- 1 Marsz równości przeszedł przez Gdańsk (532 opinie)
- 2 Morze odsłoniło wrak okrętu podwodnego (68 opinii)
- 3 Od półnagich hrabianek po wóz kąpielowy (15 opinii)
- 4 Kot Rysiek będzie miał swoją rzeźbę (111 opinii)
- 5 Trójmiejskie góry i górki. Znasz wszystkie? (22 opinie)
- 6 Tak powinien wyglądać remont każdej ulicy (108 opinii)
"Syn Antares" odpłynie ze Stoczni Gdańsk
Przez ponad dwa lata stania na stoczniowej pochylni, statek "Syn Antares" wpisał się w panoramę Gdańska. Zwłaszcza, że po zburzeniu stoczniowego muru, codziennie oglądali go pasażerowie SKM. Jest szansa, że wreszcie jego budowa zostanie ukończona, a on sam zwodowany.
Wizytówką jednak niechcianą, bo "Syn Antares" to dla stoczni problem, a nie powód do dumy. Został zamówiony przez włoskiego armatora, który w czasie prac ogłosił upadłość. Majątek przejął syndyk, a stocznia musiała przerwać prace konstrukcyjne.
Jednak po dwóch latach coś w tej sprawie drgnęło.
- Proces upadłości trwa. Toczą się rozmowy między syndykiem a potencjalnym odbiorcą oraz bankami, które finansowały budowę tego statku. Jeżeli strony dojdą do porozumienia, to będziemy dokańczali budowę tego statku - mówi Arkadiusz Aszyk, członek zarządu Stoczni Gdańsk. - Wynegocjowaliśmy wszystkie warunki z potencjalnym nowym odbiorcą. Tylko nie jest podpisany kontrakt, bo oficjalnie nie ma go jeszcze z kim podpisać. Jak tylko strony uzgodnią szczegóły, przystąpimy do pracy.
Być może uda się to już niedługo. Są sygnały, że prace na statku będzie można wznowić już w październiku. - Po podpisani umowy będziemy wstanie w ciągu dwóch miesięcy wznowić prace na statku. A jest jeszcze co robić. Trzeba zamontować silnik, zbiorniki. Na te prace potrzebujemy jeszcze trzy, cztery miesięcy - dodaje Arkadiusz Aszyk.
W tej sytuacji wodowanie mogłoby się odbyć w lutym. Na szczęście poprzedni właściciel statku, ten w upadłości, zapłacił większość faktur. Brakującą resztę oraz nowe koszty, np. związane ze składowaniem, pokryje nowy armator.
- Dla nas obecność tego statku nie jest aż tak dużym problem logistycznym - zapewnia Arkadiusz Aszyk. - Stoi on na pochylni B3. To jest pochylnia, której zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej nie możemy używać do budowy statków. KE jednak wie o sprawie i nie neguje tego, że "Syn Antares" będzie dokończony właśnie na niej.
Co na to jednak mieszkańcy Trójmiasta, dla których "Syn Antares" stał się punktem wycieczek i wdzięcznym modelem do fotografowania? - Faktycznie, może i jest ładny, ale chcielibyśmy go jednak dokończyć - kończy Arkadiusz Aszyk.
Miejsca
Opinie (120) 4 zablokowane
-
2011-07-20 17:17
No wreszcie!!! Zawsze ilekroc przejezdzalem pociagiem zastanawialem sie dlaczego na tej pochylni tak dlugo stoi ten statek
no ale chyba wreszcie cos sie ruszy bo on juz mnie znudzil wiecznie to samo "Syn Antares"
- 4 2
-
2011-07-20 17:11
No to Śniadek z Guzikiewiczem się napracują.
To najbardziej pracowici stoczniowcy w Polsce!
- 7 2
-
2011-07-20 16:42
szkoda
on jest taki cudny
- 5 2
-
2011-07-20 15:52
Pochylni 3B. B3 to co innego.
- 10 3
-
2011-07-20 15:40
Dawno nikt tego nie napisał, to ja to zrobię:
to, wina ECS!
- 38 16
-
2011-07-20 15:34
A co na to Pomorski Konserwator Zabytków ? (1)
- 105 2
-
2011-07-20 15:39
nie ma czasu
jest zajety
- 19 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.