• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Święta mroźne, ale bez śniegu. Tak było w 1938 r.

Jarosław Kus
24 grudnia 2023, godz. 12:00 
Opinie (91)
Najnowszy artykuł na ten temat O morderstwie na jachcie i upartej nudystce
Skuta lodem Motława w Gdańsku. Skuta lodem Motława w Gdańsku.

Gdy w drugiej połowie grudnia roku 1938 cała Europa znalazła się w "kleszczach mrozu", również nad Bałtykiem stało się jasne, że dobre zimowe ubranie to konieczność, nie tylko dla modnych pań.



W Gdańsku, na nocnym niebie, pojawiło się "światło, o czerwonawym blasku ku zachodniej stronie", którego "nie widziano (...) od jakiego dziesiątka lat". Niezwykłe to zjawisko "pojawiło się przed północą i to równocześnie z nagłym nastaniem wielkich mrozów".

A że zgodnie z prognozami Państwowego Instytutu Meteorologicznego "nie należało się spodziewać ocieplenia" "aż do świąt Bożego Narodzenia" i  temperatura miała się "raczej jeszcze o kilka stopni obniżyć", sytuację pogodową można było uznać za trwałą i oczekiwać mroźnych Świąt.

Wprawdzie "na Wybrzeżu i w Poznańskim temperatura kształtowała się w granicach minus 6 do minus 10 st, C" i był to "najcieplejszy" region w Polsce", wystarczyło to, by "lód na wybrzeżu polskiem [!] w zatoce narastał", zaś "utrzymujący się i nadal potęgujący się mróz na (...) powodował dalsze zamarzanie wód zatoki Puckiej", na wodach której rybackie kutry wyglądały niczym statki wracające "jakby z wypraw polarnych".

Z kolei na lądzie "rzeki stanęły" lub - tak jak Wisła po Gdańskiem - pokryły się krą, uniemożliwiającą kursowanie promów.

Wszystkie jeziora "Szwajcarji Kaszubskiej" znalazły się "pod lodem, którego grubość wynosiła 4 cm".

Mrozy zakłóciły też funkcjonowanie komunikacji kolejowej: "pociągi dalekobieżne z Warszawy i Krakowa przychodziły na Pomorze ze znacznym opóźnieniem ok. 2 godz. 30 min."

Jednak Boże Narodzenie roku 1938 zapowiadało się mało śnieżnie, bowiem na kilka dni przed Świętami "nadal nie zanotowano poważniejszych opadów śnieżnych", trzeba zatem było cieszyć się tym, co do tej pory napadało - a nie było tego wiele.

Mroźna pogoda utrudniała zatem życie nie tylko "miłośnikom" zimnych kąpieli...

...i pięknych róż, bo dopiero, "gdy silne (jak na Wybrzeżu mrozy) mrozy nawiedziły Gdynię przystąpiono [tam] do prac nad okrywaniem róż"!), ale również wszystkim zaangażowanym w świąteczne przygotowania.

Mrozy wpływały nawet na świąteczny jadłospis, więc szanse chociażby na minoga na wigilijnym malały znacząco.

Na szczęście, jeśli "zbliżające się Święta Bożego Narodzenia" miałyby stworzyć jakiejś "Pani Domu poważny problem, w jaki sposób najekonomiczniej urządzić wieczerzę wigilijną" z pomocą spieszyły... Miejskie Zakłady Elektryczne w Gdyni, demonstrując, "jak wygląda tradycyjny stół polski zastawiony do wieczerzy wigilijnej, urządzony niewielkim kosztem".

Pogoda miała też wpływ na przedświąteczny handel: "z powodu silnego mrozu, panującego od kilku dni na Ziemi Gdańskiej, nie panował podczas ostatniej niedzieli, tak zwanej "złotej", tak ożywiony ruch na ulicach miasta naszego, jak niedzieli poprzedniej". I nic w tym dziwnego, bo "domy opuszczali [!] bowiem tylko te osoby, które rzeczywiście załatwiać musiały zakupy świąteczne".

Lecz nawet kataklizm taki, jak zamarznięcie rur - chociażby na gdyńskim Grabówku - nie był w stanie zamrozić "Gwiazdki", którą otrzymali "pracownicy Zakładu Wodociągów i Kanalizacji miasta Gdyni w związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia".

Nie był też w stanie zagrozić tym najbardziej potrzebującym. I tak - na przykład - dzieciom ze szkół położonym "na samym pograniczu od brzegów Bałtyku do jeziora żarnowskiego", przed samymi Świętami, "karawana samochodów zawiozła podarki", które sfinansowała Korporacja Kupiecka w Gdyni.

Również w tym mieście, "z chwilą nastania (...) większych mrozów, Miejski Komitet Pomocy Zimowej Bezrobotnym rozpoczął akcję wydawania węgla dla rodzin bezrobotnych".

Mimo przedświątecznej gorączki "obywatele Gdyni nie uchylali się od spełnienia obowiązku tak, że na mieście nie widać było ludzi bez znaczka-oznaki złożonej ofiary", a "kwestorzy mimo dokuczliwego zimna i przejmującego mroźnego wiatru pracowali z zapałem, idąc nawet w najodleglejsze dzielnice miasta i zbierając najdrobniejsze nawet ofiary".

Apelowano też, by nie zapominać o "wiernych stróżach", ponieważ "mimo panującego (...) silnego mrozu, psy łańcuchowe trzymane były w budach nieszczelnych i niewysłanych słomą", przez co cierpiały "bardzo z powodu zimna i wilgoci, przenikającej wbrew mniemaniu wielu osób, najgrubszą sierść zwierzęcą".

A więc w wigilijną noc, zamiast świątecznych życzeń, mogłyby swym właścicielom powiedzieć niejedno...

Również i my, zamiast życzeń świątecznych, moglibyśmy udzielić Wam kilku cennych, przedświątecznych rad, przypominając chociażby o tym, by "jadąc po sprawunki do miasta nie zapomnieć" o "najmilszym upominku"...

...nawet jeśli dla niektórych będzie to kolekcja papierosów...

...który obdarowanemu umili wigilijnej nocy czar.



Źródło: "Gazeta Gdańska" nr 287 z 20 grudnia 1938 r., , "Dziennik Bydgoski" nr 290 z 20 grudnia 1938 r., "Słowo Pomorskie" nr 290 z 20 grudnia 1938 r. i "Ilustrowany Kurier Codzienny" nr 331 z 20 grudnia 1938 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (91)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane