• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Szczątki sowieckich żołnierzy obok przedszkola

Jakub Gilewicz
23 kwietnia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Zobacz powojenny Gdańsk na wystawie online
  • Dawniej w budynku przy ul. Malczewskiego 31 mieścił się Dom Kolpinga, następnie ulokowano tu przedszkole. Według relacji przedwojennego mieszkańca Siedlec, to właśnie przy tym budynku mieli zginąć w 1945 r. trzej sowieccy żołnierze.
  • Dawniej w budynku przy ul. Malczewskiego 31 mieścił się Dom Kolpinga, następnie ulokowano tu przedszkole. Według relacji przedwojennego mieszkańca Siedlec, to właśnie przy tym budynku mieli zginąć w 1945 r. trzej sowieccy żołnierze.
  • Dawniej w budynku przy ul. Malczewskiego 31 mieścił się Dom Kolpinga, następnie ulokowano tu przedszkole. Według relacji przedwojennego mieszkańca Siedlec, to właśnie przy tym budynku mieli zginąć w 1945 r. trzej sowieccy żołnierze.
  • Dawniej w budynku przy ul. Malczewskiego 31 mieścił się Dom Kolpinga, następnie ulokowano tu przedszkole. Według relacji przedwojennego mieszkańca Siedlec, to właśnie przy tym budynku mieli zginąć w 1945 r. trzej sowieccy żołnierze.
  • Dawniej w budynku przy ul. Malczewskiego 31 mieścił się Dom Kolpinga, następnie ulokowano tu przedszkole. Według relacji przedwojennego mieszkańca Siedlec, to właśnie przy tym budynku mieli zginąć w 1945 r. trzej sowieccy żołnierze.

Zamierzali podpalić budynek przy ul. Malczewskiego zobacz na mapie Gdańska w Gdańsku, ale prawdopodobnie nie zauważyli, że mieści się w nim... komendantura Armii Czerwonej. Chwilę później sowieccy żołnierze zginęli podczas egzekucji. Jak twierdzi naoczny świadek, ich ciała pochowane zostały nieopodal miejsca, gdzie dziś znajduje się Przedszkole nr 2. Miasto, do którego należy teren, zdecydowało, że nie będzie poszukiwać szczątków.



Czy znasz historię miejsca, gdzie znajduje się twój dom?

- Komendant krzyknął "Baczność!" Wyjął pistolet i pach, pach, pach. Wszystkich trzech zastrzelił - opowiada przedwojenny mieszkaniec Siedlec, który jako dziecko był świadkiem egzekucji.
Była wiosna 1945 roku. Gdańsk został już zdobyty przez Armię Czerwoną. Według relacji świadka, Sowieci szli od strony ul. Kartuskiej i podpalali niemieckie budynki. Pojawili się również w Domu Kolpinga zobacz na mapie Gdańska. Wzniesiony jeszcze przed wojną budynek był miejscem, gdzie katolicka młodzież otrzymywała wsparcie i doskonaliła swoje zawodowe umiejętności pod okiem doświadczonych rzemieślników.

- Byliśmy akurat w kręgielni, która mieściła się w suterenie Domu Kolpinga. Widzieliśmy, jak przyszli z kanistrami. Oblali pakuły, jeden powybijał szyby w oknach i zaczęli lać do środka paliwo - wspomina świadek, który pragnie pozostać anonimowy.
Przestraszone dzieci pobiegły do pokojów od strony podwórka. Rezydował tam komendant. Dobrze mówił po niemiecku.

- Kommandant!

- Co?

- Rosjanie! Benzyna! Podpalają!

- Co?

Komendant wyleciał z budynku w kierunku żołnierzy.

- Pamiętam, że rósł tam żywopłot. Kazał im ustawić się, a potem zaczął strzelać. Bo podpalenie komendantury było uważane za dywersję. Później wykopano na miejscu dół i pochowano ich - wspomina świadek.
Senior opowiedział, szczątki pozostaną na swoim miejscu

Sowieci, którzy próbowali podpalić budynek, najprawdopodobniej nie wiedzieli, bądź nie zauważyli, że rezyduje w nim komendant. To możliwe, gdyż Dom Kolpinga miał wejścia z dwóch stron.

Nie wiadomo, czy działali na własną rękę, czy wykonywali rozkazy. Żołnierze Armii Czerwonej często bowiem podpalali niemieckie budynki w odwecie za działania Niemców na froncie wschodnim.

