• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Partyzantka roślinna to nie zawsze dobry pomysł

Joanna Roczyńska
27 kwietnia 2024, godz. 09:00 
Opinie (82)
Piękna pszczoła z rodzaju miesierka, stołująca się na roślinie z rzadko koszonego pobocza drogi. Piękna pszczoła z rodzaju miesierka, stołująca się na roślinie z rzadko koszonego pobocza drogi.

Do stworzenia tego tekstu zmotywował mnie artykuł o konspiracyjnym sianiu trawników na Chełmie. Cieszą mnie oddolne inicjatywy wynikające z chęci zrobienia czegoś pozytywnego i polepszenia warunków życia w mieście. Jednak zanim zaczynamy działać, trzeba się upewnić, czy to ma sens - pisze nasza stała czytelniczka, pani Joanna Roczyńska.





Ratujmy pszczoły, ale przecież... pszczoły miodnej nie trzeba ratować



Czy włączasz się w akcje związane z ochroną przyrody w swoim mieście?

Jakiś czas temu w USA na skutek Colony Collapse Disorder (CCD) pewnej zimy nie przetrwało aż około 30 proc. pszczelich rodzin (chodzi o pszczołę miodną Apis meliffera). Na amerykańskich pszczelarzy padł blady strach. Informacja zaczęła się rozprzestrzeniać. Dzięki mediom dotarła do nas w formie komunikatu, że należy ratować pszczoły, gdyż grozi im wyginięcie. A kiedy tak się stanie, ludzkości pozostaną wtedy tylko 4 lata - jak podawał całkowicie nieprawdziwy i zmyślony cytat, którego autorem miał być rzekomo Albert Einstein.

I strach, który padł na pszczelarzy w USA, stał się nagle i naszym lękiem. Pogłębiały go instytucje takie jak Greepeance, które zaproponowały absurdalną akcję: Adoptuj pszczołę. Oczywiście chodziło o pszczołę miodną, która co prawda w Polsce ma swoje liczne problemy (choroby, głód, przepszczelenie), to liczba uli z roku na rok rośnie i nie ma mowy o żadnym pszczelim Armagedonie.

Ale cóż się wydarzyło dalej?

Wszelkie instytucje zaczęły z uporem stawiać ule. Stawiał prezydent Polski, stawiały liczne uczelnie, miasta, gminy i firmy, wszyscy chcieli się ogrzać w cieple pozytywnych skojarzeń, które mamy z pszczołą.

Czy uratowaliśmy pszczoły? Nie, bo pszczoły miodnej nie trzeba ratować. Jest to zwierzę hodowlane ważne dla naszej gospodarki i należy stworzyć jej jak najlepsze warunki, jednak moda na stawianie uli w żaden sposób nie pomaga pszczole miodnej, a może wyrządzić i wyrządza szkody. Komu? Też pszczołom, ale tzw. dziko żyjącym. Mamy ich w Polsce ok. 488 gatunków!

"Partyzanci" posadzili 130 nowych drzew. Będą kolejne

Pszczoła miodna to tylko jeden gatunek i w naszych warunkach raczej wyłącznie hodowlany. W jednym ulu może żyć nawet 60 tys. pszczół, te zwierzęta jak każde potrzebują jeść. Jedzą pokarm roślinny, czyli pyłek i nektar. Obliczono, że jedna pszczela rodzina (jeden ul) pozyskuje tyle pokarmu, który wystarczyłby 100 rodzinom trzmieli, które to właśnie są pszczołami dziko żyjącymi.

A więc wprowadziliśmy i wprowadzamy do środowiska miliony osobników (pszczoła miodna), które karmią się tym samym pokarmem, co ich dzicy kuzyni. Jednocześnie nie dbając o poszerzanie bazy pokarmowej dla tych zwierząt.

Stawiając w sposób niekontrolowany ule skazujemy zarówno pszczoły miodne, jak i dziko żyjące na głodówkę

Do tej pory pszczoły dzikie dobrze radziły sobie w miastach, jednak wprowadzając do miast pszczołę miodną, dzikie gatunki pszczół skazujemy na głód i zanikanie, gdyż w konkurowaniu o pokarm górą okazuje się hodowlana pszczoła miodna. Czyli odwołując się do porównania, które nam to lepiej zobrazuje: zamiast chronić orły - dzikie pszczoły, namnażamy kury - pszczoły miodne.

