jakie są to cechy pozytywne: bluźnierstwa, chamstwo agresja, brak szacunku do człowieka - nie tylko starszego....itd. Przyklady wychowania w przedszkolu i w szkole można mnożyć.
- 4 1
-
2009-05-16 19:28
no tak, a indywidualizm to rzecz wysoce niewskazana.
- 7 1
-
2009-05-16 16:16
..
A co masz przeciwko indywidualistom? Co Cię obchodza inne dzieci jak nie śa Twoje? Jak chcesz to swoje poślij do stada ale wara od moich komuchu!
- 6 3
-
2009-05-17 02:41
matura
Czy świadectwo maturalne też rodzice wystawiają?
- 0 0
-
2009-05-17 00:17
a co na to szaman w czarnej sukience?
czyż przy takim nauczaniu Sekcie jest trudniej straszyć dzieci i okradać rodziców? A może łatwiej?
Kto wie?- 1 1
-
2009-05-16 23:03
jak widze co sie.... (1)
dzieje w szkolach to niedziwie sie ze ludzie wola sami nauczac swoje dzieci .Szkoly podstawowe nie wyciagalaja wlasciwych wnioskow z egzaminu szustoklasitow , a to test dla szkoly .gimnazjum to zenada uczniowie jak wiedza co i jak to robia co chca . DLACZEGO NIEMA SZKOL DLA TYCH CO :CHCA SIE UCZYC ?? IDLA TYCH CO POTRZEBUJA PAPIERKA ZE UKONCZYLI i nadaja sie na operatora recznego nabieracza oraz recznego zgarniacza - szufla i mietla .
Popieram takie inicjatywy przynajmniej tych kilka dzieciakow ktore ucza sie w domu zdobedzie prawdziwe wyksztalcenie i nie tylko- 8 1
-
2009-05-16 23:50
a Ty kolego
To chyba jeszcze podstawówki nie skończyłeś.
- 0 0
-
2009-05-16 21:57
Bardzo smutny artykół. (2)
Znam osobiście Państwa Piotrowskich i stanowią bardzo szczęśliwą rodzinę. Dlaczego my w naszym post - komunistycznym kraju tak piętnujemy każde wyłamanie się poza ramy systemu, czy wszystko co odmienne od tego do czego przywakłem/am jest złe?
Moi znajomi ze Stanów Zjednoczonych uczyli dzieci w domu do poziomu Uniwersyteckiego. Wszystkie dzieci zdobyłu wyższe wykształcenie i planują taką samą formę kształcenia kontynuować w stosunku do swoich dzieci. Najstarszy syn zdobył doktorat prawa w wieku 23 lat, na studiach był przewodniczącym wielu klubów, bardzo lubiany, miły szczęśliwy młody człowiek, który ma wykształcone bardzo wysokie standardy moralne oraz właściwe poczucie własnej wartości.
Dzieci uczone w domu lubią same siebie i nie muszą nikomu nic udowadniać. To są dzieci które z pewnością nie bedą musiały imponować innym jakimś kubiem z kawa, jak tu ktoś sugerował. Będą miały o wiele więcej do zaoferowania.- 14 3
-
2009-05-16 23:49
Ty chyba masz siano zamiast "mózgu"
Mówiszo Ameryce.
Mam rodzine w Ameryce i moja kuzynka która ma problemy z policzeniem prostej pochodnej skończyła na uniwersytecie w Bostonie nasz odpowiednik mechaniki.
Więc nie gadaj bo w USA 90% mieszkańców to debile 5% to niepełnosprawni a pozostałe 5% to ludzie- 1 1
-
2009-05-16 23:07
cóż, jakoś nie wydaje mi się, aby była to tylko tendencja utrzymująca się w naszym, jak zostało powiedziane, postkomunistycznym kraju. Z reguły ludzie nie lubią tego, co nowe i rzadko spotykane, więc bez sensu patrzeć na to wszystko tylko przez pryzmat naszych czasów.
Zresztą - co z tego, że ma się nie wiadomo jakie wykształcenie. Nie to jest najważniejsze w życiu...- 0 0
-
2009-05-16 23:02
well
glupi rodzice i tyle..
- 2 7
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.