Przeczytaj również: Tak walczono o Gdańsk w 1945 roku

Miasto, do którego należy teren, gdzie mieli zginąć sowieccy żołnierze, po otrzymaniu informacji zdecydowało, że nie będzie poszukiwać szczątków czerwonoarmistów.

- To była najokrutniejsza z wojen. Ludzie ginęli wszędzie - na ulicach, podwórkach, skwerach, we własnych mieszkaniach... Większość ciał po wojnie przeniesiono na cmentarze. Być może nie wszystkie. Ale aby szukać dziś tych, które zostały w miejscu śmierci, trzeba by przekopać całe miasta. Dajmy spokój zmarłym - komentuje Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska.
Podobnego zdania jest przedwojenny mieszkaniec Siedlec, który po ponad 70 latach zdecydował się podzielić swoimi wspomnieniami.

- Po tylu latach nie warto już ruszać prochów. Niech spoczywają w pokoju - kończy senior.
Przeczytaj też: Grób w cieniu Baltic Areny

Miejsca

Opinie (121) 10 zablokowanych

  • Ale gdyby to byli szwaby tak jak trafiali się w innych przypadkach to by ich przeniesiono

    Ruscy podpalacze są mniej wartościowi od Szwabskich podpalacz.

    • 5 4

  • to jak minelo tyle lat to za duzo tych kosci nie ma

    moze chociaz ksiadz by to miejsce pokropil i upomnial dzieci zeby nie kopaly w piaskownicy glebiej niz pol metra

    • 3 1

  • mech spoczywają w pokoju (2)

    zmarłych trzeba traktować z szacunkiem.

    • 10 2

    • demolud (1)

      Byla to armia ktora wyzwolila pol europy spod ''rzadow przyjaznego panstwa i armi'' ktora to armia robila jeszcze gorsze rzeczy,nagle wszyscy zapomnieli o tym.Gdyby nie armia czerwona kim dzis bysmy byli.Byly to tereny wtedy niemieckie i ci zolnierze robili moze odwet za rzeczy ktore zrobilo w ich kraju moze w rodzinie ta przyjazna armia i kraj

      • 8 2

      • roczniki pokomunistyczne nie skumają

        kto za PRL nie przeżył wszechobecnych suk i pałowania w lodówie, nie zrozumie

        tak jak teraz nie pojmują wartości wolności
        za okupacji Zsrr walczyliśmy bo wolność była w nas
        teraz wolność jest wszędzie
        czyli nigdzie

        • 1 2

  • wojenne losy

    i po co ten tekst? przeciez nic on nie wnosi.

    • 2 4

  • szacunek dla sowietów ? za co ? (1)

    toi toie bym tam postwaił albo wybieg dla psów zrobił !!

    • 3 7

    • żeby nie sowieci

      pewnie i ciebie by nie było, chyba że dziadek był na volksliście ?

      • 3 3

  • Jak to co, na Szadółki

    Ewentualnie wymienić na wrak Tupoleva.

    • 1 8

  • szcz*tkami

    niech z abasady rosji przyjada i niech zabiora i na scianie se postawia

    • 4 1

  • ofiary wojny

    najpierw trzeba sprawdzic czy faktycznie na tym terenie sa pochowane szcz*tki zolnierzy radzieckich. jezeli tak to trzeba przeprowadzic ekshumacje i przeniesc na cmentarz. tylko nie dajmy sie zwariowac i nie podgrzewajmy atmosfery nienawisci bo to do niczego dobrego nie doprowadzi. nie mozna mierzyc czynow w tamtych latach miara dzisiejsza.

    • 2 0

  • Brawo dla dziennikarza nie ma juz tematu (5)

    Oby wiecej tego typu art. podjudzajacych i tak nieciekawa sytuacje na arenie polityki miedzy Rosja a Polska Po co ruszac takie tematy

    • 1 2

    • (3)

      Po co podgrzewac fale nienawisci i tak nieciekawej sytuacji miedzy Polska a Rosja Pan dziennikarz zajal by sie praca a nie podjudzal art. takimi
      Tamte czasy minely i ciekawe pozostal SWIADEK ANONIMOWY - a moze swiadek klamie

      • 1 1

      • Ten akurat świadek jest bardzo wiarygodny (2)

        Pana redaktora Gilewicza może obowiązywać tajemnica dziennikarska, ale mnie nie. Też wiem o tej egzekucji z tego samego źródła. Dla zasady wystąpię do Konsulatu z zapytaniem, czy zostawią to tak? Uważam, że to skandal z decyzją Magistratu, abstrahując już od tego, że jest to niezgodne z prawem. Miejsce zabitych żołnierzy jest na cmentarzu, a nie pod huśtawkami, czy zjeżdżalnią na podwórku przedszkola. Zastanawiam się nad tym wszystkim i do głowy przyszła mi myśl, że może tu chodzi o to, żeby nie rozkopywać ziemi na podwórku przedszkola, by pójść na rękę dyrekcji owej placówki obchodzącej lada chwila 70-lecie istnienia. Będą uroczystości, zjadą oficjele związani z pomorską oświatą. Takie wykopaliska mogłyby posrednio zaburzyć dopięty na ostatni guzik scenariusz imprezy.