Koniczyna biała - jej nasiona często znajdują się w banku nasion gleby. Doskonała na tereny, które muszą być dość często koszone. Koniczynę uwielbiają trzmiele. Koniczyna biała - jej nasiona często znajdują się w banku nasion gleby. Doskonała na tereny, które muszą być dość często koszone. Koniczynę uwielbiają trzmiele.

Ule w mieście: wcale nie taki dobry pomysł



Same warunki, w których stawia się pasieki, np. owe nieszczęsne dachy, skazują pszczoły na ogromny stres, a czasami na marny koniec. Znana jest z Trójmiasta sytuacja, gdy pszczoły żyjące w ulu postawionym na dachu "ugotowały" się z gorąca. W innym przypadku ulewne deszcze zatopiły ule. Badania też wykazały, że stres pszczół żyjących w pasiekach postawionych na dachach jest dużo wyższy od tego, którego doświadczają ich koleżanki z pasiek usytuowanych w bardziej rozsądnych miejscach.

Stawiając w sposób niekontrolowany ule skazujemy zarówno pszczoły miodne, jak i dziko żyjące na głodówkę, a także na zarażanie pszczół dzikich chorobami, które są bolączką pszczół miodnych. Moda na stawianie uli wciąż trwa, mimo że naukowcy wypowiedzieli się jednoznacznie w tej kwestii.

Miejskie pasieki szkodzą pszczołom? List otwarty naukowców Miejskie pasieki szkodzą pszczołom? List otwarty naukowców

Czy wiesz, co wysiewasz?



Pszczoły potrzebują ratunku, jednak nie potrzebuje go pszczoła miodna, ale pozostałe żyjące w Polsce 487 gatunków, a część z nich znajduje się na czerwonej liście gatunków, którym grozi wyginięcie. Przykład ten miał pokazać jedynie, że jeżeli podejmujemy jakieś działania, nie mając wiedzy, nie tylko w niektórych wypadkach nie pomagamy, ale możemy wręcz zaszkodzić idei, o którą walczymy.

Zdjęcie wykonane w dzielnicy Gdańsk-Migowo Zdjęcie wykonane w dzielnicy Gdańsk-Migowo
A jaki to ma związek z partyzantką, która nasadza rośliny? Kiedyś drzewa i krzewy, teraz także rośliny zielne znalazły się w kręgu zainteresowań miejskich "partyzantów". Warto z pewnością sprawdzić, co wysiewamy. Czytałam komentarze pod wspomnianym na początku artykułem i część osób pisało w tonie entuzjastycznym: "biegnę po nasiona, świetny pomysł".

Choćby nasz ogród kwitł tysiącem kwiatów obcego pochodzenia, to dla naszych pszczół może być pustynią pokarmową

Warto jednak sprawdzić, jakie nasiona kupujemy, bo w najlepszym razie stracimy pieniądze, gdyż rośliny potrzebujące pewnych zabiegów przygotowawczych i odpowiednich warunków po prostu nie wzejdą, a w najgorszym będziemy np. rozsiewać rośliny inwazyjne i zamiast wspierać bioróżnorodność, będziemy ją ograniczać i działać na szkodę przyrody. W marketach i sklepach jest wiele mieszanek nasion - nawet pod dumnymi hasłami roślin miododajnych, jednak bywa, że nie zawsze jest podany ich skład, a to już jest groźne.

