- 1 Food hall w Hali Targowej. Znamy wstępne stawki najmu (102 opinie)
- 2 10 firm chce budować nowy basen w Gdyni (46 opinii)
- 3 Trasa Kaszubska: półmetek ostatniego odcinka (208 opinii)
- 4 Plastikowa palma w centrum Gdańska (147 opinii)
- 5 Skąd pochodzą mieszkańcy Trójmiasta? (404 opinie)
- 6 Poszukiwany oszust z Niemiec wpadł w Gdyni (22 opinie)
Przed rokiem Parlament Kraju Związkowego Szlezwika Holsztyna i Sejmik Województwa Pomorskiego podpisały umowę o współpracy. W listopadzie tego roku polskich artystów zaprosił do Kilonii Heinz-Werner Arens Przewodniczący Parlamentu Schleswig-Holstein. Znany artysta Jacek Staniszewski, architekt Jacek Dominiczak, muzycy Paweł i Piotr Nowiccy oraz sześciosobowa formacja Roberta Usewicza - Trans City Orchestra, pojechali do Kilonii w ramach projektu Transcity, którego pomysłodawcą jest Przemysław Paszkowski z Fundacji "Młode Miasto", której siedziba mieści się na terenie byłej Stoczni Gdańskiej w tzw. Kolonii Artystów.
- Zależało nam przede wszystkim na tym, aby nie była to typowa zbiorowa wystawa prezentująca w galerii prace artystów. Udało nam się "zaanektować" artystycznymi zdarzeniami wiele miejsc w Kilonii. Niemcy byli zaskoczeni i zainteresowani takim rodzajem prezentacji - tłumaczy Paszkowski.
Nie było kaszubskiego folkloru, kiszonych ogórków, smalcu i bursztynu, czym tak często - wydaje się że nazbyt często - chlubi się w europejskich miastach województwo pomorskie. Założeniem Transcity jest bowiem przekształcenie projektu w "prawdziwy transeuropejski wehikuł artystyczny kursujący z coraz większą częstotliwością pomiędzy Kilonią i Gdańskiem oraz innymi miastami Europy" - jak zapowiadają organizatorzy w katalogu wystawy.
Pierwszego dnia w Kilonii zaprezentowano plakaty Jacka Staniszewskiego w Lantagu, czyli siedzibie Parlamentu Szlezwika Holsztyna. Artystę witano jak dobrego znajomego, gdyż dał się zapamiętać kilka lat temu, kiedy to w tym samym miejscu elektryczną piłą przecinał pień drzewa, w którym umieszczona była butelka z czerwoną farbą. I choć farba zachlapała obficie białe ściany Landtagu, Niemcy docenili ekologiczną i humanistyczną wymowę performence'u...
Tym razem nic nie zapowiadało jakiegokolwiek skandalu, bo Jacek Staniszewski przywiózł do Kilonii plakaty prezentowane już w Polsce, która jest przecież całkiem dobrym "filtrem" dla wszelkiego rodzaju "bulwersująco-niepoprawnych" artystycznych treści, by nie przypominać już szerzej głośnej pracy Doroty Nieznalskiej.
Plakaty Jacka Staniszewskiego (który zdobył zresztą w ostatnich dniach pierwszą nagrodę na I Gdańskim Salonie Plakatu) powstają w większości na zamówienie teatrów i organizatorów różnych imprez. Mają zatem zwracać uwagę, a czasami prowokować, ale nie tanim skandalem. - Prowokacja musi mieć sens, istotny wymiar, ma skłaniać do myślenia - zastrzega twórca, zdumiony reakcją kobiecej frakcji SPD i CDU na jego plakat. Przygotowywany był na zamówienie Teatru Muzycznego w Gdyni do transopery "Sen nocy Letniej" z muzyką Leszka Możdżera, w reż. Wojciecha Kościelniaka i choreografią Jarosława Stańka. Treścią pracy poczuła się dotknięta posłanka SPD Juta Schumann, która wraz z kilkoma paniami z CDU wystosowała list protestacyjny do Heinza-Wernera Arensa z żądaniem usunięcia plakatu z tej wystawy. Jej zdaniem propaguje "seksistowskie treści" i obraża kobiety.
Przewodniczący Parlamentu cierpliwie, choć zdecydowanie wytłumaczył, także na piśmie, że cenzura nie obowiązuje w Niemczech od wielu lat, a kilończycy muszą respektować konstytucyjne prawo do wolności w sztuce. Urażona pani Schumann osobiście zatem zdjęła plakat z wystawy, ale... przechwycili go jej koledzy z SPD i umieścili w korytarzu budynku, gdzie mieści się siedziba partii. I tak posłanka musi przechodzić obok tej pracy codziennie. Sprawę opisały lokalne gazety, a jeden z dziennikarzy Michael Legband skonstatował: "cenzura jest zawsze obajwem słabości".
Poczynania polskich artystów zaczęto śledzić w Kilonii ze wzmożoną uwagą. Spore zainteresowanie wzbudził koncert uzdolnionych muzyków - braci Piotra i Pawła Nowickich, którzy zagrali kompozycję Marka Czerniewicza "Ptaki wysp nienazwanych". Marka Czerniewicza okrzyknięto nawet nadzieją młodych polskich kompozytorów muzyki współczesnej, a kompozytor ma szansę na karierę podobną do tej, którą zrobił w Europie Paweł Mykietyn ze swoją "Epiforą" (znany także z muzyki do filmu M. Koterskiego "Dzień świra"). Z uwagą wysłuchano wykładu Jacka Dominiczaka na temat architektury dialogu, który wygłosił w Muthesius Hochschule, a już zupełnie podbiła publiczność sześcioosobowa Trans City Orchestra Roberta Usewicza, która zagrała w klubie Pumpe.
Organizatorzy pomorsko-kilońskiego spotkania zarówno ze strony polskiej, jak i niemieckiej wiążą spore nadzieje na dalszą niekonwencjonalną współpracę. Tym bardziej, że już w czasie listopadowego wyjazdu nawiązano służbowe kontakty i artystyczne przyjaźnie.
Opinie (65)
-
2002-12-02 14:47
mruk
jak to wyszla? Chyba wyszlo jej albo wypadlo? Ale pomocna dlon podtrzyma.
Co tez ta perwersja z czlowieka czyni- trzy rece fiu fiu ;-=- 0 0
-
2002-12-02 15:19
brakuje mi tam marty dildo:))
ale miejmy nadzieję, że artysta następnym razem wkomponuje gdzieś to cudo.
np. w zobrazowaniu pożaru sterowca Hindenburga???- 0 0
-
2002-12-02 16:15
Tu nie podzielalbym
twojego euforycznego wprost spojrzenia na ta czesc.
Wedle mnie artysta powinien z pelna ekspresja wyrazic rozklad zwlok topielca tudziez topielicy w tym wypadku.
No i oczywiscie dzikuny- 0 0
-
2002-12-02 16:38
fajna z was para, prześlijcie te swoje dialogi do telewizji, moze was do "Pegaza" zakontraktują :)
pzdr- 0 0
-
2002-12-03 01:09
A o co chodzi?????????
nie bardzo wiem jaki cel ma ten nudny artykul, moze ma promowac autora plakatu a moze ma wrogo nastawic nas do niemcow???!!! A moze autorka wziela dzialke do nosa i tak powstalo to dzielo.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.