        • 1 3

        • Jest jedno "ale" - czy oni tam nadal leżą? (1)

          "Miejsce zabitych żołnierzy jest na cmentarzu" - z taką opinią zgadzam się w całej rozciągłości, niezależnie od narodowości żołnierzy. I o tym nie dyskutuję.
          Ale, moim zdaniem, poszukiwanie mogiły jest niecelowe, o ile nie była ona od początku zamaskowana. A raczej nie była. Mogiły żołnierskie zostały, w kilka lat po wojnie, usunięte, a szczątki przeniesione na cmentarze zbiorcze. O dokładności tej operacji nie mówimy (sztuka = czaszka + dwie kości długie). Można domniemywać, że i tę mogiłę uprzątnięto, a zwłoki ekshumowano, o czym świadek wiedzieć nie musiał. Rosjanie, wbrew ogólnemu mniemaniu, prowadzili szczegółową ewidencję strat - gdzie, kto został pochowany od razu po śmierci. W oparciu o te dane zaprowadzono ewidencję nowo założonych cmentarzy zbiorczych.
          Ciekawe jak tych żołnierzy ujęto w listach strat - czy jako "zabitych w boju", czy "zaginionych", a może jako "zmarłych"?

          • 0 0

          • Do 1958 roku mieszkała tam (w byłym Domu Kolpinga) rodzina owego świadka.

            Nie ma pewności - tak jak piszesz - ale może jednak przeoczono w ewidencji strat Armii Czerwonej tych trzech nieboszczyków i nie przenoszono ich przynajmniej przez te pierwsze trzynaście lat po wojnie? Uważam, że trzeba to sprawdzić. Świadek, mimo, że to dziś przeszło osiemdziesięcioletni starszy pan, ma światły umysł i być może wskaże dokładne miejsce zakopania zwłok, tak, że nie trzeba będzie przeorywać kilkudziesięciu metrów kwadratowych. Dla zasady trzeba walczyć z takim wygodnym uzasadnieniem Pawlaka - podnóżka Budynilli.

            • 0 0

    • O niewygodnej historii też trzeba pamiętać

      i nie chodzi o rozgrzebywanie czegokolwiek, tak po prostu było i nic tego nie zmieni, a najgorsze co się może stać to zapomnienie o prawdzie historycznej.

      • 0 0

  • Rozstrzeliwanie na miejscu to norma.

    Mogę powiedzieć, że życie zawdzięczam jakiemuś ruskiemu oficerowi, bo w trakcie "wyzwolenia" ruskie sołdaty kradły co mogli we wiosce, gdzie urodziła się moja matka. Z opowieści babci wiem, że wpadła ich pijana banda do domu plądrując co sie dało, i przy okazji zobaczyli moją babcię z matką na ręce. Że byli pijani w sztok chcieli na siłę mojej matce dać "bombona" czyli cośtam słodkiego. Niestety matka przestraszyła się pijanych sołdatów i zaczęła płakać i nie chciała bombona. Więc oni wyprowadzili wszystkich przed dom, przeładowali pepesze i stwierdzili, że jak dziecko nie chce to ubiją wszystkich. Na szczęście za płotem przechodził ruski oficer, usłyszał płacz dziecka i krzyki swoich, wszedł, zapytał się stojących pod ścianą moich dziadków z mamą na ręku "szto słucziłoś", wyjął pistolet i zastrzelił pijanych sołdatów. Dlatego muszę oddać sprawiedliwość, że zawdzięczam życie ruskiemu oficerowi. Ogólnie za kradzieże zabijali na miejscu, to mi znowu ojciec opowiadał, jak po splądrowaniu wsi przez kolumne wojska, podjechał do niej oficer na koniu i zabijał kazdego kto coś niósł nie swojego. To się czasem zdarzało jak oczywiście akurat jakiś ruski oficer coś takiego widział, sami żołnierze byli mieszanką kryminalistów i prostych chłopów,

    • 4 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najczęściej czytane