Przykład koszenia naprzemiennego, aby nie pozbawiać z dnia na dzień pokarmu zapylaczy. Kosi się jeden fragment, następnie za dwa-trzy tygodnie drugi. Przykład koszenia naprzemiennego, aby nie pozbawiać z dnia na dzień pokarmu zapylaczy. Kosi się jeden fragment, następnie za dwa-trzy tygodnie drugi.
Ktoś może zakpić: A tam groźne, jakim cudem? Kiedyś z pewnością myślały tak osoby sadzące nawłoć kanadyjską w ogrodach. Dziś ten gatunek drastycznie wpływa na nasz krajobraz zmieniając go w monokulturowe łany. Roślina ta, jako że jest obcego pochodzenia, nie ma u nas swoich naturalnych szkodników, które by ograniczały jej populację. Wypuszcza do gleby substancje, która ograniczają w jej pobliżu wzrost innych roślin. W tej chwili wydaje się, że w wielu miejscach Polski przegrywamy z kretesem z jej inwazją. Tam, gdzie porasta nawłoć kanadyjska czy nawłoć olbrzymia, nie wyrosną rośliny, którymi mogłyby się karmić gąsienice naszych rodzimych motyli, nie wydadzą nasion rośliny, którymi żywią się ptaki. A to tylko raptem parę negatywnych skutków sprowadzania inwazyjnych gatunków obcych.

Dlatego bardzo ważne jest, abyśmy wiedzieli, co wysiewamy, znali zestaw gatunkowy, a także mieli przede wszystkim wiedzę, że należy stawiać wyłącznie na rośliny rodzime, a nie obce. Dziś może wydawać się, że dana roślina nie stanowi zagrożenia, ale czy tak nie będzie w przyszłości, tego nie wiemy.

Będą rozdawać Będą rozdawać "kwietne bomby". Rzuć je na ziemię i zasiej łąkę

Wspomniana w artykule pszczoła samotna - murarka nakamionka, budująca gniazda z kamyczków. Wspomniana w artykule pszczoła samotna - murarka nakamionka, budująca gniazda z kamyczków.

Niby chwast, a pszczoły się cieszą



Gdańsk od jakiegoś czasu zmienił podejście do koszenia i w wielu miejscach kosi rzadziej. Co daje niesamowity efekt ukwieconych poboczy. I wcale to nie oznacza, że nie trzeba kosić w ogóle, ale jedynie rzadziej, gdyż plątanina chaszczy też nie sprzyja wzrostowi wielu roślin. Można też kosić nie przy samej ziemi, aby nie niszczyć rozet roślin dwuletnich: takich jak dziewanny, szczeć, żmijowce, wiesiołki i wiele innych.

Nie musimy wysiewać koniczyny łąkowej, koniczyny białej, cykorii podróżnik i innych gatunków roślin rodzimych, one często już tam są, tylko czekają, aby dać im szansę. Ale jeżeli już bardzo pragniemy czynów, to oprzyjmy się na roślinach rodzimych. Dlaczego się tak upieram w tej kwestii? Ponieważ to właśnie z tymi roślinami związane są rodzime gatunki pszczół, motyli, chrząszczy. To nasionami i owocami właśnie tych roślin będą się żywić nasze sikory, szczygły, grubodzioby, dzwońce i wiele innych gatunków ptaków.

Rzadko koszone pobocze z pięknym roślinami zielnymi, które będą dostarczać pokarmu zapylaczom. Rzadko koszone pobocze z pięknym roślinami zielnymi, które będą dostarczać pokarmu zapylaczom.
Postaram się to wytłumaczyć ponownie na przykładzie pszczół dzikich, które stanowią moją pasję. Wiele gatunków pszczół jest ściśle związanych z konkretnymi rodzajami roślin. I choćby nasz ogród kwitł tysiącem kwiatów obcego pochodzenia, to dla naszych pszczół może być pustynią pokarmową. W naszym kraju możemy się cieszyć piękną pszczołą - murarką nakamionką. Jest ona wyjątkowa, ponieważ buduje gniazda na kamieniach i na nich z małych kamyczków wznosi swoje gniazdowe budowle. Ta niesamowita pszczoła musi zaopatrzyć swoje potomstwo pyłkiem z bardzo konkretnego rodzaju roślin, u nas na północy pokarmu dostarcza jej żmijowiec zwyczajny. I jeżeli nie znajdzie tej rośliny, to ten gatunek nie przetrwa. My o żmijowcu powiedzielibyśmy chwast, jednak ta cudowna roślina jest źródłem pokarmu dla wielu gatunków pszczół, motyli.

