• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Syn Antares" odpłynie ze Stoczni Gdańsk

Wioletta Kakowska-Mehring
20 lipca 2011 (artykuł sprzed 12 lat) 
"Syn Antares" stoi na pochylni B3. Na tej, która została wyłączona z produkcji decyzją Komisji Europejskiej. "Syn Antares" stoi na pochylni B3. Na tej, która została wyłączona z produkcji decyzją Komisji Europejskiej.

Przez ponad dwa lata stania na stoczniowej pochylni, statek "Syn Antares" wpisał się w panoramę Gdańska. Zwłaszcza, że po zburzeniu stoczniowego muru, codziennie oglądali go pasażerowie SKM. Jest szansa, że wreszcie jego budowa zostanie ukończona, a on sam zwodowany.



Czy będzie ci brak widoku "Syn Antaresa"?

Statek "Syn Antares" stoi na pochylni B3 w Stoczni Gdańsk od 2009 roku. Jego masywny, czerwony kadłub doskonale widać od ulicy Jana z Kolna oraz z kolejki SKM. Dla wielu stał się wręcz nieoficjalną "wizytówką" stoczni.

Wizytówką jednak niechcianą, bo "Syn Antares" to dla stoczni problem, a nie powód do dumy. Został zamówiony przez włoskiego armatora, który w czasie prac ogłosił upadłość. Majątek przejął syndyk, a stocznia musiała przerwać prace konstrukcyjne.

Jednak po dwóch latach coś w tej sprawie drgnęło.

- Proces upadłości trwa. Toczą się rozmowy między syndykiem a potencjalnym odbiorcą oraz bankami, które finansowały budowę tego statku. Jeżeli strony dojdą do porozumienia, to będziemy dokańczali budowę tego statku - mówi Arkadiusz Aszyk, członek zarządu Stoczni Gdańsk. - Wynegocjowaliśmy wszystkie warunki z potencjalnym nowym odbiorcą. Tylko nie jest podpisany kontrakt, bo oficjalnie nie ma go jeszcze z kim podpisać. Jak tylko strony uzgodnią szczegóły, przystąpimy do pracy.

Być może uda się to już niedługo. Są sygnały, że prace na statku będzie można wznowić już w październiku. - Po podpisani umowy będziemy wstanie w ciągu dwóch miesięcy wznowić prace na statku. A jest jeszcze co robić. Trzeba zamontować silnik, zbiorniki. Na te prace potrzebujemy jeszcze trzy, cztery miesięcy - dodaje Arkadiusz Aszyk.

W tej sytuacji wodowanie mogłoby się odbyć w lutym. Na szczęście poprzedni właściciel statku, ten w upadłości, zapłacił większość faktur. Brakującą resztę oraz nowe koszty, np. związane ze składowaniem, pokryje nowy armator.

- Dla nas obecność tego statku nie jest aż tak dużym problem logistycznym - zapewnia Arkadiusz Aszyk. - Stoi on na pochylni B3. To jest pochylnia, której zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej nie możemy używać do budowy statków. KE jednak wie o sprawie i nie neguje tego, że "Syn Antares" będzie dokończony właśnie na niej.

Co na to jednak mieszkańcy Trójmiasta, dla których "Syn Antares" stał się punktem wycieczek i wdzięcznym modelem do fotografowania? - Faktycznie, może i jest ładny, ale chcielibyśmy go jednak dokończyć - kończy Arkadiusz Aszyk.

Miejsca

Opinie (120) 4 zablokowane

  • Ludzie!!!!!! Mamy dostep do morza!!!!! mamy stocznie!!!! NIE MAMY EURO!! (1)

    Jestesmy DLA UNII ZAGROZENIEM!!!!!1 BO ZBUDUJEMY LEPIEJ JAK ONI I TANIEJ!!!! OTO CHODZI!!!!! kumacie??

    Bysmy byli za jakis czas potega w budownictwie okretowym i przemysle!!!! dlatego : zamykaja stocznie ,zamykaja zaklady silnikowe i okretowe!!! PO TO ZEBY WYKONCZYC KONKURENCJE CZYLI NAS!!!

    a wy mordy cieszycie ze granic niema??????

    • 1 1

    • granice sa

      ktos ci naklamal. po co by wydawali paszporty na ue?

      • 0 0

  • chore

    Nie do końca rozumiem dlaczego KE zabrania budowania statków.
    Czy jeżeli Polska byłaby potentatem w np budowie telewizorów to KE również zabroniłaby produkcji ?

    • 1 0

  • Szkoda. Ładnie wpisał się w krajobraz.

    A może miasto kupiłoby go zamiast żurawia? Można by tam zrobić kolejne fajne miejsce dla kultur...

    • 0 0

  • syn antares

    pod nazwą ZOE został sprzedany przez syndyka na złom do turcji - patrz optima shipbrokers

    • 0 0

  • statek

    a syn stoi i niczego się nie boi

    • 0 0

  • OJ "DRGNĘŁO"!!!

    ...dzisiaj mamy już 4 stycznia 2012 roku....Do oceny "zabytku"
    niezbędny konserwator. Może będzie w przyszłosci atrakcją?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane