- 1 Mapa pożarów aut w Trójmieście (71 opinii)
- 2 Zaśmiecone gdyńskie westerplatte (36 opinii)
- 3 Chcemy żyć w miastach 15-minutowych? (609 opinii)
- 4 Z dworca na Jasień 80 zł (584 opinie)
- 5 Zapomniany minister i jego gdyńska historia (41 opinii)
- 6 Jeden z pierwszych w Polsce "bliźniaków" (67 opinii)
"Syn Antares" odpłynie ze Stoczni Gdańsk
Przez ponad dwa lata stania na stoczniowej pochylni, statek "Syn Antares" wpisał się w panoramę Gdańska. Zwłaszcza, że po zburzeniu stoczniowego muru, codziennie oglądali go pasażerowie SKM. Jest szansa, że wreszcie jego budowa zostanie ukończona, a on sam zwodowany.
Wizytówką jednak niechcianą, bo "Syn Antares" to dla stoczni problem, a nie powód do dumy. Został zamówiony przez włoskiego armatora, który w czasie prac ogłosił upadłość. Majątek przejął syndyk, a stocznia musiała przerwać prace konstrukcyjne.
Jednak po dwóch latach coś w tej sprawie drgnęło.
- Proces upadłości trwa. Toczą się rozmowy między syndykiem a potencjalnym odbiorcą oraz bankami, które finansowały budowę tego statku. Jeżeli strony dojdą do porozumienia, to będziemy dokańczali budowę tego statku - mówi Arkadiusz Aszyk, członek zarządu Stoczni Gdańsk. - Wynegocjowaliśmy wszystkie warunki z potencjalnym nowym odbiorcą. Tylko nie jest podpisany kontrakt, bo oficjalnie nie ma go jeszcze z kim podpisać. Jak tylko strony uzgodnią szczegóły, przystąpimy do pracy.
Być może uda się to już niedługo. Są sygnały, że prace na statku będzie można wznowić już w październiku. - Po podpisani umowy będziemy wstanie w ciągu dwóch miesięcy wznowić prace na statku. A jest jeszcze co robić. Trzeba zamontować silnik, zbiorniki. Na te prace potrzebujemy jeszcze trzy, cztery miesięcy - dodaje Arkadiusz Aszyk.
W tej sytuacji wodowanie mogłoby się odbyć w lutym. Na szczęście poprzedni właściciel statku, ten w upadłości, zapłacił większość faktur. Brakującą resztę oraz nowe koszty, np. związane ze składowaniem, pokryje nowy armator.
- Dla nas obecność tego statku nie jest aż tak dużym problem logistycznym - zapewnia Arkadiusz Aszyk. - Stoi on na pochylni B3. To jest pochylnia, której zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej nie możemy używać do budowy statków. KE jednak wie o sprawie i nie neguje tego, że "Syn Antares" będzie dokończony właśnie na niej.
Co na to jednak mieszkańcy Trójmiasta, dla których "Syn Antares" stał się punktem wycieczek i wdzięcznym modelem do fotografowania? - Faktycznie, może i jest ładny, ale chcielibyśmy go jednak dokończyć - kończy Arkadiusz Aszyk.
Miejsca
Opinie (120) 4 zablokowane
-
2011-07-21 16:27
Ludzie!!!!!! Mamy dostep do morza!!!!! mamy stocznie!!!! NIE MAMY EURO!! (1)
Jestesmy DLA UNII ZAGROZENIEM!!!!!1 BO ZBUDUJEMY LEPIEJ JAK ONI I TANIEJ!!!! OTO CHODZI!!!!! kumacie??
Bysmy byli za jakis czas potega w budownictwie okretowym i przemysle!!!! dlatego : zamykaja stocznie ,zamykaja zaklady silnikowe i okretowe!!! PO TO ZEBY WYKONCZYC KONKURENCJE CZYLI NAS!!!
a wy mordy cieszycie ze granic niema??????- 1 1
-
2011-07-22 00:56
granice sa
ktos ci naklamal. po co by wydawali paszporty na ue?
- 0 0
-
2011-07-21 19:27
chore
Nie do końca rozumiem dlaczego KE zabrania budowania statków.
Czy jeżeli Polska byłaby potentatem w np budowie telewizorów to KE również zabroniłaby produkcji ?- 1 0
-
2011-07-22 05:31
Szkoda. Ładnie wpisał się w krajobraz.
A może miasto kupiłoby go zamiast żurawia? Można by tam zrobić kolejne fajne miejsce dla kultur...
- 0 0
-
2011-07-23 20:41
syn antares
pod nazwą ZOE został sprzedany przez syndyka na złom do turcji - patrz optima shipbrokers
- 0 0
-
2012-01-03 15:24
statek
a syn stoi i niczego się nie boi
- 0 0
-
2012-01-04 13:43
OJ "DRGNĘŁO"!!!
...dzisiaj mamy już 4 stycznia 2012 roku....Do oceny "zabytku"
niezbędny konserwator. Może będzie w przyszłosci atrakcją?- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.