Podobny związek roślina - pszczoła możemy obserwować u wielu gatunków tych owadów, dlatego tak ważne jest, abyśmy zmienili podejście do roślin, które nazywamy chwastami i których się pozbywamy, a które karmią rzesze naszych pięknych i oryginalnych dzikich pszczół. Także motyle bardzo często, gdy są w swoim rozwoju na etapie gąsienicy, potrzebują bardzo konkretnej rośliny, aby się nią odżywiać i w przyszłości zmienić się w pięknego motyla.

Jeżeli jednak nasza determinacja jest bardzo silna, to polecam skorzystać z poniższych gatunków roślin: żmijowiec zwyczajny, farbownik lekarski, koniczyna łąkowa, koniczyna biała, wyka ptasia, wyka kosmata, wyka płotowa, komonica zwyczajna, żywokost lekarski, cykoria podróżnik, mniszek lekarski, chaber driakiewnik, chaber nadreński, chaber łąkowy, cieciorka pstra, głowienka pospolita, jasnota purpurowa, jasnota biała, krwawnik pospolity, pyleniec pospolity , nostrzyk biały, nostrzyk żółty, oset zwisły, oset kędzierzawy, oset nastroszony, traganek pęcherzykowaty, wrotycz pospolity.



O co mogę jeszcze prosić?



Nie bójmy się:

- mniejszej częstotliwości koszenia - rzadsze koszenie w erze zmian klimatycznych to dodatkowy oddech dla przyrody. Na miejskich trawnikach wyrosną (dzięki bankowi nasion w glebie) i przetrwają właśnie te rośliny, które lepiej radzą sobie w okresach suszy. To także oaza dla licznych owadów, które stanowią podstawę ekosystemów. Mniejsza częstotliwość koszenia pomaga zatrzymać wilgoć w glebie. Nawet w miastach można znaleźć równowagę między bezpieczeństwem a naturą, ustalając strefy wymagające częstego koszenia z powodów bezpieczeństwa drogowego i te, gdzie można to robić rzadziej. Warto też rozważyć koszenie patchworkowe lub naprzemienne. Gdy nie kosimy całego obszaru z godziny na godzinę, pozbawiając owady źródła pokarmu;

- nieużytków - nie wszystko musi być ściśle wykoszone, pod linijkę, określone i wytyczone. Przyroda kwitnie najpiękniej w dzikich miejscach. Martwe drewno, które tam znajdujemy, staje się domem dla wielu owadów. W ogrodzie warto wygospodarować dziką przestrzeń, gdzie będą mogły zakwitnąć dzikie rośliny, a może wyłóżmy tam również trochę martwego drewna, to miejsce może stać się ulubionym dla owadów, jaszczurek, ptaków. One przepadają za takimi zakątkami;

- chwastów - termin "chwast" jest używany głównie w kontekście rolniczym. Rośliny, takie jak mniszek lekarski, mak polny czy rumianek pospolity, mogą wspaniale zakwitać na poboczach dróg, na nieużytkach miejskich. Poza tym te dzikie rośliny po zakończeniu kwitnienia staną się dzięki owocom i nasionom źródłem pożywienia dla wielu gatunków ptaków;

- piaszczystych ścieżek - na wydeptanych przez nas piaszczystych ścieżkach buduje gniazda wiele różnych gatunków dzikich pszczół. Nie musimy wszędzie kłaść kostki brukowej i materiałów nieprzepuszczalnych.

Gorąco zapraszam na stronę dzicyzapylacze.pl, gdzie wraz z innymi pasjonatami opowiadamy o pszczołach i o tym, jak je mądrze wspierać.


Joanna Roczyńska

Co Cię gryzie - artykuł czytelnika to rubryka redagowana przez czytelników, zawierająca ich spostrzeżenia na temat otaczającej nas trójmiejskiej rzeczywistości. Wbrew nazwie nie wszystkie refleksje mają charakter narzekania. Jeśli coś cię gryzie opisz to i zobacz co inni myślą o sprawie. A my z radością nagrodzimy najciekawsze teksty biletami do kina lub na inne imprezy odbywające się w Trójmieście.

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (82)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane